Powrót Wolnego do Planicy. "Na górze trzęsły się nogi"

  • 2021-03-24 22:15

- Wiedziałem, że pojadę do Planicy. Wcześniej ustalaliśmy to z trenerami - powiedział Jakub Wolny na temat powołania do składu na ostatnie konkursy 42. sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Przed tygodniem 25-latek nieszczególnie spisał się na drugoligowym froncie w Zakopanem. - Takie coś nie powinno mieć miejsca - komentuje warunki, w których toczyła się rywalizacja na Wielkiej Krokwi.

- Panujące dziś warunki były nierówne, ale najważniejsze, że było bezpiecznie. Takie są skoki, oby w kolejnych dniach było bardziej sprawiedliwie. Cieszę się bardzo, że tutaj jestem. Przede wszystkim oddaję skoki, które sprawiają mi radość. Zapowiada się fajny weekend - mówi 27. zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2020/21, który środowe kwalifikacje w Planicy zakończył na 21. miejscu.

Czy Wolny postanowił zaatakować od początku pobytu na Letalnicy? - Pierwszy skok na pewno nie był full gaz... Ten obiekt jest jednym z przyjemniejszych mamutów, ale czuje się do niego duży respekt, kiedy czeka się na swoją próbę. Skakałem już tutaj, ale przyznam się, że po dłuższej przerwie od lotów trzęsły mi się nogi na górze. Być może brzmi to dziwnie, bo zacząłem od 224 metrów, ale tak było. Siadając na belce wszystko dzieje się już jednak automatycznie - zdradza 25-latek.

Jak reprezentant Polski ocenia przygotowanie Letalnicy do wyjątkowo późnego finału sezonu zimowego? - Podczas serii treningowych zeskok był super, ale w kwalifikacjach trochę go już przymroziło. I tak uważam, że skocznia jest przygotowana ekstra - komentuje.

25-latek w miniony weekend rywalizował w Pucharze Kontynentalnym w Zakopanem, gdzie nie odegrał kluczowej roli. Czy przeciętne wyniki zachwiały jego pewność siebie w kontekście potencjalnego wyjazdu do Słowenii? - Wiedziałem, że pojadę do Planicy. Wcześniej ustalaliśmy to z trenerami. Podczas Pucharu Kontynentalnego, zwłaszcza podczas najazdu, przeszkadzał mi ból szyi. Byłem spięty i nie miałem możliwości naturalnie się odbić - tłumaczy swoje niepowodzenie skoczek.

Rywalizacja na Wielkiej Krokwi toczyła się w szalonych warunkach wietrznych. - W sobotę, kiedy po treningu odwołano zawody, była jakaś paranoja... Ustawia się korytarz powietrzny, na sekundę pojawiała się możliwość oddania skoku i od razu zapalano zielone światło, a po chwili warunki były diametralnie inne. Takie coś nie powinno mieć miejsca... - wyraża swoje zdanie Wolny.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (2763) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • W Punkt doświadczony

    Czyli, jak sie okazuje, mogą być jeszcze mniej profesjonalni "puszczalscy" jak Sedlak.
    I to się nadaje do prasy!

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl