Adam Małysz: W tym sezonie może nie być jednego lidera

  • 2018-11-19 22:30

Udany start Polaków zarówno w drużynowym jak i indywidualnym konkursie Pucharu Świata w Wiśle cieszy nie tylko kibiców, ale także Adama Małysza, który z kadrą skoczków związany jest bardzo mocno. Po niedzielnym konkursie multimedalista Mistrzostw Świata i Igrzysk Olimpijskich chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami z dziennikarzami, pozował do zdjęć z kibicami i rozdawał autografy.

Skąd wzięła się spontaniczna radość Adama Małysza ze skoku Kamila, gdy ten był jeszcze w locie?

- Patrząc z dołu widzę jak zawodnik wylatuje z progu i jeśli zaczyna go odciągać od buli to od razu wiem, że to będzie dobry skok. Nawet jeśli nie ma metrów, to wiadomo, że zawodnik będzie zadowolony, tak jak i sztab, bo widać, że jest potencjał.

Czy niskie prędkości na progu były w ten weekend największym problemem lidera polskiej kadry?
- Problemem Kamila nie były prędkości. Przez ten weekend cały czas testowane były smary, narty i to był większy problem. Skoki nie były złe, bo na podsłuchu z gniazda trenerskiego słyszałem cały czas, że na progu było dobrze. Tym weekendem rządził trochę wiatr, jak tylko zawodnik dostał przeciąg na progu czy za bulą, to nie mógł odlecieć. Tak było wczoraj z Dawidem w drugim skoku.

Czego zabrakło w niedzielnych skokach Polaków aby mogli stanąć na podium?
- Dzisiaj błędy popełnili wszyscy, przede wszystkim w telemarku.

Którą nację Adam Małysz widzi w roli faworyta sezonu?
- Nie da się tego teraz stwierdzić, kto będzie faworytem sezonu. Niektórzy twierdzą, że Norwegowie nie istnieją na początku sezonu, ale ja uważam, że oni już w Kuusamo pokażą pazur. To jest bardzo mocny zespół, który jest wręcz nieobliczalny. W zeszłym sezonie wygrali Puchar Narodów, a mają tylu zawodników, że mogą ich wymieniać cały czas. To co wydarzyło się w Wiśle, to był tylko przypadek. Gdyby wczoraj nie zdyskwalifikowano Johanssona, to dzisiaj inaczej podeszliby do tego konkursu, a tak byli lekko zestresowani.

Czy pierwsze konkursy w Wiśle były dla Polaków poligonem do testowania nowego sprzętu?
- Problem jest taki, przynajmniej jeśli chodzi o buty, że zamawia się je dużo wcześniej i one za każdym razem są trochę inne. One są ręcznie robione i nigdy ten but nie będzie taki sam jak poprzedni. Drobna pomyłka czy niedociągnięcie sprawia, że zawodnik to czuje, a ponieważ ten sport jest na tak wysokim poziomie, to wszystko ma znaczenie.

Jak Adam Małysz ocenia przygotowanie skoczni w Wiśle?
- Gratulacje należą się przede wszystkim pracownikom i nadzorcom, którzy wszelkie niedociągnięcia na skoczni wyłapywali i poprawiali. Przy tej aurze, którą mieliśmy, przygotować skocznię było niezwykle ciężko.



Jak Polacy czują się przygotowani do kolejnej edycji PŚ?
- Rozmawiałem przed sezonem ze Stefanem Horngacherem i jest bardzo zadowolony z przygotowań, zawodnicy zrobili progres, nie było kontuzji, a trening został w pełni wykonany. Horngacher ma też stały kontakt z doktorem Pernitschem i on także był zadowolony. To napawa nas optymizmem i spokojem, że będzie dobrze.

Czy Adam Małysz zauważa zmianę w zachowaniu Piotra Żyły?
- Piotrek się zmienił. Miał duże problemy rodzinne, a teraz to się stabilizuje. Inną sprawą jest, że Piotrek jest już po trzydziestce. Żarty i psikusy zaczynają schodzić na bok, poważnieje, staje się bardziej skoncentrowany i wyważony. Zazwyczaj był pierwszy na skoczni, ostatni kończył trening, a teraz jest wszystko na odwrót - do niczego się nie spieszy, na wszystko ma czas. Ale jeśli jemu to pasuje, to nie ma w tym nic złego.

Czy po udanym sezonie letnim Żyła ma szansę na dobre wyniki także w PŚ?
- On jest przekonany, że stać go na dobre wyniki, miejsca na podium lub w okolicach. Nie wystartował w drużynie na olimpiadzie, ale wie, że jeśli wykonał dobrze swoją pracę, to ona przyniesie efekt. Już zobaczył w lecie, że to wszystko przynosi efekty i to nie jest tak, że wszystko od razu funkcjonuje, tylko wymaga czasu. To samo zaczyna się teraz dziać z Maćkiem Kotem, który był niecierpliwy, kiedyś jak był drugi czy trzeci, to marudził bo chciał wygrać. Maciek teraz nie jest w dobrej formie, ale jest spokojniejszy, podchodzi do tego na luzie bo wie, że potrzebuje czasu żeby wrócić do dobrej dyspozycji.

Kto będzie liderem naszej kadry w tym sezonie?
- Zawsze liderem był Kamil i jest do tego już przyzwyczajony, że ciągnie całą grupę. Trudno jest mi powiedzieć, czy ktoś inny byłby w stanie pełnić taką rolę. Wydaje mi się, że w tym sezonie może nie być jednego lidera. Kamil nadal skacze dobrze, nic nie stracił ze swojej formy, ale widać dużą przemianę u Piotrka, postępy u Dawida i Kuby Wolnego, który zaczyna być stabilnym zawodnikiem - to nas cieszy. Martwi natomiast bezpośrednie zaplecze, bo jest go mało, mniej niż mają Niemcy, Norwegowie, Austriacy czy Słoweńcy. My mamy garstkę zawodników. Oprócz zawodników z kadry A, w kadrze B mamy czterech seniorów, a reszta to są juniorzy i musimy im dać dużo czasu, żeby weszli na wysoki poziom sportowy.

Co można powiedzieć o występie Jakuba Wolnego?
- Kuba jako jedyny wykonywał dobry telemark, ale i skoki były dobre lub nawet bardzo dobre. Miał za to trochę pecha, ale co się odwlecze to nie uciecze.

Czy rywale pokazali w Wiśle jakieś nowinki technologiczne?
- Jeśli chodzi o nowinki, to nawet jeśli ktoś coś ma to żadna z ekip nie pokazałaby tego w Wiśle. Jest jednak mało prawdopodobne, że ktoś coś wymyślił, bo to jest już sport na bardzo wysokim poziomie. Nawet jeśli któraś reprezentacja coś ma, to nie pokaże tego wcześniej niż na Turnieju Czterech Skoczni lub na Mistrzostwach Świata.

Czy zwycięstwo Klimowa można uznać za niespodziankę?
- Wygrał LGP, gdzie skakał bardzo dobrze. Niektórzy twierdzą, że trzyma jeszcze formę z lata. To się zgadza, ale jego skoki są i tak bardzo dobre. To nie jest przypadek, że coś mu pomogło - sprzęt czy wiatr. Do dobrego sprzętu trzeba mieć dobrą dyspozycję i dobrze skoczyć. Należy też pamiętać, że Klimow był kombinatorem norweskim i jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie i kondycyjnie. Jeśli nie straci techniki, to może wytrzymać do końca sezonu, może nie będzie wygrywał każdego konkursu, ale będzie się liczył.

Czy Adam Małysz patrząc na kolegów na skoczni, ma ochotę, żeby kiedyś oddać jeszcze skok?
Ja się dobrze czuję w tym co robię i nie mam potrzeby powrotu do skakania. Zostałem zaakceptowany w tej grupie, dobrze mi się współpracuje z trenerami i zawodnikami i może dlatego nie mam ochoty już skakać. Jak oni startują, to ja obok lub na wieży skacze razem z nimi.

Czy trzykrotny z rzędu zdobywca Kryształowej Kuli planuje zasiąść jeszcze za kierownicą "rajdówki"?
- Miałbym ochotę wsiąść za kierownicę samochodu rajdowego. Nadal obserwuję rajdy terenowe i jak obserwuję kolegów to ta chęć rośnie. To jest jak choroba zakaźna, jak się raz złapie bakcyla, to ciężko jest się z tego wyleczyć. Wiem jednak z czym to się wiążę i jak bardzo drogi jest to sport, więc nie liczę na kolejne starty.


Paweł Guzik, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5881) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Nobody stały bywalec
    Wiatr

    Wiatr na zawody w tamtych rejonach ok 5m/s, z czego w niedzielę trochę słabszy. Wiadomo że jeszcze się może pozmieniać, ale nawet jakby tak miało być, to powinny się odbyć zawody.

  • Ad1K weteran

    Ciekawe słowa odnośnie Maćka, aczkolwiek wydaje mi się, że on dalej ma strasznie ukrytą tą ambicję i podświadomie myśli o tych miejscach i nie skupia się wyłącznie na pracy, co go mocno gubi, bo potencjał jak już zdążyliśmy się wcześniej przekonać ma, ale od długiego czasu nie może zrobić jakiegoś solidnego kroku do przodu i prezentuje się miernie.

  • anonim
    @KubaRM93 @KubaRM93

    Z szacunkiem, ale czytanie ze zrozumieniem - ?trzykrotny z rzędu? :)

  • KubaRM93 stały bywalec

    W ostatnim pytaniu poprawcie "trzykrotny" na "czterokrotny", bo aż oczy bolą :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl