Upadki i wzloty - po weekendzie w Lahti

  • 2021-01-27 19:20

Ostatni weekend z zawodami Pucharu Świata w Lahti przyniósł sporo niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Dla kogo konkursy na skoczni Salpausselkä należały do udanych, a kto nie miał w nich szczęścia? Podsumowanie wydarzeń z Finlandii w kolejnym odcinku cotygodniowego cyklu „Upadki i wzloty”.

Upadki:

5. Domen Prevc
Sinusoida najmłodszego z braci Prevców trwa w najlepsze. Po 8. pozycji w Zakopanem wydawało się, że kwestią czasu jest u niego stabilizacja na poziomie szerokiej światowej czołówki. Nic z tych rzeczy – 49. miejsce w treningu przed sobotnimi zawodami drużynowymi sprawiły, iż nie znalazł uznania w oczach trenera Roberta Hrgoty, który nie desygnował go do zmagań drużynowych. Dzień później poradził sobie nieco lepiej, ale wystarczyło to tylko do zgarnięcia jednego punktu do klasyfikacji generalnej PŚ. 97-metrowa próba z drugiej serii utwierdziła wszystkich w przekonaniu, że 21-latek jest aktualnie zawodnikiem z najprawdopodobniej największymi wahaniami formy w Pucharze Świata. - Domen oddał bardzo niefortunny skok finałowy. Willingen będzie nową szansą – stwierdził szkoleniowiec Słoweńców. Pomimo niestabilnej dyspozycji a 21-latek będzie miał dobrą okazję do pobicia swojego najlepszego rezultatu w karierze na Muehlenkopfschanze, którym jest 14. lokata sprzed roku.

4. Antti Aalto
Po serii siedmiu konkursów z rzędu z punktami, Antti Aalto ponownie obniżył loty. Wprawdzie na Wielkiej Krokwi spisał się jeszcze całkiem nieźle, ostatecznie kończąc zmagania indywidualne na 19. lokacie, lecz o konkursach w swojej ojczyźnie będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Rywalizację zespołową na Salpausselce zakończył wraz z kolegami na 8., przedostatniej pozycji, natomiast konkurs niedzielny przyniósł mu 36. lokatę po skoku zakończonym na 118. metrze. Pomimo przekroczenia punktu konstrukcyjnego nie był zadowolony ze swojej próby. - To był zły skok. Zepsułem go na progu, pozycja dojazdowa nie była stabilna – ocenił Aalto. Przed zawodami w Willingen Fin zaplanował spokojny trening w Kuopio, który ma mu pomóc w powrocie do stabilnej, dobrej dyspozycji.

3. Ziga Jelar
Marzec, rok 2020. Ziga Jelar zajmuje 2. pozycję w Lillehammer. Staje po raz pierwszy w swojej karierze na podium Pucharu Świata, wychodząc równocześnie na 3. pozycję cyklu Raw Air. Słoweniec został jednak pozbawiony szans na walkę o triumf w 4. edycji tej imprezy przez pandemię koronawirusa, która storpedowała końcówkę cyklu 2020/21. Wraz z końcem ubiegłej zimy fantastyczna forma 23-latka uleciała. W tym sezonie skacze w kratkę. Weekend w Krainie Tysiąca Jezior był w jego wykonaniu najgorszym od długiego czasu. Dwa bardzo słabe skoki w zmaganiach drużynowych, które nie pozwoliły podopiecznym Roberta Hrgoty zająć wyższego miejsca, niż 6. lokata oraz 41., najgorsze indywidualnie miejsce w tym sezonie, nie przyniosły mu chluby. Oby sympatyczny Słoweniec przypomniał sobie o dalekich lotach i rywalizacji ze światową czołówką w takim stylu, jak rok temu w Norwegii. Ziga, greva nad oblake!

2. Dawid Kubacki
Podopieczni trenera Michala Doležala wpadli w niewielki dołek formy. Najbardziej spośród nich martwi sytuacja Dawida Kubackiego, który do niedawna prezentował się najstabilniej wśród Biało-Czerwonych. Trening przed rywalizacją zespołową wcale nie zapowiadał jego słabego występu – uplasował się w nim na 2. pozycji, tuż za Halvorem Egnerem Granerudem. Dość krótka próba (118 metrów) z pierwszej, ocenianej serii okazała się być kluczowa w ostatecznym rozrachunku. Polacy zajęli 2. pozycję, tracąc do triumfujących Norwegów niecałe 6 punktów. 23. lokata w niedzielnym konkursie spuentowała średnio udany weekend skoczka z Szaflar, który sam przyznał się do popełnianych błędów. – Moje skoki nie są na tyle ustabilizowane, by wyglądało to fajnie – przyznał. Miejmy nadzieję, że występ w Finlandii to jedynie wypadek przy pracy, a zbliżające się konkursy będą w wykonaniu „Mustafa” dużo lepsze.

1. Marius Lindvik
Marius Lindvik okazał się być książkowym przykładem na to, jak zająć pierwsze miejsce w naszym zestawieniu upadków. Podczas weekendu w stolicy Tatr praktycznie nie było na niego mocnych – w konkursie drużynowym osiągnął 2. indywidualną notę, ulegając wyłącznie Danielowi Huberowi. Dzień później odleciał rywalom, triumfując po wspaniałym, 145,5-metrowym locie w finale. Po przylocie do Finlandii to nie był jednak ten sam Marius. Skoki w treningu i konkursie drużynowym na poziomie drugiej dziesiątki były dalekie od tego, co prezentował w stolicy Tatr. Wydawało się, że dzień później zrehabilituje się, lecz było jeszcze gorzej. Zajął 33. lokatę, będąc jedynym skoczkiem spoza czołowej „20” PŚ, który po wizycie w Lahti nie dopisał ani jednego punktu do swojego pucharowego dorobku.  – Dziwny weekend. Cieszę się, że wygraliśmy razem z drużyną – stwierdził 22-latek. Jest to jednak jedyny pozytyw, który wywiózł z Finlandii. Przed nim Willingen, do którego uda się z mieszanymi uczuciami i nieoczywistymi wspomnieniami. Rok temu zajął tam świetne, 2. miejsce, dwa lata temu zaś dwukrotnie nie awansował do czołowej „30”.

Wzloty:

5. Thomas Aasen Markeng
13 miesięcy - właśnie tyle trwała przerwa norweskiego skoczka w startach w zawodach Pucharu Świata. Powodem był upadek w Klingenthal, po którym w grudniu 2019 roku zerwał więzadła krzyżowe i uszkodził łąkotkę w lewym kolanie. Premierowy występ Markenga po kontuzji, który miał miejsce w Zakopanem, nie przyniósł mu pucharowych punktów, ale ta sztuka powiodła się podczas zmagań w Lahti. W niedzielę na skoczni Salpausselkä przedstawiciel Lensbygda Sportsklubb oddał dwa bardzo równe skoki (122,5 oraz 121,5 m) i zajął niezłe, 19. miejsce. Sztab reprezentacji Norwegii na czele z trenerem Alexandrem Stoecklem zdecydował, że mistrz świata juniorów z 2019 roku powróci do domu, aby mieć pewność, że jego kolano przyzwyczaiło się już do obciążeń. Jest to jednak więcej niż pewne, że jeszcze tej zimy ujrzymy Markenga w konkursach najwyższej rangi.

Zobacz też: Pierwsze punkty po kontuzji i kolejna przerwa Markenga

4. Stefan Kraft
Zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 2019/20 powrócił do rywalizacji po absencji w Zakopanem w naprawdę dobrym stylu. Kraft udowodnił podczas zawodów w Lahti, że mimo wielu trudności, z jakimi borykał się na początku sezonu, wciąż jest w dobrej formie. W sobotę świetnie skakał w zmaganiach drużynowych (130 oraz 126,5 metra), osiągając drugą najwyższą notę spośród wszystkich skoczków w stawce. W niedzielnym konkursie indywidualnym uplasował się na 5. pozycji. - Dzisiaj 5. miejsce dla mnie. Opuszczam Lahti z radosną miną i kciukami w górę - napisał 27-latek na swoim Instagramie po tych zawodach. Patrząc na formę, jaką ostatnio prezentuje austriacki skoczek, można stwierdzić, że nie powiedział tej zimy jeszcze ostatniego słowa i będzie liczył się w walce o najwyższe cele w dalszej części sezonu.

3. Karl Geiger
Po dwóch bardzo przeciętnych weekendach - w Titisee-Neustadt i Zakopanem - mistrz świata w lotach powrócił na pucharowe podium. W Lahti, Geiger przypominał skoczka, który w ubiegłym sezonie niemal do samego końca walczył o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Podczas sobotniego konkursu drużynowego osiągnął najlepszą notę ze wszystkich zawodników, pomagając niemieckiemu zespołowi w zdobyciu 3. miejsca. Następnego dnia stanął na najniższym stopniu podium zmagań indywidualnych, przegrywając tylko z Markusem Eisenbichlerem i Robertem Johanssonem. - Dwukrotnie 3. miejsce na jednej z moich ulubionych skoczni - tak pisał Geiger po niedzielnych zawodach. W najbliższy weekend w Willingen ponownie powinien być faworytem do walki o czołowe miejsca. To właśnie na Mühlenkopfschanze w lutym 2019 roku mieszkaniec Oberstdorfu odniósł swój drugi pucharowy triumf w karierze, zaś pierwszy przed własną publicznością.

2. Halvor Egner Granerud
Po nieudanym indywidualnym występie w Zakopanem (23. pozycja), Granerud znów pokazał, że jest tej zimy w wybitnej formie. W niedzielnych zmaganiach skakał we własnej lidze, pokonując rywali o dobrych kilka metrów w obu seriach. O tym, że lider Pucharu Świata nie wygrał w fińskiej „Zatoce” swojego siódmego konkursu w tym sezonie, mało tego - nie znalazł się nawet na podium, przesądził upadek po niebotycznym locie na 137,5 metra w drugiej kolejce, za który otrzymał od sędziów zaledwie 26 punktów za styl. Można się teraz tylko zastanawiać, czy przy nieco wyższych ocenach Norweg zdołałby zamiast 4. lokaty zająć miejsce na najwyższym stopniu podium. - Jestem tak szczęśliwy z moich skoków podczas tego weekendu. Wczoraj czułem się niesamowicie, moc i szybkość, którą pokazałem w tych próbach, były naprawdę fajnym doświadczeniem. Niestety upadłem w ostatnim skoku, ale cieszę się, że wszystko jest ze mną w porządku i że nie odniosłem kontuzji - to najważniejsze! - tak 24-latek podsumował swój występ w Lahti.

1. Robert Johansson
Niedzielny konkurs indywidualny zakończył się szczęśliwie dla byłego rekordzisty świata w długości lotu. W wyniku upadku Halvora Egnera Graneruda w drugiej serii, Johansson wygrał swój trzeci konkurs Pucharu Świata w karierze, a pierwszy poza granicami Norwegii. Przez cały weekend zawodnik z Lillehammer skakał bardzo stabilnie, będąc mocnym punktem reprezentacji Norwegii w zwycięskim dla niej konkursie drużynowym. W zmaganiach indywidualnych potwierdził swoją dyspozycję, oddając w świetnym stylu próby na odległość 128,5 oraz 126,5 metra. Dzięki triumfowi w zawodach na południu Finlandii, podopieczny Alexandra Stoeckla przesunął się już na 4. lokatę w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i ma realne szanse, by powalczyć o miejsce na podium całego cyklu.


Piotr Bąk i Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3642) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Aalto mistrzem bywalec

    Faktycznie Aalto był zły po swoim skoku w niedzielę.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl