Okiem Samozwańczego Autorytetu: Alpy, siatka i ruletka

  • 2019-03-05 01:07

Od samego początku tych mistrzostw planowałem napisać genialny wstęp do felietonu. Taki, co to natychmiast przykuje uwagę. Patetyczny i dowcipny zarazem. Żeby chwycił czytelnika za gardło i nie puścił aż do samego końca tekstu. No i gucio. Nic mi nie przychodzi do głowy. Czy to impreza była za długa, czy emocji za dużo, czy się wypalam - nie wiem. Więc zapraszam do części zasadniczej.

Zaczęło się tak sobie. Innsbruck to piękne miasto, spektakularnie położone w dolinie rzeki Inn,
z imponującymi alpejskimi szczytami, górującymi po obu stronach. Od pierwszego dnia przybyli na mistrzostwa sportowcy, kibice i dziennikarze mogli się napawać przepięknymi widokami i bajeczną pogodą. Z tymi ważeniami estetycznymi niestety wchodziły w dysonans kwestie organizacyjne
i sportowe. Nie najmądrzej dla dziennikarzy obsługujących skoki na Bergisel rozwiązano kwestie logistyczne. Transport oraz umiejscowienie biura prasowego, a także organizacja przestrzeni na samej skoczni pozostawiała wiele do życzenia. Podobnie jak możliwość uzyskania ważnych dla nas informacji od organizatorów, czy obsługi. Piszę o tym, bo trudno od takich rzeczy całkiem się odciąć i zostają one jednak z tyłu głowy, wpływając w jakimś stopniu na odbiór rywalizacji. Poza tym niektórych czytelników interesują też "skoki i dziennikarstwo od kuchni".

Do tego polscy skoczkowie od pierwszych treningów spisywali się nie tak, jak można się było tego spodziewać patrząc na przekrój sezonu ale dokładnie tak, jak się można było spodziewać patrząc na wyniki konkursu z 4 stycznia. Niestety - Bergisel polskim skoczkom ostatnio nie leży. Widać to było po wynikach osiąganych na tej skoczni, szczególnie przez Dawida, w tym czy zeszłym sezonie. Piotr tej zimy też zaliczył na niej zdecydowanie najsłabszy występ. Rok temu - też taki sobie, choć - paradoksalnie, najlepszy spośród wyników podczas Turnieju Czterech Skoczni. Nie dzieląc zbyt długo włosa na czworo - Engelberg ani Willingen to nie jest. Trudno więc było spodziewać się cudu. Gdyby Kamil wszedł na swój najwyższy poziom, wpadł w ów wymarzony stan "flow", którym mógł się przez pierwszą część sezonu pochwalić Ryōyū Kobayashi, to pewnie by było inaczej. Ale Kamil jest tej zimy w formie "tylko" bardzo dobrej, a nie wybitnej.

Punkt 1. - zająć 27. miejsce...Punkt 1. - zająć 27. miejsce...
fot. Tadeusz Mieczyński
Heeeeeee macarena!Heeeeeee macarena!
fot. Tadeusz Mieczyński
Jedziemy na Raw Air!Jedziemy na Raw Air!
fot. Anna Karczewska/PZN

"Nawet nie spojrzę na inną"

Ogólnie rzecz biorąc, bywało też wesoło. W pierwszym dniu treningów Thomas Aasen Markeng, pozazdrościł Johnny'emu Knoxville, Sabirżanowi Muminowowi i Tomášowi Vančurze mołojeckiej sławy. Jak widać w Norwegii robią teraz skoczków z kręgosłupami z gumy, bo o dziwo - przeżył. Dostał burę od trenera za ten wyskok. Gdyby był trochę starszy i wychowywał się w PRL, to być może by pamiętał takie hasło: "Pamiętaj! Brawura to nie odwaga!". Inna sprawa, że jakby był trochę starszy
i wychowywał się w PRL to pewnie nie byłby norweskim młodzieżowym mistrzem świata w skokach... Tak czy owak po incydencie tym rozkaz wydano, by nad bandami kończącymi przeciwstok założyć specjalne siatki, żeby jakiś dziennikarz skoczkiem nie dostał. A i tak przy porannym konkursie kombinatorów norweskich przez rzeczoną siatkę przeleciała narta po upadku Kristjan Ilvesa. Na szczęście nikogo nie trafiła, więc dostała tylko ochrzan od ochroniarza, że znalazła się nie w tym sektorze, co powinna. Ale obyło się bez sprawy w sądzie i procesu o odszkodowanie.

"Nuuuda, panie, nuuda"

Te wypadki na przeciwstoku to kolejny kamyczek do ogródka Austriaków. Ale oni to by chyba musieli zacząć strzelać do skoczków w locie, żeby ktoś im coś zrobił. Skocznia za mała na mistrzostwa? To i co? Bez oświetlenia? To i co? Skoczkowie przez bandę przepadają? Niech uważają, gamonie. Zeskok nierówny jak pole po orce? Przecież to nie curling, tylko skoki. Tak przy okazji, to po konkursie TCS ktoś opowiadał bajki że tam śnieg tylko deptacze uklepują, bo ze względu na konstrukcję skoczni nie da się tam wjechać ratrakiem. Łgał jak pies, ratrak na skoczni mają. Duży i zielony. Czy używali, to nie wiem, może oszczędzają, albo OC im wygasło, ale maszyna jest.

"Fear the walking dead"

Potem przyszła mgła i konkursy. Skończyło się bez polskich medali, za to zaczęła się niemiecka dominacja w skokach. Dwóch Niemców na podium a na najniższym stopniu też niemieckojęzyczny. Ależ ja za niego kciuki ściskałem, za tego Peiera. Widząc, jak skakał we wszystkich seriach poprzedzających konkurs, mój nos autorytetu poparty twardymi danymi, uparcie wskazywał go jako medalistę. Nie udało się utrzymać prowadzenia z pierwszej serii, bo Ajzenbiśla z Geigerem skakali fantastycznie, ale dla Kiliana ten brąz był jak złoto i tak też reagowała cała szwajcarska ekipa. Swoją drogą, co przyjeżdżam na MŚ to Szwajcarzy zdobywają medal. W Libercu Andreas Küttel, w Oslo Simon Ammann a w Seefeld - Kilian Peier. Muszę napisać do ichniego związku, niech okażą wdzięczność. Bogaty kraj w końcu. Jak nie Patek Philippe z limitowanej serii, to może chociaż jakiś solidny scyzoryk?

"Na skocznię to w drugą stronę"

Po indywidualnym przyszła drużynówka i choć nadzieja zawsze umiera ostatnia, to jednak u mnie nawet się specjalnie nie narodziła. Nasi skakali na tyle, na ile byli w stanie. Cień nadziei - oczywiście nie na obronę tytułu, ale brązowy medal - na chwilę gdzieś zamajaczył, ale tak jakoś niewyraźnie. Gdy Satō skoczył w drugiej serii te swoje 125 metrów, to już wiedziałem, że jest po herbatce. My tego dnia na tej skoczni nie mieliśmy argumentów, by wygrać z Japończykami. To zresztą dość bezczelne ze strony Satō, że po skoku, który odebrał Polakom nadzieję, zrobił cieszynkę Lewandowskiego. Mały, ale odważny ten Satō.

Spróbujmy sobie wyobrazić, że rok temu, po igrzyskach olimpijskich ktoś mówi Polakom: Za rok na MŚ w Seefeld pokonacie Norwegów. Ale i tak nie zdobędziecie medalu. Spróbujmy sobie wyobrazić, że rok temu, po igrzyskach olimpijskich ktoś mówi Norwegom - po pięciu konkursach drużynowych, waszym najwyższym miejscem będzie czwarte. Spróbujmy sobie wyobrazić, że rok temu, po igrzyskach olimpijskich ktoś mówi: W Seefeld Schuster nie wystawi mistrza i wicemistrza olimpijskiego - Andreasa Wellingera - w drużynówce, choć będzie on w pełni sił. A Niemcy i tak wygrają ten konkurs z przygniatającą przewagą. Tak to się porobiło przez ten rok. Rok w skokach to epoka.

Tyle już napisano na temat konkursu indywidualnego na skoczni normalnej, że choćbym wychodził z siebie, nic odkrywczego nie wymyślę. Jak to ładnie określił mój redakcyjny kolega Adam Bucholz, ruletkę w Kasynie im. Toniego Seelosa wygrali Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Stefan Kraft. Czyli po prostu Ci, którzy mieli ją wygrać. A że w tak paradoksalnych okolicznościach? To jakiś chichot losu, że na Bergisel w sprawiedliwych warunkach na podium stanęli 9., 10. i 16. zawodnik PŚ i wszyscy to uznali za sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Bo tak wynikało z serii przeprowadzanych przed konkursem. A w Seefeld - przepięknym zresztą alpejskim miasteczku w którym panowała naprawdę fantastyczna atmosfera sportowego święta - w zupełnie wypaczonym przez pogodę konkursie podium zajęli 2., 3. i 5. zawodnik PŚ. I to też powinniśmy uznać za zupełnie sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Bo tak wynikało z serii przeprowadzanych przed konkursem.

"Relaks poziom pro - Rysiek Piątek"

Jedyny, który tak naprawdę może czuć się pokrzywdzony, to Smok. On też w treningach pokazywał moc i szkoda, że nie miał szansy rywalizować w drugiej serii na sprawiedliwych warunkach. No ale tę szansę zasypał mu śnieg. I to pewnie będzie go boleć. W obu indywidualnych konkursach miał szansę na medal. Jednej pozbawił go szwajcarski outsider, który idealnie wycelował z formą. Drugiej pozbawiła go austriacka pogoda, która perfidnie wycelowała ze śnieżycą. Albo - jeśli ktoś woli to ująć inaczej - nieporadne jury, które nie wycelowało z decyzjami. Warto zauważyć, że niedługo po konkursie opady śniegu wyraźnie zelżały. Podczas ceremonii - owszem, popadywało - ale znacznie słabiej, niż podczas drugiej serii. Wystarczyło trochę przeczekać i przynajmniej zasypane tory byłyby mniej zasypane. Jak tam było z wiatrem, to już nie sprawdzałem.

"Welcome to my world..."

Więc cieszę się z tych dwóch polskich medali jak dziecko. Coś fantastycznego, coś wspaniałego i nikt mi nie wmówi, że zostały zdobyte niezasłużenie. Ale jednocześnie zgadzam się z Kamilem, który wolałby ten medal zdobyć w bardziej sprawiedliwym konkursie. Zgadzam się z Horngacherem, że takich konkursów nie potrzebujemy i można było go przesunąć na sobotę lub niedzielę. Jestem przekonany, że skład podium byłby ten sam, ale nikt nie mógłby się przyczepić i atmosfera byłaby zdrowsza. Taki skład medalistów wytypowałem rano, nie biorąc pod uwagę czynników pogodowych. Tyle, że kolejność miałem inną, ale wszystkie trzy nazwiska się zgadzały. Mam na to świadków. Zresztą świadkowie typowali podobnie, bo też mają oczy i o skokach wiedzą co nieco.

"Taką mam przewagę nad resztą stawki"

Dawid Kubacki. Nigdy nie uchodził za utalentowanego juniora. Potem też długo nie budził uznania wśród kibiców. Trudno mu oczywiście odmówić talentu, bo sportowcy bez talentu nie zostają mistrzami świata, ani nie wygrywają konkursów pucharowych. Ale on wypracował sobie to, co zdobył, ciężką praca, wytrwałością, determinacją. Jak już pisałem, Dawid ma do skakania właściwą konstrukcję psychiczną. Wielu wskazywało, że akurat w tym przypadku jego mankamentem jest nieumiejętność radzenia sobie z presją, gdy po pierwszej serii zajmuje wysokie miejsce i ma wyraźnie widoczne szanse na wielki sukces. No, ten stres akurat został mu oszczędzony w Seefeld. Ale inne cechy psychiczne, odpowiednie nastawienie, czy też wytrenowanie, leżały u podstaw tego sukcesu. To samo zresztą tyczy się Kamila. Te powtarzane do znudzenia "skupiam się na zadaniu, na jak najlepszym wykonaniu skoku, nie patrzę na okoliczności, chcę się poprawiać". U tych, którzy zostali zdmuchnięci podczas pierwszej serii w czeluście trzeciej czy drugiej dziesiątki, na pewno pojawiła się pokusa "olać to", "po co się starać, skoro to jest cyrk, nie konkurs". Może nawet niejeden pomyślał - "celowo skoczę na bulę, zbojkotuję to widowisko". Albo chociaż "po co ryzykować, skoczę zachowawczo, byle bezpiecznie wylądować, przecież przy takiej pogodzie łatwo o nieszczęście". Jeśli nawet takie myśli pojawiły się u polskich skoczków, to nie dali im posłuchu. Wszyscy zachowali chłodne, trzeźwe głowy. Wszyscy - łącznie ze Stefanem Hulą - skoczyli w drugiej serii na maksimum swych możliwości. Wszyscy zaliczyli potężny awans, dwóch z nich - aż po medale.

"Elo, ziom"

Padło nazwisko "Horngacher", które było w trakcie tych mistrzostw odmieniane przez wszystkie przypadki. Wiecie co? To świetny trener i doprowadził naszą drużynę do trofeów, które nam się nie śniły. Byłoby fantastycznie, gdyby zdecydował się zostać do 2022 roku. To pokolenie skoczków ma zdecydowanie bliżej do końca karier, niż do początku i fajnie, gdyby jeszcze coś powygrywali, by zejść ze sceny będąc na szczycie. Ale z drugiej strony to nie jest tak, że jak odejdzie Horn, to zęby w ścianę i kamień na kamieniu nie zostanie. PZN to bogaty związek, a takie nazwiska jak Stoch, Żyła, świeżo upieczony mistrz świata Kubacki czy nawet utalentowany przecież Kot, przyciągną nie tylko dyletantów, ale i fachurów. Mam nadzieję, że prezes z dyrektorem potrafią odróżnić jednych od drugich.




Wróćmy jednak do sportu. W końcu było historycznie. I radośnie. Wynik nasze drużyny mieszanej, może nie był spektakularny, ale na pewno pozytywny. Progres jest zauważalny, skoro w poprzednim mikście (ponad pięć lat temu!) zajęliśmy 14. miejsce. Bardzo się cieszę, że nasze dziewczyny pojadą na Raw Air. Są teraz na fali i trzeba to wykorzystać. Młode i perspektywiczne, ale to nie znaczy, że "mają jeszcze czas". Teraz właśnie jest czas na to, by zbierały doświadczenie i zadomowiły się na dobre w Pucharze Świata Pań. Ściskam mocno kciuki i liczę na kolejne punkty. A nasze dziewczyny naprawdę mają talent. I osobowość. Szczególnie Kamila Karpiel - ma dziołcha fantazję. Widzieliście, co ona robiła z warkoczykami? Aż ten nudziarz Pan Dyrektor jej powiedział, że musi je pod kask schować, bo za dużo prędkości przez to wytraca. Zdziadział nam Pan Dyrektor i fantazję stracił. Ciekawe, czy jak był zawodnikiem, to mu ktoś kazał wąsy zgolić, bo opływowość zmniejszają. Jeśli kazał, to przecież wiemy, że go Mistrz na drzewo wysłał, bo wąsy do końca zostały jego znakiem rozpoznawczym. No ale Kamila warkoczyki schowała. Ma charakter, ale autorytety szanuje. Dobrze w sumie, że tak jest. Autorytety trza szanować.

Ale ja czytelników też szanuję. Szczególnie, jak ktoś coś mądrego napisze. Padła prośba, by za MŚ też była plastikowa kulka. No nie będzie kulki, bo kulka to za puchar. Będą plastikowe gwiazdki, bo przecież taki kształt mają FISowskie medale.

Skocznia duża:

Żołta Gwiazdka (31. miejsce w konkursie ) - Antti Aalto (Finlandia)
Szara Gwiazdka (51. miejsce w kwalifikacjach) - Andreas Alamommo (Finlandia)
Brązowa Gwiazdka (32. miejsce w konkursie) - Andreas Wellinger (Niemcy)

Skocznia normalna:

Żółta - Andreas Alamommo (Finlandia)
Szara - Andrew Urlaub (Stany Zjednoczone)
Brązowa - MacKenzie Boyd Clowes (Kanada)

Tym samym Andreas Alamommo wygrywa klasyfikację indywidualnie, a Finlandia w cuglach drużynowo.

Natomiast Stefanowi Huli przyznaję wirtualnie zupełnie inną nagrodę - honorowy bucik. Jego gest przed konkursem drużyn mieszanych - użyczenie rywalowi swojego obuwia - pokazuje, że zasady fair play są żywe i obecne, a Stefek to gość morowy jest i już.

Cytaty zupełnie na temat:

"Total no panic" - Stefan Horngacher po konkursie indywidualnym na skoczni dużej.

Kibicki na skoczni Bergisel, po konkursie na skoczni dużej: "Wydałyśmy ostatnie studenckie pieniądze, żeby Cię zobaczyć."
Kamil Stoch: "Mam nadzieję, że nie chcecie zwrotu."

Jakub Pieczatowski: "Piękny, emocjonujący konkurs, tylko szkoda, że my nie odgrywaliśmy w nim głównych ról."
Kamil Stoch: "No, jak chcieliście odgrywać, to trzeba było zapiąć narty i skoczyć, nie?"

Cytat zupełnie nie na temat:
"Jeżeli będę zajmował się tym, co myślą głupcy, nie będę miał czasu na to, o czym myślą ludzie inteligentni."
Éric-Emmanuel Schmitt

I to by było na tyle z Seefeld. Już za kilka dni zaczynamy Rower - przedostatni akcent tego sezonu. Przegrani z Seefeld będą się chcieli odkuć, wygrani kontynuować passę, może jakiś narwany młodzian będzie chciał przebić wyczyn Markenga. Lepiej nie. W każdym razie tylko dwie rzeczy są pewne. Pierwsza - że w Vikersund tym razem nie padnie rekord świata. Druga, że jeśli Eisenbichler znów coś wygra, to wypłoszy z Norwegii lub nawet wystraszy na śmierć wszystkie trolle. Albo zniszczy świat.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (14016) komentarze: (102)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • war3d bywalec

    Stoch, Żyła, Hula - najlepsze już poza nimi. Może z rok poskaczą na dobrym poziomie. Potem, z racji wieku, sporadyczne wyskoki.

  • EmiI profesor
    @dejw @kolos

    A strata prędkości na progu dla Kobayashiego była taka jakby jechał z 5 belek niżej. Pomijając że tępy rozbieg wpływa też na inne rzeczy jak pozycja dojazdowa, przy poprawne wyjście z progu.

  • EmiI profesor
    @dejw @kolos

    Skoro czołowa 15-stka była puszczona na stracenie to czemu zawodnicy z top 10 zajmowali miejsca 1 i 2 w tym zawodnik skaczący jako ostatni prowadził? Puszczony na stracenie był Stoch i może Kraft. Kobayashi był mega poszkodowany za to że oddał bardzo dobry skok.

  • Kolos profesor
    @dejw @dejw

    Kubacki wygrał uczciwe w kuriozalnych okolicznościach, przecież w pierwszej serii też spuszczono najlepszą 15-nastkę na zatracenie. Druga seria w całym swym kuriozum była paradoskalnie sprawiedliwa. Najlepsze skoki w 2 serii i tak oddali skoczkowie z top 10 PŚ - Kubacki,Stoch,Kraft,Eisenbichler, za to wymiotło z 10-15 wszystkich przypadkowych. Poszkodowany a i to nie do końca był tylko Kobayashi.

    Należy też dodać że końcowka drugiej serii miała znaczaco lepsze warunki wietrzne (przynajmniej wg. Przeliczników) niż Kubacki czy Stoch w 2 serii. Owszem rozbieg był miękki a prędkości jak na 16 belkę marne (rzędu 87 km/h) ale to i tak nie była prędkość tragiczna ktora uniemożliwiłała dalekie skakanie.

    Tak Kubacki i Stoch i kilku innych miało trochę szczęscia w 2 serii , za to mieli pecha w pierwszej...

  • nicoz weteran

    Od wtorku po ukazaniu się felietonu ciągle staram się zrozumieć co się stało. Oglądając konkurs na skoczni "normalnej" pogubiłem się i przestałem panować nad przelicznikami (nad wiatrem, śniegiem i Jury nikt nie może zapanować) a tu co skok to niespodzianka. Autorytet zaskoczył po paru dniach i komentujący Go chwalą.
    Ja dalej nie wiem jak ocenić te MŚ . Felieton napisany z umiarem i tak jakby każde słowo było przemyślane. Emocje przy czytaniu felietonu nie wracają do tego co działo się w czasie wszystkich konkursów. Może potrzeba więcej czasu by napisać coś bardziej odważnego i chwytającego za serce.

  • dejw profesor

    Ogólnie "spoko" mistrzostwa. Dwa miasta, dwie skocznie; LH i drużynówka przed NH, duża skocznia bez oświetlenia (bo po kij takie wydatki) i konkurs rozgrywany o takiej porze, że nawet jak chce się poświętować szokujący medal zdobyty przez Peiera to nie jest się w stanie dożyć następnego dnia bez urwanego filmu; a rozmiary HS obu skoczni niezgodne z FISowskimi wytycznymi dotyczących mistrzostw. NH bez lodowych torów (bo po kij takie wydatki, przecież lider PŚ i absolutny dominator sezonu, który na mistrzostwach też pokazywał, że forma absolutnie nie uleciała, nie może tutaj skakać ostatni w finale i wybijać się z płynącego bajora), a sam konkurs na normalnej skoczni tak popieprzony, jak to swego czasu ujął niejaki Maksymilian Paradys.

    Jestem przeciwny obecności NH w elicie i uważam że pomijanie tych obiektów w skokowym kalendarzu w PŚ jest jak najbardziej na plus, a ostatnie dwa konkursy mistrzowskie na tych skoczniach tylko mnie w tym przekonaniu utwierdzają. Konkurs w Seefeld to była parodia i wręcz ośmieszenie dyscypliny, szczególnie w II serii.

    Na tej parodii najbardziej skorzystał Kubacki, który osiągnął swój największy sukces w karierze - ale daleki jestem od stwierdzenia, że wygrał ten co miał wygrać. Bo tak, bo mu się należało. Gdyby finałowe próby nie potraktowano jako poligon doświadczalny dla tych, którzy skoczyli za dobrze w bardzo loteryjnej pierwszej serii (co skończyło się puszczeniem ostatniej 12ki na stracenie, wybronił się jedynie Kraft), lub też II seria rozpoczęła się z 7 minut wcześniej, to śmiało bym się założył, że Kubacki nie tylko nie powąchałby złota, ale skończył w ogóle bez medalu, pomimo tak dobrego II skoku.

  • SebaSzczesny profesor

    Ja bym zatrudnił Bauera. Gdy patrze na nazwiska to nazwisko Bauer najlepiej mi się kojarzy. Chociaż nigdy gościa nie widziałem

  • EmiI profesor
    @firefly @kolos

    Tak istnieją takie możliwości, i można było zrestartować wg tych przepisów II serię, ponieważ stan rozbiegu radykalnie się pogarszał. Natomiast nie możliwy jest restart z powodu zmiany warunków wietrznych.

  • Kolos profesor
    @firefly @atomek81

    Byłem nie precyzyjny: tych zawodników których wymieniłem wywidowały przeliczniki ale oczywiście nie te za wiatr tylko te za belkę. - 18 pkt za 4 belki wyżej na skoczni normalnej to kaplica. 9 metrów straty na starcie. Najgłubsze co można zrobić, zwłaszcza na normalnej skoczni to podnosić belkę gdy wieje w plecy.

    I nie można tak prosto przeliczać konkursu że bierzemy suche wyniki bez przeliczników i już. Po pierwsze nie wiemy jakby wyglądał konkurs gdyby wszyscy skoczyli z jednej belki, na pewno wyglądałyby w sposób zbliżony do tego jak było gdyby utrzymać belkę 9 dla wszystkich ale diametralnie inaczej gdyby dokonano restartu serii i wszyscy skakali z jednej belki nr. 12 lub 13.

    Już raz kiedyś w erze przeliczników zrestartowano serię zawodów (specjalnie dla Schlierenzauera bo skoczył słabo, ale niemniej taki precedens był) więc muszą istnieć takie możliwości przepisowe.

  • mj004 początkujący
    @Lestek @bigoszmakiem

    Nie dały innym nacjom szans się jednak Polakom udało się przełamać dominację i zdobyć złoto. Nawet jeśli nie jesteśmy wielką potęgą w sportach zimowych należy docenić to, że wciąż udaje się zdobywać złote medale. Cieszmy się z tego co mamy bo kiedyś może tego zabraknąć.

  • Olcia_C stały bywalec
    @MarcinBB @dora321

    Nie no, zarzucasz redaktorowi, że się "nie zna" - ty zdecydowanie też nie, zwłaszcza na języku polskim! Człowieku, tego bełkotu nie da się zrozumieć. Marsz do szkoły nadrobić zaległości, a potem dopiero na portalach pisać...

  • Wojciechowski profesor
    @jma @jma

    O, dziękuję bardzo. Przyznam, że sam nie słyszałem go dotąd mówiącego inaczej niż po niemiecku, tak że dobrze wiedzieć.

  • Oczy Aignera profesor
    @Ryszard_ @Ryszard_

    Masz rację. Taki dobry przykład to profil Clemensa Aignera. Rekord życiowy: 144 metry z Vikersund z 2015 roku. Na pewno jest nadal aktualny. Chciałbym też dowiedzieć się, ile wzrostu ma Philipp Aschenwald, ale nigdzie nie mogę znaleźć takich danych.

  • jma profesor
    @jma @Wojciechowski

    Sam Peier o tym mówił - pochodzi z domu francuskojęzycznego i sam mówił też o tym, że jego nazwisko czyta się Pejee, ale jest też przyzwyczajony do jego brzmienia w wersji niemieckiej. Już jako junior właściwie przeprowadził się w rejon Einsiedeln, i tam po francusku już sobie nie pogadał. Zatem jest dwujęzyczny, choć pierwszym językiem jest francuski.

  • Wojciechowski profesor
    @grindavik @grindavik

    Hostessa (jak to się teraz mówi) w czasie dekoracji medalistów w Seefeld.

  • Ryszard_ stały bywalec

    Zajmijcie sie w koncu stroną i zaktualizujcie niektore działy bo wstyd. Już chyba wystarczy tego youtubowego lansu.

  • atomek81 stały bywalec
    @firefly @kolos

    Cytat:
    "nie można mówić o jakimkolwiek sprawdzaniu się przeliczników i rzeczywistym odzwietciedlaniu przez nie warunków gdy po 1 serii 3 jest Jelar, 6 Sakala, 7 Markeng, 12 Larson a 26 Maltsev (przed Kubackim) a żaden nie oddał przecież skoku życia, ba oddali wręcz skoki przeciętne nawet jak na skocznię w Seefeld a tylko błędne przeliczniki wywidowały ich wysoko."

    To nie przeliczniki ich wywindowały tak wysoko, tylko warunki. Przeliczniki po prostu tego nie zrekompensowały. Ale generalnie się zgadzam, przeliczniki nie działają w tak ekstremalnych i ekstremalnie zmiennych warunkach. Podstawowa zasada jaka według mnie powinna być wprowadzona, to maksymalna ilość belek o jaką może się różnić początek i koniec serii. Dwa to byłoby chyba w sam raz, a 4 to już na pewno za dużo.

  • anonim
    @MarcinBB @MarcinBB

    Dnia pamiętnego roku 2017 Marcin chcąc iść z duchem czasu zakupił sobie internet.Teraz ubaw wielki w wiosce Marcin oszalał kury głodne, krowy ryczą, psy uciekły - dzień za mały! przy laptopie siedzi i tajniki internetu powoli zgnębić
    Swój dzień rozpoczyna od uruchomienia komputera albo wcale nie wyłącza go na noc szybkie logowanie i wylewa swoje wypociny na internetowe łącza rozbudzają w sobie adrenaline

    Pragnąć wierzyć ze jest kimś
    aż marzenie się spełniło został redakorem o skokach w którym nie ma zielonego pojęcia
    czy to nie jest cud
    A najgorszę w tym ze zaczął pisać felietony,w których ciężko się w tym połapać co zawierał w przekazie
    Problem który tak naprawdę tkwi w nim ..dalej ciągnie te swoje przestawienie,lewe konta babskie
    Nie możesz tego zaakceptować ze jesteś inny poprawnie inna , to starasz się dowartościować w sieci wirtualnej przestrzeni może być kim chcesz jak
    lenna,x...9999 jakoś tak ...czy banować mnie i innych
    okazałeś się właśnie Conchitą kiełbasą i transwestyto Ale wiesz ?
    skoro nie rozumiesz samego siebie, ze Ci wisi i powiewa, to - logicznie - musisz rozumieć, że są tacy, co im nie wisi i nie powiewa twój temat komadosie

    Ta strona to nie moję klimaty ale wiesz co ?
    pocieszające jest to, że takie komandosy zawsze w końcu osiądą samotnie na dnie.więc może poczekam i popatrzę na twój upadek

  • Karp profesor
    @Kolos @EmiI

    I paradoksem Ruki 2006 i tej mistrzowskiej 2 serii było to, że i tutaj i tam na pudle stali zawodnicy brylujący w treningach ;)

    Wtedy Lappi z formą wytrzymał ok pół sezonu. Jacobsen i Ammann do końca

  • wiola4697 profesor

    O, dziwo zgadzamy się z większością tekstu ;)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl