Białoruś - kraj, który zapomniał o skokach?

  • 2021-11-05 12:27

Białoruś stanowi od dawna białą plamę na światowej mapie skoków narciarskich, choć jeszcze w XXI wieku nasz wschodni sąsiad dysponował zawodnikami startującymi w zawodach najwyższej rangi. W ostatnią sobotę podczas wywiadu udzielonego tamtejszej telewizji państwowej o zapomnianej dyscyplinie postanowił przypomnieć swoim rodakom sekretarz generalny Białoruskiego Związku Narciarskiego Aleksander Grebniew. Jednak sposób w jaki to zrobił, można uznać za co najmniej mocno zaskakujący.

Tania propaganda

Możliwości są dwie. Grebniew albo nie ma pojęcia o zasadach kwalifikacji na igrzyska olimpijskie, w co trudno uwierzyć, albo zwyczajnie posłużył się tanią propagandą. Wyraził bowiem nadzieję, że przedstawiciel bądź przedstawiciele garstki młodych adeptów skoków wystartują już najbliższej zimy... w Pekinie podczas najważniejszej imprezy czterolecia! - Mamy młodą obiecującą drużynę skoczków narciarskich - mówił cytowany przez portal Tribuna.com. - Najlepszy, Matwiej Chotko, ma 12 lat, ale na zawodach w Rosji czy w Polsce prawie zawsze plasuje się w pierwszej trójce. Z powodzeniem startują też jego koledzy i koleżanki z drużyny - Jewa Biedrickaja, Maksim Masljakow, Ivan Szaweł, Daria Żemczuzknaja i jej siostra Maria. Krótko mówiąc, dorasta pokolenie, które z dużym prawdopodobieństwem będzie reprezentować kraj na nadchodzących Zimowych Igrzyskach Olimpijskich.

Grebniew dodał, że podczas Igrzysk Europejskich w Krakowie w 2023 roku, w ramach których zostaną rozegrane konkursy skoków na igelicie na Średniej Krokwi, Białorusini będą już walczyć o czołowe pozycje... Działacz wpisał się jeszcze w propagandową narrację tamtejszych władz, kończąc swoją wypowiedź znamiennym zdaniem: - I oczywiście nieoceniony jest wkład państwa, które wspiera rozwój sportów narciarskich w kraju. Nie mamy zatem powodu, by obawiać się o przyszłość.

Martwa skocznia

Sekretarz generalny federacji zapomniał jednak lub nie chciał pamiętać, że wszyscy uczestnicy konkursów skoków narciarskich na igrzyskach w Pekinie muszą być urodzeni przed 1 stycznia 2007 roku. Najmłodsi w momencie startu muszą mieć co najmniej 15 lat. Trudno słowa przedstawiciela tamtejszego związku odnośnie świetlanej przyszłości traktować poważnie choćby z tego powodu, że na Białorusi nie funkcjonuje infrastruktura niezbędna do uprawiania skoków na jakimkolwiek przyzwoitym poziomie. Zespół skoczni w Raubiczi nieopodal Mińska od lat nie nadaje się do profesjonalnego, kompleksowego szkolenia. Największy z obiektów o punkcie K-74 od 2017 roku pełni jedynie funkcję wieży widokowej. Jak informuje wspomniany portal Tribuna.com nie ma na razie żadnych widoków na jego remont, który uznano za zupełnie nieopłacalny, w grę mają wchodzić dodatkowo problemy dotyczące własności gruntu, na którym stoją skocznie. 

- Cały kompleks robi duże wrażenie, trasy biegowe, biathlonowe, nartorolkowe żyją i są zadbane - relacjonuje nam Michał Chmielewski, dziennikarz TVP Sport, który miał okazję wizytować sportowe areny położone pod Mińskiem. - Natomiast skocznia to inny temat. Ogólnie pomimo nie największych rozmiarów jej imponująca konstrukcja z podbudowaną bulą robi całkiem spore wrażenie, jednak jej stan jest zatrważający. Nie nadaje się już prawdopodobnie nawet do modernizacji, a w jej odrodzenie trzeba by włożyć ogromne pieniądze. Obok znajduje się obiekt do skoków dowolnych, który wygląda na używany oraz mniejsza skocznia K-45. Nie ma na niej co prawda igelitu, ale prezentuje się tak, jakby zimą dało się na niej jeszcze skakać. Podobno skacze się też na najmniejszej skoczni K-20, której ja akurat nie widziałem.

Utalentowany Chotko

Pozostaje jeszcze pytanie, czy Grebniew w swoich odrealnionych wywodach nie przecenił możliwości najstarszego i najlepszego spośród białoruskich skoczków. - Białorusini nie mieli w ostatnich latach zbyt wielu okazji do konfrontacji z rywalami z innych państw, co jakiś czas pojawiają się jedynie na konkursach rozgrywanych w Rosji i Polsce - wyjaśnia Paweł Borkowski, ekspert naszego portalu w kwestii egzotycznych reprezentacji. - Wśród chłopców faktycznie największy talent zdaje się dotychczas przejawiać Matwiej Chotko. Urodzony w 2009 roku skoczek w styczniu 2021 zwyciężył w rozgrywanym w Rosji Turnieju Świątecznym, z dużą przewagą pokonując swoich rówieśników z tego państwa. Z kolei w lipcu 2021 podczas otwierającego kompleks Średniej Krokwi Pucharu Tatr zajął 7. lokatę w rywalizacji skoczków urodzonych w latach 2008-2009, skacząc na poziomie niewiele gorszym niż uznawani w naszym kraju za duże talenty rok starsi Tymoteusz Dyduch oraz Tymoteusz Cienciała. Ewentualny dalszy rozwój Chotki będzie uzależniony od dostępu do skoczni o odpowiednich rozmiarach.

- Być może nieco większymi szansami na sukces dysponuje Jewa Biedryckaja - dodaje Borkowski. - Zawodniczka ta jest uznawana za nieoficjalną rekordzistkę Białorusi. Podczas rosyjskiego Turnieju Świątecznego plasowała się w czołówce swojej kategorii wiekowej, podejmując wyrównaną walkę z miejscowymi skoczkiniami. Ze względu na specyfikę kobiecych skoków narciarskich jej ewentualna droga do rywalizacji międzynarodowej wydaje się być łatwiejsza niż ta, którą przebyć muszą mężczyźni.

Hofer w Raubiczi

W dniach 24-26 stycznia 2020 roku, w czasie rozgrywanego w Zakopanem Pucharu Świata, pod Giewontem przebywał szef białoruskiej federacji narciarskiej, Aleksander Koniuk. Jak informował wówczas portal Sputnik.by podczas rozmów i konsultacji z Walterem Hoferem i Apoloniuszem Tajnerem osiągnięto porozumienie na temat planu rozwoju tamtejszego narciarstwa. Oprócz współpracy na niwie czysto sportowej podjęto decyzje na temat kooperacji organizacyjnej i biznesowej między tamtejszym związkiem a PZN-em i FIS-em. Nie było to pierwsze spotkanie Koniuka z Hoferem. Dyrektor PŚ pojawił się na Białorusi latem 2019 roku, by zapoznać się z aktualną sytuacją infrastrukturalną i organizacyjną dotyczącą skoków narciarskich. Czy te działania na dłuższą metę przyniosą zauważalne rezultaty? Byłoby by miło, bo choć wielkich tradycji skokowych Białoruś nie posiada, to jednak jej przedstawiciele kilka skromnych zdań na karcie dziejów tej dyscypliny zapisali.

Aleksiej Czaszczin był w latach 70. mistrzostw ZSRR oraz zwycięzcą Spartakiady Ludowej Związku Radzieckiego. W 1976 roku, jak sam  mówi był bliski wyjazdu na igrzyska, ale dyrektywy, które w ostatniej chwili przyszły z samej góry nakazały trenerom zmianę decyzji. Po zakończeniu kariery Czaszczin pełnił funkcję zastępcy dyrektora kompleksu w Raubiczi, miał również swoje epizody w sztabach trenerskich reprezentacji Rosji i Białorusi. Jest dziadkiem wspomnianego Matwieja Chotki. 

Na igrzyskach i w Pucharze Świata

W latach 1994 - 2006 działacze zza naszej wschodniej granicy regularnie wysyłali swoich skoczków na Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Jako pierwszy białoruski olimpijczyk na skoczniach zaprezentował się 16-letni Aleksander Sinyavsky w Lillehammer. Z kolei nazwiska jego rodaków w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata  po raz pierwszy pojawiły się w sezonie 1997/98. Alexiej Schibko zajął 29 miejsce podczas konkursu PŚ w Ramsau, a Andriej Łyskowiec uplasował się na 27 pozycji w Zakopanem. Te rezultaty dały skoczkom z Białorusi odpowiednio 93 i 88 lokatę w klasyfikacji generalnej.

Za jeden z większych sukcesów białoruskich skoków, ale raczej tylko na papierze, można uznać zwycięstwo Sergieja Bobrowa podczas konkursu skoków na dużej skoczni na zimowej uniwersjadzie w 1999 roku w Popradzie. Zawody rozegrano w Szczyrbskim Jeziorze. Bobrow wykorzystał dobre warunki wietrzne, pofrunął na odległość 128,5 metra, co do dziś jestem rekordem tej, nieczynnej już skoczni. Druga seria została odwołana i loteryjny konkurs wygrał właśnie Białorusin, który ani wcześniej ani później nie odniósł już żadnych sukcesów na skoczniach. Dość wspomnieć, że w całej swojej karierze uzbierał ledwie 7 punktów Pucharu Kontynentalnego. Nie zmienia to jednak faktu, że w kronikach Białorusin odnotowany jest jako złoty medalista imprezy mistrzowskiej w skokach narciarskich.

W kolejnych sezonach wózek z napisem 'białoruskie skoki narciarskie' ciągnęło dwóch zawodników, Maksim Anisimow i Piotr Czadajew. Pierwszy z nich dwukrotnie wywalczył punkty Pucharu Świata (w sezonie 2003/04 w Willingen zajął 28 miejsce, w sezonie 2004/05 w Oberstdorfie był 29.), zajmował też miejsca na podium w Pucharze Kontynentalnym i Fis Cup. Czadajew w Pucharze Świata zapunktował tylko raz, miało to miejsce podczas loteryjnego, jednoseryjnego konkursu w Oslo w 2007 roku (24 miejsce), podczas którego Adam Małysz po otrzymaniu silnego bocznego podmuchu wiatru dramatycznie walczył w powietrzu o uniknięcie upadku, na szczęście z powodzeniem. Inne godne uwagi osiągnięcia Czadajewa to 5 miejsce na Mistrzostwach Świata Juniorów w Rovaniemi w 2005 roku oraz zwycięstwo i drugie miejsce w zawodach Fis Cup w Kuopio w następnym sezonie.

Obaj kilkanaście lat temu przestali reprezentować Białoruś i do dziś nie doczekali się następców skaczących choćby na podobnym poziomie. Anisimow zrezygnował z zawodowego uprawiania sportu za sprawą problemów finansowych i konfliktu z ówczesnym trenerem  kadry. Czadajew z kolei, jako że posiada podwójne obywatelstwo karierę zamierzał kontynuować, skacząc w barwach Rosji. Tam jednak nie osiągał już żadnych wartościowych wyników. Żądnych wartościowych wyników w poważnych zawodach nie osiągali też od tego czasu żądni białoruscy skoczkowie.

 


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (8698) komentarze: (35)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor
    @Arturion

    Polacy rozwalili ich niedawno 1:0. Tyle w temacie białoruskiej praworządności.

  • Arturion profesor
    @Pavel

    Ale czasami z nimi w hokeja wygrywamy, co Łukaszenkę podobno wyjątkowo irytuje.

  • Grozny_Wasacz doświadczony
    @Pavel

    Hokejem się nie pasjonuję, ale dzięki za informację. :)

  • Pavel profesor
    @Grozny_Wasacz

    Mają przyzwoity hokej, 14 miejsce w światowym rankingu.

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Procedury, procedurami, ale na Białorusi ma rodzinę, tamtejszy reżim skutecznie może im życie obrzydzić.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Granica Polsko-Białoruska nie jest zamknięta. Przejścia graniczne działają. Oczywiście białoruskie związki sportowe odpowiednich dyscyplin mogą bruździć (wiadomo na czyje życzenie) zawodnikom chcącym zmienić obywatelstwo. Ale w najlepszym razie można w ten sposób przeciągać procedury ale nie je uniemożliwić.

    Zresztą jeszcze w sierpniu tego roku Białorusini puścili swoich skoczków na Lotos Cupy do Polski.

  • Grozny_Wasacz doświadczony

    Białorusini w sportach zimowych to tak naprawdę tylko biathlon. Rzecz jasna bardziej u Pań, bo takie nazwiska jak Domraczewa, Alimbekava i parę innych co nieco mówią bardziej obeznanym w sportach zimowych, także ich Panowie w ostatnim sezonie poszli mocno do góry z wynikami. A inne sporty zimowe w tym kraju? Cóż chyba niestety już umarły z przyczyn naturalnych ;).

  • Adam90 profesor
    @Julixx05

    No dokładnie. W Chinach to przynajmniej u siebie jeszcze skakali.

  • Julixx05 weteran

    Trochę mi to przypomina sytuacje z Chin, tyle że tu jest jeszcze gorzej

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Serio uważasz, że w obecnych uwarunkowaniach politycznych na Białorusi ktoś sobie może ot tak zmienić obywatelstwo i reprezentować inny kraj? :) Jedyny możliwy transfer to Rosja.

  • INOFUN99 profesor
    @Oczy Aignera

    Próba Swietłowa się nie zachowała.

  • Oczy Aignera profesor
    @INOFUN99

    Galeria "sław" Letalnicy: Jakub Janda, Aleksandr Swietłow, Giancarlo Adami, Robert Mateja, Dmitrij Afanasenko.

  • Oczy Aignera profesor
    @Filip Bk

    Naprawdę chcesz oglądać 120-metrowe próby Białorusinów na skoczniach do lotów? Włącz sobie YT i wyjdzie na to samo.

  • Lataj profesor

    Chotka przecież może stale trenować w Polsce i skakać dla nas, bo jest jeszcze w nim nadzieja. To w końcu złote dziecko :) Jedyny warunek to otrzymanie obywatelstwa. Jak nie będzie mu się powodziło, może skakać pod białoruską flagą. Jeszcze niechby jego gorliwy działacz załatwił trenera i fizjoterapeutę :) Nikt mu tego nie zabroni :)

  • Arturion profesor
    @Filip Bk

    Najpierw to niech zacznie istnieć, czego jej życzę. Wiadomo, że Łukaszenka na skoki kasy nie da, bo i tak mu brakuje.

  • Filip Bk początkujący

    Niech się ta Białoruś odbuduje. Ciekawiej będzie na mapie skoków.

  • Arturion profesor
    @janbombek

    W bardzo dużym. W ogóle nie wierzą w to, ale obudzeni w nocy powtórzą najnowszy komunikat. Łukaszenka trzyma ich w mentalnej komunie.

  • Arturion profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    W Chinach będzie gorzej, bo kompleksy to nie wszystko. Trzeba też wiedzieć, o co chodzi, a Chińczycy w subtelnościach nie są mocni.

  • Arturion profesor
    @Prekursor Skoczni Vip

    W Chinach też nie będzie.

  • Arturion profesor
    @Shoutaro

    No i chyba Czaadajew. Przez dwa "a". Ale głowy nie dam.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl