Zbigniew Klimowski o zawodach w Predazzo w 1992 roku: Dzięki temu startowi pojechałem na igrzyska

  • 2020-01-10 16:30

Puchar Świata w skokach narciarskich po 25 latach przerwy powraca na obiekt normalny we włoskim Predazzo. Do dziś najlepszym wynikiem uzyskanym na nim przez polskiego zawodnika w zmaganiach pucharowych jest 18. miejsce Zbigniewa Klimowskiego. Dziś 52-letni asystent trenera Michala Doležala w rozmowie z cofa się pamięcią do konkursu, który odbył się w 1992 roku, gdy taka lokata nie dawała choćby punktu do klasyfikacji generalnej.

- Nie pamiętam tego dokładnie, ale wspomnienia wróciły dziś, kiedy gratulacje złożył mi Adam Małysz. Podchodzi i gratuluje mi. Pytam, czego? No 18. miejsca! <śmiech>… - mówi Podhalanin, który 10 stycznia 1992 roku uzyskał 83 oraz 84,5 metra. Najlepszy okazał się Austriak Martin Hoellwarth, a skład podium uzupełnili Szwedzi - Mikael Martinsson oraz Staffan Taellberg.

- To był jeden z ostatnich sezonów mojej kariery, a także rok olimpijski. Sądzę, że dzięki temu startowi pojechałem na igrzyska w Albertville. Chciałem się tam pokazać z dobrej strony, ale zmogła mnie mocna choroba z wysoką temperaturą. Nie chciałem jednak się poddać, ponieważ odpuszczenie występu na igrzyskach, będąc tam, byłoby nie fair wobec siebie i kibiców. Startowałem z gorączką, wyłącznie na dużym obiekcie - dodaje 52-latek, który we wspomnianym roku został też mistrzem Polski na Wielkiej Krokwi, ustanawiając jej ówczesny rekord wynoszący 124 metry.

Skoki Klimowskiego z Courchevel, gdzie miała miejsce rywalizacja olimpijska, do dziś znajdują się w serwisie YouTube. - Pamiętam swój występ olimpijski, trudno o nim zapomnieć. Oczywiście, chciałoby się lepiej, ale wyszło jak wyszło. Chłopacy często się śmieją, gdy zwracam im uwagę, że w każdej chwili mogą odtworzyć to, co trener wyczyniał na igrzyskach <śmiech>… - kontynuuje 49. zawodnik tamtego konkursu.

Co ciekawe, zajęcia 18. miejsca w zawodach pucharowych nie dało niespełna 25-letniemu wówczas Klimowskiemu punktów. - Zgadza się, wtedy punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zdobywała tylko czołowa „15”. Taki wyczyn udał mi się tylko raz, w sezonie 1987/1988 w Oslo. Często lokowałem się w okolicach tego miejsca, ale punktów nie gromadziłem.

W tym samym sezonie, po konkursie indywidualnym, w Val di Fiemme przeprowadzono zawody drużynowe na dużej skoczni. Nasz zespół zajął 11. miejsce, wyprzedzając tylko Kanadę i Bułgarię. Klimowski był najmocniejszym punktem reprezentacji. Czy pamięta towarzyszących mu rodaków? - Trudno mi wymienić poszczególnych zawodników, którzy tworzyli wtedy skład, ale wydaje mi się, że byli to Jarosław Mądry, Jan Kowal i Alojzy Moskal. Jeśli się mylę, proszę mi wybaczyć, ale swój wiek już mam <śmiech>… - wspomina bezbłędnie asystent Michala Dolezala. W sezonie 1991/1992 do noty łączonej drużyny liczyły się tylko trzy najlepsze wyniki jej członków w danej rundzie, przez co nieobecność Mądrego nie wpłynęła na rezultat zespołu.

Przez 28 lat polskie skoki zmieniły się nie do poznania. Czy w tamtym okresie marzenie o tak silnej reprezentacji było zasadne? - Miałem okazję startować w czasach, gdy polskie skoki nie były na tak wysokim poziomie, jak choćby podczas kariery Piotra Fijasa czy Stanisława Bobaka. Ja występowałem w okresie posuchy, który skończył się wraz z sukcesami Adama Małysza.

Czy skocznia normalna w Predazzo bardzo zmieniła się od tego czasu? - Nieznacznie. To jeden ze starszych obiektów, ale zasada pozostaje ta sama. Trzeba robić swoje, dobrze pchać nogą na progu, napiąć się w powietrzu, a wtedy poleci na każdej jednej skoczni.

- To specyficzny kompleks, gdzie po dziś dzień często przyjeżdżamy na zgrupowania. Na jednym obiekcie można odbyć dwa różne treningi. Do południa wieje pod narty, a wieczorem pojawia się wiatr w plecy. To daje nam dużo, bo jedziemy skakać na obiekt o zróżnicowanych warunkach, co jest pomocne dla zawodników - zaznacza Klimowski, wieloletni asystent głównych szkoleniowców polskiej kadry narodowej.

Jak zapowiadają organizatorzy, tegoroczne zawody Pucharu Świata są ostatnimi przed modernizacją, która czeka kompleks Trampolino Giuseppe Dal Ben. Wszystko z myślą o XXV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, które w 2026 roku odbędą się właśnie tutaj. - Najwyższa pora, aby przebudować te obiekty. Na mapie pojawi się nowoczesny kompleks, gdzie będzie można podjechać i potrenować. Zwłaszcza w okresie jesiennym panują to pewne warunki pogodowe.

Z powodu lawiny, która wyrządziła szkody na obiekcie HS135, konkursy Pucharu Świata przyniesiono na obiekt HS104. - Zdarzały się już takie sytuacje. Zazwyczaj było jednak na tyle dużo czasu, że udawało się ponownie przygotować zeskok. Czasami niefortunny wjazd ciężkiego sprzętu, bądź inne okoliczności, mogą spowodować osunięcie się śniegu z siatek na zeskoku.

Zbigniew Klimowski, podobnie jak Dawid Kubacki, urodził się w Nowym Targu. Jak członek polskiego sztabu przeżył sukces 29-latka podczas 68. Turnieju Czterech Skoczni? - Nie da się ukryć, że emocje były duże. Niezależnie czyi jest to wychowanek, dalekie skoki każdego z naszych zawodników sprawiają nam ogromną frajdę. Mazurek Dąbrowskiego często powoduje łezkę w oku. To nagroda za całą pracę, którą wykonujemy i często powoduje łezkę w oku.

Postać Dawida Kubackiego może być wzorem wytrwałości dla następnych pokoleń skoczków? - Oby. Mam nadzieję, że młodsi zawodnicy, którzy spróbują dostać się do kadry narodowej, będą czerpać wzorce z Dawida, Kamila Stocha czy pozostałych. Chcąc coś osiągnąć, trzeba się bardzo temu poświęcić. Najważniejsza jest cierpliwość, ponieważ efekty na skoczni muszą zostać poprzedzone ogromem pracy. Każdy ze skoczków przechodzi pewne kryzysy. W tym rola nie tylko trenerów, ale i rodziny, aby wspierać i pomagać. W trudnych sytuacjach musi pojawić się pomocna dłoń. Wszyscy staramy się, aby poziom reprezentowany przez tych chłopców był satysfakcjonujący dla nas i kibiców.

Korespondencja z Predazzo, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5547) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Oczy Aignera profesor
    Niezapomniany

    Jarosław Mądry to skoczek, o którym świat skoków narciarskich nie zapomni. Nawet Wikipedia się z niego śmieje.
    Cytat: "Jeden z ostatnich zawodników skaczących stylem klasycznym w zawodach rangi międzynarodowej".
    Skok Polaka: [***]v=BKTVoHq3VxE

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl