Mistrzyni olimpijska ostro o sytuacji skoczkiń: "To dyskryminacja"

  • 2020-04-29 15:40

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) odrzuciła wniosek Norweskiego Związku Narciarskiego dotyczący organizacji zawodów kobiet na skoczni do lotów narciarskich w Vikersund. Taka decyzja wzbudziła niemałe kontrowersje w środowisku kobiecych skoków.

Maren Lundby i Sara TakanashiMaren Lundby i Sara Takanashi
fot. Tadeusz Mieczyński
Clas Brede BraathenClas Brede Braathen
fot. Tadeusz Mieczyński

- Uważam to za dyskryminację - nie przebiera w słowach Maren Lundby, trzykrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli. - Niektórzy mają poglądy w tej sprawie z epoki kamienia łupanego - dodaje Clas Brede Braathen, dyrektor norweskiej reprezentacji.

Utytułowana zawodniczka surowo ocenia pracę komisji decydującej o daniu szansy paniom na ponad 200-metrowe loty. - Nie jest dobrze, ale nie jestem szczególnie zaskoczona. Nasz los powierza się osobom, które nie mają o tym większego pojęcia. W zasadzie nie pojawiają się podczas naszych konkursów, więc ich wiedza w tej dziedzinie jest niewielka. Boją się, że zrobimy sobie krzywdę - kontynuuje 25-latka na łamach dagbladet.no.

Punktem wyjścia do rozmów w tej sprawie była chęć organizacji finału Raw Air w Vikersund nie tylko dla mężczyzn, ale także dla pań. Dwie pierwsze edycje żeńskiej odmiany tego turnieju, wygrane przez Lundby, kończyły się już w Trondheim. Jednym z przeciwnych argumentów przedstawicieli FIS była kolizja terminów. W dniach 19-21 marca, gdy w 2021 roku mają odbyć się loty w Norwegii, panie mają zaplanowany start mini-cyklu Blue Bird w Niżnym Tagile.

- Słyszę argumenty tak głupie, że nie można ich traktować poważnie - nie gryzie się w język aktualna mistrzyni świata oraz olimpijska w skokach pań. Norweżka podaje też inne przykłady niechęci FIS do wpuszczenia kobiety na skocznię do lotów. - Proszą o "wyobrażenie sobie zawodniczki upadającej na zeskok". Płeć nie gra roli. Wszyscy trenujemy sport ekstremalny i jesteśmy świadomi podejmowanego ryzyka. Jeśli uważają, że jest ono zbyt duże, wówczas od lat godzimy się na relatywnie nieodpowiedzialne loty mężczyzn - grzmi Lundby.

Skandynawka nie zamierza podawać personaliów osób, o których mówi. - Należy to rozwiązać na wyższych szczeblach. To zła sytuacja, kiedy tak niekompetentni ludzie podejmują tak ważne decyzje. Jestem w kontakcie z innymi zawodniczkami i wiele z nich czeka na zielone światło - przyznaje Lundby, która sugeruje organizację choćby super-finału dla 10-15 najlepszych skoczkiń turnieju Raw Air, choć jej zdaniem problemów z tak dużym obiektem nie miałaby czołowa "30". 

Ostateczne decyzje mają zapaść 18 maja, na kiedy zaplanowano kolejne zebranie FIS, podczas którego mają zostać zatwierdzone kalendarze na sezon 2020/21 i wszelkie pomysły omówione przy okazji kwietniowej wideokonferencji. Lundby - mimo wsparcia prezesa federacji i ministra kultury, odpowiedzialnego w tym kraju również za sport - nie ma nadziei na zwrot akcji.

Stanowiska skoczkiń broni Braathen, rozczarowany oporem napotkanym w FIS. - Jestem zdania, że dziewczyny są już gotowe na ten krok. Chcieliśmy włączyć loty kobiet do programu Raw Air 2021, ale prawdopodobnie będziemy musieli poczekać przynajmniej do 2022 roku - czytamy na stronie Verdens Gang.

- Czy mężczyźni, którzy trafiali na obiekty do lotów w latach 90., byli lepszymi skoczkami od dzisiejszych zawodniczek? Wtedy nikt nie zastanawiał się, czy nadają się do tego - kontynuuje norweski działacz. Jego opinię podziela Miran Tepes, a więc asystent dyrektorki Pucharu Świata w skokach pań - Chiki Yoshidy. Zdaniem Słoweńca to właśnie mamut w Vikersund jest odpowiednim miejscem do debiutu pań, ponieważ jest najbardziej bezpieczny ze wszystkich dostępnych. - Moim zdaniem to niesprawiedliwe podejście - mówi o decyzjach zapadających w FIS.

W marcu swoje stanowisko w tej kwestii wyraził też Sandro Pertile, następca Waltera Hofera w Pucharze Świata mężczyzn. - Szczerze mówiąc, nie sądzę, by był to odpowiedni czas na dyskusję, czy kobiety powinny pojawić się na skoczniach mamucich. Patrząc z technicznego punktu widzenia, tylko kilka pań byłoby w stanie rywalizować w lotach. Musimy działać metodą małych kroków. Już teraz dla niektórych zawodniczek sporym wyzwaniem jest oddawanie prób na obiektach o rozmiarze sięgającym 140 metrów - uważa Włoch.

Lundby nie odmówiła sobie uszczypliwego wpisu w mediach społecznościowych. - Oglądanie lotów narciarskich w Vikersund. Niewiele zmieniło się od 2000 roku - pisze Norweżka.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Her sitter den evige tilskuer i Vikersund. År 2000, ikke mye har forandret seg🤪🤷🏼‍♀️

Post udostępniony przez Maren Lundby (@marenlundby)


Dominik Formela, źródło: Dagbladet.no + vg.no
oglądalność: (6338) komentarze: (29)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @feniks212

    Wiadomo, że wyjątki się zdarzają. Jednak 99,9999% załogi kopalń stanowią mężczyźni. Nie bez powodu.

  • Tomek1982 stały bywalec

    Skocznie są nadal źle skonstruowane - zbyt niebezpieczne, trybuny nie tam gdzie są zawody, sędziowie gorsi niż ustawa przewiduje, a zawodniczki ze słabszych Państw dyskryminowane. Kobiety na mamutach ok, ale telewizja kamer żałuje, są nie tam gdzie trzeba, a treningi i kwalifikacje i tak były ciekawsze niż zawody.

  • feniks212 stały bywalec
    @Kolos

    Tak stanowi stereotyp. Prawda jest trochę inna.
    https://www.wnp.pl/gornictwo/ponad-500-kobiet-pracuje-w-tauron-wydobycie,377183.amp

  • Kolos profesor
    @feniks212

    Kobiety w kopalniach pracują ale nie na tych stanowiskach co mężczyźni...

  • kuba923 stały bywalec
    @wiatrhula111

    Ale przecież popiera ją tamtejszy związek i on sam chce zorganizować za rok te zawody w Vikersund

  • feniks212 stały bywalec
    @wiatrhula111

    Zawody pań mogłyby się odbyć w jednym z dni lotów w Vikersund, w tzw. międzyczasie. Skocznia i tak by była przygotowana, więc nie wiązałoby się ze znacznym zwiększeniem wkładu finansowego, no może poza nagrodami, etc.

  • feniks212 stały bywalec
    @MaroSki

    Różnica polega na tym, że w kopalniach kobiety pracować mogą (i pracują).

  • wiatrhula111 weteran

    Szkoda, że Lundby nie bierze pod uwagę kwestii finansów, nikt nie będzie organizował specjalnie zawodów (gdzie koszta zapewne się i tak nie zwrócą) dla kilkunastu zawodniczek, zwłaszcza że z finansami może być teraz krucho.

  • wiatrhula111 weteran
    @janbombek

    Tyle innych zawodów ile innych płci

  • Wojciechowski profesor
    @feniks212

    Jak dla mnie najpierw wiele okazji do testów, później stosowna decyzja o dopuszczeniu do zawodów. Trochę mam wrażenie, że niektóre panie nie dostały nawet palca, a chcą już całą rękę. Ale te próby FIS powinien już od kilku lat, to prawda.

  • MaroSki początkujący

    Ja bym ją wysłał do pracy w kopalni, bo tam jawna dyskryminacja mężczyzn, ani jednej baby pod ziemią.

  • Wojciechowski profesor
    @Żuczek

    O fazę lotu to bym się specjalnie nie obawiał. Chodzi o siły przy lądowaniu, u kobiet to chyba 150–160 km/h przy większych odległościach wchodzi w grę. Może przesadzam, ale miałbym obawy.

  • feniks212 stały bywalec

    Upór FIS uważam za bezsensowny i głupi. Z jednej strony nie ma problemu w Vikersund "latały" totalne beztalencia i skoczkowie, którzy z dużym obiektem mają problem (oczywiście uważam, że mają do tego prawo), zaś najlepsze skoczkinie raptem zrobią sobie krzywdę. I tak wiem, większość skoczkiń to wątłe dziewczyny itd., ale technicznie są zdolne skoczyć i wylądować na mamucie.
    Po drugie FIS chce uszczęśliwiać wszystkich na siłę. Kilku biurokratów w Federacji wie lepiej co lepsze dla Lundby od samej Lundby. Przecież to absurd. Rzecz jasna do startu na mamucie będzie gotowa nie tylko Maren, ale wydaje się ona najlepszym przykładem. FIS traktuje skoczkinie jak upośledzone, sportowców drugiej kategorii, albo co gorsza małe dzieci. Skoro są chętne do występu na mamucie, to są zawody na mamucie. Ok, nie od razu może o punkty (zakładam, że cała czołówka się nie zgłosi), ale zawody pokazowe to już coś. I krok w dobrą stronę. Bo nie oszukujmy się: prędzej czy później panie regularnie będą latać.

  • kuba923 stały bywalec

    Chciałbym zobaczyć nasze skoczkinie na mamucie, myślę że do tego nadawały by się może 1-2 z naszego kraju

  • Kolos profesor
    @Wojciechowski

    Na skoczniach mamucich (tylko Tauplitz i Vikersund) skakało w sumie 6 skoczkiń: Daniela Iraschko, Helena Olsson-Smeby, Line Jahr, Lindsey Van, Anette Sagen oraz Eva Ganster. Ostatni raz w 2009 roku.

    Żadna nie zrobiła sobie krzywda, ale też żadna nie skakała na obecnie zmodernizowanych skoczniach do lotów więc nie mamy na czym się opierać.

    Innymi słowy: jak nie spróbują to się nie dowiemy czy się nadają. W FIS-e chcą by wśród skoczkiń była masowa umiejętność do lotów narciarskich (to wtedy zrobią zawody) bez uprzedniego skakania na takich obiektach...

  • Kolos profesor
    @Żuczek

    Myślę, że Takanashi też by poleciała :)

    W sumie bardziej bym się bał u kobiet o lądowanie niż sam lot. No ale jak nie spróbują to się nie nauczą...

    Dziwi mnie upór FIS-u w tej kwestii niezależnie jakimi nawet sensownymi argumentami szafują... W końcu pierwsza kobieta (Eva Ganster) na skoczni mamuciej skakała już w latach 90 XX wieku...

  • Żuczek stały bywalec
    @Wojciechowski

    Np.irashko by poleciała a Takanashi by wywiało?

  • Wojciechowski profesor
    @kuba923

    No wyróżnia się, można mieć budowę Yukiyi Sato, można też mieć budowę Floriana Liegla...

  • kuba923 stały bywalec
    @Wojciechowski

    Czemu ,,inną budowę''?

  • Wojciechowski profesor

    Sam nie wiem, chyba mamy za mało danych, żeby na poważnie rozważać tutaj kwestie bezpieczeństwa. Daniela Iraschko oddała pamiętny skok na 200 m na Kulm z... 34. belki, gdzieś o ponad 15 belek wyżej niż mężczyźni wtedy. Ale to było dawno temu. Iraschko poradziła sobie bez problemu, ale większość rywalek ma jednak, nazwijmy to, nieco inną budowę...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl