"Możemy więcej!" - Michal Doležal przed dużą skocznią

  • 2022-02-08 18:15

Już w środę na 140-metrowej skoczni w Zhangjiakou odbędzie się pierwsza sesja treningowa na dużym obiekcie. - Wiem, że mamy szanse w indywidualnych i drużynowych zawodach na dużej skoczni. Zrobimy wszystko, żeby się udało. Będzie walka! - mówi nam Michal Doležal, którego zespół zakończył rywalizację na normalnym obiekcie z brązowym medalem Dawida Kubackiego.

Reprezentacja Polski w skokachReprezentacja Polski w skokach
fot. PZN

Skijumping.pl: Po konkursie na skoczni normalnej okazało się, że chłopaki też płaczą! Były powody do wzruszenia.

Michal Doležal: Tak było, nie mam się czego wstydzić. To są emocje, pojawiły się po kilku wywiadach telewizyjnych.

Poziom, z którego Pana zawodnicy rozpoczęli skoki na normalnym obiekcie, napawał optymizmem?

Tak. Najlepiej spisywał się Piotr Żyła. Dawid Kubacki też pokazał skoki na czołową "10", podobnie Kamil Stoch. Pierwszego dnia fajnie skakał Stefan Hula, z kolei Paweł Wąsek trochę się męczył. Dla niego igrzyska to coś nowego i obudził się nieco później. Miejmy nadzieję, że na dużej skoczni w jego przypadku będzie to wyglądało tak, jak powinno.

Polacy nie przetestowali kompleksu w Zhangjiakou podczas grudniowej próby przedolimpijskiej. Normalna skocznia zaskoczyła was czymś? A może okazała się zbieżna z przypuszczeniami?

Rytm tej skoczni jest trochę inny. Przejście na rozbiegu jest delikatne i nie daje impulsu przyspieszenia do odbicia. Są różne obiekty, a w ten sposób buduje się te nowsze skocznie. Każdy zawodnik musi się dopasować.

Wielu ekspertów zwracało uwagę na podobieństwa do kompleksu Bloudkovej Velikanki w Planicy.

Nie powiedziałbym, żeby to była kopia słoweńskich skoczni. Na pewno nie pod względem paraboli lotu, mówiąc o normalnym obiekcie. W Planicy lata się wysoko. A rozbieg? Trudno mi to zestawić, bo nie trenowaliśmy często na normalnej skoczni w Planicy.

Jesienią wybraliście się na tygodniowe zgrupowanie do Courchevel, by poprzebywać na podobnej wysokości nad poziomem morza. A ta jest odczuwalna. To teraz procentuje?

Być może. Na takiej wysokości (ponad 1500 m n.p.m. - przyp. red.) powietrze jest rzadsze. Czy przebywanie tydzień na tej wysokości pomogło nam? Nigdy tego się nie dowiemy, chodziło o adaptację.

Negatywne wyniki testów na obecność wirusa SARS-CoV-2 po przylocie do Chin przyniosły dużą ulgę?

Dokładnie tak było. Wypełnianie aplikacji olimpijskich było skomplikowane, a najgorszy był ten dojazd do Chin. Na miejscu to już w zasadzie rutyna. Codziennie przed śniadaniem musimy poddać się testowi i miejmy nadzieję, że już nic się nie przydarzy. Na miejscu nie ma tylu przypadków. Wiemy, problemy dopadły Czechów czy Norwegów, ale w naszej wiosce olimpijskiej nie słychać o wielu przypadkach COVID-19. Oby tak zostało.

Wracając do spraw sportowych, imponuje Stefan Hula. To nie był łatwy czy udany sezon, a jednak w najważniejszych momentach daje o sobie znać. Wywalczył miejsce w składzie na igrzyska, następnie wygryzł z niego Pawła Wąska, a na normalnej skoczni miał powody do zadowolenia. Doświadczenie procentuje?

Stefan zrobił swoje, choć w jego skokach niewątpliwie jest rezerwa. Doświadczenie jest cenne na takiej imprezie. Jak mówiłem, debiutujący Paweł obudził się trochę później, dlatego startował Stefan. Rozmawiałem z Pawłem i wierzę w to, że teraz będzie gotowy od początku.

Przejdźmy do Piotra Żyły. Po kwalifikacjach i serii próbnej był w gronie faworytów do medalu, po czym - jak sam to określił - znów zaczął myśleć na skoczni.

Niestety, tak było. Wyglądał bardzo dobrze fizycznie i mentalnie. To działało na skoczni, ale zawody nie są treningiem. Zawsze powtarzam, że to coś innego. Piotrek, jak sam przyznał, zaczął myśleć i ruch na skoczni staje się blokowany.

Mistrz świata, 35 lat na karku, a decyduje dyspozycja dnia.

Nie występuje to tylko w jego przypadku. Są doświadczeni zawodnicy, którzy zdobywali medale, ale każdy dzień jest inny. Zawodnik reaguje na bieżącą sytuację i u Piotra skończyło się tak, jak widzieliśmy.

O tym wspominał też Kamil Stoch. Wysokie miejsce na półmetku zawodów, kiedy dawno się tego nie doświadczyło, może spiąć.

Mówiłem o tym podczas treningowych dni, kiedy Kamil wygrał pierwszą rundę drugiej sesji. Zdecydowaliśmy, że dalej nie będzie skakał, bo po co? Następnego dnia zdmuchnął go wiatr w kwalifikacjach, a takie skoki burzą pewność siebie zawodnika. Kamil doskonale wie, że jest w dobrej dyspozycji, ale później przychodzą zawody i stres.

Stwierdził też, że zawody w Chinach nareszcie są normalne. Nie skupiamy się na problemów z dyspozycją, pogodą czy sprzętem. Sztabowi szkoleniowemu też udziela się fakt, że wszystko wraca na właściwe tory i można skupić się na pracy?

Tak. Warunki? Sprawdzałem prognozę na następne dwa dni i nie jest zła. W kwestii sprzętu wszystko jest jasne, moim zdaniem wszystko jest w porządku. Fajnie się to układa, bo koncentrujemy się tylko na sobie. Program dla zawodników jest klarowny. Każdy realizuje indywidualny tok przygotowań. Dwójka z mikstu dostała wolne, a pozostała trójka we wtorek miała dodatkowy trening. Wszystko jest odpowiednio ustawione.

To komfortowa sytuacja. My już mamy medal. Niemcy czy Norwegowie nie, a wydawało się, że na początku będzie im łatwiej.

Staram się koncentrować na nas. Wiemy, że możemy zrobić więcej. To dla nas ważne. Dawid pokazał potencjał, Kamil był blisko, a Piotrek najwięcej pokazał w treningowych próbach. To dało nam pozytywnego kopa. Wiem, że mamy szanse w indywidualnych i drużynowych zawodach na dużej skoczni. Zrobimy wszystko, żeby się udało. Będzie walka!

Historia Dawida Kubackiego jest niesłychana. Wiara w jego umiejętności to jedno, ale przebieg sezonu nie sugerował w jego kontekście walki o olimpijskie podium. Zwrot akcji nastąpił w wymarzonym momencie.

Też tak to tłumaczę. Nie wątpiłem w Dawida, ale realia były inne. Najlepiej spisywał się Piotrek. Znam dorobek Dawida, ale w danym momencie dyspozycja nie dawała wielkich nadziei, taka jest prawda. W sporcie tak bywa. Ważne, że wiedzieliśmy, co trzeba zrobić. Dawid też wiedział i udało mu się to w zawodach. Lepiej być nie mogło.

Grudniowe odpuszczenie zawodów w Klingenthal, kiedy Kubacki z rodakami trenował w Ramsau, nie wypaliło. Trener zdecydował, że będzie szukał formy poprzez regularne starty w elicie. Teraz zbieramy tego owoce?

Pokazywał w pojedynczych skokach, między innymi w drużynówce w Bischofshofen, że jest blisko. Ważne, by oddawać takie skoki w zawodach, a nie tylko na treningu. Później dorwał go wirus i trafił do izolacji, ale miał czas, by wszystko przemyśleć. Trenował w domu i bardzo dobrze przygotował się do powrotu. Potrzebował trochę czasu i kilku prób, by po tym czasie dopasować się i znaleźć miejsce w szeregu. Dziesięciodniowa izolacja dała się we znaki, ale skok po skoku szło lepiej. Na treningach był bliski poziomu, który pokazał w Chinach.

We wtorek wzruszająca ceremonia z udziałem Dawida Kubackiego, a od środy walka o miejsce w składzie na piątkowe kwalifikacje. Bój o czwarte miejsce ponownie stoczą Stefan Hula i Paweł Wąsek, na to wszystko wskazuje.

Przed nami dwa dni treningowe. Liczę na to, że uda się je zrealizować. Sześć skoków to sporo, żeby popatrzeć na dyspozycję zawodników. Jak to się potoczy? Przekonamy się.

Medal na skoczni normalnej, których nie ma w Pucharze Świata, to gwarancja powodzenia na dużej skoczni? A może większy obiekt tu zupełnie nowy rozdział?

Jeżeli skaczesz dobrze i masz medal to trzeba iść przed siebie. Skoki na dużym obiekcie zawsze są trochę inne, ale patrzymy na dyspozycję. Wiemy, że mamy szanse.

Na sam koniec pytanie o mikst. Absurdalny przebieg zawodów sprawił, że z medalu cieszyli się między innymi Kanadyjczycy. Szkoda, że to nie my, prawda?

Jest jak jest, wszyscy widzieli. To pokazało, gdzie trzeba inwestować i pracować, żeby za cztery lata móc walczyć o medal w mikście.

Fala dyskwalifikacji była zaskoczeniem?

To nie jest normalne, żeby coś takiego działo się podczas tak dużej imprezy. Nie byłem na odprawie przed zawodami drużyn mieszanych. Był tam Grzegorz Sobczyk (asystent Doležala - przyp. red.) i Agnieszka Baczkowska zwraca uwagę na to, że ekipy mają skontrolować sprzęt. W mikście okazało się, kto to zrobił, a kto nie...

Z Michalem Doležalem rozmawiał Dominik Formela

FOTORELACJA


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (10234) komentarze: (16)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor
    @Monzanator

    Tajner obiecał medal w mikście i mało brakowało... (nawet uwzględniłem ten medal w optymistycznym wierszu). Niestety, Kruczek mu spartolił misterną układankę... ;-)))

  • Lets1Go1Brandon stały bywalec
    @Karpp

    A gdzie on mieszka? Czasem nie w Libercu koło Turowa? Tam wszyscy są winni.

  • Karpp profesor
    @Lets1Go1Brandon

    Jalbyś mógł rozwinąć co ma Turów do Dolezala bo może być to ciekawe?

  • Lets1Go1Brandon stały bywalec

    Powinien być już dawno zdymisjonowany, choćby za Turów.

  • Pavel profesor
    @Arturion

    Tak średnio, zrobił wynik z tymi, których najpierw Kruczek spieprzył, a później odesłał do kadry B, Hula, Kot, Kubacki czy Wolny w ostatnim sezonie pracy Kruczka to była kadra B. Do tego Żyła z 89 punktami PŚ w sezonie 2015/16 i Stoch na 22 miejscu w PŚ. Ciężko to porównać do sytuacji gdy Dolezał dostał zawodnika 3,4,5 plus Wolny z 328 punktami PŚ.

  • Monzanator doświadczony

    Bajera Doleżala już mnie nie interesuje. Trzy lata temu prezes Tajner zapowiadał medal w mikście na ZIO, a teraz "za cztery lata". Medal Kubackiego to łabędzi śpiew zimowego sportu narodowego. Niestety spowoduje, że Doleżal, Maciusiak i Sobczyk znowu dostaną szansę na kontynuowanie swojego dzieła.

  • Arturion profesor
    @Fan Tkaczenki i Aalto

    Treningi pokażą. Wąsek jest faworytem, ale jak Hula będzie lepszy, niech skacze.

  • Arturion profesor
    @RyoyuTheGod

    Wąsek skakał wtedy? ;-)
    A czy Horn nie skakał "ludźmi Kruczka"? ;-)

  • RyoyuTheGod początkujący

    Macie wuefiste, nie trenera #dolezalout
    Gosc nic nie ogarnia, marnuje nawet potencjal takich graczy jak Piotr Zyla...no i skacze skladem cudownego Horngachera z IO 2018...

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor

    Wierzyłem w medal... ale nie medal Dawida, piękna historia :)
    Duża skocznia przyniesie nowe rozdania, moim zdaniem już zagwarantowany start mają Kubacki, Żyła i Stoch.
    Hula jest stabilny w swoich skokach, Wąskowi zdarzają się petardy... szkoda, że tylko w treningach i kwalifikacjach i to z lufą pod narty.

  • Roxor profesor
    @pogromca januszy

    Racja, nie mając nic do stracenia lepiej zagrać bardziej ofensywnie i spróbować o coś powalczyć. No ale zobaczymy jak się to ułoży na treningach.

  • Orzeu_Zwisly weteran
    @alo

    W sumie po ostatnich wynikach, to czemu nie - zawodnicy pokazali, że mogą powalczyć - miejsca i skoki to niejako potwierdziły, więc nastawienie jest poprawne.

  • adamciesielski@op.pl doświadczony
    @pogromca januszy

    z Wąskiem jest jeszcze inny problem - dość często trafia mu się DSQ, a przy ostatnich perturbacjach i w kontekście druzyny, to moze byc kluczowe..

  • pogromca januszy weteran
    @Roxor

    Wąsek jest w stanie skoczyć pod HS, ale równie często ląduje na buli. Hula jest pod tym względem bardziej "stabilny".
    Może gdybyśmy byli w gronie faworytów, opcja "bezpieczniejsza" (z Hulą) miałaby więcej sensu - ale jako że atakujemy z pozycji underdoga, lepiej zaryzykować.

  • alo profesor

    Musi mówić że będzie walka bo co innego powie. Że się poddadzą?

  • Roxor profesor

    Mam nadzieję, że Wąsek będzie skakał na dużej skoczni dużo lepiej niż na normalnej. Z dobrymi skokami Wąska możemy drużynowo zdziałać więcej niż z dobrymi skokami Huli. Niemcy i Norwegowie pewnie się poprawią na dużej skoczni, ale gdyby dalej prezentowali się tak jak na skoczni normalnej... No nic, trzeba zaczekać na jutrzejsze treningi.

    Czy przebywanie na wysokości 1500m n.p.m. jest odczuwalne? No nie powiedziałbym...

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl