Wypadł z balkonu podczas lunatykowania - dramatyczna historia syna Heinza Kuttina

  • 2021-08-16 05:18

Phillip Kuttin zainspirowany sportową przygodą swojego ojca, najpierw świetnego zawodnika, a potem cenionego trenera, zdecydował się jako dziecko pójść w jego ślady. Tyle, że oprócz skakania na nartach przypinał jeszcze biegówki i wybrał sobie kombinację norweską jako dyscyplinę, w której zamierzał odnieść sukces. Świata sportu jednak nie zwojował, a obecnie wskutek wyjątkowo nieszczęśliwych okoliczności porusza się na wózku inwalidzkim.

Najcenniejszą pamiątką z czasów kariery sportowej dla Kuttina jest złoty medal zdobyty w drużynie podczas Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w 2015 roku. Indywidualnie syn obecnego trenera niemieckich specjalistów od kombinacji norweskiej nie notował większych sukcesów. W 2018 roku dal sobie spokój z wyczynowym uprawianiem narciarstwa. Zajął się innymi sprawami w życiu. Pracował m.in. jako technik serwisowy w drużynie skoczków narciarskich i biathlonistów. Przed rokiem dotknęła go tragedia.

- W ubiegłym roku, kiedy byłem w wojsku, zostałem zaprzysiężony jako dowódca grupy. Tego dnia doznałem udaru słonecznego. Była pełnia księżyca, położyłem się spać około północy. Podejrzewam, że podczas snu, zacząłem wędrować po pokoju. Miałem taki problem od dziecka ale zdarzał się rzadko, więc to ignorowałem. Po raz ostatni wydarzyło  mi się to cztery lata wcześniej. W końcu wypadłem z balkonu, z wysokości ośmiu metrów i uderzyłem plecami o krawędź betonowej płyty. Początkowo nie wiedziałem, gdzie jestem. Próbowałem się poruszyć, ale nie czułem nóg. 

Diagnoza lekarzy była druzgocąca. Kuttin uszkodził nieodwracalnie trzy kręgi piersiowe, doznał złamania pięciu żeber, łopatki i obojczyka. Dzień później przeszedł operację w klinice w Linzu. Następnie zapadł w sen na półtora dnia, ma jednak nieodparte wrażenie, że wiedział wówczas, co się dzieje wokół niego. Informacje od lekarzy nie były pozytywne - na byłego sportowca czekał wózek inwalidzki. Od tego czasu jego życie wypełniają intensywne zabiegi rehabilitacyjne i walka z własnym organizmem. We wrześniu zaczyna nowy etap w swoim życiu, rozpocznie studia w zakresie produkcji sprzętu sportowego. 

Całe potworne zdarzenie sprzed roku ma dla niego bardzo nieprzyjemny posmak z jeszcze innego powodu: - W raporcie policyjnym ze zdarzenia pojawiły się informacje, które nie były prawdziwe. Uznano, że znajdowałem się pod wpływem alkoholu, co nie było prawdą. Założono z góry, że skoro mój współlokator był pijany to i ja musiałem. Po wypadku policja nie zamieniła ze mną ani słowa...


Adrian Dworakowski, źródło: Kleinezeitung.at
oglądalność: (11220) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor

    Dowód na to, że nie można bagatelizować tego problemu, nawet jeśli rzadko wraca. Chłopak miał jednak sporo szczęścia, że przeżył.

  • Lataj profesor
    @Oreo

    A kto powiedział, że balkon był wcześniej otwarty? :P

  • Oreo profesor

    ale kto śpi przy otwartym balkonie wiedząc że jest się lunatykiem >.

  • Mati2121 stały bywalec
    @.....sieanieskoczy

    Zapomniałem o nim.

  • Janeman profesor

    Tragedia życiowa to oczywiste.
    Ale policja wcale nie musiała z nim rozmawiać, żeby stwierdzić że był pijany- zapewne mają na to dowody w postaci badania krwi. A młody Kuttin idzie w zaparte nie bez powodu - gdyby był pijany na służbie, nie przysługiwały by mu żadne świadczenia w związku z doznanym wypadkiem.

  • .....sieanieskoczy doświadczony
    @Mati2121

    A wcześniej Alois Lipburger.

  • Mati2121 stały bywalec

    Ja pierdziu, ci austriaccy trenerzy naprawdę mają pecha w życiu prywatnym. Najpierw Pointner, a teraz Kuttin...

  • dervish profesor

    Najpierw córka Pointnera teraz syn Kuttina. Pasmo rodzinnych nieszczęść austriackich trenerów.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl