Skończył karierę, bo... "nie miał na chleb". Vegard Opaas - pierwszy norweski zwycięzca PŚ

  • 2021-03-22 06:08

Halvor Egner Granerud będzie dopiero czwartym Norwegiem, który na koniec sezonu w triumfalnym geście uniesie Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Przed nim dokonali tego Anders Bardal, Espen Bredesen i trochę zapomniany dzisiaj Vegard Opaas w sezonie 1986/87. Równie ciekawe jak fakty z czasu trwania jego kariery, a może nawet i ciekawsze są powody, dla których przedwcześnie ją zakończył. 

Opaasa, choć ma swoje osiągnięcia, nigdy nie będziemy zestawiać w jednym rzędzie z najwybitniejszymi zdobywcami Pucharu Świata. W swoim zwycięskim sezonie triumfował między innymi dlatego, że tamta zima nie posiadała zdecydowanego dominatora, a on wykazał się najrówniejszą formą. Obrońca trofeum, Matti Nykaenen, wpadł w ciąg alkoholowy w czasie świąt Bożego Narodzenia i do Oberstdorfu dotarł w ostatniej chwili. W czasie Turnieju Czterech Skoczni nie miał ochoty przestać balować i w austriackiej części imprezy już nie wystartował. Został na jakiś czas zawieszony przez rodzimą federację i o obronie Kryształowej Kuli mógł zapomnieć.

Opaas na przestrzeni całej zimy siedmiokrotnie stawał na podium, czterokrotnie był to jego najwyższy stopień. Zajął drugie miejsce w TCS, a o tym, że go nie wygrał, przesądziła wpadka w Ga-Pa gdzie był dopiero 15. Z mistrzostw świata w Oberstdorfie przywiózł dwa srebrne i jeden brązowy medal. Ogólnie rzecz biorąc w szerokiej światowej czołówce utrzymywał się przez pięć sezonów. Bywa, że porównuje się go do Andersa Bardala, jako Norwega, którego trudno określić skoczkiem wybitnym, a jednak posiadającym w swojej gablocie Kryształową Kulę. Ale nawet Bardal był skoczkiem bardziej utytułowanym niż Opaas, który karierę zakończył po zimie 1989/90 w wieku 28 lat. Twierdził że, uprawiając tę dyscyplinę sportu, nie miał za co żyć...

Dyskusja na temat  niskich zarobków skoczków narciarskich, ich niedoceniania przez Międzynarodową Federację Narciarską przybrała na sile w drugiej połowie lat 80. W 1988 roku swoją propozycję na reformę lub nawet rewolucję dyscypliny wysunęli producenci sprzętu narciarskiego. Jak miała wyglądać? Tak opisywał to redaktor Andrzej Stanowski na łamach Gazety Krakowskiej: " (...) Niemniej fakt pozostaje faktem, iż Nykaenen i jego koledzy zarabiają znacznie mniejsze pieniądze niż multimilioner Lendl czy zjazdowiec Zurbriggen. Dlatego w gronie producentów sprzętu sportowego zrodził się pomysł zrewolucjonizowania skoków narciarskich. Na czym ma to polegać? Idzie o stworzenie listy klasyfikacyjnej skoczków na wzór np. komputerowej listy tenisistów. Do każdego konkursu o Puchar Świata dopuszczanych byłoby 50 najlepszych skoczków z tej listy plus 20—30 z eliminacji. Ustalone byłyby stawki finansowe (oficjalne) za zwycięstwo i miejsca w pierwszej piętnastce. Proponuje się, by wzorem tenisowym wytypo­wać 4 wielkie konkursy (np. Turniej Czterech Skoczni, Lahti, Holmenkollen, Planicę), które będą punktowane najwyżej. Będzie to taki narciarski szlem. Skąd brać pieniądze na premie dla zawodników? Producenci nart są za tym, by dopuścić możliwość reklamy także na samych nartach, niech więc skoczkowie szybują na deskach, na których będzie znaczek „Coca-coli" czy „Philipsa” A więc dalsza komercjalizacja narciarstwa. Dzisiejszy sport — twierdzą producenci — nie może obejść się bez dolarów. FIS musi być konsekwentny. Skoro pozwala zarabiać zjazdowcom na reklamie nie tylko sprzętu sportowego olbrzymie sumy, to takie same możliwości, trzeba stworzyć skoczkom". 

FIS nie była zainteresowana tym rozwiązaniem, a skoczkowie nadal zarabiali pieniądze, ich zdaniem, niewspółmierne do prestiżu, jakim cieszy się uprawiana przez nich dyscyplina oraz wysiłku, jak wkładają w jej uprawianie. - Dość tego - powiedział w końcu Vegard Opaas, chcąc pójść na otwartą wojnę z narciarską światową centralą. Nie był osamotniony, bo złość narastała także u skoczków innych nacji. Z inicjatywy Norwega utworzono nawet nieformalny związek skoczków z kilku krajów, którzy mieli walczyć o swoje. W jego skład weszli: Jens Weissflog z NRD, Andreas Felder z Austrii, Jugosłowianin (Słoweniec) Primoż Ulaga, Ron Richards z Kanady i Hiszpan Bernat Sola. 

- Jestem żywicielem rodziny, a moje przychody są dużo niższe od najniższej krajowej - żalił się Opaas na łamach norweskiej prasy. - Zdecydowana większość z nas to osoby mające rodzinę na utrzymaniu, a nie stać nas na przysłowiowy chleb. Żaden inny sport zimowy nie gromadzi tylu widzów co my. Otrzymałem już propozycję innej pracy i jest bardzo mało prawdopodobne, że będę kontynuował moją karierę w przyszłym sezonie. Powiem wprost - jesteśmy zdesperowani, jeżeli nic się nie zmieni, to nie tylko ja, ale połowa naszego zespołu odłoży narty w kąt. A sytuacja zagranicznych skoczków wcale nie jest dużo lepsza. Naszą dyscyplinę możemy uprawiać, tylko będąc na utrzymaniu rodziców, ewentualnie przy dużych zarobkach partnerki życiowej. Próbowaliśmy już rozmawiać na ten temat z Międzynarodową Federacją Narciarską, ale na razie bez skutku. Już zeszłej jesieni wystosowaliśmy do nich list z naszymi uwagami i propozycjami i nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Ignorują nasze żądania.

FIS jakoś specjalnie nie zamierzała się tą kwestią przejmować. Dyrektor finansowy federacji Morten Berner tłumaczył to w ten sposób: - Wartość rynkowa produktu jakim są skoki narciarskie nie jest specjalnie wysoka. Na liście dyscyplin, które cieszą się największym zainteresowaniem przoduje zdecydowanie narciarstwo alpejskie, potem jest narciarstwo biegowe, a na samym końcu skoki i kombinacja norweska - wyliczał działacz FIS. Wtórował mu inny z przedstawicieli federacji, Odd Seim-Haugen: - Skoczkowie muszą sobie uświadomić, że skoro myśleli o zarabianiu pieniędzy, to wybrali sobie niewłaściwą dyscyplinę. Sama organizacja zawodów kosztuje tyle, że nie mamy już środków, by więcej płacić zawodnikom. 

Opaas dotrzymał słowa. Jak zapowiedział, tak uczynił i w kolejnym sezonie zabrakło go już na listach startowych zawodów w skokach narciarskich. Dziś prowadzi wraz z żoną sklep z asortymentem budowlanym i remontowym. Jest ponadto wielkim miłośnikiem golfa, któremu oddaje się w każdej wolnej chwili. 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12640) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kołczan bywalec
    @Marvin

    "Także konkurencja w skokach az tak mała nie jest." No błagam Cię xD. Porównując to do piłki, to w samej Polsce jest na pewno więcej klubów piłkarskich niż wszystkich aktywnych skoczków, każdy po 20-25 zawodników. Dodatkowo skoki są uprawiane na poważnie w jakichś 15 krajach na świecie, kiedy piłka jest popularna w conajmniej 150, więc wszelkie porównania są, wybacz ale nie ma miejscu :)

  • deo stały bywalec
    @Marvin

    Teraz już "przeciętniak" w Pucharze Świata też bez problemu utrzyma. Ponieważ za czasów Małysza pieniądze dostawał pierwsze 6 teraz dostają pierwsza 30 za każdy punkt, ponadto przyajmniej w Polsce to co na kasku i na nartach to reklamy są do zawodnika a przy relacjach telewizyjnych nawet 50 zawodnik jest "atrakcyjny" reklamowo byle byl w PŚ. W Pucharze Kontynentalnym nie ma transmisji i nie ma reklam ani kasy.

  • Marvin początkujący
    @Krzewuszka

    W duzej mierze masz rację, tyle że skoczków do piłkarzy trudno porównywać z innego powodu. W sporcie drużynowym z jednej strony trzeba miec okazję aby pokazać formę, np. Lewy nie strzelilby połowy bramek gdyby nie akcje wyoracowane orzez jego kolegówn z drugiej nawet bedac rezerwowym ktory wchodzi na boisko od czasu do czasu tez można zdobyć takie same trofeum jak gracz podstawowy. Poza tym pamiętajmy, że skoczkowie zgłoszeni do konkursu PŚ to nie cały swiat skoków a tylko najlepsza liga, takze konkurencja nie jest az tak mała bi najpierw trzeba się wykazać w zawodach krajowych, następnie w słabszych ligach typu FIS CUP czy PK. Dopiero punktując w PK można otrzymać przepustkę do PŚ, o ile zawidnik zmiesci się w kwocie startowej. Także konkurencja w skokach az tak mała nie jest. Problemem jest powszechność tego sportu, o ile w nogę można a grac wszędzie na świecie to do skikow myszs byc przygotowane odpiwiednue obiekty ktorych budiwa i otrzymanie kosztuje b.dużo, do tego duże koszty sprzętu i problem z opłaceniem dobrego sztabu (doświadczony trener, fizjoterapeuta i psycholog to teraz standard). Podsumowując - leliej czy gorzej piłkę mizna kopać wszędzie, a skakać tam gdzie ktoś wyłoży na to spiro kasy. Obecnie zawodnik ze swiatowej czołówki może utrzymać rodzinę, ale przeciętniak juz miałby z tym problem

  • Krzewuszka początkujący
    @Kolos

    Takie niestety jest życie :D Na to, jak wyceniana jest praca sportowca, wpływ mamy my, kibice. Żeby np. piłkarze nie zarabiali tak dużo, ludziom musiałaby się na dobre znudzić piłka nożna.

    Wizerunek wspomnianych przed chwilą piłkarzy znajdziemy niemal wszędzie – na paczkach chipsów, w reklamie szamponu przeciwłupieżowego, na zeszycie etc. Dlaczego piłkarz miałby nie zarabiać, skoro ktoś inny na nim dobrze zarabia?

    Powiedzmy sobie również uczciwie, nie umniejszając nikomu sukcesów, że prawdopodobieństwo osiągnięcia czegoś wielkiego w skokach na poziomie światowym jest znacznie większe niż w wielu innych dyscyplinach sportowych. Wynika to oczywiście z małej liczby osób trenujących tę dyscyplinę. Na domiar złego mnóstwo dzieci nie ma po prostu żadnych realnych szans na rozpoczęcie przygody z tym pięknym sportem.

    Swoją drogą ciekawe, który z tutejszych użytkowników marzył jako dziecko o wielkiej karierze piłkarza, a nawet robił coś w tym kierunku? :D

    Konkurencja w innych dyscyplinach jest po prostu olbrzymia i rynek docenia najlepszych

  • Introverder profesor

    "Jestem żywicielem rodziny, a moje przychody są dużo niższe od najniższej krajowej" - co na to powiedzieć.. Brak słów po prostu. Vegard Opaas się nie opasł na skokach można też to tak skwitować też ;).

  • Tomasz_Olejek początkujący
    Bernat Sola

    Nie wiedziałem, że Bernat Sola był buntownikiem już 30 lat temu. :-)

  • Kolos profesor

    Minęło 30 lat i wiele się nie zmieniło... Co prawda teraz najlepsi skoczkowie są w stanie utrzymać się ze skoków, ale w porównaniu do wielu innych dyscyplin zarabiają grosze...

  • Grozny_Wasacz doświadczony

    Wiadomo ile nacji i zawodników jest teraz zgłoszonych do Planicy? Ma może ktos informacje na ten temat, np: @Kwaku? ;)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl