Na ratunek Kubacki. "To był pozytywny dzień"

  • 2021-02-14 21:48

Jednym z niewielu polskich skoczków, którzy mogli być usatysfakcjonowani z dzisiejszych skoków, był Dawid Kubacki. Skoczek z Szaflar zwyciężył w prologu przed zawodami, a w konkursie zajął ostatecznie 6. miejsce - najwyższe spośród Biało-Czerwonych. Co miał do powiedzenia po niedzielnej rywalizacji?

- Wbrew pozorom, przed pierwszym skokiem wcale bardzo nie zmarzłem na górze. Wiadomo jednak, że to nie jest komfortowa sytuacja - po pierwsze, gdy ściągają cię z belki, a po drugie, gdy robią to z powodu niekorzystnych warunków. Gdy otrzymałem zielone światło, zauważyłem, z jakim entuzjazmem machnął chorągiewką trener. Wiedziałem, że za dobrze za progiem to nie będzie. Cóż, takie warunki się zdarzają. Trzeba walczyć i tyle.

- W pierwszym skoku nie mogę zwalać winy wyłącznie na warunki. Fakt, były nieco trudniejsze, ale mam świadomość, że próba z pierwszej serii nie tyle była zła, co po prostu nie tak dobra, jak w prologu. Po konsultacji z trenerem dowiedziałem się, że pozycja dojazdowa nie była taka, jak trzeba. Z niej było mi troszeczkę gorzej się odbić. Zabrakło nieco prędkości i rotacji za progiem, by odlecieć nawet cztery metry dalej. Gdybym to poprawił, wyniki byłyby inne. W klasyfikacji było ciasno.

- Moja druga próba była naprawdę fajna, ale wydaje mi się, że jakieś zastrzeżenia co do niej trener będzie miał. Choćby dlatego, że nie udało się dolecieć do zielonej linii. Mimo wszystko to był dla mnie pozytywny dzień. Skoki były dużo lepsze niż wczoraj i niż w ostatnim czasie. Mnie ten dzień uspokoił. Wiem, że jestem o włos od oddawania dobrych skoków.

- Co do nagrody za prolog, było ciekawie, bo nie powiedzieli Kamilowi, że rywalizujemy o puchar. Gdyby wiedział, to by wygrał – tak, jak latem. Nie dowiedział się o tym, a mi się udało wygrać.

- Dlaczego warto jechać do Rumunii? By skoki były jeszcze lepsze. Oczywiście, można podczas spokojnego treningu coś wypracować, wypróbować czy testować, lecz moim zdaniem w okresie zimowym najlepszym treningiem jest sprawdzenie się w zawodach na skoczni. Wówczas, będąc pod presją, można doskonalić te umiejętności. Wiadomo, że na treningu jest nieco inaczej, ale tam nie ma takich emocji, jakie towarzyszą konkursom. To też daje sporego kopa do tego, by te skoki naprawdę dobrze wyglądały.

- Zaburzony rytm po odpuszczeniu wyjazdu do Niżnego Tagiłu w grudniu? Nie wiem. Trzeba by było zapytać trenera. Myślę, że takie decyzje można oceniać po fakcie. Wówczas uznaliśmy, że podróż do Rosji jest ryzykowna, przede wszystkim pod względem ewentualnego zakażenia koronawirusem. Wiedzieliśmy, że później były kolejne starty, które w przypadku pozytywnego wyniku testu musielibyśmy odpuścić. Taka była decyzja, my ją przyjęliśmy.

- W tej chwili mamy swojego rodzaju komfort. Mamy zawodników na dobrym poziomie. Ci, którzy są w grupie szkoleniowej, a nie łapią się na zawody, mają czas na to, by potrenować, doskonalić się. To cały czas funkcjonuje. Wydaje mi się też, że biorąc pod uwagę nasze doświadczenie, wiemy, co mamy robić podczas zawodów. Te umiejętności musimy później wykorzystywać. Nawet, gdy przydarzają się drobne błędy, trener potrafi nam to tak wytłumaczyć, by je wyeliminować i by wszystko działało tak, jak trzeba.

- Nawiązując do dyskwalifikacji Andrzeja Stękały muszę przyznać, że patrzę na wagę dość często. Dziennie robię to dwa razy, a w dni zawodów praktycznie przed każdym skokiem. Myślę, że się w miarę pilnuję. Miałem tutaj ten problem, że nieco tej wagi mi brakowało, choć mieściłem się w limicie. Gdy była za niska, to brak „dopiłem”. Andrzejowi brakło     zbyt wiele. Takiej ilości nawet nie da się dopić, bo człowiek później nie jest w stanie odpowiednio złożyć się na dojeździe.

- Czy da się stracić kilogram w ciągu paru godzin? Tak. Na moim przykładzie – od serii do serii można stracić około 200 gramów. Trzy serie – mamy 600. Gdy wiem, że jestem na limicie, staram się uzupełniać płyny. Tak to zwykle wygląda. Pamiętam też konkursy latem, gdy było ciepło. Wówczas można było stracić sporo płynów. W trakcie zawodów zdarzało się „schudnąć” nawet do 1,5 kilograma.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela i Piotr Bąk


Piotr Bąk, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3280) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Bocian stały bywalec
    @Nikt_ważny

    Dawid wcale tak wysoko nie lata. To złudzenie optyczne, bo ściąga go zawsze na prawą stronę.

  • Seba Aka Krzychu profesor

    Według mnie Kubacki z Polaków ma największe szanse na dobry występ w Rasnovie, myślę, że może tam stanąć na podium.

  • Nikt_ważny profesor

    Myślę, że Dawid może być bardzo groźny na normalnej skoczni. Znowu lata strasznie wysoko, więc zdecydowanie będzie mu sprzyjać mniejsza skocznia.
    Na obronę tytułu może to nie wystarczy, ale medal jest jak najbardziej realny.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl