Upadki i wzloty - po Raw Air

  • 2020-03-15 12:00

Mimo, że kalendarze wskazują dopiero 15 marca 2020 roku, sezon 2019/20 to już historia. Ostatnim etapem przedwcześnie zakończonej kampanii był - w znacznym stopniu okrojony - cykl Raw Air. W Oslo, Lillehammer oraz Trondheim, podobnie jak miało to miejsce w poprzednich miesiącach, nie zabrakło materiału do subiektywnej analizy. W jej wyniku powstała ostatnia tej zimy odsłona rankingu upadków i wzlotów.

Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński

Upadki: 
5. Stefan Huber  

W sezonie 2019/20 młodszy z braci Huberów wrócił do występów w Pucharze Świata po niespełna trzyletniej przerwie. W odróżnieniu od poprzednich zim reprezentant klubu SC Seekirchen mógł liczyć na więcej niż na sporadyczną desygnację ze strony trenera Andreasa Feldera. Bezpośrednio przed oficjalną inauguracją tegorocznej edycji cyklu Raw Air, 26-latek odpłacił się doświadczonemu szkoleniowcowi pięknym za nadobne. Zajmując 8. miejsce w pierwszym konkursie indywidualnym w Lahti, Stefan Huber zanotował najlepszy rezultat w historii swoich startów w zawodach najwyższej rangi. W Norwegii tak dobrze już jednak nie było. Austriak nie zdołał odnaleźć wspólnego języka z żadnym z obiektów, które zlokalizowane są w kraju Wikingów. W efekcie minioną kampanię zakończył dwoma 47. miejscami w Lillehammer. 

4. Aleksander Zniszczoł
– Skupiałem się, żeby te skoki były dobre i to skupienie było za bardzo ukierunkowane tylko na to, żeby nie zepsuć. Nie było w tym wszystkim ani energii, ani swobody – tak pierwszy dzień rywalizacji w Lahti dwa tygodnie temu komentował Aleksander Zniszczoł. Aspekty wskazane bezpośrednio przez reprezentanta Polski w jego wypowiedzi nie towarzyszyły mu również w ostatnich dniach sezonu 2019/20. Zarówno w Oslo, jak i w Lillehammer przedstawiciel kadry B nie zdołał uplasować się w czołowej „50” prologu, który był jednocześnie sesją kwalifikacyjną do zawodów. W ciągu całego Raw Air wicemistrz świata juniorów z 2012 roku do swoich wyników z Bad Mitterndorf oraz Rasnova nawiązał tylko w Trondheim, kiedy to z 19. notą wywalczył awans do ostatecznie niezrealizowanego konkursu głównego.  

3. Domen Prevc
Sezon 2019/20 była najprawdopodobniej najstabilniejszy w wykonaniu młodego Słoweńca w jego dotychczasowej karierze. Pięciokrotny triumfator zawodów najwyższej rangi co prawda nie liczył się w walce o najwyższe laury, aczkolwiek swoją postawą zapracował na miano solidnego skoczka. Pod adresem wicemistrza świata juniorów sprzed czterech latach można byłoby posłać więcej miłych słów, gdyby nie jego fatalna dyspozycja w trakcie cyklu Raw Air. 50. i 37. pozycja na Lysgaardsbakken wskazują na kompletne zgubienie rytmu przez podopiecznego trenera Gorazda Bertoncelja. Taki obrót wydarzeń zdaje się o tyle dziwny, że pozostali Słoweńcy w Norwegii radzili sobie wręcz wybornie. Ciężko póki co stwierdzić, co stanęło na drodze Domena Prevca do ścisłej światowej czołówki.

2. Michael Hayboeck 
Austriak to kolejny zawodnik, którzy zdążył zaszczepić w sercach swoich sympatyków fałszywą nadzieję. Świetne skoki w Lahti miały zbudować Hayboecka w kontekście zażartej rywalizacji o wysokie miejsca podczas Raw Air. Tymczasem norweska impreza sprowadziła na ziemię zarówno samego zawodnika, jak i jego fanów. Olimpijczyk z Soczi oraz Pjongczangu zainkasował zaledwie 17 punktów w dwóch konkursach indywidualnych. Na domiar złego jego słabsze skoki zaprzepaściły szanse Austriaków na coś więcej niż 6. miejsce w rywalizacji drużynowej w Oslo. W takich okolicznościach Hayboeckowi nie pozostało nic innego, jak pogratulować Stefanowi Kraftowi znakomitego sezonu. – Stefan, ogromne gratulacje w związku ze zwycięstwem w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To niesamowite, co za sezon! To zaszczyt być twoim współlokatorem – napisał na Instagramie 29-latek z Linz. 

1. Johann Andre Forfang
Cztery edycje Raw Air za nami, a świat skoków narciarskich nadal czeka na moment, w którym morderczy cykl padnie łupem skoczka z Norwegii. Sukces przed własną publicznością z całą pewnością wpisuje się w ambicje Johanna Andre Forfanga. Wszakże w tym roku reprezentant klubu Tromsoe Skiklubb nawet w najmniejszym stopniu nie nawiązał do swoich aspiracji. 21., a także 48. miejsce wywalczone w ramach rywalizacji indywidualnej nie miały prawa usatysfakcjonować wicemistrza olimpijskiego z Pjongczangu. Dało się to wyczuć w jego ocenie drugiego konkursu w Lillehammer. – Dziś skakałem tak krótko, że nikt nie był w stanie zrobić zdjęcia, kiedy byłem w powietrzu – podsumował w humorystycznej manierze podopieczny Alexandra Stoeckla. Przed szansą na zatarcie złego wrażenia Forfang stanie w następnym sezonie. 


Wzloty:

5. Markus Eisenbichler
Konia z rzędem temu, kto postawiłby na podium w którymkolwiek z konkursów norweskiego turnieju w wykonaniu skoczka urodzonego w Bad Reichenhall. W porównaniu do ubiegłego, życiowego sezonu, w tym Eisenbichler wypadał wyjątkowo blado. Po średnim w jego wykonaniu Turnieju Czterech Skoczni (podczas którego jednak raz zameldował się w czołowej „10”), opuścił zawody w Predazzo i Titisee-Neustadt. Po powrocie plasował się w PŚ zwykle na pograniczu drugiej i trzeciej dziesiątki, lecz na Lysgaardsbakken w Lillehammer pewne tryby zaskoczyły. Po pierwszej serii poniedziałkowych zawodów nieoczekiwanie zajmował pozycję lidera. Padło wówczas wiele kontrowersyjnych opinii na temat kompensaty punktowej po skoku zakończonym na 138. metrze. W finale Niemiec w trudnych warunkach spisał się nieźle, a 120,5 metra pozwoliło mu na zajęcie drugiej pozycji, tuż za Peterem Prevcem. Wprawdzie dzień później uplasował się dopiero na 44. lokacie, lecz nie zmienia to faktu, iż udało mu się ocalić tę zimę i przynajmniej raz stanął na pucharowym „pudle”.

4. Robin Pedersen
Wieść o tym, iż zawody w Lillehammer odbędą się z udziałem kibiców, najwyraźniej dodała skrzydeł Robinowi Pedersenowi. Norweg, który od początku sezonu zaskakiwał świetnymi rezultatami (pierwsze 4 indywidualne konkursy z punktami), postanowił zmobilizować się na zmagania rozgrywane na ojczystej ziemi. Co prawda, nie zdołał wywalczyć miejsca w drużynie na zawody w Oslo, lecz powetował sobie to niepowodzenie 5. i 10. miejscem na Lysgaardsbakken. To odpowiednio najlepszy oraz trzeci rezultat w karierze 24-latka z Mo i Rany. – Jestem bardzo zadowolony ze swoich skoków. Liczę na to, że na Granaasen zdołam kontynuować tę dobrą passę – powiedział. Niestety, z wiadomych względów, konkursy w Trondheim już się nie odbyły.

3. Ziga Jelar
Jeden z najbardziej muzykalnych skoczków zakończył minioną kampanię z wielkim przytupem. Początek zimy nie należał w jego wykonaniu do piorunujących – nie dość wspomnieć, że rozpoczął ją od dwóch miejsc poza czołową „30” zawodów Pucharu Kontynentalnego. Krok po kroku dążył jednak do poprawy swojej dyspozycji, co wychodziło mu wyśmienicie. Najpierw pierwszy punkty w PK, które zdobył w Ruce, następnie miejsca w czołowej „10” oraz na podiach zmagań drugiej ligi, dające mu przepustkę do składu na PŚ od trenera Gorazda Bertoncelja. W elicie nie zawiódł – każdorazowo awansował do finałowej serii, a w ostatnim konkursie sezonu zajął 2. lokatę, stając na podium obok swojego rodaka, Timiego Zajca. – To jedna z najlepszych rzeczy, która mogła mi się przydarzyć w całej karierze. Wierzę, że dzięki temu występowi udowodniłem, iż mogę należeć do światowej czołówki – przyznał. Żal mu będzie na pewno faktu, iż mistrzostwa świata w lotach w ukochanej przez niego Planicy się nie odbędą – w końcu zeszłej zimy udowodnił, że w rywalizacji na mamutach czuje się bardzo dobrze, ustanawiając całkiem przyzwoity rekord życiowy wynoszący 230 metrów.

2. Kamil Stoch
W trudnych czasach, gdy na świecie panoszy się koronawirus COVID-19, usłyszenie polskiego hymnu po triumfie naszego rodaka jest chwilą wyjątkową. Kamil Stoch po 7. miejscu w poniedziałek, we wtorek triumfował na Lysgaardsbakken w świetnym stylu, obejmując pozycję lidera cyklu Raw Air.  – Przemyślałem sobie niektóre sprawy. Dziś błędów było znacznie mniej, szczególnie w ostatnim skoku, który był wyjątkowo czysty. Już po wyjściu z progu poczułem dziką radość w powietrzu – nie krył nasz mistrz z Zębu. Zawodnicy w pociągu z Lillehammer do Trondheim nie byli jeszcze świadomi, że czeka ich w tym sezonie już tylko jedna oceniana próba. Szczęśliwie, skok z prologu na Granaasen pozwolił Polakowi na utrzymanie przewagi nad najgroźniejszymi rywalami i ostateczny triumf w norweskim cyklu. 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

!!!!!!!!!!!!!!!

Post udostępniony przez Kamil Stoch (@kamilstochofficial)

1. Peter Prevc
1122 dni. Tyle Peter Prevc oczekiwał na kolejne zwycięstwo w Pucharze Świata. W 2017 roku w Sapporo zwyciężył wespół z Maciejem Kotem, tym razem w Lillehammer stanął na najwyższym stopniu podium samodzielnie. - Po długim czasie udało mi się wykonać dwa naprawdę świetne skoki. Pomogło z pewnością to, że już na treningu skoczyłem daleko. Mogłem wystartować w zawodach naładowany pewnością siebie. W Oslo nieco spóźniłem wybicie, teraz wszystko poszło bardzo dobrze – przyznał zadowolony Słoweniec. Radości nie krył również jego szkoleniowiec, Gorazd Bertoncelj. – To świetny wynik i pierwsza wygrana mojego podopiecznego w tym sezonie. Peter zaprezentował dwa świetne skoki – podsumował 44-letni trener. Co ciekawe, gdyby rozpatrywać pierwszą i drugą serię osobno, w każdej z nich skoczek z Kranju zajął 4. pozycję. Pokazał tym samym, że aby triumfować, nie jest konieczna dominacja na skoczni - potrzebne są dwa równe skoki. Tym mocnym akcentem na finiszu sezonu Pero udowodnił, iż zamierza jeszcze namieszać w światowej czołówce.


Piotr Bąk i Michał Grzela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8750) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • xzcvvy weteran
    @Jellycrusher

    Bez sensu. Z takimi punktami byłaby jeszcze wieksza niesprawiedliwość.
    A wystarczyłoby, żeby sędziowie nie patrzyli na odległość tylko faktycznie na styl.

    Nie będę sie zagłębiać w inne skoki, ktorych jest zapewne bardzo duzo, ale ostatnio rzucilo mi sie w oczy, że za skok w kwalifikacjach na 120m z ładnym lotem i lądowaniem w notę Stocha weszły 2x 17.5. Jest to krzywdzące mocno dla wielu skoczków.

  • Jellycrusher bywalec

    W wygranym konkursie Prevc dostał za pierwszy skok notę sędziowską zawyżoną o 2,5 punktu - gdyby nie to, byłby trzeci. Ciekawe, kiedy się skończy ten absurd z sędziami. Należałoby chyba zlikwidować noty za styl i wprowadzić zamiast tego przyznawane z automatu noty za lądowanie, np. telemark - 10 pkt., bez telemarku - 7,5, zachwianie przy lądowaniu - 5, upadek przy odjeździe - 2,5, upadek przy lądowaniu - 0. Bez względu na osiągniętą odległość!

  • 23haze doświadczony

    Wyjątkowy sport dla wyjątkowych ludzi.

  • Gerwazy doświadczony
    @kuba923

    Też tak myślę, choć to pewnie w regulaminie mają zapisane

  • Ferguson początkujący
    Domen Prevc

    "50. pozycja na Holmenkollbakken i 37. na Lysgaardsbakken wskazują na kompletne zgubienie rytmu przez podopiecznego trenera Gorazda Bertoncelja."
    ~ oba konkursy były w Lillehamer

  • bonkers redaktor
    @wiola4697

    Dziwnym trafem opublikowana została wcześniejsza wersja tekstu, jeszcze ostatecznie przeze mnie nie skorygowana. Dzięki za uwagi, teraz wszystko gra :-)

  • kuba923 stały bywalec
    @Gerwazy

    Myślę, że raczej by odwołali bo 1,2 serie a 9 no to jakaś różnica jest

  • wiola4697 profesor

    I jeszcze jedno, Marius Lindvik w Raw Air ostatecznie był 3, nie 2

  • wiola4697 profesor

    Redakcjo, Pero nie wygrał w Trondheim, tylko w Lillehammer pierwszy konkurs, a drugi wygrał Kamil

  • wiola4697 profesor

    Redakcjo, 7 miejsce było w poniedziałek, a wygrana we wtorek :)

  • tik_tak stały bywalec

    A Geiger? Na rołer dwa razy zajął najgorsze miejsce w sezonie, on też powinien być w upadkach. W przeciwieństwie do takiego Hubera czy Zniszczoła Niemiec miał z czego spadać.

  • tjzE weteran

    "Kamil Stoch po 7. miejscu w niedzielę, w poniedziałek triumfował na Lysgaardsbakken w świetnym stylu, obejmując pozycję lidera cyklu Raw Air." Czy, aby na pewno? Stoch triumfował we wtorek.

  • Gerwazy doświadczony

    Zastanawiam się, czy gdyby zakończenie sezonu przyszło kilka dni wcześniej, że organizatorzy zdołaliby w ramach Raw Air rozegrać tylko kwalifikacje do konkursu w Oslo... to czy zwycięzcą turnieju byłby Constantin Schmid czy jednak nagrody by nie przyznano.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl