Okiem Samozwańczego Autorytetu: Trzeci Król

  • 2020-01-08 19:07

Można jak Nieminen lub Diethart - pojawić się znikąd jak meteoryt i wprawić świat w osłupienie. A potem zniknąć. Można jak Schlierenzauer lub Stoch - dołożyć kolejną perłę do długiej i bogatej kolekcji. Można, jak Kobayashi - jechać jako faworyt i zgarnąć jak swoje. A można jak Dawid Kubacki - ciężką pracą powoli wspinać się na szczyt i wreszcie go osiągnąć. Dawid Kubacki jest dziś na szczycie skokowego świata. 

Ten triumf zaskoczył wielu. Mnie również. Nie żebym uważał, że Dawida na to nie stać. Mówimy przecież o aktualnym mistrzu świata. Mianowicie dlatego, że wydawało się, że forma Dawida lekko spada. W sprawiedliwym i miarodajnym sobotnim konkursie w Engelbergu zajął najniższe miejsce w sezonie. Następnego dnia po raz pierwszy nie awansował do finału, choć akurat ten incydent nic nie mówił o jego formie a wszystko o warunkach na skoczni. Ale mimo wszystko na jednego z faworytów wyrósł po Szwajcarii Kamil Stoch. A tu proszę.



Powtórzę zasłyszany w Internecie dowcip: Jeśli jeszcze wątpicie w globalne ocieplenie - spójrzcie na wyniki Dawida Kubackiego. Mamy styczeń, a on skacze jak w Letniej Grand Prix. Dowcip już nieco z brodą. W końcu już zeszłej zimy Dawid pokazał, że jednak potrafi przekuć letnią formę na zimową i udowodnił, że należy do ścisłej światowej czołówki. Ale to, że ten dowcip krąży, że ktoś go odświeżył, wiele nam pokazuje. Mówi nam coś o nas samych. Nauczyliśmy się traktować Dawida, jako tego solidnego, czwartego do drużyny. Co to latem może wygrywać, ale zimą jest częścią tła dla tych najlepszych. Statystą, w najlepszym razie ciekawą postacią drugoplanową. Indywidualne trofea mieli zdobywać ci utalelentowani, którymi zachwycano się za młodu - Rutkowski, Stoch, Byrt, Kot, Murańka, Zniszczoł, Biegun, Kłusek, Wolny, ewentualnie Żyła. Niektórzy faktycznie zdobywali, na innych wciąż czekamy, inni przepadli jak kamfora. A Dawid ma już na koncie mistrzostwo świata i wygraną w Turnieju Czterech Skoczni. Dwa trofea w przeciągu niespełna 12 miesięcy. Niektórych triumf w Seefeld nie przekonał, bo zdobyty był w doprawdy kuriozalnych warunkach. I na nic były tłumaczenia, że Dawid był przecież faworytem do medalu, bo na skoczni Toniego Seelosa skakał koncertowo. Czy przekona ich zwycięstwo w Turnieju? Jeśli nie, to nic już ich nie przekona. Bo przecież jest to zwycięstwo niezwykle okazałe. Dawid zdobył w Turnieju 1131,6 pkt. co jest drugim wynikiem w historii. Większy dorobek miał tylko Peter Prevc trzy lata temu. A na jak wysokim poziomie stał 68. Turniej Czterech Skoczni, niech świadczy nota Lindvika. Jego 1111 pkt. to piąty najlepszy wynik w historii. 



Znów powtórzę czyjś koncept, ale trudno w erze twittera i facebooka wymyślić felietoniście coś nowego. Jak się pisze duży artykuł podsumowujący trzy dni po jakimś wydarzeniu, to wszystko już zostało powiedziane, napisane, zaćwierkane i zmemowane. Doczekaliśmy się w Święto Trzech Króli naszego polskiego trzeciego króla czterech skoczni. Adam, Kamil, Dawid. Tamci trzej, jak chce chrześcijańska tradycja, przywieźli dzieciątku Jezus dary symboliczne. Nasi trzej obdarowali nas emocjami, radością i poczuciem tyleż przyjemnej, co nieco przecież nieuzasadnionej dumy. Ale taka już rola i dola sportowców. Pierwszy był królem romantycznym. Po latach posuchy nie tylko w skokach, ale w ogóle w sporcie, dał nam nagle eksplozję pozytywnych przeżyć; radości, dumy, satysfakcji. Pozwalał odreagowywać kompleksy wobec Zachodu. Wydawał się postacią niemal magiczną, wielu wierzyło, że trenować go może nawet pani Wiesia z pralni - taki miał talent.



Drugi był królem pozytywistycznym. Wyrastał i obrastał w trofea już w nieco innej rzeczywistości. Stały za nim pieniądze, technologia i know-how, bo gdy święcił swoje największe sukcesy, nie byliśmy już ubogim krewnym świata a dopingowało go w coraz większym stopniu pokolenie urodzone w normalności i nie mające kompleksów demoludów. Jego powtórzenie wyczynu Hannawalda było ostatecznym przypieczętowaniem naszego oczekiwania na spełnienie się magicznej przepowiedni z 1999 roku. Tej przepowiedni o cudownym chłopcu, który w wieku 12 lat skoczył na Wielkiej Krokwi 128 metrów i miał być "następcą Małysza". Ale i on miał nieprzeciętny talent. I mamy teraz króla Dawida. Temu królowi Czterech Skoczni odmawiano talentu zawsze. Tak jakby bez talentu do skoków można było skakać w Pucharze Świata i odnosić z roku na rok coraz większe sukcesy. Podobnie jak wielu innych polskich skoczków był krytykowany i wyśmiewany. Tak jak krytykowani byli trenerzy, którzy w Dawidzie (podobnie jak w Maćku Kocie) widzieli talent czekający na ociosanie i wozili na konkursy, choć rzeczeni zawodnicy wciąż nie zachwycali. Bo polski kibic nie słynie z cierpliwości. Nie lubi czekać. Sukces ma być już, natychmiast. Teraz i tutaj. W Polsce nie cieszą się dużą popularnością zawodnicy którzy ciężką pracą i wytrwałością krok po kroczku pną się do góry. Metoda małych kroczków jest wyśmiewana, wykpiwana, dezauowana. My wolimy magię, deus ex machina, cudy nad Wisłą i na Wielkiej Krokwi. I również z tego powodu (choć oczywiście są i inne) Dawid nigdy nie będzie takim idolem, jakim byli i są królowie Adam i Kamil.
 


Zapewne też Dawid nigdy nie dorówna ilością sukcesów dwóm pozostałym. Na to już po prostu zabraknie czasu. Co wcale nie oznacza, że nie sprawi nam już żadnej radości. Skoki zmieniają się na naszych oczach. Coraz mniej Nykänenów, Nieminenów, Bulaów, Morgensternów i Schlierenzauerów. Coraz więcej Jandów, Bardali, Stochów i Kubackich. Skoczkowie się starzeją, wystarczy porównać ilość juniorów startujących i odnoszących sukcesy w Pucharze Świata dziś i dwie, trzy dekady temu. 
Więc oprócz wartości ciężkiej pracy i wytrwałości, casus Dawida uczy nas też czegoś innego. Nie skreślajmy Kota, Murańki, Zniszczoła. Nie wysyłajmy ich na emeryturę. Oni też jeszcze mogą odpalić. Warto wierzyć. W ludzi, w polskich sportowców i trenerów. Wielu się bało czarnej dziury, gdy Małysz kończył karierę. Bo młodzi następcy wciąż zawodzili. Tymczasem po Małyszu polscy skoczkowie zdobyli już dwa Puchary Świata, Puchar Narodów, wygrali trzy Turnieje Czterech Skoczni, zgarnęli naręcza medali wszystkich kolorów na czempionatach. 



Ten Turniej miał swoją dramaturgię i napięcie rosło z konkursu na konkurs. Dawid jako jedyny zawodnik uplasował się we wszystkich zawodach na podium. Poprawiał się ze skoczni na skocznię - trzeci na inaugurację, trzeci w Nowy Rok, drugi na Bergisel i w końcu przypieczętował  swoje zwycięstwo w Turnieju zwycięstwem w Bischofshofen. (I tu taka ciekawostka - wszytkie swoje trzecie miejsca indywidualne, a było ich sześć, Dawid zajmował w Niemczech.) Pierwsze podium w Oberstorfie przyjąłem z umiarkowaną ekscytacją - w końcu tak samo zaczął się Turniej Czterech Skoczni dwa lata temu, gdy Dawid skończył ostatecznie na szóstym miejscu. Drugie podium w Garmisch-Partenkirchen sprawiło, że Dawid znalazł się w czteroosobowym gronie faworytów. Ale w końcu wszyscy pamiętaliśmy, co było rok temu - dwa podia w Turnieju i dwa słabsze występy, które zaowocowały spadkiem z wirtualnego podium. Potem przyszedł konkurs w Innsbrucku i słabsze skoki głównych rywali oddane w pechowych warunkach. Dawid został liderem. Chyba każdy z nas miał obawy, czy wytrzyma presję, czy nie przydarzy mu się słabszy dzień. Przecież Lindvik szedł jak burza i żadnego błędu by nie wybaczył. Ale w końcu Mustaf przybił stempel w Bischofschofen - najdłuższy skok w pierwszej serii, najdłuższy w drugiej. Pozbawił rywali złudzeń w zasadzie już w pierwszym skoku. Druga była formalnością. Tu już nikt nie ma prawa mówić, że Polak zwycięstwo zawdzięcza szczęściu. Ostatecznie przewaga nad rywalami okazała się większa, niż ich straty punktowe z racji gorszych warunków na Bergisel. Dawid Kubacki znów na szczycie. Warto zauważyć, że dwa trofea Wielkiego Szlema w ostatnich latach zdobywali tylko najlepsi. Dominatorzy. Giganci. Czy właśnie kończy się era Smoka i zaczyna era Dawida? Skoczek z Szaflar już jest trzecim najwybitniejszym Polakiem po Małyszu i Stochu. Jego dwa sukcesy przebijają jeden złoty medal Fortuny z Sapporo. Czy to jednak szczyt jego możliwości? Czy właśnie rozpoczął się jego marsz po Kryształową Kulę? Trudno na razie wyrokować. Ale skoro po Puchar Świata mogli sięgnąć Jakub Janda czy Anders Bardal, to czemu nie miałby tego zrobić Dawid Kubacki?


Żeby sięgnąć po Kulę, trzeba trochę powygrywać. Choćby ze trzy konkursy, jak Małysz w sezonie 2002/2003. Czy rzeczony Bardal dziewięć lat później. Na razie Dawid jest właśnie takim niezwykle ekonomicznie skaczącym zawodnikiem. W elicie na śniegu wygrał zaledwie trzy konkursy. Z czego drugi dał mu złoty medal w Seefeld a trzecim przypieczętował triumf w prestiżowym Turnieju.

Trzynastka jest pechowa? Możecie to mówić różnym zabobonnym głuptaskom, ale nie rozsądnemu, inteligentnemu facetowi, jakim niewątpliwie jest Dawid. Z trzynastką na plastronie zaczynał ten Turniej w Oberstdorfie. I z trzynastką kończył w Bischofshofen, gdy ciążyła mu już presja lidera i faworyta. Dlatego jestem o niego spokojny. Ten sukces - podobnie jak poprzednie - nie zawróci mu w głowie. On wie, co ma robić. Niestraszni mu namolni fani, dziennikarze-dyletanci, którzy ze sportem mają niewiele wspólnego, a próbują się ogrzać w blasku sukcesu, więc wyskakują z żenującymi pytaniami. Niestraszna presja oczekiwań czy obowiązki wobec sponsorów. Niestraszne pokemony, konferencje prasowe, sesje fotograficzne, memy, komentarze i całe to dobrodziejstwo i złodziejstwo inwentarza, które przychodzi po sukcesie jak po nocy dzień, po burzy spokój i po świętach nadwaga. On ma wszystko poukładane. 

Dlaczego jeszcze ten sukces był dla mnie zaskoczeniem? Biorąc pod uwagę, ile sukcesów osiagnęliśmy przez ostatnie trzy lata, nie miałem tej zimy zbyt wyostrzonego apetytu. Zakładałem, że musi nastąpić sezon słabszy. Tak to już w skokach jest. A tu proszę. Pierwsza poważna impreza i mamy zwycięstwo. Przecież dla wielu TCS jest tej zimy imprezą sezonu. Ja akurat stawiam prestiż Mistrzostw Świata w Lotach wyżej, niż Turnieju Czterech Skoczni. Ale i tak mówimy w najgorszym wypadku o drugim najważniejszym wydarzeniu zimy. Oczywiście najważniejszym tofeum pozostaje Puchar. Tak czy owak dla mnie Doležal już osiagnąl więcej, niż się po nim spodziewałem w pierwszym sezonie. Teraz każde zdobyte trofeum będzie już tylko wartością dodaną. 




Marius Lindvik. Ten to się nam rozskakał. Mistrz świata juniorów sprzed dwóch lat wszedł w nowy rok z drzwiami, przytupem i tą zuchwałą pewnością siebie, która emanuje z człowieka gdy ma się te dwadzieścia jeden lat. Gdyby nie Oberstdorf, poszłoby z Dawidem na żyletki. Jednak na starcie młody Norweg stracił trochę punktów i swój pościg zakończył na drugiej pozycji. Zresztą on już od początku sezonu jest w wyśmienitej formie. Co do niego, jestem przekonany, że to nie żaden młodzieńczy wyskok. Lindvik już jest i do końca zimy pozostanie pierwszoplanową postacią pucharowej karuzeli.

Karl Geiger. Pięć razy na podium i wciąż bez zwycięstwa. On się w końcu przełamie, pytanie tylko kiedy. Dzięki świetnej postawie doskoczył już prawie do Smoka w klasgenie. Neojapończyk prowadzi o krótki pysk. A Szerszeń wciąż się rozkręca. Na jego nieszczęscie na trzecim turniejowym wirażu dał się wyprzedzić Lindvikowi. Skończyło się na trzecim miejscu. Ale i tak uważam, że on i Kraft mają największe szanse, by pokonać tej zimy Smoka.



Tym samym Niemcy czekają na swojego zwycięzcę TCS chyba już dłużej niż Mietek Szcześniak na ciepło dusz i ciał. Jak w Polsce po triumfie Hannawalda nad Małyszem jakiś wściekły kibic kogoś ze złości zamordował, to nawet biorąc pod uwagę opieszałość polskich sądów, pewnie już dawno wyszedł na wolność.  W międzyczasie Turniej wygrywało sześciu Austriaków, po dwóch Norwegów i Polaków, Fin, Czech, Słoweniec i Japończyk. To już jest w ogóle jakas klątwa z tym TCSem. Przecież nie tak dawno Freund wywalczył szklaną kulę, Niemcy zdobywali złote medale indywidualnie i drużynowo. Wygrali sporo konkursów PŚ. Tymczasem  od ostatniego konkursu TCS wygranego przez Svena Hannawalda tylko dwukrotnie zawody padły łupem Niemców. W tym czasie Szwajcarzy wygrywali konkursy czterokrotnie, Słoweńcy i japoński smok pięć, Polacy sześć a Finowie dziewięć razy. Zwycięstw norweskich i austriackich nawet mi się nie chciało liczyć.

Taka ciekawostka: w Ga-Pa na Nowy Rok po raz piewszy od dawna bez żadngo Fina w konkursie! Ostatnio taki przypadek - w Planicy 2018. A wiecie u kogo Dawid ma teraz najbardziej przechlapane? U Simona Ammanna. Przecież Szwajcar zapowiedział, że nie zakończy kariery, dopóki nie wygra TCS. Tej perełki brakuje w jego koronie. Już mam taką wizję: rok 2048, dwóch stewardów pomaga wgramolić się na belkę Simonowi, Dominik Peter ciężko wzdycha i macha chorągiewką, jeden ze stewardów lekko popycha Szwajcara i odwraca się w kierunku wspierającego się na balkoniku Noriakiego Kasai... Co się śmiejecie, pisałem, że skoki się starzeją...

Zanim zaczniemy tabelkowanie, chciałem skorzystać z okazji. Po Seefeld jakoś zapomniałem, ale przecież ta teraz też jest doskonała. Serdecznie pozdrawiam pana Wojciecha Kuczoka. Widzi Pan? Nie warto być człowiekiem małej wiary. (I kultury). Bo jak to się po waszymu godo - można wyjść na ciula. 

Czołówka PŚ 07.01.2020
Lp zawodnik kraj pkt strata1 strata2
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 644 0 0
2 Karl Geiger Niemcy 619 25 25
3 Stefan Kraft Austria 539 105 80
4 Marius Lindvik Norwegia 469 175 70
5 Dawid Kubacki Polska 444 200 25
6 Daniel-André Tande Norwegia 374 270 70
7 Philipp Aschenwald Austria 364 280 10
8 Kamil Stoch Polska 335 309 29
9 Peter Prevc Słowenia 323 321 12
10 Johann André Forfang Norwegia 256 388 67

Tak jak pisałem - przewaga Smoka stopniała jak śnieg w maju. Lindvik katapultował się na czwarte miejsce a Dawid na piąte. Anže Lanišek zaliczył słaby Turniej i wypadł z dziesiątki.

Poczet Zwycięzców 07.01.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 1
2 Marius Lindvik Norwegia 2 4
3 Daniel-André Tande Norwegia 2 6
4 Stefan Kraft Austria 1 3
5 Dawid Kubacki Polska 1 5
6 Kamil Stoch Polska 1 8
7 Yukiya Satō Japonia 1 12

W tabelce zwycięzców mamy zatem dwóch Polaków! Jest również dwóch Japończyków, dwóch Norwegów i Austriak. Fajnie, że Dawid wchodzi na wysokie obroty, bo za sprawą wysokiej formy Kobayashiego Japonia goni nas w ilości zwycięstw. W tej chwili jest 84-80 dla nas. 

Poczet Podiumowiczów 07.01.2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 0 1 4 1
2 Marius Lindvik Norwegia 2 0 2 4 4
3 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 1 3 6
4 Stefan Kraft Austria 1 2 0 3 3
5 Dawid Kubacki Polska 1 1 2 4 5
6 Kamil Stoch Polska 1 0 1 2 8
7 Yukiya Satō Japonia 1 0 0 1 12
8 Karl Geiger Niemcy 0 4 1 5 2
9 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 7
10 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 11
11 Peter Prevc Słowenia 0 1 0 1 9
12 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 15
13 Jan Hörl Norwegia 0 0 1 1 17

Kubacki jest jedynym, który zadebiutował nam w tabelce podiumowej. I od razu w jakim stylu! To pokazuje nam również, że pogoda nam się stabilizuje. Turniej Cztrech Skoczni w porównaniu z pierwszym periodem był pod względem warunków nieporównanie bardziej sprawiedliwy. Na podium pojawiają nam się ci sami zawodnicy, mniej jest zaskakujących wpadek czy wyskoków.

Polacy 07.01.2020
Lp zawodnik pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 444 5 A
2 Kamil Stoch 335 8 A
3 Piotr Żyła 175 19 A
4 Maciej Kot 33 34 A
5 Stefan Hula 28 36 A
6 Jakub Wolny 22 39 A
7 Klemens Murańka 4 57 B

Król Dawid przeskoczył nam króla Kamila i został liderem kadry. Oprócz tych dwóch niestety tylko Piotr Żyła zaprezentował się w Turnieju przyzwoicie i dorzucił trochę punktów. Stefan z Maćkiem w zasadzie drepczą w miejscu a forma Kuby to w tej chwili katastrofa. Oby szybko przypomniał sobie swoje skoki choćby z drużynówek. 

Bracia 07.01.2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 710
2 Prevc Słowenia 495
3 Huber Austria 231

Prevcowie ściągęli posiłki w osobie trzeciego brata i przyniosło to efekty. Cene skakał od Innsbrucka i  w Austrii słoweńskie rodzeństwo poknało japońskich braci 138 do 64. Może to było bardziej psychologiczne, niż punktowe wsparcie, ale zawsze.

Plastikowa Kulka 07.01.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Maciej Kot Polska 6,3 34
2 Moritz Baer Niemcy 6 37
3 Anders Håre Norwegia 5 63
4 Taku Takeuchi Japonia 5 41
5 Naoki Nakamura Japonia 5 32
5 Simon Ammann Szwajcaria 5 29
7 Markus Eisenbichler Niemcy 5 25
8 Timi Zajc Słowenia 5 24
9 Constantin Schmid Niemcy 5 22
10 Gregor Schlierenzauer Austria 5 21
11 Daiki Itō Japonia 5 16
12 Anže Lanišek Słowenia 5 11
13 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 27

Zasady Plastikowej Kulki znajdziecie w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat: "Do gabloty i powtórz" Dawid Kubacki

Amen.

Cytat zupełnie nie na temat:

"Grosza daj Wiedźminowi,
sakiewką potrząśnij,
sakiewką potrząśnij,
Grosza daj Wiedźminowi,
obrońcy ludzkości!"

I na tym zamkniemy rozdział pod tytułem Turniej Czterech Skoczni 2019/2020. Kolejny piękny dla Polaków. A konkretnie dla Dawida, który pokonał kilku Goliatów i całą masę pomniejszych rywali. 3,3,2,1 co za seria. Teraz czeka nas Predazzo, gdzie Kubacki rok temu był drugi i pierwszy. Zawody przeniesiono co prawda na skocznię normalną, ale akurat dla niego nie powinno być to problemem, a nawet wprost przeciwnie. Czy są jakieś rzeczy pewne? Jakoś nie jestem dziś w nastroju prorokować. Wiem, że teraz jest pięknie. Co będzie dalej? Sky is the limit.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmijcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.
 


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13126) komentarze: (119)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kamil G bywalec

    Kamil po prostu po mistrzowsku zdjął presję z Dawida wygrywając w Engelbergu i stając się jednym z faworytów TCS a potem usunął się w cień i zrobił miejsce dla Dawida.😁

  • MarcinBB redaktor
    @Pavel

    Możesz mieć rację, brzmi nawet logicznie i przekonująco, ale póki nie mamy na coś dowodu, to pozostaje dla mnie spekulacją. Równie dobrze to, co się dzieje z notami może dziać się siłą inercji.
    Próbowałem już dwa razy na ten temat rozmawiać z Hoferem, ale zawsze otrzymywałem odpowiedzi uprzejmie wymijające i ogólnikowe. I tak to czasami właśnie w FISie jest - zamiast twardych zasad ogólnikowe wytyczne, wymijające odpowiedzi i rzeczy, które po prostu "się dzieją"...
    A jak już jesteśmy przy lidze angielskiej - to zakładam, że to co się tam dzieje, sprawia Ci dużo więcej radości, niż wyniki naszych skoczków? ;-)

  • Pavel profesor
    @MarcinBB

    Że są takie, a nie inne wytyczne względem interpretacji przepisów to wiemy, bo być muszą, inaczej sędziowie mieliby mocno zróżnicowane noty, dla przykładu sędzia A brałby pod uwagę długość skoku i każdy krótszy od punkty K oznaczałby notę poniżej 18 punktów, a sędzia B już nie i ten sam zawodnik, za ten sam skok dostałby 19,5 i byłby to sytuacje bardzo częste. Tego nie ma. Z resztą na początku nowego tysiąclecia było odwrotnie czyli zawodnik za skok poniżej punktu K mógł zdobyć notę powyżej 18pkt. Z resztą to jest normą np. w piłce nożnej w LM takie, a nie inne dotknięcie piłki ręką w polu karnym zostanie uznane za faul i podyktowany będzie rzut karny, a już w lidze angielskiej nie, bo wytyczne z interpretacją przepisów są inne. Głupie, nie głupie, ale tak funkcjonuje.

  • MarcinBB redaktor
    @szczurnik

    Kiedyś w każdym felietonie wklejałem również tabelkę z poprzedniego felietonu, by takie porównanie można było sobie zrobić. Potem pojawiały się kolejne tabelki, (Polacy, bracia, plastikowa kulka) uznałem że jest ich za dużo i z tego zrezygnowałem.
    Czasami pod tabelką pisałem w tekście ile kto zarobił punktów w dany weekend. Ale potem też mi się to znudziło.
    Wiesz co?
    To jest bardzo dobry pomysł.
    Tak dobry, że aż dziwne, że do tej pory sam na to nie wpadłem ;-)
    Dziękuję Ci serdecznie.

  • MarcinBB redaktor
    @Homeomorfismus

    Tylko że logiki w tej logice za grosz. Bo na notę za skok zawsze składały się dwie noty. Za odległość i za styl.
    Nota za odległość jest bardzo mierzalna i zdefiniowana bardzo precyzyjnymi zasadami.
    Nota za styl też ma dość precyzyjne zasady które zostały już tu wspomniane.
    Jeśli sędziowie mieliby oceniać styl w myśl logiki "im skok dłuższy tym ładniejszy" to po pierwsze dublują notę za odległość, po drugie po co wymyślano te zasady wedle których odejmuj się punkty lub ich połówki za poszczególne fazy skoku?
    Przeczytaj sobie te zasady - tam nic nie ma o odległości i to własnie jest logiczne, bo za odległość jest ta druga składowa.

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    A ja myślę, że doskonale rozumiesz :-) W końcu sam zawarłeś w pytaniu odpowiedź.
    Owszem wydało mi się to troszkę dowcipne, ale przede wszystkim rozsądne. Kubackiego oraz katolików obraził p. Kuczok (który jest Ślązakiem) na łamach Gazety Wyborczej.
    Ja uprzejmie ostrzegłem p. Kuczoka, że jak się robi pewne rzeczy, to można wyjść na ciula.
    Niektórzy (błędnie) uważają, że słowo "ciul" jest bardzo obraźliwe.
    Żeby uniknąć zupełnie bezpodstawnych oskarżeń, że obraziłem p. Kuczoka, a także zbędnych dyskusji na temat tego, czy to słowo jest wulgarne, czy nie, od razu podlinkowałem rzeczone słowo do artykułu w Wyborczej (tam przecież ukazał się felieton p. Kuczoka), w którym językoznawcy (również ze Śląska) pięknie, jasno i przejrzyście tłumaczą, że słowo "ciul" własnie na Śląsku (skąd pochodzi p. Kuczok) wcale wulgarne nie jest.
    Więc temat uważam za zamknięty i proszę się nie czepiać. W moim felietonie nie ma ani manipulacji, ani obrażania kogokolwiek. Jest tylko życzliwość, gdyż takim właśnie jestem człowiekiem - szczerym, koncyliacyjnym, życzliwym i przepełnionym dobrą wolą :-)
    Raz jeszcze serdecznie pozdrawiam p. Kuczoka, Ślązaków, środowisko GW, środowisko przez nie zwalczane i znienawidzone, jedynie słusznych, ukrytą opcję niemiecką, ciemnogród, lumpenliberałów, katotaliban, patointeligencję, sort lepszy, sort gorszy, mordy zdradzieckie oraz wszystkich ciuli. Sport bowiem powinien nas wszystkich łączyć mimo różnic i być ponad wszelkimi podziałami, szczególnie politycznymi :-)

  • dervish profesor

    "Widzi Pan? Nie warto być człowiekiem małej wiary. (I kultury). Bo jak to się po waszymu godo - można wyjść na ciula. "

    Drogi Marcinie, wszystko pięknie tylko nie mogę zrozumieć dlaczego podpiąłeś pod tego "ciula" link do Gazety Wyborczej i to w dodatku do płatnego artykułu? Czy to jakas promocja tego upadającego medium = po[***]dłego autorytetu? Czy przypadkiem nie traktujesz tego wydawanictwa jak jakiś autorytet językoznawczy i w ogóle?. :D
    Trzeba mieć duże poczucie humoru, żeby pod pretekstem wyjaśnienia znaczenia słowa "ciul" odsyłać czytelnika do politycznego artykułu w którym broni się tego słowa z powodów politycznych, tylko dlatego, że zostało ono uzyte przez jedyną prawidłową opcję polityczną (gorąco popieraną przez to medium) w stosunku do opcji przez środowisko GW zwalczanej i znienawidzonej. Mogłbym się założyć, że gdyby tego słowa użyto w odwrotnej relacji to byłoby powszechne oburzenie i artykuł zamiast go bronić - uzasadniałby jak bardzo wulgarny ma wydźwięk i żądał przykładnego ukarania sprawców.

    Nie chcąc byc posądzanym o manipulacje mogłeś po prostu podać odnośnik do któregoś z neutralnych źródeł specjalizujących się w językoznawstwie a nie w politykierstwie.
    Przykłady:
    https://pl.wiktionary[***]wiki/ciul
    https://sjp.pl/ciul
    https://www.miejski.pl/slowo-Ciul

    Z tych źródeł dowiesz się na przykład, że:
    Ciul to:
    "na Śląsku [***] i [***]" - najcięższe wyzwisko.

    P.S.
    autocenzura nie puszcza i słusznie, bo są to wulgaryzmy z pierwszej ligi.:)

  • 23haze doświadczony

    Mnie niepokoi zupełnie co innego. Skoki narciarskie osiągnęły niebezpieczny poziom. Tak, celowo piszę niebezpieczny. Widzę to jako bierny obserwator, ale obserwator wnikliwy. W pewnym sensie, ten niewiarygodnie wysoki i niebezpieczny poziom niszczy tą dyscyplinę od środka. Ilość kontuzji, ciężkich kontuzji, rośnie z roku na rok. Po okresie zbawiennego wprowadzenia stylu V, obecnie bezpieczeństwo w tej dyscyplinie obniża się. Nie jestem fachowcem, jak wspomniałem, tylko obserwatorem. Może się mylę, ale zmiany sprzętowe, zmiany w przepisach, wydłużanie skoków oraz presje natury komercyjnej, zwiększają ryzyko w tej dyscyplinie.

  • 23haze doświadczony

    Zgadzam się, że kryteria oceny skoku nie do końca są jasne. Ale to nie znaczy, że są niesprawiedliwe. Pomyłki sędziowskie są w każdej dyscyplinie. Skoki narciarskie są sportem nie do końca wymiernym. To nie jest bieg na 100m. Nie można pomijać stylu skoku, ludzie. Gdyby oceniać tylko odległość, to byłyby to skoki w dal na nartach. Twórcy tej dyscypliny jednak wyznaczyli również wrażenie estetyczne.(Dobrze, że nie wprowadzili oceny za wrażenia artystyczne ;-)

  • Kolos profesor
    @Homeomorfismus

    Sęk w tym, że dłuższy skok niekoniecznie jest ładniejszy niż krótszy. Bo i krótki skok może być technicznie idealnie wykończony a długi z trudem ustany.

    A zresztą pojęcie "długi" i "krótki" skok są nazbyt ogólne, bo wiadomo, że skok na bulę będzie "brzydki" a po za HS "wspaniały". Ale przecież widać ogromną różnicę w ocenianiu za styl skoku 120-metrowego na dużej skoczni a 130-metrowego. A tak nie powinno być.

    No i niestety ocenianie za narodowość i nazwisko też jest powszechne. A to złe. Najsprawiedliwszy był bodaj system ocen za styl z początku XX wieku kiedy za skok z telemarkiem raczej nie dostawało się mniej niż 19 pkt.

  • szczurnik stały bywalec
    Przyrosty punktowe

    Tak myślę, że w tabeli "Czołówka PŚ" przydałaby się kolumna z ilością punktów, które przybyły zawodnikom od poprzedniego felietonu. Lepiej by to obrazowało dynamikę (czyli np. jak szybko zaczęli gonić Ryoyu).

  • Kolos profesor
    @anonim

    Dolezal kapitalnym trenerem nie jest. Przynajmniej póki co. Ale też nie miałem wobec niego oczekiwań, że przebije w każdym aspekcie Horngahera. Miał być kontunustorem i nie popsuć głównego trzonu kadry A i to mu się mniej więcej udaje. Posypały się Wolny a i Stoch to znak zapytania.

    W ogóle jest za wcześnie na jakieś szczególne oceniania Dolezala ale trzeba mieć po prostu realne oczekiwania i tyle.

  • Homeomorfismus doświadczony
    @AK2012

    Ja to rozumiem tak: sędziowie oceniają piękno skoku. Dłuższe skoki są piękniejsze niż krótsze. Może się to nam nie podobać, ale chyba taka logika za tym stoi.

  • Homeomorfismus doświadczony
    @dervish

    Od siebie dodam, że Stoch przez trzy ostatnie sezony z rzędu stał na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Tylko najlepszym w historii się to udawało. Naprawdę, jeśli teraz nie będzie go w najlepszej trójce sezonu, a nawet jeśli skończy sezon poza dziesiątką, nie będę miał o to pretensji.

  • Adam90 profesor
    @nanus111@onet.pl

    Dokładnie tak :)

  • nanus111@onet.pl stały bywalec
    @Adam90

    A pro po piłki - dziwne jest to, że mamy mocną reprezentację, bo jakby nie patrzeć teraz do najsłabszych nie należy, zaś kluby bardzo słabe - nie potrafiące wejść do fazy grupowej LE
    Przykładowo Anglia korzysta z zawodników grających w Premier League. Zawodnicy z Anglii nie chcą szukać pracodawców za granicą i poziom jest wysoki.
    Dlaczego tak nie ma w Polsce? Każdy chce być jak Lewandowski i opuszcza kraj zapominając, że Lewandowski trochę pograł dla Lecha, grał w europejskich pucharach, więc nic dziwnego, że chciały go wielkie kluby.
    Nasi teraz opuszczają ligę, bo poziom słaby, bo się nie da grać w Europie, ale gdzie oni trafiają. Do klubów z dołu tabeli? Czy rozwiną się więcej. Może, może też zarobki będą wyższe, ale w Polsce tragedii myślę nie ma. Wyżyją spokojnie i to lepiej niż niejedna rodzina. To są przecież piłkarze a nie naukowcy.
    Z takim podejściem, podejściem Wojtka Kowalczyka, który mówił w Stan Futbolu, że młodzi powinni jak najszybciej opuszczać ligę, nigdy nie będzie lepiej i niech ludzie, którzy proponują opuszczanie Ekstraklasy talentom - niech nie krytykują polskich zespołów w LE czy LM.
    Zdolni powinni zostawać w Polsce, dobrze jakby zrobiłby się jeden w Polsce taki klub pozyskujący te talenty. W Czechach jakoś jest tak, że kluby nie rywalizują pomiędzy sobą, w Polsce kluby wolą sprzedać zawodnika za granicę. Podejście w Czechach jest dobre, perspektywiczne. Oni niech wygrywają w lidze i w Europie, my walczmy o 2. miejsce.
    ORLEN WARSAW TEAM

  • Kolos profesor
    @HAZARD

    Rolą Dolezala na pewno nie jest wymiana pokoleniowa. Co prawda współpraca kadry A i B miała być bliższa i bardziej skoordynowana niż za Horngahera ale jednak ciągle za fatalne wyniki zaplecza odpowiada Maciusiaka a nie Dolezal.

    Dolezal miał być kontunuatorem myśli szkeniowej Horngahera i tą rolę wypełnia bardzo dobrze.

    Hula słabnął już w zeszłym sezonie, a Kota nie naprawił też Horngaher (choć wcześniej wyciągnął go na życiowy dla niego poziom).

    Tak więc póki co nie wychodzi Dolezalowi tylko z Wolnym. Reszty może nie poprawił, ale też i nie zepsuł po Horngaherze.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    System w którym przyznaje się tylko punkty za lądowanie (czyli twój pomysł 20 z telemarkiem, 15 bez itd.) byłby bez sensu jako, że większość skoczków i tak ląduje z telemarkiem.

    Już nie mówią co zrobić np. z markowanymi telemarkami ala Amman.? Co zrobić ze skokami wylądowanymi telemarkiem ale potem zachwianymi mniej lub bardziej?

    Uważam, że obecny system oceny za styl jest patologiczny ale proste jego upraszczanie przyniosłoby więcej szkody.

    Tak naprawdę powinno zupełnie się zrezygnować z not za styl, pozostawiając tylko jakieś odjęcia punktów za upadek lub podpórkę.

  • Adam90 profesor
    @Paweł39



    Zgadzam, ze mamy solidne pokolenie piłkarskie i następne nadchodzi również, to tylko świadczy o tym ,ze ze szkoleniem nie jest źle :). Tylko mi np chodzi o to ,ze to nie wszystko zależy od trenera. Janas był dobrym trenerem klubowym bo doszedł do ligi mistrzów ćwierćfinał i nie sprostał kadrze. A miał doświadczenie. Nazywania wuefista trenerów następców Nawałki to też jest hejt...

    ja sam się gubie w tym wszystkim. I chciałbym zeby doszli do finału Euro...jak przychodzi Anglia to nie jesteśmy faworytami, bo mamy taką mentalność. A jak przychodzi Rosja to mamy z nimi wygrywać heh dziwni jesteśmy xD. Tak samo Kubacki nie był w formie po Engelbergu a zaraz był...

  • Kolos profesor
    @Paweł39

    Mamy niezłych piłkarzy? Kilku może i tak ale całą drużynę to nie. Piłkarzy grających w dobrych zachodnich klubach to mieliśmy i w latach 90 i po 2000 roku i mamy i teraz. I nic z tego nie wynika. Trenerów też mieliśmy różnych lepszych i gorszych i nawet jednego dość uznanego z zagranicy i też nie pomogło...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl