Spełnione marzenie Maren Lundby i gratulacje od Adama Małysza

  • 2020-03-18 14:58

- Kiedy dorastałam, był chyba najlepszym skoczkiem narciarskim. Oglądałam zawody w telewizji i widziałam w nich Adama Małysza. Jest moim idolem - przyznała Maren Lundby na początku sezonu, kiedy zaczynała bój o trzecią z rzędu Kryształową Kulę. Do tej pory takim wyczynem mógł pochwalić się tylko Polak, który jeszcze w Norwegii pogratulował aktualnej mistrzyni olimpijskiej powtórzenia serii trzyletniej dominacji w Pucharze Świata. Dwójka wybitnych sportowców spotkanie w Trondheim uwieczniła pamiątkową fotografią.

Maren Lundby i Sara TakanashiMaren Lundby i Sara Takanashi
fot. Tadeusz Mieczyński
Maren LundbyMaren Lundby
fot. Tadeusz Mieczyński

Wskutek przedwczesnego finału sezonu, rywalizacja skoczkiń narciarskich w ramach dziewiątej edycji Pucharu Świata kobiet została skrócona aż o pięć etapów. Pandemia koronawirusa spowodowała, iż odwołane zostały zawody w Trondheim, Niżnym Tagile i Czajkowskim. Takiego obrotu sytuacji najbardziej żałować może Chiara Hoelzl.

22-latka rozpoczęła tegoroczny turniej Raw Air w roli liderki cyklu, jednak po konkursie przeniesionym z Oslo do Lillehammer straciła przodownictwo w klasyfikacji generalnej na rzecz Maren Lundby, która dzień później w niecodziennych okolicznościach wygrała wtorkowe zawody na Lysgaardsbakken. Zamieszanie dotyczyło błędnego policzenia punktów, przez co już po ceremonii dekoracji premierową wiktorię w karierze odebrano 20-letniej Silje Opseth, za którą finiszowała jej utytułowana rodaczka. Oznaczało to zamianę kolejności w tabeli i 30. pucharowy triumf mistrzyni świata z Seefeld. Skandynawka tej zimy wygrała pięć spośród osiemnastu przystanków cyklu.

Nagle przerwany Raw Air zakończył się sukcesem Maren Lundby, do której powędrowała też trzecia Kryształowa Kula z rzędu. Ostateczna różnica między nią a Hoelzl wyniosła raptem 65 punktów. Mniejszą dystans dzielił tylko Danielę Iraschko-Stolz i Sarę Takanashi w sezonie 2014/15, gdy Austriaczka wyprzedziła Japonkę o 34 "oczka". Tym samym Norweżka zrealizowała cel, o którym głośno mówiła przed startem zmagań na śniegu. 

- Dorównanie Małyszowi to coś, co naprawdę mnie motywuje. Adam jest żywą legendą i zawsze był wspaniałym wzorem do naśladowania - mówiła w maju ubiegłego roku, nawiązując do serii wiślanina z lat 2000-2003.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Thanks for stopping by for a picture @adammalyszofficial. #legend

Post udostępniony przez Maren Lundby (@marenlundby)

- Niesamowite osiągnięcie Maren Lundby. W tym roku wywalczyła trzecią z rzędu Kryształową Kulę, wyrównując tym samym mój rekord! Moje gratulacje - pisze polski mistrz na swoim profilu instagramowym, gdzie Norweżka opublikowała pamiątkową fotografię zrobioną po osiągnięciu swojego celu na ten sezon. - Maren w skokach kobiet naprawdę jest świetna - dodaje Małysz w odpowiedzi skierowanej do jednego z internautów, który deprecjonuje wyniki skoczkini na tle naszego skoczka.

Jak kolejny rok obfitujący sukcesy, pomimo ofensywy ze strony reprezentantek Austrii, skomentowała Lundby? - Za mną zima wzlotów i upadków, która... nagle się skończyła. Jestem szczęśliwa, że byłam w stanie zrealizować swój cel, którym było ponowne zgarnięcie Kryształowej Kuli. W Trondheim wszystko działo się bardzo szybko, więc potrzebuję nieco czasu, aby to do mnie dotarło. Cieszę się, ale trudno wyrazić mi emocje w takich okolicznościach...

Droga podopiecznej trenera Christiana Meyera nie była usłana różami. Upadki i kontuzje spowodowały przerwy w okresie przygotowawczym, a także odebrały szansę na przerwanie dominacji Sary Takanashi w cyklu Letniego Grand Prix. Mimo tego, Lundby rozpoczęła zimę od wygranej w Lillehammer, a także zakończyła ją sukcesem na tej samej arenie. - Do tej pory tylko Adam Małysz tego dokonał, więc po dwóch Kryształowych Kulach, wygranie trzeciego sezonu z rzędu było moim głównym celem. Raduję się, że dołączyłam do takiej legendy skoków.

- To wyjątkowo dziwna sytuacja, która nie dotyczy tylko nas. Nie tak miało to wyglądać, jednak musimy to zaakceptować - dodała Lundby na temat Pucharu Świata 2019/20, który zakończył się w hotelowym lobby w Trondheim. Dzień wcześniej sportsmenka wygrała prolog na Granaasen - jak się miało okazać wkrótce - zamykający tegoroczną zimę. Jej turniejowa przewaga nad Opseth wyniosła 44,4 pkt. Norweżka pozostaje niepokonana w dwuletniej historii kobiecej edycji tej imprezy.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (11461) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Zlotousty bywalec
    @anonim Justyna Kowalczy

    miałaby co najmniej 4 złota olimpijskie, 7 złotych medali MŚ oraz przynajmniej 5 KK. :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl