W oparach alkoholu - Matti Nykaenen i TCS 86/87

  • 2020-12-27 17:36

Kiedy mu się chciało, mógł wygrać wszędzie i z każdym. Gdy chciało mu się trochę mniej i zajmowały go inne rzeczy niekoniecznie związane ze skokami, wtedy nie wygrywał. Ale potem znowu mu się "zachciewało" i wówczas bez większych problemów Matti Nykaenen ponownie był w stanie zaliczać zwycięstwo po zwycięstwie. 35 Turniej Czterech Skoczni rozgrywany na przełomie lat 1986/87 to był jednak czas, kiedy zdecydowanie mu się nie chciało. 

Pusta kabina komentatorska

Pierwszy alkoholowy skandal w historii Turnieju Czterech Skoczni wybuchł w sezonie 1955/56. Hemmo Silvenoinen z Finlandii postanowił, że nie będzie respektował zarządzeń trenera kategorycznie zakazującego spożywania alkoholu w sylwestrowy wieczór. Reprezentant Suomi bawił się wyśmienicie i stracił kontrolę nad sobą. Nad ranem usłyszał od swojego szkoleniowca, że w ramach kary nie wystartuje w Garmisch-Partenkirchen. Za zwycięzcą Turnieju sprzed roku wstawili się jednak koledzy z drużyny i członkowie sztabu szkoleniowego. Trener się ugiął, a Silvenoinen odwdzięczył się zwycięstwem w noworocznych zawodach. Nie był on jedynym Finem, który w tamtych czasach zachłysnął się alkoholową swobodą w Środkowej Europie. Jak pisze portal Sportti.com Finlandia była wtedy purytańska pod względem przyzwolenia na spożywanie procentowych trunków i podczas pobytu za granicą tamtejsi sportowcy, poznając uroki płynów rozweselających, niespecjalnie opierali się ich "magii". Inna afera z alkoholem w roli głównej podczas Turnieju Czterech Skoczni rozegrała się w styczniu 1980 roku. Jej bohaterem nie był tym razem żaden ze skoczków, a legenda fińskiego dziennikarstwa, Anssi Kukkonen. Zabłądził w alpejskiej wiosce Woergl i nie dotarł do kabiny komentatorskiej w Bischofshofen. 

Zakrapiana Gwiazdka

Matti Nykaenen występy w Turnieju Czterech Skoczni rozpoczął w sezonie 1981/82 niezłym jak na debiutanta 11 miejscem. Rok później był już numerem jeden. W 1984 roku kończył zmagania na trzecim miejscu, a w 1985 na drugim. Kolejnej zimy dobra passa została przerwana. Na początku sezonu 1985/86 Matti tak nawywijał podczas wizyty w Thunder Bay, że został wydalony z kadry do końca trwania Turnieju. Powrócił tuż po nim na zawody w Harrachovie, kiedy to znowu mu się chciało. Na dzień dobry wygrał tam konkurs Pucharu Świata, a sezon zakończył triumfem w klasyfikacji generalnej, pokonując na samym finiszu Ernsta Vettoriego z Austrii. Przed kolejnym sezonem, Nykaenen zmienił stan cywilny, poślubiając piękną 19-letnią modelkę Tinę. Liczono na to, że dziewczyna zmieni niesfornego ryczącego lwa w potulnego kotka, który przestanie sprawiać problemy. Tak się jednak nie stało, z pewnością również dlatego, że małżonka skoczka, podobnie jak on, nie stroniła od korzystania z uroków życia. Podczas świąt Bożego Narodzenia Nykaenenowi puściły hamulce i wpadł w ciąg. W prasie ogłosił, bez porozumienia ze związkiem i trenerami, że zmienił plany i w tym roku nie pojawi się na starcie TCS.

W końcu jednak po długich negocjacjach przekonano go, by wyruszył do Niemiec. Ostatecznie spakował się i dotarł tam samolotem, ale o stanie w jakim znajdował się w tym czasie niech najlepiej świadczy fakt, że zapomniał swoich nart. Dziennikarzy pytających o przyczyny tak późnego dotarcia na miejsce imprezy zbył wymyślonymi bajeczkami o problemach rodzinnych, a tuż potem zaczęły się dalsze kłopoty. Kategorycznie odmówił startowania na jugosłowiańskich nartach, które naprędce zorganizował mu sztab szkoleniowy. W końcu gdy znaleziono mu deski, które zaakceptował, przystąpił do konkursu w Oberstdorfie, nie oddając choćby jednego skoku treningowego. 

Szybki powrót do domu

W Oberstdorfie zajął dopiero 15 miejsce, skacząc krótko i fatalnie stylowo. Trener Kari Yliantilla zwięźle skomentował jego występ: - Dla mnie jego daleka pozycja nie jest żadnym zaskoczeniem. Słabo skakał już w konkursach za oceanem. Jaki trening, takie wyniki - skwitował. W Ga-Pa było trochę, choć nieznacznie, lepiej. 9 pozycja w noworocznym konkursie nikogo w euforię nie miała prawa wprowadzić. Matti tłumaczył się tym, że przeszkadzał mu mocno padający deszcz. Wygrał Andreas Bauer z RFN, a drugie miejsce zajął Fin Jukka Kalso - zawodnik solidny, doświadczony, ale bez wielkiego talentu. Występ w Garmisch był drugim i ostatnim podium 31-letniego wtedy zawodnika. Trener Yliantilla nie szczędził pochwał swojemu podopiecznemu, czyniąc wyraźne aluzje do Nykaennea: - Jukka to przykład prawdziwego, profesjonalnego sportowca. Chciałbym mieć więcej takich w mojej drużynie - mówił w rozmowach z prasą. Sam Kalso, który wprowadzał kilka lat wcześniej młodziutkiego Mattiego do drużyny i był dla niego kimś w rodzaju starszego brata bezradnie rozkładał ręce. - Matti wkrótce skończy 24 lata. Jest dorosły. Trudno mieć już na niego wpływ, musi sam ponosić odpowiedzialność, za to co robi.

Tymczasem Nykaenen... znów poszedł w tango. Redaktor Andrzej Stanowski na łamach polskiej prasy relacjonował: "Ekipa fińska udała się z Garmisch-Partenkirchen na treningi do Innsbrucka. Cała ekipa pojechała autobusem z wyjątkiem Nykaenena, który zawieruszył się gdzieś z żoną. Matti nie zjawił się na następny dzień na treningu, stawił się w hotelu dopiero w godzinach wieczornych w kiepskiej kondycji fizycznej, co dało asumpt do przypuszczeń, że znowu gdzieś balował. Kierownictwo ekipy fińskiej miało już tego dość. Zadzwoniono do kraju, do szefa związku z prośbą o stanowcze postawienie sprawy. Szef nakazał przywołanie Nykaenena do telefonu. Widać wyjaśnienia zawodnika były mało przekonywujące, bo prezes nakazał Mattiemu spakować bagaż i wracać do domu."

- Dla mnie Nykaenen to powietrze. Reprezentacji są potrzebni zdyscyplinowani zawodnicy, a nie pseudogwiazdorzy. I bez niego damy sobie radę - twierdził trener Yliantilla i miał dużą satysfakcję, kiedy konkurs w Bischofshofen wygrał młody Tuomo Yllipuli. Reprezentacja Finlandii kończyła więc Turniej w stosunkowo dobrych nastrojach. Wściekłość panowała tymczasem w siedzibie sponsora i producenta nart Nykaenena, austriackiej firmy Kneissl. Fiński skoczek, jak pisał wówczas w swojej relacji przywołany redaktor Stanowski, był siłą napędową intratnego interesu, żywą reklamą napędzającą biznes Austriaków i głównym atutem w rywalizacji z innymi producentami nart. 

Odpiął narty i wrotki

Firma wysłała do fińskich działaczy rozpaczliwy list: „Panowie - wy nie możecie dyskwalifikować Nykaenena. To strata dla waszej reprezentacji i dla naszej firmy. Odesłaliście Mattiego do domu i to jest wystarczająca kara. My weźmiemy teraz nad nim pieczę i gwarantujemy wam, iż dobrze przygotuje się do MŚ w Oberstdorfie. Wyślemy go do Millbach na kilkanaście dni spokojnego treningu, porozmawiamy z żoną Tiną. Tylko nie dyskwalifikujcie go”

Nykaenen zamiast do Millbach udał się... na Sri Lankę, gdzie razem z żoną wylegiwał się godzinami na słońcu, popijając drinki. Decydenci z Kneissla się wściekli, grożąc zerwaniem kontraktu. Federacja zagroziła wycofaniem skoczka z imprezy sezonu, jaką były wtedy Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym. Ostatecznie wszystkie trzy strony doszły do porozumienia, a Nykaenenowi udało się nawet po części uratować sezon. Podczas czempionatu w Oberstdorfie zdobył srebrny medal na mniejszej skoczni, pomógł też kolegom wywalczyć drużynowe złoto. Pod koniec zimy wygrał dwa konkursy Pucharu Świata. Kolejna zima, olimpijska, była najlepszą w całej karierze skoczka z Jyväskylä. Wygrał niemal wszystko, co było do wygrania, w tym również, po raz drugi, Turniej Czterech Skoczni. Nie tak dużo brakowało, by zwyciężył we wszystkich czterech konkursach, ale w Oberstdorfie nieznacznie lepszy okazał się Pavel Ploc. Tym razem mocno czuwał, by ustrzec się przed swoimi demonami. Udało się aż do samego triumfu w Bischofshofen. Po tym, jak  odpiął narty, odpiął również, jak mówi dzisiejsza młodzież, wrotki. Świętując sukces wdał się w bójkę z grupą austriackich kibiców i do domu wracał z podbitym okiem. 

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (13268) komentarze: (7)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lestek weteran

    "Wyślemy go do Millbach"

    Jedyne Millbach, jakie znam leży w Stanach Zjednoczonych. Chyba, że chodzi o Mühlbach.

  • Shoutaro doświadczony

    Cysorz to ma klawe życie...

  • Kolos profesor

    Nykaenen był jednak naprawdę Kozak - nie trenować, pić do samego startu prawie i jeszcze potrafić zająć 15 miejsce w konkursie TCS w Oberstdorfie...

    Szkoda, że Nykaenen przepił sporą część swojej kariery wygrałby jeszcze dużo, dużo więcej....

  • Radek95 stały bywalec

    Gwiazda pewnego wywiadu :)

  • stivus profesor
    @Naczelny Ironista

    Tak, z tym, ze wypicie jednaj malej wodeczki kilkakrotnie szkodzi już znacznie bardziej

  • Wojciechowski profesor

    Taki paradoks sportu i samego Nykänena – wszystkie te cyrki poza skocznią jeszcze bardziej eksponują jego talent. I mimo że tyle pewnie stracił przez te wyskoki, i tak zdołał wygrać wszystko, co mógł, skończyć karierę jako sportowiec spełniony. Fenomen.

  • Naczelny Ironista stały bywalec

    Jak wiadomo, wypicie jednej małej wódeczki jeszcze nikomu nie zaszkodziło:).

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl