Cara Larson powróciła na skocznię

  • 2019-08-07 11:30

Zerwanie więzadeł krzyżowych to jedna z najczęściej występujących kontuzji w skokach narciarskich. Uraz ten wyklucza sportowców z treningu na długie miesiące. 18-letnia Amerykanka, Cara Larson, która nabawiła się tej kontuzji ponad rok temu, powróciła w ubiegłym tygodniu do międzynarodowej rywalizacji. Jak sama przyznała, przed oddaniem pierwszego skoku po przerwie nie obyło się bez stresu.

Larson zerwała więzadła krzyżowe przednie pod koniec lutego 2018 roku podczas narodowych mistrzostw juniorów w Anchorage. Pierwotne plany zakładały jej powrót na skocznię już ubiegłej zimy. 12 miesięcy po feralnym zdarzeniu udała się do Park City, gdzie odbyła testy medyczne, lecz zamiast pierwszych prób na obiektach w stanie Utah, skończyło się na wielkim zawodzie. Badania wykazały, że nie jest jeszcze gotowa do powrotu.

– Ten okres był dla mnie trudny. Nie wiedziałam wówczas, co ze sobą zrobić. To było frustrujące. Oczywiście zrozumiałam, dlaczego nie mogę skakać, lecz najbardziej denerwujące było to, że wróciłam do domu bez ani jednej próby  – przyznała Larson. Zawodniczka kolejne miesiące poświęciła na trening siłowy. Cztery miesiące później, 25 czerwca, powróciła do stanu Utah, aby ponownie poddać swoje kolano testowi. Ze względu na to, że na co dzień mieszka w oddalonym o ponad 2200 kilometrów Barrington, wyprawa do miejsca, gdzie 17 lat temu skoczkowie walczyli o olimpijskie medale, dała się jej we znaki. – Miałam za sobą 24-godzinną podróż, dlatego postanowiliśmy poczekać kilka dni i ponownie udać się na badania. Na szczęście historia z lutego już się nie powtórzyła – juniorka mogła ponownie ubrać kombinezon, założyć kask, wziąć ze sobą narty i podążyć na szczyt skoczni. Pierwszą próbę po długiej przerwie oddała w Steamboat Springs.

Zawodniczka, zapytana o to, jak podeszła do pierwszego lotu po 15 miesiącach pauzy, odpowiedziała: - Mój umysł niemal się wyłączył. Zazwyczaj tuż przed oddaniem skoku jestem bardzo gadatliwa. Tym razem nie zdołałam nawet zapamiętać, kto był na górze, ani z kim rozmawiałam. Trzęsłam się, ledwo mogłam zawiązać buty – przyznała. Po odepchnięciu się od belki startowej stres minął niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Siostra Caseya, którego znamy z występów w Pucharze Świata, przyznała, że nie mogła doczekać się powrotu. Nie tylko ze względu na tęsknotę za lotem, lecz również za swoimi koleżankami z kadry. – My, dziewczęta, zawsze trzymamy się blisko. Wspaniale jest znaleźć się ponownie wśród moich znajomych – powiedziała Amerykanka.

Larson po kilku startach w lokalnych zawodach udała się wraz z innymi skoczkiniami ze Stanów Zjednoczonych do Europy. W miniony weekend, podczas konkursów z cyklu FIS Cup w Ljubnie, 18-latka zajęła 39. i 35. miejsce. Jakie są jej plany na najbliższą przyszłość oraz cele, które przed sobą stawia? – Istotne jest przede wszystkim utrzymanie mojego kolana w dobrej dyspozycji. Chcę być szczęśliwa i móc ponownie rywalizować z innymi zawodniczkami – podsumowała trzykrotna uczestniczka mistrzostw świata juniorów.


Piotr Bąk, źródło: usanordic.org
oglądalność: (3216) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl