Schlierenzauer o przebiegu COVID-19: "Wcale nie było zabawnie, nie bagatelizujcie tego"

  • 2020-12-02 20:30

- Wszystkim zakażonym osobom życzę łagodnego przebiegu choroby i apeluję do wszystkich, nie bagatelizujcie tego tematu - pisze Gregor Schlierenzauer, który 4 grudnia ma zakończyć kwarantannę. 30-latek, podobnie jak Stefan Kraft, nie przechodził COVID-19 bezobjawowo.

- W trakcie pierwszych dni wcale nie było zabawnie, ale najgorsze już minęło. Wysoka temperatura i silny ból głowy ustają, znowu mam więcej energii i wraca mi poczucie smaku. Powoli powraca też węch, od kilku dni systematycznie narasta. Jedyne, co mnie w tej chwili martwi, to dokuczliwy kaszel - pisze Gregor Schlierenzauer na łamach swojego bloga.

W organizmie dwukrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli koronawirusa wykryto po inauguracji sezonu zimowego w Wiśle. - Wielkie dzięki za liczne życzenia pomyślności, które dotarły do ​​mnie w ciągu ostatnich kilku dni. Wasze wiadomości były naprawdę miłe, wsparcie wiele dla mnie znaczy - zwraca się do kibiców Austriak.

Schlierenzauer ma zakończyć kwarantannę w najbliższy piątek. Jak wyglądają jego szansę na polatanie w przyszłym tygodniu w Planicy? - Czeka mnie badanie serca i płuc, na które skierował mnie związkowy doktor. Następnie zorientuję się, jak mają się sprawy sportowe. Istnieją różne scenariusze, ale obecnie zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi - przekazuje Tyrolczyk.

- Wszystkim zakażonym osobom życzę łagodnego przebiegu choroby i apeluję do wszystkich, nie bagatelizujcie tego tematu - kończy Schlierenzauer.


Dominik Formela, źródło: gregorschlierenzauer.at
oglądalność: (8696) komentarze: (46)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @bleyz01

    Propaganda TVP? Po....ło cie? Ja TVP oglądam tylko skoki

  • bleyz01 stały bywalec
    @MarcinBB

    A i co do śmiertelności, to WHO podaję śmiertelność grypy jako 0.1%, a przy tym że WHO jednocześnie póltora miesiąca temu twierdziło że już 10% populacji miało kontakt z tym wirusem, daje nam w przybliżeniu śmiertelność w okolicach 0.13%. Śmiertelność na COVID nie przekracza z pewnością pół procenta, jeżeli sobie będziesz liczbę próbek dodatnich brał z liczbę chorych w danym momencie to faktycznie będziesz zawyżał śmiertelność do nawet 3%. Obecnie jak sobie podasz ilość przypadków czyli tam 67mln, i zgony czyli 1.5mln to śmiertelność wyjdzie około 2.3%. Na prawdę uważasz że na świecie do tej pory przy tej groźniej pandemii, przy tym jak on groźnie się rozprzestrzenia i przy tej pogodzie do tej pory zachorowało 67mln? Nie bagatelizuje tego wirusa, dla 90% jest on nie groźny, wszelke podjęte środki zapobiegania albo nic nie dają albo są przesadzone, dajcie ludziom żyć, nie można cały czas się chować w domu bo tylko rozwlekamy to w czasie a przechorować będzie musiał praktycznie każdy u nas. Sami tworzymy sobie problemy, będziemy się w tym gó.wn..ie babrać kolejne miesiące a służba zdrowia już leży i kwiczy i będzie się podnosić kolejne lata.

  • bleyz01 stały bywalec
    @MarcinBB

    Ty ale sobie zdajesz sprawę z tego że jak masz wykazane 1mln zachorowań w Polsce to nie jest milion zachorowań realne i liczba testów pozytywnych jest ściśle powiązana z liczbą wykonanych testów? Ty sobie zdajesz sprawę że w Polsce to nie jest milon tylko przy obecnych szacunkach pewnie z 8 razy tyle prawda? Chyba nie można być tak głupim żeby przyjąć ilość wyników pozytywnych za realną liczbę chorych, skoro jest ograniczona ilość testów które można zrobić danego dnia. Gdyby teraz przebadano naraz 38 milionów polaków na pewno 20% a może i więcej miało już kontakt z tym wirusem. I to ze ludzie teraz z każdą [***]łą i z każdym bólem paluszka idą na badanie covid i wychodzi im wynik pozytywny nie oznacza że są cieżko chorzy, realnie z tych łóżek 80% powinna być wolna, bo to co ludzie rok temu przechrowali by w łóżku teraz urosło do rangi problemu i potrzeby bycia w szpitalu, ludzie się boją przez propagandę medialną.

  • bleyz01 stały bywalec
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Nic nie będę przyswajał bo propaganda TVP ci wypaliła pewną część mózgu odpowiedzialną za ocenianie danej sytuacji. Jak ty porównujesz tego śmiesznego psikusa do Hiszpanki to masz poważny problem. Wirus Hiszpanki zabił przeszło 50 mln osób, co w tamtych czasach przy tamtej ludności jest realnym poważnym zachwianiem porządku świata, w roku 1920 ludność wynosiła mniej niż 2 mld, to jest 4 razy mniej niż obecnie, zmarło 50mln osób bo mieliśmy do czynienia z prawdziwą pandemią, ludzie faktycznie umierali na ulicach. Teraz ten psikus jest wirusem który stanowi zagrożenie dla grupy wiekowej przede wszystkim 70+ co jest naturalne, bo im człowiek starszy tym podatniejszy na choroby, tym słabsza odporność tym większa śmiertelność. Do tego te obecne 1.5mln ludzi którzy zmarli jest zwykłym picem, bo to że ktoś miał obecność koronawirusa nie oznacza defacto że zmarł na niego, śmiertelność zawyżona wielokrotnie. Polityka jest prosta, covid = brak dalszych badań na inne choroby, wierzysz że tam z tych 500 osób co zmarło 100 nie miało chorób współistniejących? Nie miało wykazanych, byli chorzy, na pewno większość z nich. Jest to wirus groźny, każdy wirus może być groźny, dla osób starszych, ludzie chorują, chorować będą. Gdyby mi wyszedł pozytywny wynik testu to wiesz co? Nie widziałem się z nikim od 20 dni, nawet z domownikami. Bo nie wiem czy sobie zdajesz sprawę ale te pieprzone 10 dni więzienia w domu czasami dla ludzi to jest żyć albo nie żyć, zjeść albo nie zjeść bałwanie więc zastanów się co ty gadasz. Ludzie umierają czasami z głodu a nie na pieprzonego psikusa który ci zrobił wodę z mózgu i wyłączył realną możliwość oceniania rzeczywistości. Choroba nie leczona będzie chorobą śmiertelną, ludzi się w szpitalach zabija nie leczy. Do tej pory nie znam kogoś kto by realnie ucierpiał z powodu psikusa, nie znam. To że ktoś ma obecność wirusa w organizmie, nie oznacza że jest chory i nie oznacza że zaraża. Noś sobie szmatkę na twarzy, która po 30 minutach jest sama nośnikiem wirusów i bakterii, noś sobie szmatkę która zmniejsza transmisje wirusa o 1-3% i wierz że uratujesz świat, ja w tym przedstawieniu, w tym cyrku udziału nie będę brał.

  • Lestek weteran

    "Sposób w jaki zestawiłeś dwa zdania wyrwane z różnych fragmentów mojego wpisu trąci lekką manipulacją."

    Zestawiłem je celowo, gdyż ostatnimi czasy jestem wyczulony na kwestię traktowania przez wiele osób danych liczbowych dotyczących zachorowań i zgonów z konkretnych przyczyn - i to bardziej danych z lat ubiegłych, choć ma to przełożenie i na 2020 - jako sztywnej prawdy ilustrującej rzeczywistość, podczas gdy prawda jest dalece bardziej złożona i właściwie nie do stuprocentowego przedstawienia. Być może źle "połączyłem kropki", bo przesłanie w Twoim zamyśle było inne, no ale mój umysł połączył to, co mu się rzuciło w oczy :-) To forum jest zresztą kolejnym, gdzie "musiałem" się do tego odnieść; na innym niedawno ktoś na podstawie danych PZH informujących, że w danym okresie w październiku 2020 w Polsce "zgonów z powodu grypy nie odnotowano" uparcie przekonywał, iż oznacza to, że w tym okresie grypa nie zabiła nikogo. Dlatego też:

    "Jak myślisz, ile osób w Polsce w ostatniej dekadzie umierało na chorobę zakaźną w domu, nie w szpitalu? Albo chociaż bez diagnozy lekarza pierwszego kontaktu?"

    A kto to może wiedzieć? Jeśli ktoś mieszkał sam? Był stary i zniedołężniały? Bał się lekarza/nie miał siły pójść? Choroba zakaźna mu odpuściła, a on wykończony zmarł tydzień-dwa po niej? Mało jest takich przypadków? Grypy się nie testuje, więc umiera się na chorobę podstawową/współistniejące lub wspomnianą niewydolność. Jak sprawdzić, że to grypa, skoro nie izoluje się wirusa? Powikłania po grypie pojawiają się, gdy się ją lekceważy. Nie idzie się do lekarza, bo nie ma czasu - samo przyszło, to i samo odejdzie, wyleczę się sam. Dla medycyny powikłanie to choroba podstawowa, grypy w rejestrze nie ma. Jak lekarz ma ocenić, że ktoś przeszedł grypę, jeśli on tego pacjenta na oczy nie widział? A jak odróżnić wirusa grypowego od przeziębieniowego, skoro testów nikt na to nie robi? Pacjent nie wspomni o grypie lekarzowi, bo nie wiedział, wykazuje złą wolę, rżnie głupa. Jeśli ktoś umrze na nowotwór, to w akcie zgonu może być niewydolność krążeniowo-oddechowa. Nowotwór dawał objawy zmęczenia, człowiek uważał, że to zwykłe przemęczenie. Tomograf milczał, bo i tak bywa. Człowiek nie poszedł do lekarza, bo nikt mu chorób wmawiać nie będzie.

    Tak więc nie tylko liczba zmarłych na COVID może być wyraźnie zaniżona. Tylko o to mi w poprzednim wpisie chodziło (vide tytuł tamtego wpisu) - żeby nie traktować tego typu danych dosłownie, jak to wielu niestety robi.

  • MarcinBB redaktor
    @Lestek

    Zdanie "naukowcy mają to jasno policzone" odnosiło się przede wszystkim nie do liczby corocznych zgonów na grypę, tylko do zarażalności i śmiertelności obu chorób. Sposób w jaki zestawiłeś dwa zdania wyrwane z różnych fragmentów mojego wpisu trąci lekką manipulacją.
    Ale pogadajmy i o przypadkach grypy.
    Zastrzegłem w swoim poście - podaję dane, nie spekulacje. Możemy sobie spekulować, ile zgonów na grypę jest zapisanych jako zgony na bliżej nieokreśloną niewydolność krążeniowo-oddechową. Tylko że warto pamiętać, że każdy chory ze zdiagnozowaną grypą jest wpisywany do statystyk. Jak myślisz, ile osób w Polsce w ostatniej dekadzie umierało na chorobę zakaźną w domu, nie w szpitalu? Albo chociaż bez diagnozy lekarza pierwszego kontaktu?
    Jeśli chory na grypę trafił do szpitala, lub odwiedził go lekarz, to fakt, że miał grypę, na pewno został odnotowany. Właśnie dlatego grypa jest liczona do statystyk, że jest uważana za wciąż groźną dla człowieka. I wtedy ma w akcie zgonu "grypa" a nie "niewydolność".
    Przez ostatnie 10 lat liczba zgonów na grypę wahała się między kilka a sto kilka osób na sezon. To jest ten rząd wielkości.
    Oczywiście jest coś takiegoo jak wielochorobowość. Czasem pacjent choruje na kilka chorób i każda z nich jest tak ciężka, że lekarze nie potrafią do końca powiedzieć która konkretnie spowodowała zgon. Jeśli jednak ktoś choruje wiele lat, albo nawet kilka miesięcy, a zgon następuje 2, lub 3 tygodnie po tym, jak został zakażony koronawirusem, to wpisanie właśnie tej przyczyny do karty zgonu jest przecież najbardziej logicznym rozwiązaniem. Bo ile może być takich zbiegów okoliczności, że stan pacjenta chorującego na płuca pogorszył się po zakażeniu wirusem niszczącym płuca ale zupełnie bez związku z tym wirusem?
    Do danych polskiego MZ odnośnie koronawirusa należy podchodzić z ogrooomną rezerwą. Bo widać wyraźnie, że ten rząd stara się te dane zaniżać. Zgubiono już kilkadziesiąt tysięcy przypadków, w końcu utajono rzetelne dane. Ale jak się popatrzy na świat, to liczby mówią prawdę. Pamiętaj też, że zmarłym nie robi się testu na koronawirusa. I wpisuje się "niewydolność - oddechową", ta samo, jak to podałeś przy grypie. Tylko na wielokrotnie większą skalę. Analizując dane, można dojść do wniosku, że zmarłych na kowid19 mamy kilkukrotnie więcej, niż podaje MZ.

  • Lestek weteran
    Umiejętność czytania "danych"

    "Grypa zabiła w tym roku w Polsce 62 osoby.", "Naukowcy mają to jasno policzone."

    Ech... :-(

    Dla uwiarygodnienia rzeczowości wpisu warto byłoby przypomnieć - bo zdają sobie z tego sprawę bardzo nieliczni - że dane o zachorowaniach i zgonach na różne choroby przedstawiają tylko zachorowania i zgony tak w dokumentach zapisane. Przy wielu zgonach z powodu np. grypy (czy czegoś innego zaraźliwego) od lat wpisuje się jako przyczynę np. niewydolność krążeniowo-oddechową i nic więcej. Obecności wirusów u umarlaka bardzo często się nie badało i nie bada - stary był, to umarł, po co drążyć. Choroba X (grypa, COVID, wiele innych) może być zarówno głównym winowajcą śmierci, jak i tylko dobijającym osłabiony z innych przyczyn organizm... Tak więc statystyki, że w roku 2016 tyle chorowało na grypę, a w 2020 tyle (a do liczby zgonów na COVID zawsze dolicza się zmarłych z przypisaną obecnością wirusa, nawet jeśli padł na coś zupełnie innego i brak racjonalnych przesłanek, że COVID pomógł mu zejść) należy traktować z ogroooomnym dystansem. Zarówno w epoce koronawirusa, przed nią, jak i po niej.

  • MarcinBB redaktor
    covid-srovid 2

    W dodatku prawie połowa lekarzy i blisko 40% pielęgniarek w Polsce jest w wieku ponad 50 lat. Stykając się wciąż z chorymi, nawet stosując środki ostrożności, personel się zaraża i umiera. Nawet jak nie umiera, to skoro się zaraża, wypada z obiegu, sami trafiają na łóżka i pod respiratory, albo trafiają na kwarantanny. Przez co wciąż spada ich liczba.
    A gdy brakuje lekarzy, tlenu i respiratorów, śmiertelność covida19 skacze do 8%. Czyli w Polsce tej zimy mogłoby umrzeć 400 tys. ludzi. Rak zabija w Polsce 80 tys. rocznie.
    Przypominam - na tę chorobę wciąż nie ma lekarstwa. Leczy się tylko objawowo. Stosuje się eksperymentalnie różne lekarstwa. Najskuteczniejszy jest remdesivir, który działa u około 30% pacjentów. Niektórym pomaga amantadyna, która została wynaleziona dawno temu jako lek na ... Parkinsona. Ale wielu chorym na kowid19 nie pomaga nic. Tylko siła odporności własnego organizmu. Jeśli nie jesteście tymi farciarzami, którzy przechodzą kwoida19 bezobjawowo, lub skąpoobjawowo, to wyobraźcie sobie, że próbujecie przechorować nawet zwykłą grypę o panadolu i witaminie C.
    Pewnie wciąż słyszycie porównanie kowidu z grypą. Grypa zabiła w tym roku w Polsce 62 osoby. Kowid według tych oficjalnych, więc tak naprawdę zaniżonych danych - na dziś - 19,5 tys.
    Naukowcy mają to jasno policzone. Śmiertelność grypy - 0,002%. Śmiertelność kowida19 - 3,4%. Mówimy o śmiertelności FCR - Fatality Case Rate. Czyli jaki odsetek zakończonych zakażeń zakończył się zgonem.
    Tak jak pisałem - nie podejmuję tu polemiki z osobami wierzącymi że te 21 tys. chorych w szpitalach, to statyści. Nie z tymi, co uważają, że statystyki są fałszowane, bo wcale nie umarło 19,5 tys. tylko np, 300 osób. Albo 2000. (To już i tak by było wielokrotnie więcej, niż na grypę). Że Gates lub stojący za nim ludzie będą nas teraz mordować szczepionkami. Piszę dla tych, co mają otwarty umysł i czasem sami się zastanawiają, co jest grane. Bo wciąż są bombardowani sprzecznymi informacjami. Ani nikogo nie straszę, że wszyscy umrzemy, ani nikomu nie wmawiam, żeby "zdjąć szmatę z twarzy bo udusicie się własnymi spalinami". Podaję liczby i łączę ze sobą przyczyny i skutki.
    Sami oceniajcie, czy to "tylko takie przeziębienie," czy jednak trzeba podejść do sprawy odpowiedzialnie.

  • MarcinBB redaktor
    covid-srovid

    Negacjonistów wierzących w spiski oczywiście nie przekona nic nigdy. Dla nich kowid to zwykłe przeziębienie i tyle a "plandemia" została zaplanowana już dawno by nas "wymordować" albo "zrobić z nas niewolników". Połączcie puzzle, wiadomo, że ktoś za tym stoi, patrzcie kto zarabia, każdy widzi, że coś tu śmierdzi, czy naprawdę jesteście tak naiwni by ufać rządowi, wyłącz TV, włącz myślenie itd. itp.
    Natomiast dla osób, które się zastanawiają, czy ten kowid faktycznie jest taki groźny czy nie i po co to całe zamieszanie z maseczkami, odstępem i mycie rąk, mam garść liczb. To nie kłamstwa, których teraz krąży o kowidzie mnóstwo, tylko fakty i liczby, dość łatwe do sprawdzenia, wystarczy wyguglać. Podaje twarde dane, nie spekulacje i szacunki.
    W sezonie grypowym 2019/2020 (według oficjalnych danych) zachorowało w Polsce 4 miliony osób. Hospitalizacji wymagało 7,8 tys. z nich.
    Czyli - w przybliżeniu - półtora na tysiąc.
    W przypadku kowida19 hospitalizacji wymaga około 10% - sto na tysiąc.
    Jedna osoba chora na grypę zaraża średnio 1,3 osoby.
    Jedna osoba chora na kowida19 zaraża średnio 2 osoby.
    Matematyka jest nieubłagana.
    Jeśli pozwolimy kowidowi rozprzestrzenić się tak, jak grypie, to zakażeń będzie 6 milionów a hospitalizacji wymagać będzie w przybliżeniu 600 tysięcy osób.
    Wszystkich łóżek we wszystkich szpitalach mamy 220 tys.
    W normalnym reżimie w szpitalach zakaźnych jest ich około 2 tys.. I to zwykle co roku wystarczało.
    W tej chwili w szpitalach leży 21 tys. chorych na kowid. Rząd twierdzi, że przygotował 40 tys. łóżek. Czyli 20 razy więcej, niż co roku wystarczało.
    Wszystkich lekarzy zakaźnych (łącznie z emerytowanymi) w Polsce jest 1200, ale w szpitalach pracuje ich około 700.
    Gdzie położylibyśmy 600 tys. ludzi? Kto by ich leczył? Wypadałoby 300 osób na jedno wolne łóżko (w zwykłym reżimie, teraz 15 osób na łóżko) i 900 chorych na jednego lekarza.

  • trombocyt4@wp.pl początkujący

    Kolejny panikarz.

  • Biberka stały bywalec
    @Sousuke

    Komunistow laczy czesto chec banowania ludzi o innych pogladach. Czesto nawet jedyna wypowiedzia w temacie jest chec cenzury. Gdyby ludzie myśleli kiedys jak ty nie byloby aut, czy samolotow, bo to znacznie bardziej niebezpieczne maszyny nic cowid srowid.

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor

    Część 2:
    Nawet jeśli testy są drogie, to jest mus żeby je robić - dla bezpieczeństwa swojego, swoich bliskich oraz inych. Każde państwo wymaga testów, bo ewentualny zakażony, może spowodować zarażenie kilkuset osób. Wystarczy że zarazi bezpośrednio 2, one kolejne 2 itd. to w końcu dochodzimy do bardzo wielkiej ilości zakażeń, jeżeli nie wyłapiemy wirusa u ludzi. W Polsce jak jesteś zarażony, to twoi znajomi dzwonią do ciebie, byś nie podawał ich jako osób z którymi miałeś kontakt, bo nie chcą iść na kwarantannę - przy takim nastawieniu społeczeństwa to inne kraje będą żyły, a w Polsce ludzie będą umierać w swoich mieszkaniach lub na chodniku pod szpitalem. Testy są potrzebne - bo taki Kraft miał kontakt z każdym z autriackiej kadry, jeśli by nie test, to potencjalnie zarażeni mogliby polecieć do Finlandii, a tam zarazić kogoś, dajmy na to że takiego Graneruda, ktory ma kontakt z resztą kadry norweskiej i idzie łańcuszek, ci zarażeni zarażają swoich bliskich, a ci idą do pracy i zarażają ludzi z nimi pracujących. Mechanizm jak widać jest prosty - wczesne wykrycie wirusa jakimkolwiek testem może zapobiec zarażeniu i być może śmierci wielu osób, nie wykrycie = wymieniony przeze mnie łańcuszek.
    Więc przestań pier....ć o tych testach, bo są one potrzebne, czy kosztują 2, 20 czy 200 euro.
    Mam nadzieję, że nakreśliłem ci sytuację, nie musisz odpisywać - po prostu sobie to przyswój.

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @bleyz01

    Część 1:
    No dobra - test jest drogi, ale koronawirus to poważny problem - ostatnia taka pandemia była 100 lat temu i to była grypa hiszpanka, koronawirus ZŻERA ci płuca - dla wielu ludzi któzy np. mogli biegać po 20km to oznacza problem z wejściem po schodach. Oczywiście są inne choroby, ale aktualnie największy problem stwarza wirus. Tak wiem "a co z rakiem? A co z innymi chorobami?". Oczywiście powinno się je leczyć, ale koronawirus to temat nr. 1 i jak uznamy go za wirusa, z którym trzeba żyć, to możemy długo nie pociągnąć - szczególnie my - Polacy. Dlaczego spytasz? Ponieważ połowa polskiego społeczeństwa to [***]e - nie będą chodzić w maseczkach "bo oni nie mogą oddychać, maseczki to więzienie a tak btw to mam chorom curke" - zanim zaczniesz mówić, że obrażam Polaków czy coś, to weź pod uwagę, że gdy padło hasło - możesz chodzić po ulicy bez maseczki, koniec lockdownu to ludzie rzucili się na spacery po parkach tłumnie chodząc bez masek.
    Maska źle lub w cale nie noszona nic nie daje - prosty przykład, choć troche cringowy - jeżeli ty i osoba 2 chodzicie bez gaci i jeden z was szcza w kierunku drugiego, to jeden z was jest mokry, sytuacja ta sama jak idziesz w gaciach a ten drugi bez - sika i troche się zatrzymuje na twoich spodniach, a reszta przenika, jak obydwaj macie spodnie to jemu zostaje mocz w gaciach a ty jesteś suchy.

  • bleyz01 stały bywalec
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Uważam że ten wirus nie jest niczym nadzwyczajnym w historii świata i powinniśmy się nauczyć z nim żyć, diagnozować, leczyć tak jak inne choroby. Teraz zaczęliśmy traktować tą chorobę jako wyjątkową, zapomnieliśmy, że istnieją też inne, poważne groźne choroby, ale u nas już się nie leczy. Człowiek może umierać w męczarniach ale jak nie umiera na Covid to już nie nasz problem, prawda? 220 Euro za test który kosztuje 70zł to jest totalny abusrd i nie mówimy tu o żadnej marży tylko to jest jeden wielki biznes, te testy też o kant tyłka rozbić, bo można mówić, tłumaczyć tak jak sam twórca tych testów że nie nadają się do diagnostyki wirusów, są zbyt czułe to i tak ludzie ciągle opierają swoją wiedzę o chorobie i leczeniu, o zakażonych i wyzdrowiałych na testach fałszywie pozytywnych, jak możemy mówić o 100% skutecznym leczeniu skoro test który miał zdiagnozować tą chorobę nie jest wstanie jej zdiagnozować poprawnie? Płacimy 220 Euro za coś co w konsekwencji w sumie nie wiadomo czego wynik nam daje, a potem w konsekwencji się leczy na covid, człowieka który na covid nie jest chory, albo puszcza się do domu człowieka chorego na covid ale wynik wyszedł negatywny. Więc tak niech latają i zarażają siebie na wzajem, tak samo jak grypą, bo wiara że ta maska cie ochroni jest głupotą, bo wiara że ten dystans cię uchroni jest głupotą, bo wiara że przy tylu zakażonych to zamykanie, otwieranie poszczególnych gałęzi gospodarki ma jakiś sens jest głupotą, prędzej odporność stadna niż szczepionka zapewne tak to się skończy. To wszystko nie wiąże się z dbaniem o zdrowie, przy tych zakażonych chodzi tylko i wyłącznie o to żeby te szpitale już całkowicie nie pier...., tylko po to rząd na tym etapie ogranicza.

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor
    @bleyz01

    Nie no oczywiście - ponieważ test kosztuje 220 euro to nie powinni ich robić żeby wielkie koncerny nie dostawały kasy.
    Masz rację!!! Niech sobie latają po świecie i zarażają nawzajem.

  • Biberka stały bywalec
    @Bocian

    Dzieki Bocian za ciekawe wpisy. Taki obcykany nie jestem. W temacie plandemii czytam Piotra Wielguckiego, Gadowskiego, Basiukiewicza, Pawlickiego na twiterze. Od niedawna ostra cenzura jest, Kurka stracil konto, Trump 200 wpisow ocenzurowano, a Biden 0. To nie jest normalne...

  • Biberka stały bywalec
    @bleyz01

    Raptor już zeszlej zimy trolowal. Musi zaczac samodzielnie myśleć.

  • Biberka stały bywalec
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Do kobiety odnos sie z szacunkiem. Przepros ja!

  • Bocian stały bywalec
    @Maradona

    Tylko ten "odklejony od rzeczywistości człowiek" jest byłym ministrem obrony narodowej Kanady, więc jego wiarygodność powinna być chyba większa od ludzi z filmików na YT. Natomiast jeśli chcesz dowodów, to odsyłam do projektu disclosure dr. Greer'a. Co by nie sądzić, to facet zebrał ponad 400 świadków z różnych struktur służb amerykańskich i zmusił FBI do odtajnienia danych z Roswell.

    Lloyd Pie poświęcił karierę naukowca (oczywiście też robiono z niego wariata) na zbadanie Starchild. Z wyników badań DNA wychodzi, że DNA ojca "nie należy do człowieka, ani żadnego znanego człowiekowi zwierzęcia". Zresztą wystarczy spojrzeć na tę czaszkę.

    Poza tym, jak wytłumaczyć mumie z Nazca, o których wspomniałem?

  • Maradona profesor
    @Bocian

    Przecież ten Hellyer to jakiś odklejony od rzeczywistości człowiek, który na swoich śmiesznych teoriach zarabia sprzedając książki. Nie ma żadnych dowodów.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl