Upadki i wzloty - po Turnieju Czterech Skoczni

  • 2021-01-08 19:55

Już w sobotę i niedzielę czekają nas kolejne emocje związane z konkursami Pucharu Świata w niemieckim Titisee-Neustadt. Przed zmaganiami światowej czołówki na Hochfirstchanze (HS142) powróćmy jeszcze pamięcią do wydarzeń z 69. Turnieju Czterech Skoczni. Dla kogo Turniej zakończył się sukcesem, a dla kogo przyniósł on rozczarowanie? Odpowiedzi na te pytania w kolejnej części cyklu „Upadki i wzloty”.

Upadki

5. Maciej Kot
Reprezentant Polski otrzymał szansę rywalizacji ze światową czołówką po raz pierwszy od zawodów w Niżnym Tagile, jednak powrotu do Pucharu Świata nie może zaliczyć do udanych. 29-latek wystąpił we wszystkich konkursach Turnieju Czterech Skoczni, ale w żadnym z nich nie udało mu się awansować do serii finałowej. Najbliżej tej sztuki był w Innsbrucku, gdzie zajął 31. miejsce, nieznacznie przegrywając pojedynek w parze z Markusem Eisenbichlerem. W jednej z rozmów przeprowadzonej w czasie Turnieju, zakopiańczyk przyznał, że przejście z Pucharu Kontynentalnego do Pucharu Świata okazuje się po raz kolejny problematyczne. Kot nie wystartuje w ten weekend podczas pucharowych zmagań w Titisee-Neustadt, ale wypada mu życzyć, by w pozostałej części sezonu miał więcej szczęścia.

4. Bor Pavlovčič
Po obiecującym początku sezonu, gdzie 22-latek był jedną z rewelacji Pucharu Świata i dwukrotnie plasował się w czołowej „10” (7. lokata w Ruce i 8. w Engelbergu), na Turnieju Czterech Skoczni zanotował regres formy. W Oberstdorfie był 33., w Garmisch-Partenkirchen uplasował się dopiero na 44. pozycji. Pavlovčičowi nie powiodło się też w Innsbrucku, gdzie zakończył swój występ na serii kwalifikacyjnej (53. miejsce). Słoweniec nie pojawił się już na starcie w Bischofshofen. W związku ze słabymi występami w niemieckiej części Turnieju, zakończył go na dalekiej, 51. pozycji. Aby znów walczyć o miejsca w pierwszej czy drugiej dziesiątce pojedynczych konkursów, musi popracować nad formą. 

3. Robert Johansson
Do Turnieju Czterech Skoczni były rekordzista świata w długości lotu przystępował jako 3. skoczek klasyfikacji generalnej PŚ. Zawody w Oberstdorfie, w których był dopiero 39., zniweczyły jednak jego marzenia o osiągnięciu sukcesu podczas niemiecko-austriackiej imprezy. Następne konkursy były dużo lepsze w wykonaniu Johanssona. 
18. lokata w Ga-Pa, 12. w Innsbrucku, a zwłaszcza 5. miejsce w Bischofshofen pokazały, że powoli wraca do lepszej formy. - Udało mi się wrócić do dobrych skoków podczas Turnieju Czterech Skoczni. Jestem zadowolony z tego i skupiam się na następnych konkursach – oznajmił Norweg za pośrednictwem mediów społecznościowych po zawodach na skoczni im. Paula Ausserleitnera.

2. Halvor Egner Granerud
Lider Pucharu Świata przed Turniejem Czterech Skoczni odniósł aż 5 pucharowych zwycięstw z rzędu i był typowany jako główny faworyt do wygranej w niemiecko-austriackiej imprezie. Świetna passa Norwega została jednak przerwana w Oberstdorfie wraz ze zwycięstwem Karla Geigera. Granerud był wtedy 4., a w Garmisch-Partenkirchen przegrał jedynie z Dawidem Kubackim. O losach Turnieju zadecydował konkurs w Innsbrucku, w którym przedstawiciel Asker Skiklubb był dopiero 15. i stracił prowadzenie w Turnieju. Pokerowa zagrywka, czyli oddanie skoku z obniżonego rozbiegu w pierwszej serii w Bischofshofen nie przyniosło zamierzonego skutku i ostatecznie po zajęciu 12. lokaty Norweg przegrał walkę o najniższy stopień podium Turnieju o zaledwie 0,4 pkt. z Dawidem Kubackim. - Kilka dobrych dni, kilka złych i 10 dni nauki. Turniej Czterech Skoczni był zabawą. Gratulacje dla Kamila Stocha - napisał po konkursie w Bischofshofen lider PŚ na swoim Instagramie.

1. Anže Lanišek
Nikt nie sądził, że najlepszy w tym sezonie słoweński skoczek znajdzie się na szczycie tego zestawienia upadków. 24-latek bardzo dobrze spisywał się w 69. edycji TCS, lecz do czasu. To właśnie on był autorem największego regresu formy, biorąc pod uwagę wyniki poszczególnych konkursów. W Oberstdorfie zajął 9. lokatę, w Garmisch-Partenkirchen czołowego miejsca pozbawił go zaś bardzo daleki, lecz podparty skok w pierwszej rundzie. Po zawodach w Innsbrucku, w których był 2., plasował się w czołowej szóstce łącznej punktacji niemiecko-austriackiej imprezy. Szanse na wysokie miejsce przepadły jednak po kwalifikacjach w Bischofshofen, w których sensacyjnie zajął 52. miejsce. Brak Słoweńca w konkursie był zaskoczeniem m.in. dla Kamila Stocha. Sam skoczek z Lublany stwierdził z kolei na swoim Instagramie, że chciał poprawić dokładność odbicia, ale stało się odwrotnie. - Szkoda, fajna okazja wisiała w powietrzu, ale sezon jeszcze się nie skończył i muszę żyć z tymi błędami i uczyć się na nich. Dziękuję wszystkim za wsparcie. Myślę, że mimo tego, iż nie powiodło mi się w Bischofshofen, mogę być zadowolony ze skoków oddanych na poprzednich trzech obiektach
- stwierdził Lanišek.

 

Wzloty:

5. Ryoyu Kobayashi
Po bardzo przeciętnej pierwszej części sezonu, triumfator Turnieju Czterech Skoczni sprzed dwóch lat zasygnalizował powrót do wysokiej formy. We wszystkich konkursach Kobayashi skakał na równym poziomie. W Oberstdorfie i Bischofshofen zajmował 14. lokaty, a w konkursach w Ga-Pa i Innsbrucku finiszował na 7. miejscu - najlepszym w dotychczasowych startach w tym sezonie. Dzięki temu, reprezentant Japonii zajął wysoką, 6. pozycję w łącznej punktacji niemiecko-austriackiej imprezy (ex aequo z Andrzejem Stękałą). Jeżeli w następnych tygodniach 24-letni skoczek utrzyma dobrą dyspozycję, może wkrótce włączyć się do walki o miejsca na podium, a także sprawić niespodziankę już podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie.

4. Marius Lindvik
- Jestem bardzo szczęśliwy z mojego dzisiejszego 2. miejsca. Co za powrót! - tak napisał na Instagramie po zawodach w Bischofshofen norweski skoczek. I rzeczywiście może mieć powody do radości. Drugi zawodnik Turnieju Czterech Skoczni sprzed roku wystąpił w tym sezonie tylko podczas konkursów w Oberstdorfie i Bischofshofen, które były w jego wykonaniu znakomite. W zawodach inaugurujących i wieńczących 69. edycję imprezy był odpowiednio 3. i 2. Start w Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku uniemożliwiła 22-latkowi operacja zęba, której musiał poddać się w trakcie Turnieju, przez co zajął w łącznej punktacji dopiero 36. miejsce. Gdyby nie absencja w dwóch konkursach, mógłby się liczyć w walce o podium całego Turnieju, a kto wie, czy nawet nie o zwycięstwo. Widać wyraźnie, że podopieczny trenera Alexandra Stoeckla złapał właściwy rytm i wraca do optymalnej dyspozycji.

3. Andrzej Stękała
Ten sezon jest wyjątkowy dla skoczka z Dzianisza. Nie inaczej było również podczas Turnieju Czterech Skoczni. Od samego początku niemiecko-austriackiej imprezy Stękała pokazywał się z rewelacyjnej strony, a co najważniejsze, potwierdził niezwykle stabilną dyspozycję. Te czynniki przełożyły się na znakomite, 6. miejsce w całym Turnieju. Jak sam przyznał po konkursie w Bischofshofen, obecność w czołówce Turnieju to „efekt jak ze snu”, ale też efekt ciężkiej pracy wielu osób. Na ten moment przedstawiciel AZS-u Zakopane jest niemal pewnym kandydatem do miejsca w składzie polskiej kadry na konkurs drużynowy podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie i do walki o czołowe lokaty w zawodach indywidualnych. Zresztą, obecne wyniki i forma Stękały daje nadzieję, iż w najbliższych konkursach 25-latek może prezentować się nawet jeszcze lepiej.

2. Dawid Kubacki
Skoczek z Szaflar, który rok temu triumfował w Turnieju Czterech Skoczni, również w sezonie 2020/21 spisał się w nim bardzo dobrze. Po słabszym występie w Oberstdorfie (15. lokata), w kolejnych zawodach pokazał wręcz mistrzowską formę, czego efektem były wygrana i rekord skoczni (144 metry) w noworocznym konkursie w Garmisch-Partenkirchen oraz 3. miejsce w Innsbrucku. W Bischofshofen, Kubacki ponownie znalazł się na 15. pozycji, ale wystarczyło to do utrzymania miejsca na najniższym stopniu turniejowego podium. W wywiadach udzielanych po finałowym konkursie na skoczni im. Paula Ausserleitnera, reprezentant Polski podkreślał, że jest bardzo zadowolony z tego, jak zakończyła się dla niego niemiecko-austriacka impreza. Ten rezultat, ale także fakt, że kilka dni temu został po raz pierwszy ojcem, mogą być dla niego jeszcze większą motywacją w dalszej części obecnego sezonu.

1. Kamil Stoch
Trzykrotny mistrz olimpijski wygrał 69. Turniej Czterech Skoczni w wielkim stylu i stał się dopiero piątym zawodnikiem w historii tej imprezy, który zwyciężył w niej co najmniej trzykrotnie. Szczególnie ostatni konkurs w Bischofshofen był popisem w wykonaniu Stocha, który wyprzedził drugiego Mariusa Lindvika aż o 20,3 pkt. i w drugiej serii otrzymał dwie „dwudziestki” za styl. - To jest ten Kamil, którego chcemy, którego znamy - m.in. tak o skoczku z Zębu mówił po zakończeniu Turnieju trener polskiej kadry, Michal Doležal. I rzeczywiście, sposób, w jaki Polak zdobył w tym roku Złotego Orła, przypominał często styl, w jakim sięgał po tytuły mistrza olimpijskiego czy triumfy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Stoch przyznał, że tegoroczny Turniej kosztował go chyba najwięcej, zarówno pod względem emocjonalnym jak i fizycznym. Ta impreza potwierdziła jednak, że potrafi on znakomicie radzić sobie z presją towarzyszącą najważniejszym imprezom, co jest świetnym prognostykiem przed najbliższymi konkursami Pucharu Świata, a przede wszystkim mistrzostwami świata w Oberstdorfie.

 


Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5733) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • zimowy_komentator profesor
    @Robert Johansson252

    Znowu... nie rozumiesz tego artykułu.

    Kot jechał z oczekiwaniami na punkty. Nie udało się...
    Anze nie przeszedł jak sam piszesz kwalifikacji. Czyli upadek...

  • Robert Johansson252 profesor
    Znowu?

    Z czego upadł Kot?
    Przecież on nie prezentował szczególnie wybitnej dyspozycji.
    Lanisek największy upadek? Przecież on miał życiową formę na TCS, tylko zepsuł jeden skok w kwali

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl