"Błędy" i "niemoc". Kubacki oraz Stoch o czwartkowym potknięciu w Planicy

  • 2021-03-25 20:33

Dawid Kubacki oraz Kamil Stoch po raz pierwszy w tym sezonie nie awansowali do punktowanej "30" zawodów z cyklu Pucharu Świata. Podopieczni trenera Michala Doležala zajęli kolejno 31. i 32. miejsce. Jak obaj skomentowali swoje czwartkowe loty na odległość 200,5 metra?

Dawid Kubacki (31. miejsce):

- Co powiedzieć? Bardzo mi przykro, że tak się stało... Po rozmowie z trenerami okazało się, że było w tym trochę mojej winy, bo ten skok nie był tak fajny, jak środowe czy próbny w czwartek. Przez to wylądowałem dalej w klasyfikacji konkursu, ale trzeba to przyjąć na klatę i pracować dalej. Co innego zostaje? - mówi mistrz świata z 2019 roku.

- Na moim poziomie nie chodzi o łapanie się do "30". Stawką jest walka o czołową "10". O to walczy się cały czas. W środę pokazywałem, że potrafię plasować się wysoko na mamuciej skoczni, ale tym razem mój błąd i być może brak szczęścia do warunków poskładały się na czwartą dziesiątkę - kontynuuje 31-latek.

- Odbicie było za bardzo "zabrane od góry", przez co brakuje rotacji za progiem. Przy słabszych warunkach traci się wysokości, nie zyskuje się prędkości i nie ma z czego lecieć. To zaważyło na tym, że ledwo przekroczyłem punkt konstrukcyjny - dodaje Kubacki.

- Wydawało mi się w pierwszej chwili, że próg oddał i wszystko było w porządku, a kilkanaście metrów dalej miałem uczucie zarzuconego worka piasku na plecach. Ziemia zaczęła się bardzo szybka zbliżać, wówczas bardzo się zdziwiłem. Po wylądowaniu zdawałem sobie sprawę, że może być różnie... Widziałem przebieg zawodów przed swoją próbą, trzeba było daleko skakać, żeby być w czołówce.

Do finału nie dostało się także kilku innych skoczków z czołówki, z Halvorem Egnerem Granerudem na czele. - Na początku, w cudzysłowie, pocieszało mnie to. Tak trafiliśmy z warunkami, ale po rozmowie z trenerem jasne stało się, że nie tylko warunki na tym zaważyły. W lepszych być może nie byłoby problemu z awansem do drugiej serii, ale było w tym trochę mojej winy - przyznaje reprezentant Polski.

Kamil Stoch (32. miejsce):

- Opadła złość i negatywne emocje, ale dalej czuję niemoc i beznadzieję... Nawet nie wiem, jak nazwać to, co dzieje się teraz w mojej głowie - nie ukrywa 33-latek.

- Wydaje mi się, że robię wszystko, a nic nie działa. Im bardziej się staram, tym skutek staje się odwrotny od oczekiwanego - kontynuuje Stoch. 

- Trener chce mi pomóc i robi wszystko, bym skakał najlepiej. Problem tkwi we mnie, bo ja nie potrafię zrobić tego, czego oczekuje ode mnie trener - wskazuje dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.

- Najbardziej szkoda, że nie potrafię się ucieszyć lotami, bo w tym celu przyjeżdża się do Planicy. Chce się polatać, czerpać z tego radość i satysfakcję. Na razie jest tylko mordęga i zero przyjemności. Mam nadzieję, że coś się odmieni i będzie mi dane się ucieszyć. Pal sześć wyniki czy tabelki, chodzi o samo czerpanie radości z lotów. Tego sobie życzę i o to powalczę do ostatniego skoku - zapowiada trzykrotny mistrz olimpijski. 

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4923) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • wiola4697 profesor

    Chłopaki głowy do góry! Jesteśmy z Wami, zawsze! Bez względu na wszystko

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl