Upadki i wzloty - po weekendzie w Niżnym Tagile

  • 2020-12-08 17:50

Za nami trzeci weekend obecnego sezonu Pucharu Świata. Wietrzna loteria w Niżnym Tagile sprawiła, że skocznia Aist była dla jednych bardziej, a dla innych mniej łaskawa. Kto ostatnie dwa konkursy może uznać za udane, a kto niekoniecznie? Czas na kolejny odcinek cyklu „Upadki i wzloty”.

Upadki:

5. Jan Hoerl

Austriacki skoczek nie może zaliczyć startu tegorocznego sezonu do najbardziej szczęśliwych. Podczas treningów na "Bocianie" Hoerl spisywał się przyzwoicie, lecz możliwość startu w sobotnim konkursie uniemożliwiła mu dyskwalifikacja w kwalifikacjach z powodu nieregulaminowego kombinezonu. To już drugi taki przypadek w tym sezonie - wcześniej 22-latek został zdyskwalifikowany podczas konkursu w Wiśle, gdy nie rozpoczął swojej próby przy zapalonym zielonym świetle. W niedzielę Hoerl otrzymał z kolei pozytywny wynik testu na COVID-19, co sprawiło, że ponownie nie miał szansy przystąpienia do kwalifikacji, a co za tym idzie - konkursu głównego. Wypada mieć nadzieję, że Austriak na dobre wyczerpał limit pecha i że wkrótce powróci do pełni zdrowia oraz skutecznej walki o pucharowe punkty.

4. Markus Eisenbichler

Sobotni konkurs miał dla lidera niemieckiej kadry słodko-gorzki smak. Eisenbichler prowadził na półmetku rywalizacji po znakomitej próbie na 136,5 metra, z przewagą 11,1 pkt. nad drugim Halvorem Egnerem Granerudem. W drugiej serii silny podmuch wiatru sprawił, że reprezentant Niemiec ratował się przed upadkiem. Zakończył swój lot na 80. metrze, tracąc prowadzenie w Pucharze Świata na rzecz Graneruda i spadając na 28. lokatę w całym konkursie. Był to jednocześnie największy spadek lidera po I serii w najnowszej historii zimowego cyklu i przerwanie świetnej passy Eisenbichlera, który w Wiśle i Ruce nie schodził z podium. - Takie jest życie, czasami masz szczęście, a czasami pecha. Jutro jest nowy dzień - napisał po sobotnim konkursie na swoim Instagramie 29-letni skoczek.

W niedzielę aktualny mistrz świata ze skoczni dużej uplasował się już na 4. pozycji, jednak w jego skokach brakowało błysku, charakterystycznego dla jego poprzednich konkursowych prób. Do rywalizacji podczas mistrzostw świata w lotach w Planicy Eisenbichler przystąpi jako wicelider Pucharu Świata, ale z pewnością powinien liczyć się w walce o złoty medal.

3. Denis Korniłow

Najbardziej doświadczony reprezentant Rosji, który wystąpił podczas tego weekendu w Niżnym Tagile, czeka na kolejne pucharowe punkty od sezonu 2017/18. 23 marca 2018 roku ukończył on zmagania w Planicy na 22. miejscu. Na skoczni Aist, Korniłowowi nie udało się jednak odwrócić tej niekorzystnej passy i awansować ponownie do serii finałowej konkursu Pucharu Świata. W sobotę 34-latek uplasował się dopiero na 43. miejscu, a dzień później był 40., co przy przyzwoitej postawie reszty drużyny gospodarzy (łącznie czterech rosyjskich skoczków zdobyło pucharowe punkty podczas minionego weekendu), można uznać za wynik poniżej oczekiwań.   

2. Stefan Hula

- Bardzo nieudany, nie ma co tutaj dyskutować - tak o wyjeździe do Niżnego Tagiłu mówił w rozmowie dla TVP Sport Stefan Hula. Jest to zdanie, które chyba najlepiej obrazuje dyspozycję najstarszego skoczka w polskiej kadrze w czasie zawodów rozegranych w obwodzie swierdłowskim. 34-latek nie wykorzystał szansy na zdobycie kolejnych pucharowych punktów. Przez cały weekend borykał się z błędami technicznymi po wyjściu z progu, o czym mówił także w wywiadzie udzielonym po niedzielnym konkursie. Te czynniki przełożyły się na zajęcie przez reprezentanta Polski dopiero 41. oraz 35. lokaty w zeszły weekend. Miejmy nadzieję, że brązowy medalista olimpijski w drużynie z Pjongczangu w następnych startach będzie miał więcej szczęścia.

1. Andreas Wellinger

Rywalizacja w Niżnym Tagile z pewnością może być rozpatrywana przez reprezentanta Niemiec w kategorii ogromnego rozczarowania. 25-latek już trzeci weekend z rzędu nie zdołał awansować do serii finałowej, a co bardziej bolesne - na pewno z perspektywy samego zawodnika - 40. oraz 39. miejsce zajęte w Rosji ostatecznie przekreśliły jego szanse na występ podczas mistrzostw świata w lotach w Planicy. - Czasami nie jest tak łatwo opisać skoki narciarskie. Faktem jest to, że nie wystąpię w tym tygodniu w Planicy, ale życzę swoim kolegom z drużyny wszystkiego dobrego na mistrzostwach świata w lotach - napisał w poniedziałek na swoim Instagramie Wellinger. Czy mistrz i wicemistrz olimpijski z Pjongczangu zdoła odnaleźć swoją dawną formę? Okaże się w dalszej części sezonu.

 

Wzloty:

5. Danił Sadrejew

Klasyfikacja wszechczasów Pucharu Świata wzbogaciła się po weekendzie w Niżnym Tagile o zawodnika urodzonego w roku 2003. Niespełna 18-letni Sadrejew pochodzący z Tatarstanu zaprezentował się na największym obiekcie kompleksu „Aist” imponująco. Podszedł do zmagań najwyższej rangi bez lęku, zaskakująco dobrze wpasowując się w poziom rywalizacji najlepszych skoczków globu. Wprawdzie po sobotnim ocenianym skoku został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon, lecz już 121,5-metrowy lot pokazał, iż młodzian nie zamierza zamykać listy z wynikami. W niedzielę potwierdził swoją dyspozycję, wskakując do czołowej trzydziestki. Ostatecznie zgarnął 6 punktów do generalki za 25. lokatę, w pokonanym polu zostawiając m.in. aktualnego mistrza świata w lotach, Daniela-Andre Tandego czy czterokrotnego złotego medalistę olimpijskiego, Simona Ammanna. Będą mieli Rosjanie z tego chłopaka pociechę.

4. Aleksander Zniszczoł

Chciałoby się wyróżnić zarówno Zniszczoła, jak i Wąska, lecz miejsce mogło się tu znaleźć wyłącznie dla jednego z nich. Nie zmienia to faktu, że również pan Paweł zasługuje na gratulacje, aczkolwiek największym mentalnym wygranym zmagań w Tagile wśród Biało-Czerwonych został pan Aleksander. Na szczególny szacunek zasługuje jego próba z finałowej serii w sobotę. Mało który zawodnik byłby w stanie wyciągnąć 122 metry przy tak niskiej paraboli lotu. Po zajęciu miejsca w najlepszej szóstce zmagań przyznał, iż mógł spisać się jeszcze lepiej. Mały niedosyt? Olek na pocieszenie otrzymał piękny, mikołajkowy prezent. Okazja do nawet dwukrotnie dalszych lotów nadarzy mu się już za parę dni w Planicy. Na tym etapie sezonu nie mogła go spotkać lepsza nagroda.

3. Thomas Lackner

Zdobycie pierwszych punktów PŚ w karierze? To musi być niesamowite uczucie. Otarcie się w debiucie o podium? Zakrawa na niemal niemożliwe, a jednak się stało. Nie było to w dodatku dziełem przypadku, ponieważ Thomas Lackner w sobotę zarówno swój pierwszy, jak i finałowy skok oddał w warunkach dalekich od ideału. 4. lokata Austriaka zaskakuje tym bardziej, gdyż jak wiadomo – gdyby nie sytuacja z licznymi zakażeniami wirusem SARS-CoV-2 w tamtejszej kadrze, 27-latek nie otrzymałby okazji do debiutu w zmaganiach najwyższej rangi. – Jutro spróbuję zrobić to samo – zapowiadał po osiągnięciu życiowego rezultatu. Niestety, koronawirus pokrzyżował mu szyki i ze względu na kolejne pozytywne przypadki żaden reprezentant Austrii nie wystąpił w niedzielnej rywalizacji. A szkoda, bo kto wie, na co byłoby wówczas stać rozpędzonego Lacknera…

2. Robert Johansson

Johansson wraca – i to w świetnym stylu. W Rosji jak mało kto potrafił walczyć choćby o najdrobniejszą strużkę powietrza, która pomogłaby mu w pokonaniu kolejnych metrów. Skok ustany 8,5 metra poza rozmiarem skoczni, w dodatku zakończony niemal perfekcyjnym telemarkiem, musiał wzbudzić uznanie każdego. - W pierwszej serii nie trafiłem na rewelacyjne warunki, za to w finale czułem naprawdę spory opór powietrza pod nartami. Starałem się ciągnąć ten skok tak długo, jak tylko się dało – powiedział szczęśliwy podopieczny Alexandra Stoeckla po rekordowej próbie. Kolejny dzień rywalizacji? Johansson ponownie wykorzystuje świetne warunki i prowadzi po 139-metrowym skoku. Można było pomyśleć – „farciarz”, lecz jeśli ktokolwiek wątpił w jego dobrą formę, musiał zreflektować swoją opinię po drugiej serii zmagań wieńczących weekend w Tagile. Najgorsze warunki w całej stawce i 6. nota finału, która ostatecznie dała mu 2. pozycję. To było premierowe podium Johanssona w tym sezonie, choć na pewno nie ostatnie.

1. Halvor Egner Granerud

Dwa razy zwycięski – czołowy zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ nie mógł zająć innej pozycji również w tym zestawieniu. Granerud po raz kolejny udowadnia, że pragnie zadomowić się w światowej czołówce na dłużej. Prawdą jest, iż gdyby nie sobotnia wpadka Eisenbichlera, pewnie nie byłby aktualnie posiadaczem plastronu lidera Pucharu Świata, aczkolwiek właśnie po tym poznaje się prawdziwych wymiataczy. Potrafią w bezlitosny sposób wykorzystywać błędy rywali, a co najważniejsze – wytrzymywać presję. - To niesamowite uczucie opuścić Niżny Tagił z dwoma zwycięstwami. Myślałem, że w żółtym plastronie będzie towarzyszyć mi większa presja, ale wcale tak nie było. Jestem w życiowej formie – przyznał Granerud, który z automatu stał się jednym z głównych kandydatów do walki o mistrzostwo świata w lotach w Planicy. Może mu jednak przeszkodzić pewien groźny z wyglądu wąsaty Wiking, który czyha się tuż za jego plecami…


Piotr Bąk i Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3066) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • war3d bywalec

    Powinny zajść zmiany w kalendarzu PŚ na kolejne sezony. Ileż można oglądać konkursów na tych samych obiektach?! Kuusamo, Tronheim, Engelberg itp.znamy już na pamięć

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl