Polska-Słowacja. A jak było na skoczniach?

  • 2021-06-14 06:39

Bilans oficjalnych meczów międzypaństwowych pomiędzy Polską a Słowacją, naszym dzisiejszym rywalem w pierwszym meczu podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej jest korzystniejszy dla naszych rywali. Na skoczniach jednak na przestrzeni lat było zupełnie inaczej, choć i od tej reguły zdarzały się wyjątki. Ale niech dzisiejsze spotkanie piłkarskie stanie się dla nas przede wszystkim asumptem do przypomnienia pewnej postaci, która z pewnością na nie zasługuje. 

Zdarzyło się w Zakopanem


Letnie Mistrzostwa Polski 1999. To był bardzo smutny i trudny czas dla polskich skoków. Trudny do tego stopnia, że podczas krajowego czempionatu wszystkich zawodników gospodarzy leje występujący gościnnie skoczek zza południowej granicy - Słowak Peter Kostial. O cztery punkty wyprzedził wówczas sklasyfikowanych ex-aequo na drugim miejscu Małysza i Mateję. Spośród aktualnych reprezentantów Polski tamte zawody pamiętają jeszcze Stefan Hula i Piotr Żyła, którzy uplasowali się odpowiednio na 64. i 71. miejscu. Bezpośrednio za tym drugim znalazł się z kolei aktualny trener naszych juniorów Daniel Kwiatkowski. Wspomniany Kostial nie był zawodnikiem wysokiej klasy. Dość powiedzieć, że nigdy w swojej karierze nie wystąpił w konkursie głównym Pucharu Świata ani nawet Letniego Grand Prix. Taki poziom wystarczył jednak wtedy do ogrania wszystkich polskich skoczków na ich terenie.

30 marca 2008 roku w zupełnie innej już skokowej rzeczywistości podczas mistrzostw Słowacji w Szczyrbskim Jeziorze nastąpił srogi polski rewanż. Wtedy główne role odgrywali  zaproszeni do udziału w zawodach Polacy. Wygrał Piotr Żyła, o pół punktu wyprzedzając Wojciecha Skupnia. Trzeci był Rafał Śliż, a najlepszy z miejscowych, Martin  Mesik, któremu oficjalnie przyznano tytuł mistrza Słowacji, zajął czwarte miejsce.

Junior level master

Najgorszy okres w historii polskich skoków to chyba jednak przełom lat 80 i 90. Po zakończeniu kariery przez Piotra Fijasa próżno było szukać u nas zawodnika, którego na międzynarodowej arenie nie musielibyśmy się wstydzić. Tymczasem w barwach Czechosłowacji, a potem już Słowacji, skakał zawodnik, którego z kolei jego rodacy zdecydowanie wstydzić się nie musieli. Podobno do czechosłowackiej kadry wpychano czasem na siłę Słowaków, nawet kosztem dużo lepiej dysponowanych Czechów. Takie miały być nieformalne ustalenia wewnątrz federacji. Pomimo tego swego rodzaju handicapu tylko jeden zawodnik ze wschodniej części połączonej republiki zdołał wypłynąć na szerokie sportowe wody. Był nim Martin Švagerko. 

Urodził się w 1967 roku w Bańskiej Bystrzycy. Skakać zaczął w wieku 10 lat w swojej rodzinnej miejscowości. - Wcześniej już odbijałem się ze śniegowych progów, więc nie miałem w sobie strachu - opowiadał w rozmowie z portalem Sport.pravda.sk. - Zresztą kiedy skaczesz od dziecka, nie czujesz tego strachu, traktujesz to jak jazdę na rowerze. Problemy mogą się zacząć dopiero po pierwszym bolesnym upadku. Nie twierdzę, że skoki narciarskie to bezpieczny sport, ale jest bezpieczniejszy niż piłka nożna czy hokej - przekonywał. Swoją drogą ostatnie wydarzenia z EURO 2020 mogą dać do myślenia, czy rzeczywiście nie ma  w tym stwierdzeniu odrobiny racji. 

Gdy Švagerko wkraczał w świat międzynarodowych skoków, wydawało się, że oto na firmamencie sportów zimowych pojawia się nowa gwiazda. Świetnie się bowiem zapowiadał jako młodzieżowiec. Na juniorskich mistrzostwach świata zadebiutował już jako 16-latek w 1983 roku w Kuopio i zajął tam piąte miejsce, wyprzedzony tylko przez zawodników o dwa lata starszych. Rok później w Trondheim był już najlepszy, choć przez problemy z lądowaniem drugiego zawodnika wyprzedził o zaledwie 0,3 pkt. Tyle szczęścia nie miał już w następnym sezonie. Skakał najdalej, ale za sprawą niskich not za styl przegrał podium o zaledwie 0,2 pkt.

Czerwonoocy z NRD

Wkrótce potem przyszły pierwsze sukcesy seniorskie. W grudniu 1986 roku wygrał konkurs Pucharu Świata w Chamonix, a kolejnej zimy był trzeci w Sapporo. - Ten sukces w Chamonix miał swoje dwa oblicza. Mój przyjaciel, również Słowak, Miro Slušný, upadł bardzo groźnie podczas treningu i złamał łopatkę. Przez długi czas nie wiedziałem, co się z nim dzieje. Tym większym wyczynem było to, że udało mi się wygrać ten konkurs. Po pierwszej serii zajmowałem pozycję lidera z dwoma innymi zawodnikami. Skok w drugiej części zawodów nie był najlepszym w moim życiu, ale pozwolił na pokonanie rywali - wspominał po latach były skoczek. Z tamtego okresu ma jeszcze inne wspomnienia. - Pamiętam, że gdy rano spotykałem czerwonookich zawodników z NRD, wiedziałem, że po południu ciężko będzie ich pokonać. Nie było wówczas skutecznych kontroli antydopingowych. 

Talent Słowaka nie rozwijał się tak, jak tego oczekiwano i tak, jak według wszelkich prognoz miał i mógł się rozwijać. Kolejnych sukcesów indywidualnych w zawodach najwyższej rangi brakowało, choć na zapleczu Pucharu Świata potrafił spisywać się bardzo dobrze. Niemniej Švagerko stał się niezwykle cennym uzupełnieniem reprezentacji Czechosłowacji podczas dużych imprez. W 1989 roku w Lahti między innymi dzięki jego skokom drużyna naszych południowych sąsiadów po zaciętej walce wyprzedziła drużynę Związku Radzieckiego i zapewniła sobie brązowy medal. W 1993 roku podczas czempionatu w Falun Czechosłowacja już formalnie nie istniała. Mimo to FIS wyraziła zgodę na to, by podczas konkursu drużynowego Czesi i Słowacy wystawili połączony zespół, który wywalczył tytuł wicemistrzów świata. Dla porównania reprezentacja Polski w Lahti zajęła 12. pozycję, a w Falun nie była w stanie wystawić drużyny, choć takowe desygnowały wtedy nawet Ukraina i Kazachstan. 

Skoki na marginesie

Karierę zakończył w wieku zaledwie 27 lat. Nie bez znaczenia była w tej kwestii zmiana stylu z klasycznego na V. - W 1992 roku nie pojechałem na igrzyska do Albertville, ponieważ nagle okazało się, że zaczęli mnie przeskakiwać chłopcy, którzy lepiej opanowali nowy styl. To była nie tylko zmiana samego sposobu latania, ale i zmiana sprzętu. Skakałem w końcu po nowemu, ale wkrótce zacząłem mieć dość. Nie miałem problemów z awansem do drugiej serii, ale przestało mnie bawić zajmowanie miejsc w trzeciej dziesiątce. Nawet podróże po świecie zaczęły mnie w końcu nudzić. Pożegnałem się ze skokami w 1994 roku na skoczni w Králíkách. Miałem potem sytuacje, że namawiano mnie do powrotu na skocznię, ale nikomu nie udało się mnie do tego przekonać, nikomu niczego nie musiałem już udowadniać. 

Po 1993 roku, kiedy doszło do rozpadu Czechosłowacji, w Słowacji zaczęto kłaść nacisk na finansowanie wybranych tylko dyscyplin sportowych. Skoków nie było na tej liście. Jakkolwiek funkcjonowały one w jakimś stopniu, tak trudno było oczekiwać wymiernych sukcesów po reprezentantach tego kraju. Najlepszym z nich na przestrzeni lat okazał się Martin Mesik, ale 49 punktów Pucharu Świata zdobytych na przestrzeni całej kariery szału nie robią. Dziś słowackie skoki przed śmiercią ratują prywatne inicjatywy lokalnych pasjonatów w Selcach i Bańskiej Bystrzycy. Ciężka praca u podstaw zaczyna przynosić pierwsze efekty. Jest zatem nadzieja, że Słowaków zobaczymy jeszcze kiedyś w Pucharze Świata. 

Polecamy nasz obszerny artykuł z 2015 roku dotyczący początków reaktywacji skoków na Słowacji: Słowackie skoki odżyją? "Zeszłego lata zaczęliśmy od zera"


Adrian Dworakowski, źródło: Sport.prawda.sk + informacja własna
oglądalność: (6058) komentarze: (36)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Przecież Beenhakker nie wyleciał po EURO...
    A co ma mecz RFN – Austria z MŚ 1982 do Nawałki, Sousy czy Beenhakkera, to już tylko Duch Święty chyba wie.

  • dar06_ weteran
    @dervish

    Głupoty piszesz o Nawałce
    Trener który awansował do euro i nie przegrał w turnieju meczu,w eliminacjach pokonując Niemców mistrzów świata
    Czyżbyś zapomniał o tym ?
    Awansował do Mundialu w Rosji i tam popełnił błędy w linii obronnej jak pisałem wcześniej i od tych żółtodziobów nie było w naszych mocy
    Kompromitacje to zrobił Holender na euro z nami i bardzo dobrze że Lato jego wywalił a teraz los czeka z tym kolejnym trenerkiem który kompletnie nie zna na taktyce i na zawodnikach
    Ale co wymagać od prezesa Bonka jak sam był beznadziejnym trenerem i takiego nam zafundował ,tylko ma wielkie ego i wie najlepiej . przypomina słynnego Bolka ....tylko ja ja ja

    Cały świat na Espana 82 widział na meczu RFN-Austria że nić nie było wspólnego z grą ,gwizdy kibiców a oni przez 90 minut stali na boisku i nawet nie pozorowali ze mają ze sobą grać
    To jest skandalem w dziejach Mundialów ,i za to obie reprezentację powinni być wykluczeni
    W Wikipedii zapisane jest jaką Hańba w Gijon

  • dervish profesor
    @dar06_

    Nawałka? Toż to autor największej kompromitacji w dziejach polskiego futbolu.
    Cały swiat rechotał z naszej kadry podczas meczu z Japonią. W ogóle cały mundial w Rassijii to była jedna wielka kompromitacja Nawałki. Co to za trener który w meczu o honor najpierw każe drużynie grać w chodzonego i godzić sie na jałmużnę ofiarowaną nam przez Japończyków (dla nich ten mecz to była zwycięska porażka) by w końcówce kazać piłkarzom kłaść się ma murawie by dokonać "strategicznej" zmiany która tak jaki cały mundial się temu "wielkiemu" trenerowi nie udała -taki miał posłuch u piłkarzyków. ;)

    Nawałka nie ma legitymacji by teraz radzić, krytykować czy oceniać. Jako trener stracił twarz podczas MŚ w Rosji.

    P.S.
    Sołza to niezły komediant, dobrze go podsumował Henryk Kasperczak. Brzęczek był kiepski ale przynajmniej podejmował logiczne decyzje i jego kadra nie przegrywała meczów z nizej notowanymi rywalami. Mimo że nie miała prawie nic do powiedzenia z rywalami wyżej notowanymi to robiła swoje wygrywając ze średniakami prezentującymi zbliżoną klasę.

    A w ogóle to Zibi Top! Pan Prezes zachowuje się jak pijany słoń w składzie porcelany. Wygląda na to, że na starość postradał zmysły.

  • dar06_ weteran

    Długo zastanawiałeś na odpowiedzą
    Zielony jesteś w kwestii sportu , to trzeba wymyślić prywatywny atak
    Nie martw radomiaczku, wasz awans do ekstraklapy jest dziełem przypadku i tylko na rok i z hukiem powrót na kartofliska ,a tam dziadunio czeka i będzie miał 76 latka i znowu wam strzeli bramkę

    ----- moderacja -----
    Wyhamuj trochę z tymi zaczepkami. Skąd tu jakiś Radomiak i co tu chodzi? Do rzeczy i spróbuj chociaż przyłożyć się wreszcie do formy swoich komentarzy, bo nie jest łatwo cokolwiek zrozumieć
    --------------------------

  • Oczy Aignera profesor
    @dar06_

    Twój kolejny komentarz, którego nikt nie potrafi pojąć.
    W zasadzie wchodzisz już na taki poziom, że nawet Twoich zamysłów nikt nie rozumie.

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @kwak11234@wp.pl

    Remis z Hiszpanią? Jak będziemy grać tak jak wczoraj to oni nas rozjadą.

  • dejw profesor
    @Julixx05

    Policz sobie ile mamy grup, ile ekip wychodzi bezpośrednio i ilu potrzeba do obsadzenia fazy pucharowej..

  • Julixx05 weteran
    @ironicznie_skikomicznie

    a nie 2 drużyny z 3 miejsc?

  • papa_s weteran
    Bilans się polepszył

    Niestety:(

  • ironicznie_skikomicznie doświadczony
    @kwak11234@wp.pl

    Tak, zremisują z Hiszpanią. Tak mniej więcej 0:4 albo 0:5, parafrazując słynną "wygraną" z Anglikami na Wembley 1:1. Sousa to zwykły PR-owiec, w opowiadaniu bajek i baśni jest dobry, ale to przecież każdy średnio inteligentny człowiek widział od samego początku. Nie wiem, gdzie ty kwaku słyszałeś u niego płynny angielski, jak to jest dla ciebie płynny, to strach się bać o twój. Gość non stop się jąka i zastanawia co powiedzieć, a w wypowiedziach błąd na błędzie. On nawet nie potrafi poprawnie się wypowiadać w liczbie mnogiej, a zasób słownictwa na poziomie A1. I boli mnie tylko to, że bardzo dobry kupon (reszta trafiona) nie wszedł przez tych patałachów, bo jednak założyłem, że coś tam celnie kopną i będzie wymęczony remis.

    PS. I w jakich barażach, człowieku na Euro nie ma żadnych baraży, awansują poza pierwszymi dwoma do 1/8 cztery drużyny z trzecich miejsc z najlepszym wynikiem.

    @fridka akurat wielkość państwa do wyników ma się tak, jak prosciutto do dżemu. Gdyby wielkość państwa/liczba ludności decydowały, to co cztery lata w MŚ finał byłby Chiny - Indie.

  • fridka1 profesor

    Ja już jestem Panią w wieku średnim i od 2002 roku mam bekę przed każdym mundialem i ME. Jak sobie przypomnę balonik przed mistrzostwami w Korei i Japonii to obecne ME i oczekiwania przy tamtym to pikuś. Zadziwia mnie tylko niezachwiana wiara kibiców, że "tym razem będzie inaczej niż zwykle". Jest dokładnie tak samo jak zawsze. Niby duży kraj, a potrafimy dostać baty od malutkiego kraju. Pomijając już konkretne dyscypliny sportu to u nas zwyczajnie dzieciaki się do sportowego trybu życia nie garną . W Niemczech czy Norwegii mają sport we krwi, wystarczy mały spacer i zobaczysz "babcie z kijkami" i dzieciaki,które ledwo chodzą ale już uczą się jazdy na nartach czy łyżwach. Podobnie w maleńkiej Słowenii. Trafiły nam się skoki jak ślepej kurze ziarno i myślimy, że jesteśmy sportową potęgą w ogóle, a tymczasem Węgry medalowo biją nas na głowę co igrzyska.

  • kwak11234@wp.pl profesor

    Polacy dali z siebie wszystko, w sobotę będzie pięknie. Lepszy rywal, nic nie muszą, a mogą.
    Z niczego- zaskoczą co najmniej remisem.

    Miejmy nadzieję(;

    A co do trenera, " Polaczki" zafascynowani zagranicznym trenerem, jego ubiorem i biegłym angielskim, pomyśleli, że euro będzie nasze, a okazało się, że to ta sama liga jak " wuja", tylko różnica jest taka, że Juras wygrywał z średniakami i zapewne wczoraj ze Słowacją zrobiłby chociaż cenny 1 punkt, ważący czy Polska zagra w barażach, czy nie.
    Czerwiec to słaby miesiąc, Świątek w słabym stylu odpada z singla w ćwierćfinale, a turniej wygrywa oszustka z Czech ( czyt. mało sportowe zachowanie w półfinale debla, zacierając bezczelnie ślad) Potem dotkliwa porażka Polaków z Brazylią w Lidze Narodów, to samo Panie. A teraz blamaż w meczu otwarcia na EURO 2020+1

    I teraz odpowiedzmy sobie, dlaczego kochamy tak zimę?
    Miejmy nadzieję, że tak będzie za parę miesięcy (:

  • pogromca januszy weteran

    Pavel ma rację, zmiana trenera na kilka miesięcy przed turniejem była błędem. Nie bronię tutaj Brzęczka, bo był słabym selekcjonerem, ale należało chociaż poczekać z tym do końca mistrzostw. Tak czy siak nic byśmy nie zwojowali, ale mielibyśmy klarowną sytuację - Brzęczek out, Boniek out, pół kadry do zwolnienia, rusza generalna przebudowa, a tak? Mamy pomieszanie z poplątaniem, nie wiadomo kogo winić - czy trenera czy piłkarzy czy jeszcze kogoś innego; czy zostawić Sousę czy nie (w końcu wziął kadrę z marszu).

  • Raptor202 profesor
    @Kamil G

    Mundial w Rosji widziałeś? Albo mecz z Danią? Kadra Nawałki skończyła się po Euro 2016.

  • dar06_ weteran
    @Kamil G

    Zibi Adama zwolnił
    A Nawałka jedyny miał na tych kopaczy dobry pomysł - ale przed mundialem w Rosji go zaszczuto, że jest nudny i przewidywalny - i dal się niepotrzebnie zbajerować, zaczął zmieniać w obronie na żółtodzioba Bednarka czy słabego Cionka i skończyła się przygoda na jednym wygranej
    A Wystarczyło oszlifować skład wprowadzając powoli młodych i przy trenerze Nawałce to by funkcjonowało.
    Nawet Brzęczek to w miarę ogarniał że średniakami
    Ale Sousa to jest elegancki bajerant, a to wystarczyło na naszego prezesa nie po raz pierwszy w swoim życiu na tzw kolegów z boiska oszustów,złodziejaszków ,krętaczy....a może i on w tym bagnie siedzi ?

  • Seba Aka Krzychu profesor
    @Kamil G

    Tylko, że Nawałka sam przestał pełnić funkcję selekcjonera naszej kadry.

  • dar06_ weteran
    @Oczy Aignera

    Masz jakieś wątpliwości ? ze dziadunio upokorzył radomiaczka , tego nawet nie mają wątpliwości wierni kibicie tego klubu ze tak się stało ...a ty masz he ze może ten bramkarz będzie w przyszłości reprezentował nasz kraj kto wie ?
    Nawet onet sport pisał o tym...ale co ty wiesz, no właśnie

  • Kamil G bywalec
    @dejw

    Błędem to było zwolnienie Nawałki

  • dejw profesor

    Co by nie mówić o polskich piłkarzach, to dokonali jednak historycznych rzeczy. Nie dość, że są drugą w historii reprezentacją, która w jednym meczu Euro i dostaje czerwień i ładuje swojaka; to zostali też ekipą, która mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor sprowadziła do jednego spotkania. I oczywiście go w wielkim stylu prze[***]. Ze Słowacją. SŁOWACJĄ do ch[***].

    @Pavel
    Według mnie, znacznie większym błędem było zwolnienie Brzęczka dopiero w marcu.

  • Oczy Aignera profesor
    @dar06_

    "Radomiaczkowi"? Szkoda słów na Ciebie. Najpierw się dowiedz, czego wczoraj dokonał Radomiak.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl