Życie z Bogiem i uchodźcami – historia Evy Pinkelnig

  • 2020-07-06 10:11

Czy zaczynając w wieku 24 lat przygodę ze skokami można osiągnąć poziom światowej czołówki? Eva Pinkelnig udowodniła, że niemożliwe nie istnieje. Poznajcie historię trzeciej zawodniczki ubiegłego sezonu Pucharu Świata, której szczere zamiłowanie do swojej pasji udało przerodzić się w sukces.

Eva PinkelnigEva Pinkelnig
fot. Tadeusz Mieczyński

Eva do szóstego roku życia wychowywała się wraz z dziećmi pochodzącymi spoza Austrii. Jej matka prowadziła dom dla uchodźców wojennych. Choć była mała, zdawała sobie sprawę, że ci młodzi ludzie stracili wszystko. Pewnego razu poprosiła w przedszkolu, by inne dzieci podarowały przesiedleńcom ubrania. W ten sposób udało jej się zebrać dwa worki odzieży. Ze względu na to, że dorastała z osobami, które znajdywały się w niebezpieczeństwie, stała się otwartym i empatycznym dzieckiem o szczerym sercu. Gdy miała pięć lat, powiedziała: „Chcę być następną Anitą Wachter (austriacka narciarka alpejska rywalizująca na przełomie lat 80. i 90., mistrzyni olimpijska i zdobywczyni Kryształowej Kuli – przyp. red.) albo skakać na nartach ponad 100 metrów!”. Mała Eva obrała swój cel. – Pragnienia naszych serc są odzwierciedleniem talentów. To zaszczepił w moim sercu Bóg – wspomina czasy młodości.

Eva dorastała nie tylko z uchodźcami, ale również z Bogiem, który towarzyszył jej od najmłodszych lat. – Wówczas dowiedziałam się, że jest dobry i daje nam wszystko, czego potrzebujemy do życia. Doświadczyłam, jak pomógł uchodźcom i nam – przyznała skoczkini. Gdy ojciec, pracownik fabryki, zachorował i nie był w stanie pracować, matce ciężko było zapewnić byt rodzinie. – Modliliśmy się razem i zasypialiśmy bez obaw. Wiedzieliśmy, że Bóg się nami zaopiekuje.

Jej rodzice wykazywali się gorliwą wiarą, lecz oprócz tego starali się przekazać młodszemu pokoleniu umiejętność krytycznego oceniania otaczającego świata. – Wychowywali nas tak, abyśmy kwestionowali każdą rzecz – nie wykluczając tych związanych z wiarą, mszą świętą czy Biblią. Dość wcześnie odkryłam, że wiara i religia to dwie różne pary butów. Dla mnie wiara jest osobistą relacją z Bogiem, natomiast religia ma związek z władzą, prawami i przykazaniami – zdradziła Pinkelnig.

Rodzice dbali o talent córki. Wierzyli, że jeśli poświęca się życie swojej pasji, służy się w ten sposób Bogu. Sprawili, że Eva, która była dzieckiem potrzebującym ruchu, zaczęła uczęszczać do szkoły sportowej oraz narciarskiej. Niestety, jedno z jej wielkich pragnień z najmłodszych lat pękło niczym bańka mydlana. – Uświadomiłam sobie, że moje ciało jest zbyt delikatne, aby trenować narciarstwo alpejskie – powiedziała. Ważyła zaledwie 45 kilogramów, dlatego zdecydowała, że po zdaniu matury zacznie kształcenie na kierunku pedagogicznym. – Jako człowiek uczyniłam wszystko, co mogłam, lecz Bóg sprawił, że spełnienie mojego pragnienia stało się nierealne.

Pozostało jeszcze jedno marzenie z dzieciństwa – to o dalekich lotach na nartach. Pierwszą próbę oddała w wieku 10 lat. Kolejne – aż 14 lat później. Osiem lat temu na mobilnej skoczni narciarskiej ustawionej w jej rodzinnej miejscowości Dornbirn zdecydowała się na wykonanie skoku. Okazało się to strzałem w dziesiątkę i trampoliną do profesjonalnej sportowej kariery, choć wówczas ani ona, ani nikt z jej bliskiego otoczenia nie wierzył, iż pewnego dnia stanie na podium Pucharu Świata. – Tysiąc razy słyszałam, że brakuje mi podstaw. Skoków, które powinnam wykonać jeszcze jako dziecko – przyznała. Nie uważa, że jest wyjątkowym talentem. – Zajmuję się tym, co kocham robić najbardziej. Dlaczego odniosłam sukces? Po ludzku zrobiłam wszystko, co było możliwe, a Bóg pomógł w tym, co niemożliwe. Jestem wdzięczna za to, że mogę żyć swoim powołaniem – stwierdziła. Najlepsze wyniki w karierze osiągnęła w ubiegłym sezonie, plasując się na 3. miejscu klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, po drodze trzykrotnie triumfując i aż 10 razy zajmując miejsce na podium. Istniało zagrożenie, iż 32-latka nie osiągnęłaby tak świetnych rezultatów, ponieważ trzy lata temu w wyniku upadku na skoczni doznała ciężkiego urazu mózgu. Jego efektem były poważne zaburzenia neurologiczne. – Eksperci twierdzili, że już nigdy nie będę mogła wziąć udziału w zawodach na dużej skoczni. Moim celem było jednak przekroczenie linii 140. metra z uśmiechem na twarzy. Teraz mam na koncie dwa medale mistrzostw świata i wygrane konkursy PŚ – przyznała z zadowoleniem zawodniczka przynależąca do klubu SK-Kehlegg.

Zobacz także: Heroska z Austrii. Pinkelnig o niedowiarkach i poważnych problemach ze zdrowiem

Podopieczna trenera Haralda Rodlauera uznaje Boga za głównego reżysera swojego życia. – On napisał scenariusz i wszystko zaplanował. To plan pełen miłości, nadziei i pokoju. Powinniśmy ufać, że ma pełen przegląd. Widzi cały obraz. My mamy ograniczony horyzont, dlatego nie rozumiemy wielu rzeczy, które się dzieją i z nimi walczymy. Miałam wiele chwil słabości. Patrzyłam wówczas w górę i mówiłam do Boga: „Ty to zrób”. Wierzę, że gdy tak postępujemy, sporo od niego dostajemy. Przynajmniej dla mnie zrobił więcej, niż mogłam sobie wymarzyć – podsumowała jedna z najlepszych austriackich skoczkiń.


Piotr Bąk, źródło: vn.at
oglądalność: (8796) komentarze: (6)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bajlando początkujący
    @kibicsportu

    A gdzie ja napisałem, że to czytam? Wystarczył mi nagłówek. Jest sto innych ciekawszych tematów niż takie bzdety o niczym.

  • ZXCVBNM_9999 profesor
    Kurde

    Może i jeszcze nie jest za późno na to żebym ja zaczął skakać :)

  • Kolos profesor
    @kibicsportu

    Warto dodać, że mamy w tym roku wyjątkowo długi "sezon ogórkowy"... To tym bardziej trzeba to czymś urozmaicać...

  • Oczy Aignera profesor
    Wiara

    Wiara w Boga potrafi tylko pomóc. Warto być osobą wierzącą. Dzięki temu lepiej zna się sens życia i można się nim bardziej cieszyć. Człowiek wierzący to człowiek szczęśliwy.

  • kibicsportu profesor
    @Bajlando

    Przecież nikt ci nie każe tego czytać.

    Moim zdaniem to dobrze, że pojawiają się na tej stronie takie artykuły. Wcześniej Nikkola, itd..
    W końcu jest to strona o skokach. Nie muszą tu być tylko, relacje, wyniki i wywiady po zawodach, tym bardziej, że teraz mamy sezon ogórkowy. Własnie teraz jest idealny moment na takie artykuły.
    Mam nadzieję, że dalej będą pojawiały się różne historie skoczków/skoczkiń. Przynajmniej można się dowiedzieć nowych informacji.

  • Bajlando początkujący

    Zabrakło w tej "historii" tylko dinozaurów, piramid i Biblii. A, jeszcze kręgi w zbożu. Ubaw po pachy, wiem że jest sezon ogórkowy, ale ludzie dbajcie o jakikolwiek poziom:).

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl