Upadki i wzloty - po weekendzie w Wiśle

  • 2020-11-24 23:30

Podczas inauguracji Pucharu Świata w Wiśle mieliśmy do czynienia z wieloma ciekawymi i nieoczekiwanymi rozstrzygnięciami. Wraz z początkiem sezonu powracamy na portalu Skijumping.pl z cyklem „Upadki i wzloty”, w którym subiektywnym okiem oceniamy, kto zasłużył na miano bohatera, a kto – antybohatera weekendu.

Upadki:

5. Kamil Stoch i Ryoyu Kobayashi – ex aequo
Dla skoczka z Zębu weekend zaczął się niczym najlepsze produkcje Hitchcocka – od trzęsienia ziemi, lecz później napięcie niestety nie rosło. W kwalifikacjach do zmagań indywidualnych zaprezentował się najlepiej z całej stawki, zachwycając zarówno stylem, jak i odległością. Gdy wydawać się mogło, że Stoch poprowadzi reprezentację Polski na szczyt klasyfikacji konkursu drużynowego, nagle okazało się, iż w pierwszej serii oddał najkrótszy skok spośród Biało-Czerwonych. Powód? Niedyspozycja zdrowotna. Szczęście w nieszczęściu, iż chodziło o migrenowe bóle głowy, a nie wirusową infekcję… Niedzielny konkurs zakończył w trzeciej dziesiątce, oddając najkrótszy skok finału (104 metry). Uplasował się na 27. pozycji, ex aequo z… Ryoyu Kobayashim. Słaby występ Japończyka usprawiedliwić może bardzo długa i męcząca podróż z Kraju Kwitnącej wiśni do Europy. Zapewne kwestią czasu będzie, gdy dwaj wyżej wymienieni skoczkowie powrócą do światowej czołówki, a w zestawieniu „Upadków i wzlotów” znajdą się po właściwej stronie tęczy.

4. Marius Lindvik
Przeciętność. To słowo odzwierciedla idealnie występ Mariusa Lindvika podczas pucharowej inauguracji. Norweg nie przypominał w niczym skoczka z ubiegłego sezonu, który bił się o najcenniejsze trofea, niemal w każdej próbie agresywnie walcząc o każdy metr. 4. miejsce z drużyną i 24. pozycja indywidualnie z pewnością nie są szczytem jego marzeń. W czym tkwi problem? Clas Brede Braathen, dyrektor sportowy ds. skoków narciarskich w Norwegii, doszukuje się go w prędkościach na najeździe. – Marius jeździ około 0,5 km/h wolniej niż rok temu. Myślę, że to kwestia tego, w jaki sposób przygotowaliśmy narty przed przyjazdem do Wisły – mówił w rozmowie z TVP Sport. Czy odpowiednie smarowanie lub zmiana struktury ślizgu pomoże Lindvikowi? A może należy jednak popracować nad formą? Pytań wiele, odpowiedzi póki co brak.

3. Simon Ammann
Oj, nieszczęśliwa ta Wisła dla czterokrotnego mistrza olimpijskiego. To dla niego już 23. sezon Pucharu Świata, aczkolwiek trudno się spodziewać, by miał odgrywać w jego trakcie jedną z kluczowych ról. Konia z rzędem jednak temu, kto postawiłby, iż popularny „Simi” polegnie już w piątkowych kwalifikacjach. 56. miejsce po 110-metrowym skoku nie napawa optymizmem jego najzagorzalszych fanów… Dobrze, że tym razem nie oberwało się organizatorom. Szwajcar wypowiedział się o przygotowaniu skoczni im. Adama Małysza w dość pochlebnym tonie. – To nie jest dla mnie łatwy obiekt, lecz nie ma co narzekać na jego przygotowanie – organizatorzy wykonali kawał dobrej roboty – poinformował. Ciężko o cenniejszy komplement dla oficjeli.

2. Robert Johansson
Może to i wąsacz sympatyczny, ale jakby to powiedział Piotr Żyła, jego forma póki co jest bezobjawowa. Niemal bezobjawowa, bo symptomy zdaje się od czasu do czasu okazywać. Taka tendencja w jego przypadku jest jednak dość nietypowa, ponieważ w ostatnich latach zdawał się być uosobieniem stabilności. W sezonach 2017/18 i 2018/19 każdy konkurs kończył w najlepszej „30”. Minionej zimy nie wskoczył do niej tylko dwukrotnie. 45. lokata w Wiśle była jego najgorszym rezultatem w PŚ (nie wliczając dyskwalifikacji) od sezonu 2016/17 i braku awansu do zawodów w Zakopanem. Oby Ruka była dla niego szczęśliwsza. Gorzej niż w ubiegłym roku raczej być nie może – przypomnijmy, że to właśnie wtedy Norweg został zdyskwalifikowany.

1. Stefan Kraft
Dlaczego Stefan Kraft znalazł się na pierwszym miejscu w tym zestawieniu, skoro triumfował w drużynówce, a oprócz tego podczas minionego weekendu pokazał kilka całkiem niezłych prób? Otóż dlatego, że został niejako jednym z największych mentalnych przegranych, nie awansując do finałowej serii zmagań indywidualnych. Dał upust swoim emocjom, ignorując w niedzielę polskich dziennikarzy i nie zgadzając się na rozmowę z żadnym z nich. Chwilowe wahania formy mogą jednak znaleźć wytłumaczenie w problemach zdrowotnych Austriaka. Kraft podczas przygotowań do zimy narzekał na bóle pleców. Czas goi rany - oby pozwolił sympatycznemu Austriakowi na dalsze skoki w Finlandii już za parę dni. 


Wzloty:

5. Piotr Żyła
Tak dobrego początku Pucharu Świata wiślanin nie miał od sezonu 2013/14. Wówczas w loteryjnych zawodach w Klingenthal był 5. W niedzielę na skoczni im. Adama Małysza, Żyła ponownie zajął tę lokatę i jako jedyny polski skoczek uplasował się w czołowej „10”. Taki wynik powinien cieszyć, tym bardziej, że przez cały weekend prezentował on bardzo stabilną formę, a także w pewien sposób „odczarował” wiślański obiekt po upadku, jaki zaliczył w ubiegłorocznym konkursie indywidualnym. - Myślę, że mam siły na całą zimę. Chcę rozkręcać się z konkursu na konkurs i cały czas realizować swoje zadania. Zamierzam skakać swoje, a z czasem przyjdzie prędkość i wysokość. Sporo czasu i zawodów przed nami - mówił po niedzielnej rywalizacji 33-latek. Kolejna szansa na dobry wynik nadarzy się w ten weekend na skoczni w Ruce. Skoczni, na której Żyła w przeszłości stanął już na pucharowym podium. W 2018 roku był 3.

4. Mackenzie Boyd-Clowes
29-letni skoczek nie mógł sobie wymarzyć lepszego początku nowego sezonu. Już w piątek w Wiśle prezentował się przyzwoicie. Plasował się w nich odpowiednio na 22. i 26. pozycji, w kwalifikacjach był zaś 20. W niedzielę reprezentant Kraju Klonowego Liścia potwierdził, że jego dobra forma w czasie całego weekendu nie była dziełem przypadku. Skoki na odległość 126 i 134 metrów przełożyły się na wyrównanie życiowego rezultatu w Pucharze Świata, czyli 9. miejsca. Taką samą lokatę Kanadyjczyk zajął poprzednio 11 stycznia 2014 roku w Bad Mitterndorf. Dzięki świetnej postawie w Beskidzie Śląskim, Boyd-Clowes po raz pierwszy w karierze plasuje się w czołowej „10” klasyfikacji generalnej zimowego cyklu i jest na dobrej drodze do tego, by zanotować tej zimy swój najlepszy sezon w karierze. Najwyższe do tej pory miejsce w łącznej punktacji PŚ - 41. - Kanadyjczyk zajął w sezonie 2016/17. 

3. Halvor Egner Granerud
24-latek sygnalizował wysoką formę już w okresie przygotowawczym, jednak poprzednia zima w jego wykonaniu nie była najlepsza. Dość powiedzieć, że tylko raz udało mu się wtedy wskoczyć do finałowej „30” pucharowych zawodów. W drugim konkursie w Rasnovie finiszował 23. Podczas inauguracji nowego sezonu na skoczni w Wiśle, Norweg potwierdził jednak świetną dyspozycję. W konkursie drużynowym uzyskał najwyższą indywidualną notę, a w rywalizacji indywidualnej był o włos od pierwszego w karierze podium. Granerud uplasował się na 4. miejscu i wyrównał swój najlepszy wynik w konkursie Pucharu Świata. Wcześniej ta sztuka udała się przedstawicielowi Asker Skiklubb 27 stycznia 2019 roku w Sapporo. Jeśli w najbliższych tygodniach utrzyma wysoką formę, może być czarnym koniem tego sezonu.

2. Daniel Huber
W zwycięskim dla podopiecznych Andreasa Widhoelzla konkursie drużynowym, to właśnie skoczek z Salzburga był najmocniejszym ogniwem Austriaków. Indywidualnie osiągnął on drugą najwyższą notę, ustępując tylko wspomnianemu Granerudowi. 27-latek został również autorem najdłuższej próby całego weekendu. W pierwszej serii rywalizacji indywidualnej uzyskał 138,5 metra - tylko pół metra mniej, niż zimowy rekord skoczni, należący do Stefana Krafta. Taką samą odległość w drugiej kolejce osiągnął Martin Hamann, lecz próba reprezentanta Niemiec zakończyła się upadkiem. Ostatecznie Huber zajął w Wiśle 3. lokatę, wyrównując tym samym swoje najlepsze osiągnięcie w pucharowych zawodach z 15 grudnia 2018 roku, gdy stanął na najniższym stopniu podium w Engelbergu. Występ na skoczni im. Adama Małysza pokazuje, że Austriak może liczyć się w walce o czołowe miejsca również w następnych konkursach.

1. Markus Eisenbichler
Cofnijmy się do 24 listopada 2019 roku. Markus Eisenbichler psuje swój skok w pierwszej serii konkursu indywidualnego w Wiśle, lądując zaledwie na 73. metrze i kończy całe zawody na 50. miejscu. Sezon 2020/21 indywidualny mistrz świata z dużej skoczni w Innsbrucku zaczął jednak w iście mistrzowskim stylu. W piątek wygrał jedną z serii treningowych, a w sobotę pomógł swojej drużynie w ukończeniu rywalizacji zespołowej na drugim stopniu podium. W konkursie indywidualnym potwierdził swoją znakomitą dyspozycję, wygrywając po skokach na 137,5 oraz 134 metry. Było to zarazem drugie pucharowe zwycięstwo 29-latka w karierze. Przedstawiciel TSV Siegsdorf został także po raz pierwszy w karierze posiadaczem plastronu lidera Pucharu Świata. - Sezon dopiero ruszył. To początek pracy, czeka nas jeszcze sporo wysiłku. Posiadanie żółtego plastronu to miłe uczucie, natomiast chciałbym być w jego posiadaniu po ostatnich konkursach zimy. To moje marzenie z dzieciństwa - podkreślał po zawodach Eisenbichler. W Ruce stanie przed zadaniem obrony prowadzenia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.


Piotr Bąk i Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3957) komentarze: (13)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Pokonaliśmy Norwegię wyraźnie w drużynie i wyraźnie dzień później w indywdualnym. A to Stoch z Kubackim mieli problemy zdrowotne, Żyła popełniał błędy, a Murańka w indywdualnym miał pecha do wiatru w drugiej serii.

    A Norwegom punkty nabił głównie Granerud. Reszta skakała przeciętnie w piątek, w sobotę i niedzielę - to nie jest więc przypadek "inaugracji" czy "loteryjnych" warunków.

    Faktycznie Norwedzy to najlepsza drużyna weekendu :) :)

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Polska - 107 pkt (Kwota narodowa)
    Norwegia - 92 pkt

    Jakoś mocno nie odsadziliśmy tej "upadłej" Norwegii i to posiadając więcej skoczków w konkursie. Te otwarcia sezonu w Wiśle przeważnie przynoszą dziwaczne wyniki i w zasadzie ocenianie postawy danej kadry na ich podstawie mija się trochę z celem.

  • nicoz weteran
    @Lestek

    Brawo Stefan Hula to jest dopiero wzlot na pierwsze miejsce w tabeli wszech czasów.

  • Robert Johansson252 profesor
    @Redakcja

    Wiadomo czy w Ruce pojawią się jakieś reprezentacje, których nie było w Wiśle (nie licząc Finów rzecz jasna)? Kazachowie, Włosi, więcej Amerykanów, Francuzi?

  • nicoz weteran
    Upadki

    Kamil Stoch i Simon Amman już nic nie muszą a tylko mogą i nie umieszczajcie ich na listach upadków chyba, że to będzie prawdziwy upadek na stoku. Nikt Im tego przecież nie życzy.

  • Kolos profesor
    @Janeman

    Też uważam, że umieszczanie w "upadkach" akurat Lindvika nie jest trafione. To w zasadzie powinno się w upadkach umieścić całą kadrę Norwegi (po za Granerudem) a nie wyróżniać akurat Lindvika.

    Z całą pewnością w upadkach powinna być też kadra Słowenii, a jak już kogoś wyróżnić z tego grona wzorem Lindvika to Petera Prevca.

  • Robert Johansson252 profesor
    Przed inauguracją

    Sukub był chyba największym buloklepem w stawce obok Jewgena Marusiaka i jakichś kiepów z krajówek. A teraz skakał ładnie przez cały weeknd. Wątpię, żeby w Ruce zapunktował, ale zobaczymy

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @Prekursor Skoczni Vip

    Życzę mu, żeby w Ruce zdobył punkty.

  • Robert Johansson252 profesor
    @Janeman Już prędzej

    Andre Tande, którego chwalił Stoeckl i który wygrał dwa konkursy na inagurację rok temu, a teraz nie wszedł do drugiej serii powinien tam się znaleźć

  • Prekursor Skoczni Vip weteran

    Największe zaskoczenie weekendu w Wiśle to i tak Soukup, chłop co do niedawna spadał na bulę w PK oddaje skoki na granicy punktów w PŚ

  • Robert Johansson252 profesor
    Jak dla mnie

    Wzloty:
    1. Granerud
    2. Eisenbichler
    3. McKenzie
    4. Huber
    5. Hamman
    Upadki:
    1. Kraft
    2. Johansson
    3. Ammann
    4. Kobayashi i Stoch
    5. Andre Tande

  • Janeman profesor

    To zestawienie oczywiście jest zawsze z zasady subiektywne, ale tym razem zupełnie nie zgadzam się z kolejnością "upadków".
    Nie widzę powodów dla których Lindvik - zawodnik nie tak klasowy jak Stoch czy Amman, w dodatku zajmujac wyższe miejsce w konkursie został uznany za "bardziej upadłego". A od Ammana to już chyba nikt niczego w ogóle nie wymagał...

  • Lestek weteran
    Hula z rekordem wszech czasów

    Nikt na tej stronie tego nie zauważył, więc pozwolę sobie zamieścić klasyfikację najstarszych zawodników z Polski z punktami PŚ opublikowaną na Twitterze przez @Pasjonata Sportu. Małysz po dziesięciu latach stracił pierwsze miejsce i spadł aż na czwarte.

    Kolejno: zawodnik, wiek w momencie zdobycia ostatnich w karierze punktów WC (lata' dni), miejsce i rok tegoż konkursu.

    1. Stefan Hula, 34' 54, Wisła 2020
    2. Piotr Żyła, 33' 310, Wisła 2020
    3. Kamil Stoch, 33' 181, Wisła 2020
    4. Adam Małysz, 33' 107, Planica 2011
    5. Robert Mateja, 32' 170, Planica 2007
    6. Dawid Kubacki 30' 255, Wisła 2020
    7. Piotr Fijas 29' 190, Innsbruck 1988
    8. Maciej Kot 29' 166, Wisła 2020
    9. Marcin Bachleda 28' 105, Engelberg 2010
    10. Wojciech Skupień 27' 342, Willingen 2004.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl