Maciej Kot zadowolony z obranego kierunku: Nieważne jak, byle daleko

  • 2019-12-07 22:12

Trzeci indywidualny konkurs Pucharu Świata 2019/20 zakończył się trzecią zdobyczą punktową Macieja Kota. 28-latek rzutem na taśmę załapał się do rundy finałowej, w której zdołał awansować na 27. pozycję. Jak uważa drużynowy mistrz świata z 2017 roku, największe rezerwy tkwią w pozycji najazdowej, która rzutuje na resztę skoku.

- Jestem zadowolony z przebiegu tego dnia. Dla całej reprezentacji to był niezły dzień. Wiadomo, szkoda Kuby i Klimka. Nie zdobyli dzisiaj punktów, ale my pokazaliśmy pojedyncze dobre skoki, szczególnie Piotrek w pierwszej serii. Szkoda drugiej rundy, w której odbił się zdecydowanie zbyt wcześnie. Bardzo dobrze skakał Kamil, miał jednak pecha co do warunków. Dawid zaprezentował się solidnie. Ja miałem nieco szczęścia w pierwszej serii, zakwalifikowałem się jako ostatni i zdołałem finalnie nieco awansować. Cieszę się, że miałem okazję, by powalczyć w finale. Każda oddana próba przybliża mnie do dobrego skakania. To były dwa moje najlepsze skoki w Rosji. To dobra wiadomość, lecz mam jeszcze sporo rezerwy. Cały czas pojawiają się drobne błędy. Gdybym je wyeliminował, mógłbym zyskać nawet 10 metrów. Przy takich warunkach na takim poziomie naprawdę niewiele trzeba, by na dole odlecieć.

- W tej chwili chodzi głównie o pozycję najazdową. Jeżeli jest dobrze ustawiona, to wówczas o wiele łatwiej jest wykonać skok. Wszystko następuje po sobie. Najpierw jest pozycja, później odbicie, następnie prawidłowy lot. Jeśli jeden z tych elementów przestaje funkcjonować, nawet sam start z belki, mamy wtedy zły dojazd, złe odbicie i zepsuty lot. Należy odnaleźć u danego zawodnika to, co jest kluczem do dobrego skakania. U mnie to najczęściej jest pozycja dojazdowa. Nie ma co patrzeć na to, że odbicie jest skierowane w złym kierunku. Słaby skok często wynika ze złej pozycji. Jestem blisko jej ustabilizowania, lecz pewne mankamenty pojawiają się, gdy jestem tuż przed progiem. Wtedy ulega ona delikatnej zmianie. To nie jest duży problem, lecz należy go wyeliminować.

- Wczoraj miałem spore problemy w locie, lecz były one właśnie wynikiem złej pozycji dojazdowej. Niepoprawne odbicie powodowało brak rotacji w fazie lotu. To sprawia trudność. Dziś popracowałem nieco nad dojazdem, co spowodowało poprawę we wcześniej wspomnianych aspektach. Nie pracując nad lotem, udało mi się go poprawić. Zaraz po wyjściu z progu nie miałem problemów. Wiadomo, nie był idealnie prosty, lecz nie traciłem prędkości i mogłem spokojnie walczyć w drugiej fazie. Należy zmierzać w tym kierunku.

Korespondencja z Niżnego Tagiłu, Dominik Formela


Piotr Bąk, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3010) komentarze: (0)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl