Okiem Samozwańczego Autorytetu: Stefan Ukoronowany

  • 2020-03-24 00:07

41. sezon Pucharu Świata w Skokach Narciarskich zapamiętamy przede wszystkim z tego, jak się zakończył. A także tego, co było potem. Bo nie ukrywajmy - to, z czym się mierzymy - będzie przeżycie pokoleniowym, pewną cezurą, wydarzeniem formującym naszą pamięć. Ale zanim nasze życie kompletnie zdominuje temat pozasportowy, chciałbym Wam przypomnieć, z jakich jeszcze powodów warto zapamiętać ten sezon.

40., jubileuszowy sezon wielu z nas zapamiętało przez pryzmat Ryōyū Kobayashiego - fenomenalnego Neojapończyka, który w koncertowym stylu zgarnął Puchar Świata. Czy zakończony przedwcześnie sezon zapamiętamy przez pryzmat Stefana Krafta - kolejnego zdobywcę Kryształowej Kuli? Stefan, choć ukoronowany przedwcześnie, bezdyskusyjnie sobie na puchar zasłużył. Zapewne gdyby konkurs w Trondheim się odbył, zapewniłby sobie końcowy triumf już tego dnia. Ale jestem pewien, że ten sezon zapamiętamy zupełnie z innego powodu. Nie z powodu triumfatora, ale tego, jak się zakończył. To dość ponure obrazki pustych lub pustawych trybun podczas Raw Air i ostatnia publiczna wypowiedź odchodzącego na emeryturę Waltera Hofera, ogłaszającego zakończenie sezonu kilkanaście minut po godzinie 14 czasu środkowoeuropejskiego, gdzieś w hotelowym lobby, zapadną nam zapewne w pamięć najbardziej. 

Zatem postaram się w naszej zbiorowej pamięci odświeżyć też inne chwile, które moim zdaniem naprawdę warto zapamiętać z tego naprawdę udanego dla polskich skoczków sezonu.





Tak. Dawid Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni. Jako trzeci Polak w historii. I była to historia piękna. Jeszcze w Engelbergu nic na to nie wskazywało. A potem Dawid rozpakował pod choinką prezent z napisem "mistrzowska forma" i wygrał turniej w pięknym stylu. Ani raz nie zszedł z podium. Trzeci w Oberstdorfie, trzeci w Garmisch-Partenkirchen, drugi w Innsbrucku, okrasił triumf w turnieju zwycięstwem w Bischofshofen. Potem przedłużył jeszcze passę podiów do 10 z rzędu. Zimę 2019/2020 powinniśmy zapamiętać jako tę, gdy Dawid Kubacki poszedł za ciosem i po zdobyciu mistrzostwa świata rok wcześniej potwierdził, że jest skoczkiem ścisłej światowej czołówki. Do formatu Małysza i Stocha mu oczywiście jeszcze daleko, ale można go spokojnie ustawić w szeregu przed Stanisławem Marusarzem, Wojciechem Fortuną czy Piotrem Fijasem. I to jest wspomnienie najważniejsze. Godne oprawienia w ramki i powieszenia na ścianie.

Dalej będzie chronologicznie.



Polska po raz siódmy wygrywa drużynowy konkurs pucharu świata. Nieco zaskakujące rozstrzygnięcie sobotniego konkursu w Klingenthal, ale jakże dla nas radosne. Michal Doležal znów nieco zaryzykował stawiając na Jakuba Wolnego, a Jakub Wolny mu się pięknie odwdzięczył. W sumie na pięć drużynówek dwa razy stanęliśmy na podium. W inauguracji w na Górze Lodowej im. Adama Małysza zajęliśmy trzecie miejsce, a w Klingenthal wygraliśmy. Niestety w pozostałych trzech konkursach już tak różowo nie było. 



Kamil Stoch ląduje po finałowym skoku podczas sobotniego konkursu w Engelbergu. Wylądował na zeskoku, ale również na najwyższym stopniu podium. To zwycięstwo było pierwszym indywidualnym zwycięstwem polskiego skoczka tej zimy. 



Dublet Dawida w Tititesee-Neustadt. Adam Małysz dokonał tego siedem razy, Kamil Stoch trzy. Dawid Kubacki na razie jeden. Ale to nie jest tylko, to jest aż. Wygrać oba konkursy w jeden weekend to stempel, który stawiają tylko wielcy skoczkowie. W Titisee było pięknie, radośnie i podniośle. 



Dwóch Polaków na podium w PŚ w Zakopanem. W tym sezonie dwóch reprezentantów kraju na podium indywidualnego konkursu stanęło tylko raz. Ale za to w Zakopanem, gdzie hymn a capella mogły odśpiewać im tysiące kibiców. Był to konkurs niezwykle radosny, który wspaniale poprawił humory po niezbyt udanej rywalizacji drużynowej. Niedziela znów była nasza. Był to szesnasty raz, gdy na podium PŚ stało dwóch Polaków. Gdyby doliczyć Seefeld, gdzie obsada była taka sama - takich zdarzeń mieliśmy siedemnaście. Dwa takie przypadki zdarzyły nam się w prehistorii pucharu świata, gdy nawet Samozwańczego Autorytetu nie było jeszcze na świecie. Pozostałe piętnaście przypada na tę dekadę i zawsze jednym z Polaków na podium był Kamil Stoch. Siedmiokrotnie dzielił je z Dawidem Kubackim, czterokrotnie z Piotrem Żyłą, dwa razy z Janem Ziobro i po razie z Adamem Małyszem i Maciejem Kotem. Czy doczekamy się dnia, gdy Polacy zajmą całe podium? Bywało już blisko. Jednak do tej pory taka sztuka udawała się tylko Austriakom (16 razy), Norwegom (2), Niemcom (1), Japończykom (3), Finom (2) oraz Słoweńcom (2).  



Niemal siedem lat upłynęło między pierwszym a drugim zwycięstwem Piotra Żyły w pucharze świata. To drugie zwycięstwo smakowało zapewne nie gorzej niż pierwsze. Choćby dlatego, że w pierwszym przypadku dzielił najwyższy stopień podium z Gregorem Schlierenzauerem. Ale myślę, że ważniejsze było to, że Piotr odniósł je podczas konkursu lotów. Jak wiadomo, wiślanin loty uwielbia i zawsze czeka na te konkursy z utęsknieniem. W dodatku zwyciężył w konkursie bardzo emocjonującym. Szło na żyletki i emocje mieliśmy do samego końca. Najważniejsze, że emocje były pozytywne.



36. zwycięstwo Kamila Stocha w pucharze świata. Kamil Stoch jest żywą legendą już od dawna. Należy do panteonu, ścisłej czołówki wszechczasów, gigantów dyscypliny. To wielka sprawa, że tak krótkim czasie Polska doczekała się dwóch tak wybitnych skoczków, jak Adam Małysz i Kamil Stoch. Niemcy czekają na kogoś takiego od czasów Jensa Weißfloga. Norwegowie w erze pucharu świata właściwie kogoś takiego nie mieli. Nikogo takiego formatu nie znajdziecie też w historii skoków japońskich, czy jugosłowiańsko-słoweńskich. Więc wyrównanie liczby pucharowych zwycięstw Janne Ahonena nie zmienia wiele w statusie naszego mistrza. Jest jednym z kolejnych osiągnięć, które można dorzucić do długiej wyliczanki jego sukcesów. Ale nie powinniśmy w żaden sposób umniejszać tego osiągnięcia. Niech nam przypomina o tym, jakimi jesteśmy szczęściarzami. Być fanem skoków narciarskich i żyć w tej epoce - to jak wygrać los na loterii. Kamil Stoch pokazuje nam ile znaczy hart ducha. A także, że możliwości ludzkiego organizmu wciąż się przesuwają. 14 zwycięstw po trzydziestce! Ach, jak pięknie nam się ten Kamil starzeje! Kamilu, starzej nam się tak pięknie jak najdłużej!



Kamil Wygrywa Raw Air. Warto zauważyć, że mieliśmy szczęście do Turniejów. Dwa najważniejsze padły naszym łupem. Dawid wygrał TCS, Kamil - po raz drugi w karierze - Raw Air. Dawid zajął też drugie miejsce w Titisee-Neustadt Five. Pewnie za kilka lat nikt nie będzie nawet pamiętał, że takie coś było. Ale miło będzie, jak jakiś zapalony statystyk wyciągnie kiedyś taką informację z archiwum. 



Nietypowy powrót polskiej ekipy do kraju. Awaryjny, ale za to w jakim stylu! Przy okazji warto zauważyć, że na tym zdjęciu w górnym rzędzie znajdziemy wszystkich trzech polskich triumfatorów Turnieju Czterech Skoczni.


Jak już wspominałem w felietonie "Czterej Pancerni i Kot", na początku sezonu pomyślałem sobie o tym, jakie mam oczekiwania odnośnie wyników Polaków. Spełnienie tych oczekiwań byłoby zarazem moim prywatnym wotum zaufania dla trenera Michala Doležala. Nie stawiałem poprzeczki zbyt wysoko, bo założyłem, że po trzech fantastycznych sezonach, musi nadejść choć jeden słabszy. Założenia miałem następujące: jeden Polak w czołowej piątce klasyfikacji PŚ i dwóch w czołowej dziesiątce. Co najmniej czwarte miejsce w Pucharze Narodów, pod warunkiem, że nie stracimy zbyt dużo do czołowej trójki. Piąte jest akceptowalne, jeśli Kobayashi będzie wymiatał tak, jak przed rokiem. Ponadto trzy polskie zwycięstwa i dziewięć podiów. Jeden medal dowolnego koloru na czempionacie w Planicy. Co do ostatniego - oczywiście weryfikacji nie będzie, bo mistrzostwa w lotach odbędą się dopiero przyszłej zimy. Ale wszystkie pozostałe punkty trener Michal Doležal osiągnął z naddatkiem. Podsumujmy: Dwóch Polaków w czołowej piątce klasyfikacji, a więc i dwóch w dziesiątce. W dodatku trzeci tuż-tuż za nią. Czwarte miejsce w Pucharze Narodów i nie straciliśmy zbyt dużo do czołowej trójki. Indywidualnie siedem zwycięstw i szesnaście miejsc na podium, plus jedno zwycięstwo i jedno miejsce trzecie w drużynie. Do tego zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni i w Raw Air. Plan przekroczony i to sporo. Michal Doležal sprawdził się w swojej roli bardzo dobrze. Potwierdzeniem tego może być wynik ankiety na portalu berkutchi.com. W głosowaniu na najlepszego trenera kadry Doležal pokonał wszystkich rywali. 



Ale przecież nie wszystko jest super. Głównym problemem jest to, że o sile polskiej drużyny stanowili weterani. Nie ma się co oszukiwać, Piotr i Kamil to już seniorzy i z ich PESEL-ami te wyniki, które wykręcili i tak są małą sensacją. Dawidowi właśnie stuknęła trzydziestka. Tymczasem reszta leży i kwiczy. Jakub Wolny, który zeszły sezon miał bardzo obiecujący, tej zimy zupełnie się pogubił. A Doležal nie potrafił narysować mu mapy. Maciej Kot wystawił z bardzo głębokiego dołka jedynie czubek nosa. Olek Zniszczoł, Klemens Murańka - ci zawodnicy są w takim wieku, że razem z Wolnym właśnie powinni teraz brać na swoje barki odpowiedzialność za wyniki drużyny. Kadra B - podobnie fatalnie. Jeśli już któryś z naszych Orłów pokazywał się z dobrej strony w pucharze kontynentalnym, to po transferze do pucharu świata ginął jak bździna w śnieżnej zamieci. To jest do poprawy w następnym sezonie. Tym bardziej, że wymagać podobnych wyników od naszych Trzech Muszkieterów (może poza Dawidem) następnej zimy - to już lepiej w totka grać. Nie dlatego, że nie wierzę w ich klasę, tylko dlatego że wierzę w nauki przyrodnicze - biologię konkretnie. A za roczek, góra dwa - Piotr i Kamil skończą kariery, a Dawid będzie już weteranem pełną gębą. 

No ale w tytule jednak jest i o Krafcie. Nie przystoi, by w tekście podsumowującym sezon, zabrakło jego głównego bohatera. Nie przyćmił on tej zimy swoją osobą, ale koniec końców - był bezdyskusyjnie najlepszy. Przy czym zupełnie się nie zgadzam ze słyszanymi to tu to tam głosami, że sezon był nudny, bo nie było dominatora. Ależ on właśnie był ciekawy, bo nie było dominatora! Walka o Puchar toczyła się niemal do końca! Na atrakcyjności stracił on dopiero pod koniec, gdy zamiast pasjonującej walki łeb w łeb między Mocnym Stefkiem a Szerszeniem, obserwowaliśmy spadek formy ich obu. A pierwsze skrzypce w Raw Air grali inni. Ale przynajmniej przez cały sezon zamiast łatwego do przewidzenia triumfatora kolejnych konkursów, mieliśmy niespodzianki, niektóre bardzo przyjemne. Ale miało być o Krafcie.



Stefan został ukoronowany (w powszechnie znanych okolicznościach) przedwcześnie - już w Trondheim. Ale w niczym to nie umniejsza jego triumfu. Austriak buduje swoją legendę. Druga Kryształowa Kula. Druga mała Kryształowa Kula. Czwarty raz na podium klasyfikacji generalnej. Siódmy raz w pierwszej dziesiątce - na dziewięć sezonów. 21 pucharowych zwycięstw, 71 podiów - tyle samo, co Kamil Stoch. Trudno sobie wyobrazić by w tych dwóch kategoriach nie prześcignął już kolejnej zimy Thomasa Morgensterna. Dorobek z mistrzostw świata już ma bardziej okazały - jeśli weźmiemy pod uwagę trofea indywidualne. Do pełni szczęścia brakuje mu tylko medali olimpijskich. Ale mówimy o zawodniku, który dopiero w maju skończy 27 lat. Będzie miał jeszcze co najmniej jedną szansę. 

***
Szóste z kolei mistrzostwa świata juniorów, z których nie przywozimy żadnego medalu. Przeglądając sobie wyniki juniorskich czempionatów z tych ostatnich pięciu lat, poczynając od Ałmat (2015), wpadły mi w oko takie oto ciekawostki. Philipp Aschenwald był osiemnasty. Ryōyū Kobayashi - trzydziesty. Obaj przegrali z dziesiątym wtedy Przemkiem Kantyką i siedemnastym Krzysztofem Leją, a Andrzej Stękała był osiemnasty - ex-aequo z Austriakiem. Rok później w Râșnowie Kantyka był wciąż lepszy od Mariusa Lindvka i Anže Laniška. W 2017 roku w Park City Paweł Wąsek został sklasyfikowany tuż za Žigą Jelarem i o 9 miejsc wyżej od Lindvika. Dwa lata temu w Kanterstegu Tomasz Pilch pozostawił w pokonanym polu Jana Hörla i Domena Prevca. A rok temu w Lahti wspomniany już Wąsek stracił w konkursie zaledwie 9 punktów do Constantina Schmida. Jakoś tak się składa, że jak popatrzymy na Żelazną Szóstkę, to tylko polscy juniorzy ostatnimi latami nie robią postępów. Z pozostałych krajów zawsze ktoś się wybija - Kobayashi, Satō, Schmid, Lindvik, Lanišek, Aschenwald czy Hörl. Na tym poletku czeka PZN i zatrudnianych przez nich trenerów spora praca.

***
W skokach kobiet też wciąż czekamy na jakieś namiastki sukcesu. Na razie za taką trzeba uznać szóste miejsce Kingi Rajdy w Oberstdorfie. I krzepić się myślą, że na dziesięć pucharowych startów nie punktowała tylko dwa razy.  Być może sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby nie kontuzja Kamili Karpiel. Obyśmy się przekonali o słuszności tych nadziei już przyszłej zimy.
 

Czołówka PŚ 2019/2020
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1   Stefan Kraft Austria 46 1659 0 0
2   Karl Geiger Niemcy 24 1519 140 140
3    +1 Ryōyū Kobayashi Japonia 79 1178 481 341
4     -1 Dawid Kubacki Polska 38 1169 490 9
5   Kamil Stoch Polska 136 1031 628 138
6   Stephan Leyhe Niemcy 89 917 742 114
7   Marius Lindvik Norwegia 72 906 753 11
8     +1 Peter Prevc Słowenia 145 789 870 117
9     -1 Daniel-André Tande Norwegia 26 721 938 68
10     +1 Philipp Aschenwald Austria 40 622 1037 99

Rzutem na taśmę Smok wyprzedził Dawida, a Aschenwald wypchnął z pierwszej dziesiątki Piotra. No i jeszcze Anže Semenič wyprzedził w generalce Jakuba Wolnego, gdyby ktoś nie zauważył. Na osłodę zostało nam wspomniane już zwycięstwo Kamila w Raw Air oraz trzecie miejsce Piotra Żyły w pucharze świata w lotach. Najwyżej sklasyfikowany zawodnik spoza Żelaznej Szóstki - Peier na 25. Pozycję niżej Koudelka i jeśli chodzi o czołową "30" PŚ, to są to jedyni zawodnicy pochodzący spoza Żelaznej Szóstki. Dla porównania - przed rokiem Klimow był 12., Koudelka 14., Peier 17., Ammann 24. i Aalto 25. Puchar Narodów wygrali Niemcy, którzy wyprzedzili Austriaków po drużynówce w Oslo. Różnica między ostatnią drużyną Żelaznej Szóstki (Japonią) a plasującą się na siódmym miejscu Szwajcarią, wyniosła 2678 punktów.  Rok temu różnica między szóstą Słowenią a siódmą Szwajcarią wyniosła 2269. Przy czym sytuacja za plecami Żelaznej Szóstki wyglądała tak: Szwajcaria - 1467, Czechy - 1056 i Rosja - 867. Dziś sytuacja za plecami Żelaznej Szóstki wygląda tak: Szwajcaria - 801, Czechy - 335 i Rosja - 248.

Poczet Zwycięzców 2019/2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Stefan Kraft Austria 5 1
2 Karl Geiger Niemcy 4 2
3 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 3
4 Dawid Kubacki Polska 3 4
5 Kamil Stoch Polska 3 5
6 Marius Lindvik Norwegia 2 7
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 9
8 Yukiya Satō Japonia 2 13
9 Stephan Leyhe Niemcy 1 6
10 Piotr Żyła Polska 1 11
11 Peter Prevc Słowenia 1 8

Polska - 7, Austria - 5, Niemcy - 5, Japonia - 5, Norwegia - 4 i Słowenia - niemal rzutem na taśmę - jedno zwycięstwo.

Poczet Podiumowiczów 2019/2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Stefan Kraft Austria 5 8 2 15 1
2 Karl Geiger Niemcy 4 6 1 11 2
3 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 2 3 8 3
4 Dawid Kubacki Polska 3 1 6 10 4
5 Kamil Stoch Polska 3 0 2 5 5
6 Marius Lindvik Norwegia 2 1 2 5 7
7 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 2 4 9
8 Yukiya Satō Japonia 2 0 0 2 13
9 Stephan Layhe Niemcy 1 2 1 4 6
10 Peter Prevc Słowenia 1 1 0 2 8
11 Piotr Żyła Polska 1 0 0 1 11
12 Timi Zajc Słowenia 0 1 3 4 14
13 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 10
14 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 15
15 Markus Eisenbichler Niemcy 0 1 0 1 23
16 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 25
17 Žiga Jelar Słowenia 0 1 0 1 28
18 Constantin Schmid Niemcy 0 0 1 1 16
19 Michael Hayböck Austria 0 0 1 1 22
20 Jan Hörl Austria 0 0 1 1 27

Jedno drugie miejsce Kiliana Peiera starcza za cały dorobek zawodników spoza Żelaznej Szóstki. Zeszłej zimy mieliśmy jedno chociaż jedno zwycięstwo i jedno miejsce drugie Klimowa. A rok wcześniej - jedno trzecie miejsce Ammanna. Dominacja Żelaznej Szóstki trwa. I patrząc na punktowe zdobycze w Pucharze Narodów - pogłębia się. Nowy dyrektor PŚ, Sandro Pertile, ma kilka problemów do rozwiązania, ale ten wydaje się dość pilny. Bez sukcesów, bez nawiązania walki z najlepszymi, zainteresowanie skokami poza krajami Żelaznej Szóstki będzie spadać. Czy dyscyplinę da się utrzymać na wysokim poziomie, jeśli opierać się będzie na sześciu rynkach? Być może tak. Nie da się jednak ukryć, że taki Puchar Świata jest najzwyczajniej nudny. Kraje takie jak: Finlandia, Szwecja, Francja, Włochy, Stany Zjednoczone, Kanada, Korea Południowa, Chiny, a także Czechy czy Słowacja mają wystarczający potencjał, by rywalizować w skokach narciarskich z sukcesami. Są wystarczająco zamożne, większość z nich ma bogate tradycje. A jednak skoki albo tam upadły, albo ledwo zipią, albo nigdy się nie rozwinęły tak, jakby mogły. Szwajcaria i Rosja jeszcze jakoś tam wyglądają, ale też przędą coraz cieniej. Nowy capo di tutti capi w skokach powinien wzmóc wysiłki, by właśnie w tych krajach pomóc budować fundamenty pod przyszłe sukcesy. Dużo szumu zrobiło się wokół chińskiego projektu budowy potęgi w skokach. Na razie mamy spektakularną klapę w Norwegii i problemy w Finlandii. Chińscy skoczkowie z Finlandii zostali ewakuowani formalnie, z racji epidemii koronawirusa. Ci z Norwegii to inna sprawa. Tamta grupa ulotniła się po angielsku jeszcze w październiku zeszłego roku. Zostawiła po sobie zdemolowane pokoje, zapchane umywalki i toalety. Wieść gminna niesie, że tuż przed ucieczką, chińską ekipę poczęstowano lokalnym specjałem - rakfiskiem. Rakfisk to sfermentowany pstrąg. To właśnie jego resztki znaleziono w toaletach i umywalkach. No to powiem Wam, że się tym Chińczykom nie dziwię. Zapewne pomyśleli, że ich znieważono, lub próbowano otruć... Tak czy owak - czarne chmury nad chińskimi skokami - jak nie rakfisk, to koronawirus.

Polacy w PŚ 2019/2020
Lp zawodnik przybytek pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 38 1169 3 A
2 Kamil Stoch 136 1031 5 A
3 Piotr Żyła 13 617 10 A
4 Jakub Wolny 0 58 38 A
5 Maciej Kot 3 40 42 A
6 Stefan Hula 0 31 46 A
7 Aleksander Zniszczoł 0 18 51 B
8 Klemens Murańka 0 8 61 B

Ośmiu zawodników z punktami, ale z ich ilości zapewne zadowolonych jest tylko trzech. Ośmiu, to o jednego więcej, niż w zeszłym sezonie, ale jak wiadomo - nie ilość się liczy, a jakość. Tej jakości jednak rok temu było więcej, dlatego rok temu wygraliśmy Puchar Narodów w cuglach, a w tym zabrakło nas na podium.

 
Bracia 2019/2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 1340
2 Prevc Słowenia 1262
3 Huber Austria 474

O zaledwie 78 punktów wyprzedzili dwaj japońscy bracia trzech słoweńskich. Czyli o krótki pysk. Rok temu ta różnica wynosiła bez mała 1700 punktów.
 

Plastikowa Kulka 2019/2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Anders Håre Norwegia 20 45
2 Anže Lanišek Słowenia 11,3 14
3 Taku Takeuchi Japonia 10 47
4 Władimir Zografski Bułgaria 10 41
5 Simon Ammann Szwajcaria 10 35
6 Halvor Egner Granerud Norwegia 8,1 61
7 Naoki Nakamura Japonia 7 42
8 Maciej Kot Polska 6,3 43
9 Shōhei Tochimoto Japonia 6 73
10 Moritz Baer Niemcy 6 48
11 Gregor Schlierenzauer Austria 6 22
12 Timi Zajc Słowenia 6 16
13 Roman Trofimow Rosja 5 69
14 Andreas G. Buskum Norwegia 5 64
15 Richard Freitag Niemcy 5 43
16 Rok Justin Słowenia 5 39
17 Antti Aalto Finlandia 5 29
18 Markus Eisenbichler Niemcy 5 25
19 Kilian Peier Szwajcaria 5 24
20 Daiki Itō Japonia 5 23
21 Daniel Huber Austria 5 18
22 Constantin Schmid Niemcy 5 15
23 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 36

Anders Håre dołączył do zacnego grona: Mackenzie Boyd-Clowes, Maciej Kot, Jakub Janda, Shōhei Tochimoto i Jan Ziobro. W dodatku chyba mam już optymalny regulamin i niczego nie zamierzam zmieniać. Wreszcie.
***
Nie będzie żartobliwych cytatów ani dowcipnego disclaimera. Na koniec będzie zupełnie serio. Bo i czasy nam nastały bardziej poważne. Moi drodzy. To, że COVID-19 popsuł nam skoki, to betka. Stajemy w obliczu zagrożenia, którego nasze pokolenie nie pamięta i nie ma za bardzo z czym porównać. Wszyscy stoimy przed wielkim wyzwaniem. Niech nie będzie dla nas pocieszeniem, ani okolicznością zwalniającą z czujności to, że dla większości ludzkości ten wirus nie jest śmiertelnie groźny. W naszych rękach, na naszych barkach spoczywa życie wielu ludzi. Ludzi podeszłych wiekiem, cierpiących na przewlekłe choroby, a także tych, którzy nawet koronawirusem się nie zarażą, ale leżą w szpitalach już teraz. Cały świat jest zgodny, że jednym z najważniejszych działań, jakie możemy przeciwstawić epidemii, są higiena, ostrożność i przestrzeganie dystansu. Musimy przeciąć łańcuchy zarażeń. Jeśli zarażą się setki tysięcy, dziesiątki tysięcy będą musiały być hospitalizowane. Nie starczy dla wszystkich lekarstw, aparatury, personelu. Ludzie będą umierać, choć wcale nie muszą. Im więcej ludzi się zarazi - tym gorzej dla nas, dla Polski, dla świata. Ludzie w szpitalach i w izolacji w domach to coraz gorzej funkcjonujący świat. Co zrobimy, gdy umrą lub przestaną na jakiś czas funkcjonować ludzie, którzy produkują i dostarczają żywność do naszych sklepów? Którzy produkują i dostarczają lekarstwa do naszych aptek? Którzy nas leczą? Którzy gaszą pożary i zapewniają nam bezpieczeństwo? Bardzo dużo zależy w tej chwili od nas. Bądźmy odpowiedzialni. Unikajmy okazji do zarażenia. Ograniczmy kontakty do absolutnie koniecznych. Myjmy ręce często i dokładnie. Zachowajmy bezpieczny odstęp. Bądźmy odpowiedzialni. Przyszłość jest niepewna. Obecne wydarzenia na pewno zmienią świat i to w jaki sposób on funkcjonuje - być może pod niektórymi względami na zawsze. Ale wciąż tak wiele zależy od nas. Od Ciebie - który czytasz te słowa. 

Dziękuję wszystkim, którzy tej zimy odwiedzali nasz portal. I tym, którzy czytali moje felietony. Tym którzy je komentowali, ubogacali ciekawymi spostrzeżeniami, dzielili się swoją wiedzą. Obyśmy wszyscy spotkali się znów na tych łamach w tym samym gronie, gdy rozpocznie się kolejny sezon zimowy. Pod moim pierwszym felietonem. Obyśmy spotkali się w lepszych humorach, radośni i zadowoleni, że znów możemy emocjonować się tą wspaniałą dyscypliną, która budzi w nas tyle uczuć. Obyśmy wtedy już nawet nie pamiętali, jak kończyłem ten tekst. Albo by były to wspomnienia blade, zatarte przez czas. Jak wspomnienia o zerwanych więzadłach krzyżowych, które dawno już się zrosły i nie wywołują nawet bólu. I ktoś nam musi przypomnieć, że coś takiego kiedyś się zdarzyło. Bądźcie zdrowi.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11164) komentarze: (39)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Mikele początkujący

    Przed korektą (odległości pierwszego i drugiego skoku, łączna punktacja za odległość, łączna punktacja za styl, łączna ocena skoków)
    7 KAWABATA Takafumi 85,5 87,5 134,4 103,7 238,1
    8 KOGLER Armin 87,5 87,0 136,8 98,7 235,5
    Po korekcie
    7 KAWABATA Takafumi 85,5 87,0 133,6 104,5 238,1
    8 KOGLER Armin 87,5 86,5 136,0 99,5 235,5

  • Mikele początkujący
    @Wojciechowski

    Jeszcze raz dziękuję. Wstawiłem dane do arkusza kalkulacyjnego w celu weryfikacji i wyszło mi, że dla dwóch skoczków w konkursie w Cortina 27 grudnia 1979 wynik punktowy nie odpowiada odległościom, ponieważ oceny za styl nie przestrzegają przedziału 0,5 punktu. Chodzi o 7-go Kawabata Takafumi i 8-go Armina Koglera. Ocena za styl staje się dopiero możliwa do przyjęcia po skorygowaniu w dół jednej z odległości osiągniętych przez skoczków o 0,5 metra. Punktację końcową przyjąłem za właściwą ponieważ jest zgodna z oficjalnymi danymi FIS. Podobną symulację przeprowadziłem też dla następującego po zawodach w Cortina Turnieju 4 Skoczni - tam przyjąłem wg wskazówek Punkt P w odległości połowy odległości między 90 metrem a punktem K danej skoczni, oczywiście z możliwymi odchyleniami. Punkty za metr odległości mnożone razy 1,4 (większe rozmiary skoczni). Też nie obyło się bez pojedynczych, nielicznych nieścisłości w podawaniu odległości. Czy jest gdzieś w internecie baza danych z pełnymi informacjami dotyczącymi punktacji za odległość i punktów P dla poszczególnych skoczni?

  • Bernat__Sola profesor
    @MarcinBB

    Nie ma za co. To ja (i w ogóle całe forum) Tobie powinienem dziękować za te felietony.
    Co do niewykorzystywania talentów, chyba faktycznie przyszła pora na zatrudnienie jakiegoś dobrego trenera z Austrii, bo straciliśmy niestety dużo utalentowanych zawodników urodzonych w latach 90-tych.

  • Bernat__Sola profesor
    @dervish

    Nie no, raczej nie można tego porównać z Freundem, bo Wolny przeskakał wtedy cały sezon w PK (i czasami w PŚ), a nie wrócił w lutym jak teraz Severin.
    Natomiast forma w końcowej fazie LGP oczywiście często wskazuje również na wysoką formę w czasie zimy, ale nie zawsze. Taki Granerud był w ubiegłym roku 15. w Hinzenbach i 12. w Klingenthal, a zimą jego dyspozycja była fatalna.

  • MarcinBB redaktor
    @Bernat__Sola

    Oj, uzbierało się trochę tych nieścisłości, biorę wszystko na klatę i dziękuję za ich wskazanie - poprawione.
    Schmitt był oczywiście wielkim zawodnikiem, dwie Kryształowe Kule i potem trzeci sezon z drugim miejscem w generalce i mistrzostwem świata. Ale dla mnie to on stoi jednak o półkę niżej od Małysza, Stocha czy Weißfloga. Choćby właśnie dlatego, że potrafił utrzymać tę wielką formę "tylko" trzy sezony. Potem było już tylko kilka pojedynczych miejsc na podium i medal w Libercu w wiadomych okolicznościach.

    Właśnie o to mi chodzi, że mamy skoczków utalentowanych, tylko nasi trenerzy niestety nie potrafią ostatnio ich tak poprowadzić, by ten talent wykorzystali jako seniorzy. Wiem, że nikomu się to nie udaje w 100%, ale nam się to ostatnie nie udaje choćby w 1%. I to jest oczywiście spory powód do zmartwienia.

  • dervish profesor
    @Bernat__Sola

    15/16 - wtedy dopiero powoli wracał, nie był przygotowany do tamtego sezonu. Sytuacja podobna jak w tym sezonie z Freundem.

    A wysoka forma Wolnego finałowych zawodach LGP podczas których uległ kontuzji była miarodajnym wskaźnikiem jego możliwości w nadchodzącym PŚ bo w tym okresie cała czołówka światowa jest już w porównywalnym stadium przygotowań do zimy.

  • Bernat__Sola profesor
    @dervish

    Nie ma żadnej pewności, że Wolny przełożyłby letnią formę na dobre występy zimą. A Horngacher niewątpliwie wprowadził go na wyższy poziom. Poza tym kontuzja wyeliminowała go tylko na jeden sezon, Kuba w 15/16 przecież już skakał.

  • dervish profesor
    @Bernat__Sola

    Wolnego dla kadry A odkrył/wprowadził Kruczek. Gdyby nie kontuzja którą odniósł w finale LGP to dorobek Kuby w momencie objęcia kadry przez Horna byłby dużo okazalszy. To wynikałoby z naturalnego rozwoju tego skoczka a także formy którą prezentował na progu tamtego sezonu. Moze nie pamiętasz, ale tuz przed kontuzją która wyeliminowała Wolnego na dwa sezony ze skoczkiem tym wiązano wielkie i uzasadnione nadzieje. Wielu widziało w nim nawet czarnego konia w nadchodzącym sezonie. Tak więc, nie można traktować Wolnego jako skoczka Horngachera (w znaczeniu, że go odkrył dla kadry A) bo Wolny w tej kadrze już był i tylko kontuzja spowodowała, że zmuszony był czekać na regularne starty w PŚ prawie dwa sezony.

  • Oczy Aignera profesor
    @Bernat__Sola

    Gdyby babcia miała wąsy, to byłaby Robertem Johanssonem.

  • Bernat__Sola profesor
    @Asdero

    Bardzo fajne zestawienie. Stoch dopiero 41. na liście pechowców, co pokazuje, że to gadanie niektórych w stylu "Kamil ma zawsze najgorsze warunki" było bzdurą.

  • Bernat__Sola profesor
    @dervish

    "Spójrzmy obiektywnie: Horngacherowi sztuka wprowadzenia do kadry kogoś nowego nie udała się przez 3 sezony a Dolezal przecież dysponował tym samym materiałem." Horngacher wprowadził Wolnego przecież, na początku jego kadencji Kuba miał na swoim koncie 5 punktów PŚ w całej karierze.

  • Bernat__Sola profesor

    Dla mnie Schmitt był takim wielkim zawodnikiem, chyba, że tutaj chodzi o długość utrzymania wysokiej formy, to wtedy faktycznie Niemcy czekają od Weißfloga.
    To, że niekoniecznie wszyscy pokazują swój talent od razu nie znaczy, że go nie mają. Tak jak Aschenwald. R. Kobayashi już rok po Ałmatach zdobył medal na kolejnych MŚJ. Lindvik w Kanderstegu miał nawet złoto. Natomiast to, że Domen Prevc w ogóle wtedy wystąpił i przegrał z Pilchem to był efekt spadku formy, do której jak na razie nie wrócił, także on do reszty tej grupy nie pasuje.
    Aalto i Klimow mieli w sumie pecha, że na koniec sezonu wyskoczyli z formą Jelar i Pedersen, przez co Fin i Rosjanin znaleźli się poza "30" generalki. No ale gdyby babcia miała wąsy itd.

  • Bernat__Sola profesor
    Błędy w felietonie

    1. Dawidowi 30-tka już stuknęła 12 marca, natomiast Kraft do maja ma jeszcze 26 lat.
    2. "Piąte z kolei mistrzostwa świata juniorów, z których nie przywozimy żadnego medalu." Nawet szóste: Ałmaty, Rasnov, Park City, Kandersteg, Lahti i teraz Oberwiesenthal.
    3. "szesnastym Krzysztofem Leją i Siedemnastym Andrzejem Stękałą." Leja był siedemnasty, Stękała osiemnasty ex aequo z Aschenwaldem.
    4. "A rok temu w Lahti wspomniany Pilch stracił w konkursie zaledwie 9 punktów do Constantina Schmida." To był Wąsek, nie Pilch. Tomek w tamtym konkursie zajął 53. miejsce, przegrywając z Marusiakiem.
    5. "I krzepić się myślą, że na osiem pucharowych startów nie punktowała tylko raz." Kinga na dziesięć startów nie punktowała dwa razy.
    6. "Tu żadnego zaskoczenia nie ma, bo zeszłej zimy mieliśmy jedno zwycięstwo Klimowa." Klimow w sezonie 18/19 był jeszcze na podium podczas lotów w Oberstdorfie, gdzie zajął 2. miejsce, rozbijając zresztą wtedy możliwość polskiego podium. Tak więc wtedy były akurat dwa podia kogoś spoza top6, nie tylko jedno.
    7. Literówki: "Phillip Aschenwald" zamiast Philipp, "Lindik" zamiast Lindvik.

  • Oczy Aignera profesor
    Jubilat

    Dzisiaj 66. urodziny obchodzi Marek Rudziński.

  • Oczy Aignera profesor
    @pawelf1

    Niektórzy skoczkowie chyba nie dostali planów treningowych i wskazówek od swoich trenerów. Marco Woergoetter ćwiczył ostatnio w taki sposób:
    https://www.instagram.com/p/B99aEeHncUw/

  • Asdero stały bywalec
    Klasyfikacja szczęśliwców i pechowców wiatrowych

    Największym szczęściarzem sezonu został Vojtech Stursa, a największym pechowcem Markus Eisenbichler. Zdetronizowali oni zeszłorocznych zwycięzców, odpowiednio Richarda Freitaga i Jerneja Damjana, znacznie poprawiając ich wyniki. Klasyfikacje przedstawiają o ile punktów mniejszą lub większą od średniej bonifikatę miał w sumie dany zawodnik we wszystkich seriach ocenianych, w których został sklasyfikowany.

    Najwięksi szczęściarze sezonu 2019/20:
    1. STURSA Vojtech -69,1
    2. ITO Daiki -51,5
    3. JOHANSSON Robert -51,1
    4. KYTOSAHO Niko -48,5
    5. HAYBOECK Michael -43,0
    6. NAKAMURA Naoki -41,2
    7. SATO Keiichi -41,1
    8. SCHULER Andreas -38,8
    9. AMMAN Simon -35,4
    10. ZOGRAFSKI Vladimir -33,5
    ...
    11. WOLNY Jakub -32,9
    21. KUBACKI Dawid -19,2
    27. HULA Stefan -14,4
    27. PREVC Peter -14,4
    52. MURAŃKA Klemens -2,6
    54. JUROSZEK Kacper -2,5
    56. ZNISZCZOŁ Aleksander -2,4
    58. NIŻNIK Adam -0,9

    Najwięksi pechowcy sezonu 2019/20:
    1. EISENBICHLER Markus +84,1
    2. KOBAYASHI Junshiro +50,7
    3. PEIER Killian +49,2
    4. ŻYŁA Piotr +49,0
    5. SCHLIERENZAUER Gregor +44,3
    6. PASCHKE Pius +41,5
    7. FREITAG Richard +41,2
    8. KOBAYASHI Ryoyu +39,1
    9. ZAJC Timi +38,4
    10. JUSTIN Rok +38,2
    ...
    14. KOT Maciej +27,4
    16. LEHYE Stephan +23,2
    19. LINDVIK Marius +18,1
    20. KRAFT Stefan +17,7
    23. WĄSEK Paweł +16,1
    24. GEIGER Karl +15,7
    40. STĘKAŁA Andrzej +6,0
    41. STOCH Kamil +5,8
    47. ASCHENWALD Phillip +4,2
    57. TANDE Daniel Andre +2,0

    Na klasyfikację drużynową składają się zsumowane wyniki wszystkich zawodników z danego kraju. Obok, w nawiasie liczba zawodników z danego państwa którzy zostali sklasyfikowani w przynajmniej jednej próbie.

    Klasyfikacja drużynowa (od najbardziej szczęśliwych, do najbardziej pechowych):
    1. CZECHY -114,7 (5)
    2. FINLANDIA -85,8 (9)
    3. JAPONIA -62,3 (13)
    4. AUSTRIA -50,1 (14)
    5. BUŁGARIA -33,5 (1)
    6. KOREA PŁD. -30,7 (2)
    7. KANADA -29,3 (2)
    8. NORWEGIA -18,9 (14)
    9. SZWAJCARIA -18,7 (6)
    10. UKRAINA -18,4 (2)
    11. ESTONIA -11,4 (3)
    12. USA -8,0 (5)
    13. RUMUNIA -0,8 (1)
    14. ROSJA +4,1 (11)
    14. KAZACHSTAN +4,1 (2)
    16. FRANCJA +10,5 (2)
    17. WŁOCHY +16,0 (3)
    18. POLSKA +29,3 (12)
    19. SŁOWENIA +145,2 (10)
    20. NIEMCY +273,5 (14)

  • dervish profesor
    @MarcinBB

    Oczywiste jest, że kontrakty są na czas określony, a zakończenie kariery przez Kamila to niewiadoma.
    Posłuzyłem się skrótem myślowym. Chodziło mi o to, że w przypadku Kamila dobrze by było gdyby obyło się bez karuzeli trenerów. Widać, że dogaduje się z Doleżalem (zresztą nasz drugi lider czyli Dawid także). Ewentualne eksperymenty z nowymi trenerami w jego przypadku raczej niewskazane.

  • MarcinBB redaktor
    @dervish

    Z niemal wszystkim się zgadzam, a nawet dziękuję za uzupełnienie mojej oceny Doleżala analizą głębszą, bardziej precyzyjną i szczegółową.
    Z jednym tylko się nie mogę zgodzić - długość kontraktu trenera kadry nie może być uzależniona od decyzji o zakończeniu kariery przez jednego zawodnika. Nawet, jeśli tym zawodnikiem jest ktoś taki, jak Kamil Stoch. Trener powinien mieć umowę na czas określony z góry, mierzalny w wymierny sposób. Pozwala to na wyznaczenie sobie celów i przygotowanie planu pracy ze wszystkimi zawodnikami kadry. Moim zdaniem najlepiej jest, jak trenerzy podpisują umowy albo na np. dwa, trzy, cztery lata, albo do zakończenia sezonu z ważną imprezą docelową. I układają plan przygotowań pod tę imprezę.
    Nieco inaczej było w przypadku Adama i Hannu Lepistoe, bo Fin był indywidualnym trenerem Adama. Więc jak Adam zakończył karierę to i Lepistoe mógł przejść na emeryturę.
    Doleżal odpowiedzialny jest za wszystkich skoczków, nie tylko Kamila. Nawet, gdy ma się w kadrze się tak wybitnego skoczka jak Kamil, reszta zawodników nie powinna być traktowana jak dodatek do lidera. W obliczu przewidywanego zakończenia kariery zarówno przez Kamila jak i Piotrka, zadanie wywindowania na wyższy poziom grupy młodszych skoczków staje się jeszcze ważniejsze.

  • dervish profesor
    @dervish c.d.

    Najcięższe zarzuty stawiane Dolezalowi: nie wprowadził (w znaczeniu nie odkrył) do kadry żadnej nowej twarzy i nie poradził sobie z kryzysem Wolnego.
    Spójrzmy obiektywnie: Horngacherowi sztuka wprowadzenia do kadry kogoś nowego nie udała się przez 3 sezony a Dolezal przecież dysponował tym samym materiałem. Z pustego i Salomon nie naleje. Tu trzeba by było cudotwórcy a przecież doskonale wszyscy wiemy, że ani Austriak ani Czech bogami ani magikami nie są, są tylko bardzo dobrymi fachowcami.

    Michał nie poradził nic na kryzys Wolnego. Ok to fakt, ale faktem jest też, że Sztefan nie poradził z kryzysami Freitaga i Biśli a wcześniej nie zdołał wyprowadzić z kryzysu Kota i Huli.
    A kryzys Kuby, czy ktoś zagwarantuje, ze gdyby Horn pozostał w Polsce to by do niego nie doszło? Czy udałoby mu się to co nie udało się z Hulą, Kotem i Freitagiem?
    Wystawiam wysoką ocenę trenerowi z Czech i nie dziwi mnie, że podobnie ocenił go pracodawca. Moim zdaniem umowa powinna być przedłużona co najmniej do chwili zakończenia kariery przez Kamila.

    P.S.
    Jeżeli chodzi o zaplecze to widać poprawę w kadrze B która nieco odbiła się od dna czego dowodem jest chociażby praktycznie stała 7 miejscówka wywalczana przez Murańkę, Kota (było nie było kadra A) i Wąska. Niestety wzrost wyników liderów nie poszedł w parze ze wzrostem poziomu. Nasi B-kadrowicze zaczęli sobie radzić w PK ale w odróżnieniu od kilku przykładów z innych nacji nie miało to wyraźnego przełożenia na PŚ gdzie sporym problemem bywało dla nich przebrniecie Q.
    W juniorach całkowita degrengolada. Od niepamiętnych czasów nie było tak źle.

  • dervish profesor

    Jaki to był sezon?
    Nadspodziewanie dobry ale tylko w wykonaniu Doleżala i kadry A. Jeżeli o mnie chodzi to przyniósł mi jeszcze więcej kibicowskiej satysfakcji niż ostatni polski sezon Horngachera.
    Czeski trener obejmując schedę po Austriaku podjął się ogromnego wyzwania i patrząc chłodnym okiem na wyniki sprostał temu wyzwaniu w sposób wyborny.
    Przypomnijmy sobie bilans otwarcia. Przede wszystkim Michał objął kadrę starzejąca się. W większości starzejącą się w sensie negatywnym (Kubacki, Hula, Stoch, Żyła) a nie pozytywnym (Wolny). Już na wstępie trzeba było ten czynnik brać pod uwagę i oczekiwać od skoczków nie więcej niż sezon wcześniej a nawet mniej. Do tego w spadku trener Horngacher zostawił nam Hulę i Kota pogrążonych w głębokim kryzysie, a Kamil Stoch również kończył sezon w nie najlepszym stylu. Wielu obawiało się czy to juz nie był koniec Kamila i czy uda mu się jeszcze wrócić do wygrywania. Dziś już mamy odpowiedź: udało się. I to jest wielki wspólny sukces Kamila i Michala, którzy latem podjęli ryzykowną decyzję o zmianie techniki najazdu pod kątem zwiększenia szybkości na progu. Ryzyko było spore bo Kamil nie ma już zbyt wiele czasu na eksperymenty i nie może sobie pozwolić na ewentualne niepowodzenie tychże co równałoby się utracie tego co do tej pory zdołał wypracować (rozregulowanie) a także utracie całego sezonu. Jak już wspomniałem operacja udała się a Kamil odniósł 3 przepiękne zwycięstwa dorzucając do nich tryumf w Rowerze.

    Porównując dwa ostatnie sezony: miniony sezon był zdecydowanie lepszy pod względem zwycięstw konkursowych 8/32 do 6/35 a także turniejowych 2/4 i 0/5. Natomiast zdecydowanie gorzej wypadliśmy w Pucharze Narodów.

    Jednak nie samo porównanie sezonów jest tu najważniejsze. Ocena sezonu w głównej mierze zależy od weryfikacji przedsezonowych oczekiwań a ta wypadła nadspodziewanie dobrze.
    Na każde 4 zwycięstwa jedno było polskie, naszym łupem padły dwa największe turnieje. Czy przed sezonem ktoś się tego spodziewał? Wystarczy przypomnieć sobie archiwalne wpisy.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl