50 lat minęło. Kuriozalne początki skoczni w Lahti

  • 2022-02-23 00:04

Mówi się często, że betonowe skocznie w Lahti nie grzeszą urodą i sprawiają wrażenie dość siermiężnych. To jednak od wielu lat niezmiennie najważniejszy ośrodek skoków narciarskich w Finlandii i nieodzowne skojarzenie dla fanów pierwszej wersji gry Deluxe Ski Jumping.  Zdjęcie obiektów stanowiło tło menu kultowej gry. Dokładnie 50 lat temu, 23 lutego 1972 roku na Salpausselce, na którą w najbliższy weekend powróci Puchar Świata, oddano pierwsze oficjalne skoki.

Pierwsza skocznia w okolicy dzisiejszej Salpausselki powstała w 1922 roku. Pod koniec lat 60. rozpoczęto przebudowę stadionu narciarskiego do dzisiejszego kształtu. Zgodnie z planami z 1967 roku skocznia miała zostać ukończona w 1970 roku za półtora miliona marek fińskich (około 2,5 miliona euro w dzisiejszej walucie). Ostatecznie pochłonęła 4,7 miliona marek, czyli ponad 6 milionów euro.

Nawet w tak przyjaznej dla sportu miejscowości jak Lahti dla niektórych była to kwota nieakceptowalna. Lokalna prasa z uwagi na drastycznie rosnące koszty zaczęła porównywać budowę skoczni do pomników egipskich faraonów. Mówimy tu tylko o największej ze skoczni, bowiem dwie kolejne tworzące dziś charakterystyczny „tercet” powstały kilka lat później.

Otwarcie skoczni o punkcie konstrukcyjnym K-90 (dziś K-116) przesunęło się o dwa lata. Jeszcze przed oficjalną ceremonią doszło do małego skandalu, bowiem bez pozwolenia władz ośrodka sportowego ktoś potajemnie wkradł się na obiekt i oddał na nim pierwszy skok. Świadczyły o tym ślady nart na zeskoku. Oficjalne skoki oddano 23 lutego 1972 roku. Najdalej poszybował wówczas Heimo Tamminen, uzyskując 111 metrów.

5 marca zorganizowano uroczystość otwarcia skoczni. Nie udało się wówczas wszystko, co tylko mogło się nie udać. Długie przemówienia wygłosili burmistrz Lahti Teemu Hiltunen i prezydent Finlandii Urho Kekkonen. Obaj mieli zamiar przekonać publiczność co do tego, że nakłady finansowe zainwestowane w budowę obiektu były sensownym posunięciem. Problem polegał na tym, że nagłośnienie było fatalnej jakości. Głośniki to trzeszczały, to milkły, w efekcie publiczność nie była w stanie nic zrozumieć z werbalnych wysiłków prelegentów, a im z kolei nikt nie śmiał przerywać, by poinformować, że ich wysiłki są nadaremne.

Ale to nie był koniec absurdów tego dnia. Konkurs skoków, który miał uświetnić ceremonię otwarcia nowej areny, co chwilę musiał być przerywany z powodu silnego wiatru, aż… został ostatecznie przeniesiony na starą drewnianą skocznię zlokalizowaną w innej części stadionu. Zdegustowana takim obrotem spraw spora część publiczności zwyczajnie opuściła trybuny.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4650) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Skokownik weteran

    Absurdalna ceremonia. Co do pieniędzy, to za dużo oszczędzono na głośnikach ;) . Co do zawodów, rozumiem problemy z wiatrem, ale żeby przenosić zawody otwarcia nowej skoczni na starą w pobliżu... Chyba lepiej było już całkowicie odwołać.

  • Arturion profesor

    Ale swoją drogą to ta skocznia jest upiorna trochę. Chyba lepiej (i taniej) budować w górach.

  • Arturion profesor

    Jak to mówią: złe miłego początki. :-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl