Nie tylko Jan Bokloev. Szwedzkie sukcesy w Pucharze Świata

  • 2021-06-23 05:58

Pierwsze skojarzenie przeciętnego kibica, gdy mowa o skokach narciarskich w Szwecji, czyli kraju naszego dzisiejszego rywala podczas piłkarskich Mistrzostw Europy, to oczywiście Jan Bokloev. I rzecz jasna nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Postać, która zrewolucjonizowała skoki, przesłania jednak trochę innych zawodników z tego okresu, którzy popadli w niesłuszne zapomnienie. 

Szwedzi zdobyli dwa medale olimpijskie i osiem krążków mistrzostw świata, ale miało to miejsce głównie przed wojną i w latach 50., kiedy drużyny z północy Europy wciąż miały wypracowaną przez lata przewagę nad resztą świata w konkurencjach narciarstwa klasycznego. Na kolejną zdolną generację musieli czekać do lat 80. Na temat Jana Bokloeva napisano już jednak więcej niż wszystko, dlatego tym razem warto przypomnieć jego  kolegów z reprezentacji. 

Zanim na dobre rozbłysła gwiazda Bokloeva, przez chwilę mogło się wydawać, że to Staffan Tallberg będzie najjaśniejszą przez lata szwedzką postacią na skoczniach. Rewelacyjny nastolatek podczas przedświątecznych zawodów Pucharu Świata w Sapporo w 1987 roku zajął zupełnie niespodziewanie trzecie i szóste miejsce. Po tym sukcesie zyskał miano czarnego konia w kontekście Turnieju Czterech Skoczni. I rzeczywiście początek imprezy potwierdził, że występ w 17-letniego zawodnika w Japonii nie był przypadkiem. W niemieckiej części Turnieju zajął drugą i trzecią lokatę, urastając do miana jednego z faworytów do wygrania cyklu, choć Matti Nykaenen mógł się wydawać poza zasięgiem. Ale w Austrii niedoświadczony reprezentant Szwecji nie poradził sobie z presją. Odległe lokaty sprawiły, że w generalce TCS zajął 12 pozycję. 

Tallberg wspomina jednak tamte czasy z dużym rozrzewnieniem, pamięta jak śledzony do tej pory tylko przez największych pasjonatów Turniej stał się nagle sprawą narodową. W okresie noworocznym tylko film fabularny Ivanhoe cieszył się większym zainteresowaniem szwedzkich widzów. Występ ten stanowił dla niego przygrywkę do całkiem udanej kariery zawodniczej. Jeszcze jako junior zdobył dwa medale, srebrny i brązowy, mistrzostw świata młodzieżowców, a w Pucharze Świata siedem razy plasował się w trójce najlepszych. Podczas igrzysk w Calgary dwukrotnie był ósmy. Karierę zakończył w 1996 roku, mając ledwie 26 lat.

- Byłem stosunkowo młodym zawodnikiem spokojnie mogłem jeszcze skakać przez kilka lat, ale nie kalkulowało się to finansowo. Otrzymywaliśmy wtedy 50 000 koron rocznie, tego nie dało się porównać z wynagrodzeniem, jakim mogli się cieszyć przedstawiciele innych nacji. Ogromna szkoda, że szwedzkie skoki praktycznie skończyły się w tym momencie, można było kontynuować to, co szło tak dobrze - żalił się po latach. 

Dwa lata wcześniej karierę zakończył starzy brat Staffana, Per-Inge. Ogólnie rzecz biorąc był dużo mniej utalentowanym od niego skoczkiem, ale również zapisał się w historii Pucharu Świata jako jego "podiumowicz". W 1991 roku po zaciętej walce wyprzedził na skoczni Kulm o zaledwie pół punktu Franci Petka z Jugosławii i uplasował się na trzecim miejscu. W ten sposób powetował sobie brak szczęścia sprzed trzech lat. Wtedy jednoseryjny konkurs w norweskim Meldal, które jedyny raz gościło PŚ, zakończył na czwartej pozycji. 

Kolejny znaczący zawodnik szwedzki po Staffanie Tallbergu i Janie Boklovie przełomu lat 80. i 90. to Mikael Martinsson. Przez dwa lata był zawodnikiem ścisłej światowej czołówki, rywalizację w Pucharze Świata kończył na piątym (1991 r.) i szóstym (1992 r.) miejscu. Sześć razy plasował się na podium poszczególnych konkursów. Rozpoczął zwycięstwem u siebie, w Falun w marcu 1991 roku, zakończył na innej szwedzkiej skoczni, w Örnsköldsvik rok później, plasując się na trzeciej pozycji. To ostatnie jak dotąd miejsce Szweda na pudle zawodów najwyższej rangi. Bardzo bliski zajęcia miejsca w czołowej trójce był w 2001 roku Trondheim Kristofer Jaafs, który przewodził stawce po pierwszej serii loteryjnych zawodów. W końcowej klasyfikacji zmagań uplasował się jednak na czwartym miejscu.


Martinsson nie miał jednak szczęścia do dużych imprez. Tylko podczas mistrzostw świata w lotach w Harrachovie w 1992 roku znalazł się w czołowej "10", dolatując do ósmego miejsca. Z międzynarodową karierą na dobrą sprawę pożegnał się po sezonie 1993/94, ale kolejnej zimy wystartował jeszcze podczas Pucharu Świata w Falun i podczas drugiego konkursu niespodziewanie zajął 10 miejsce. Kończąc karierę, miał dopiero 27 lat, ale nie miał wyjścia, bo ze skakania chleba nie było.

Można żałować, że w czasie, kiedy Szwecja miała silny i wyrównany zespół konkursy drużynowe były jeszcze rzadkością. Wówczas rozgrywano je głównie na dużych imprezach, a do kalendarza Pucharu Świata ten format rywalizacji włączono w 1992 roku i nie rozgrywano go szczególnie często. W czasie pierwszej takiej batalii w historii, która w odbyła się w Predazzo, skoczkowie z Kraju Trzech Koron do końca walczyli o podium, zajmując w ostatecznym rozrachunku czwarte miejsce. Najlepszy z kolei występ zespołu na dużej imprezie miał miejsce w Lahti w 1989 roku i była to piąta pozycja.

Dziś skoki narciarskie w Szwecji na poziomie Pucharu Świata uprawiają tylko panie. Męska kadra seniorów od kilku lat nie istnieje. Były skoczek Andreas Aren próbuje pracy u podstaw, licząc, że uda mu się przygotować kilku zawodników, którzy będą gotowi do występu w 2027 roku w czasie mistrzostw świata, które prawdopodobnie zorganizuje po raz kolejny Falun. 

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5486) komentarze: (36)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Co do miejsca rozgrywania EURO to nie wiem czym Azerbejdżan jest gorszy od np. Włoch czy Anglii? Lokalizacja jak każda inna, może ciut daleko, ale dopóki jest stadion na poziomie (a jest) to różnicy nie ma. Miejsce rozgrywania danych zawodów to sprawa drugo a nawet trzeciorzędna.

    Oczywiście inna kwestia to logistyka takiego EURO, co jest bez sensu bo potem są takie absurdy jak nasza grupa i kursowanie na mecze między Petersburgiem a Sewillą i z powrotem...

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Kawałek (całkiem spory) Kazachstanu akurat leży w Europie i jest to akurat odcinek granicy między Europą i Azją nie kwestionowany.

    Tu nie chodzi zresztą tylko o sport - Kaukazkie kraje należą do Rady Europy, należą do różnych struktur europejskich (nie tylko sportowych).

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Bardziej im się to opłaca niż latać na mecze np do Tajlandii czy Australii. Z resztą dorzucony do Europy w piłce jest np Izrael z powodów politycznych czy Kazachstan logistycznych. Nawet nie bardzo mam coś przeciwko, niech sobie grają, co prawda w eliminacjach europejskich pucharów można trafić wycieczkę pod chińska granicę, ale co zrobić. Mimo to organizacja wielkich imprez w takich miejscach jest oderwana od rzeczywistości i w większości przypadków decydują te same argumenty jak w przypadku mundialu w Katarze.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Azerbejdzan a ogólnie cały Kaukaz leży w zasadzie w Europie. A dokładnie to zależy od interpretacji i przyjętej granicy między Europą a Azją. W każdym razie kraje Kaukazkie czują się raczej częścią Europy skoro należą do różnych europejskich struktur, organizacji i federacji.

  • Pavel profesor
    @Wojciechowski

    Mniej więcej o to mi chodziło, użyłem skrótu myślowego. Czyli rozwijając, stadion w Azerbejdżanie i cała otoczka musiałaby być w najwyższym standardzie jeżeli miałoby to usprawiedliwiać robienie kilku tysięcy kilometrów, aby EURO rozegrać w Azji. Co więcej mówimy tu o kraju dalej uwikłanym w wojnę z Armenią co jeszcze bardziej podnosi kuriozalność całej sytuacji.

  • Wojciechowski profesor
    @Pavel

    Nie oznacza to też, że Azerbejdżan nie ma stadionu. Nie ma typowo piłkarskiego i tyle. ;)

  • Pavel profesor
    @Wojciechowski

    Jakoś trzeba te obiekty utrzymać i mocne związki potrafią jakąś imprezę załatwić, ale nie oznacza to, że stadion wielofunkcyjny jest tym do czego dąży piłkarski świat.

  • Wojciechowski profesor
    @Pavel

    Gdzie się odchodzi, tam się odchodzi. Taki Stadion Olimpijski w Berlinie ma się świetnie jako coroczna arena finału Pucharu Niemiec czy nie tak dawno finału Ligi Mistrzów.

  • Pavel profesor
    @Wojciechowski

    To jest stadion wielofunkcyjny, czyli relikt bardzo rzadko używany w meczach na najwyższym poziomie z powodu bieżni, a co za tym idzie oddalenia trybun od płyty boiska. Inne podobne używane na tym EURO to Olimpico w Rzymie czy La Cartuja w Sewilli. Obecnie odchodzi się od tego typu obiektu stawiając na stricte piłkarskie.

  • Kolos profesor
    @Wojciechowski

    No Niemcy to niezbyt, ostatnio, Chorwacja na pewno nie. Anglicy może i są mocni ale z mocnymi nie grała - wspomniana Chorwacja, tym bardziej Czechy i Szkocja to jednak niższa półka.

    Mocni są Belgowie, Włosi czy Holendrzy ale żaden ten zespół nie zagrał z drugim równie klasowym zespołem w fazie grupowej.

    Generalnie nie jest źle, ale zachwycać nie ma się czym. Jakieś nadzwyczajne EURO pod kątem wynikowo-stylowym to nie jest. W dodatku rozdęte do 24 ekip (ma to swoje plusy, ale też minusy). Zero niespodzianek.

  • Wojciechowski profesor
    @dar06_

    Boniek i tak odchodzi za dwa miesiące.

  • dar06_ weteran

    A najgorsze w tym wszystkim, oglądając nowe twarze wybrane przez Souse
    Jóżwiak, Frankowski ,Swiderski czy Puchacz już nie wspominając sparaliżowanego Płachetę
    To w najbliższej przyszłości z tymi graczami plus bramkarz Szczęsny, to nawet z Andorą nie wygrają meczu

    Sousa powinien dostać bilet w jedno stronę, tak jak Zibi top

  • Wojciechowski profesor
    @Kolos

    To kim są według Ciebie najlepsi oprócz Francji i Portugalii? Rozumiem, że ani Niemcy, ani Anglia, ani Chorwacja...

  • Kamil G bywalec
    @Oczy Aignera

    Gdyby to były skoki to finaliści byliby już znani

  • Kolos profesor
    @dejw

    Faktycznie padło trochę bramek jak dotąd na Euro. Ale pamiętajmy, że najlepsi jeszcze ze sobą nie grali (no była Portugalia - Francja ale gdyby nie dziwaczne karne to też by wiało nudą), gdy w 1/8 finału odpadną ostatni z drugiego szeregu i zostaną najlepsi to zacznie się nuda, urozmaicana od czasu do czasu rzutami karnymi.

    Generalnie EURO urozmaicone trochę na siłę tym rozrostem z 16 do 24 ekip. Koniec końców żadnych niespodzianek nie było - przed startem EURO nawet bez gry można było wytypować kto wyjdzie z poszczególnych grup i trudno było się pomylić.

  • dejw profesor

    Logistycznie to Euro to rzeczywiście koszmar, ale pod względem sportowym palce lizać. Kapitalne mecze, przepiękne bramki, dramaturgia i gigantyczny ładunek emocji w niektórych spotkaniach. Świetnie się to ogląda, na dokładkę też TVP bardzo dobrze trafiło z parami komentatorskimi, oczywiście poza jedną, tą która komentowała wczoraj i ma też dostać, o zgrozo, finał...

    Polacy niestety po wyrwaniu punktu Hiszpanom szybkie sprowadzenie na ziemię. Było parę fajnych momentów, ta ekipa jak się okazuje po blamażu ze Słowacją i ultratrudnej sytuacji meczowej ze Szwedami potrafi się spiąć i pokazać jaja, lider też robi co może (chociaż ta poprzeczka wczoraj przy 0:1 z pół metra na pustaka... do teraz nie mogę pojąć jak Lewy tego nie trafił), ale to za mało nawet na wyjście z takiej grupy. Robiąc takie regularne wielbłądy w obronie nie można liczyć na sukces.

    A na koniec taka mała refleksja, czy redaktorzy ze sj zdają sobie sprawę z tego, że powtarzanie w kółko tego samego żartu przestaje w końcu być zabawne, a zaczyna irytować?

  • Wojciechowski profesor
    @ironicznie_skikomicznie

    Nie moglibyśmy zająć wtedy 3. miejsca, bo gdyby powstała mała tabelka Słowacja – Polska – Szwecja, Polska w każdym wariancie byłaby przed Szwecją. Albo miałaby lepszą różnicę bramek w tej tabelce od Szwecji, albo większą liczbę zdobytych bramek.

    Liczba bramek w meczu Hiszpania – Słowacja nie miała już z naszej perspektywy znaczenia, bo nie liczyłaby się do małej tabelki.

  • ironicznie_skikomicznie doświadczony
    @Pavel

    Azerbejdżan nie ma stadionu? Olimpijski w Baku to supernowoczesny obiekt z 2015r. na 70 tys. miejsc.

    @Wojciechowski, w przypadku wygranej ze Szwedami i remisie Hiszpanów ze Słowacją, to każda z trzech drużyn mogła być na 1., 2. lub 3. miejscu. W małej tabelce wszystkie po 3 pkt. i zadecydowałyby bramki. A bilans zależałby od tego, jaką różnicą goli wygrała Polska i ile bramek padło w remisie ESP - SVK.

    Jak zwykle niezrozumiałe brednie językowe i brak wiedzy darusia skwituję wymownym milczeniem.

  • Wojciechowski profesor
    @Pavel

    Ogólnie się zgadzam, ale jak Azerbejdżan nie ma stadionu, skoro na nim grają i jest dużo większy od Narodowego w Warszawie? ;)

  • Pavel profesor
    @Wojciechowski

    Ogólnie to EURO to jakiś logistyczny koszmarek i ten kto wymyślił i klepnął taki format imprezy powinien dostać dożywotni zakaz działalności w piłce. Kolejny kwiatek po naszej grupie, gorszy bo zamierzony (u nas ten Petersburg wcisnęli bo wypadła Irlandia z powodu ograniczeń covidowych), to grupa A gdzie Szwajcaria najpierw grała w Baku w Azji, później w Rzymie, a następnie znowu w Baku. Jakaś makabra.

    Jeszcze mogę zrozumieć chęć organizacji EURO w różnych krajach, ale niech to będą państwa w miarę blisko siebie. Tu wcisnęli ten Azerbejdżan, który ani nie ma stadionu, ani nie leży w Europie, ani nawet nie jest blisko czegokolwiek. Po co? Cóż chyba każdy wie po co się organizuje imprezy w takich krajach jak np MŚ w Katarze :)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl