"Na lotach trzeba być w formie". Przyzwoity powrót i słaba końcówka Stephana Leyhe

  • 2022-04-10 15:02

Zdecydowanie najlepszy sezon w swojej karierze, 2019/20, okraszony jedynym jak dotąd pucharowym zwycięstwem Stephan Lehye zakończył w najgorszy możliwy sposób. 11 marca podczas konkursu z cyklu Raw Air w Trondheim upadł i zerwał więzadło krzyżowe w kolanie. Stracił w ten sposób całą kolejną zimę. Wrócił na tę olimpijską. W przyzwoitym stylu.

Zwycięzca Willingen 5 z 2020 roku miał początkowo duże nadzieje, że wróci na skocznie już w sezonie 2020/21. Na miesiąc przed rozpoczęciem zimy poinformował ze smutkiem, że w zawodach najbliższej zimy jednak nie wystąpi. -  Ta decyzja nie była łatwa, ale jest absolutnie słuszna. Moje ciało, a zwłaszcza moje kolano, potrzebuje czasu. Chcę mu go dać. Na ten moment czuję się dobrze i fizycznie jestem na bardzo dobrej drodze - napisał na Instagramie skoczek, któremu w rehabilitacji pomagała żona Stefana Horngachera będąca fizjoterapeutką. Na skocznię wrócił 11 marca 2021, dokładnie rok po odniesieniu kontuzji.

- Jestem sprawny i gotowy - poinformował w listopadzie ubiegłego roku. - Czuję się dobrze przygotowany do ponownej rywalizacji po 16 miesiącach odpoczynku. Tęskniłem za otoczką zawodów, ponieważ skoki narciarskie to cel mojego życia. Nie wywieram na sobie presji w kontekście wyników - zaznaczał. Zimę rozpoczął 14. i 10 miejsce w Niżnym Tagile. Zakończył miejscem w trzeciej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Straciłem rok. Moim celem było nadrobienie zaległości i znalezienie swojego rytmu. - mówi Leyhe w rozmowie z portalem Wlz-online.de. - To mi się udało. W przyszłym sezonie czas zrobić kolejny krok naprzód. Miałem wcześniej trudności z oceną tego, na co mnie stać tej zimy. W końcu wyznaczyłem sobie cel, którym było miejsce w czołowej "20" klasyfikacji generalnej. Skończyło się na 22. pozycji. Byłaby wyższa, ale końcówka sezonu i loty narciarskie kosztowały mnie bardzo dużo punktów. Na takich skoczniach trzeba być w formie, żeby móc się dobrze zaprezentować. Tej mi na sam koniec sezonu już zabrakło - przyznaje podopieczny Stefana Horngachera, który nie wystąpił podczas mistrzostw świata w lotach w Vikersund, a w Oberstdorfie i Planicy uciułał ledwie 11 punktów. W ciągu dwóch ostatnich pucharowych weekendów dwa razy nie udało mu się nawet wywalczyć kwalifikacji do konkursu.

- Wisienką na torcie był drużynowy medal olimpijskich - cieszy się Leyhe, dla którego brąz z Pekinu był drugim krążkiem olimpijskim w karierze. W 2018 roku w Pjongczangu razem z zespołem zajął drugie miejsce. - Bez niego ten sezon byłyby trochę wybrakowany. W jakimś stopniu jednak siła fizyczna nadal jest u mnie deficytem. Na nagraniach widać, że ułożenie nart w locie też nie jest takie, jak powinno być. Do stu procent tego co potrafię zatem jeszcze trochę brakuje. Najważniejsze, że zimą nie czułem żadnego bólu w kolanie. Bardzo się z tego cieszę. To daje nadzieję że kolejny sezon rozpocznę w optymalnej dyspozycji.

Po sezonie ze skokami pożegnali się dwaj kadrowi koledzy Leyhe, Richard Freitag i Severin Freund. Skoczek z Willingen o rozbracie z nartami nie myśli, zostawia sobie otwartą furtkę do startu w kolejnych igrzyskach olimpijskich. - Mam już 30 lat, oczywiście, że gdzieś tam na horyzoncie powoli zaczyna się pojawiać wizja zakończenia. Jednak kiedy to nastąpi, gdzie i w jaki sposób - tego jeszcze nie wiem. Nie wykluczam, że będę skakał do Cortiny w 2026 roku, ale być może decyzję podejmę wcześniej, za dwa lub trzy lata. Tak na poważnie to jeszcze o tym nie myślałem - zakończył Leyhe, który jak donoszą niemieckie media, w niedługim czasie zmieni stan cywilny.


Adrian Dworakowski, źródło: Wlz-online.de
oglądalność: (3310) komentarze: (8)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor

    "w rehabilitacji pomagała żona Stefana Horngachera będąca fizjoterapeutką."
    "Na skocznię wrócił 11 marca 2021, dokładnie rok po odniesieniu kontuzji."
    Jaka z niej cwaniara :) Przeważnie tyle czasu to trochę za mało, żeby skoczek mógł się cieszyć skokami bez bólu po zerwaniu sobie więzadła krzyżowego w kolanie. Ale jak widać, cuda się zdarzają, a mimo to jestem zdania, że okres karencji zależy od samego skoczka.

    PS: Na początku myślałem, że to żona Leyhe, taka młoda ,:D Pewnie dlatego, że Horngacher i skoczek mają to samo imię, tylko w innym zapisie, łudząco podobnym. A co do zmiany stanu cywilnego, to jakby Leyhe miałby się z nią żenić, to raczej byłaby wtedy jego narzeczona. A jak miał to być rozwód, to wcale nie miałoby sensu po wspaniałej pracy wykonanej przez kobietę. Nie chcę naszemu byłemu szkoleniowcowi kraść żony, tylko machnąłem się :D Dzięki za wyrozumiałość.

  • Lataj profesor
    @King

    Zależy, na ile zostanie Horngacher.

  • jma profesor

    "wkrótce zmieni stan cywilny"

    Hmm... No tak znamy Stephana i wiemy, że się żeni. Przypomniała mi się sytuacja jak koleżanka wysłała maila o zmianie nazwiska (a tym samym aliasu mailowego). Wszyscy jej gratulowali a ona powiedziała, że w sumie czasem rozwód jest powodem do gratulacji :). Rozwód to też zmiana stanu cywilnego.

    Tak że tego... zawód dziennikarza wymusza jednak nieco więcej precyzji i nie pozostawianie niedomówień :)

  • King profesor
    @Skokownik

    Niemcom daleko do tego co jest w Austrii, Słowenii i Norwegii. Mają być może trochę lepszą sytuację od nas, ale u nich tak jak u nas Horngacher nie wprowadził jeszcze nikogo nowego, a już ma za sobą 3 sezony.

  • INOFUN99 profesor

    Leyhe i tak całkiem dobrze zaprezentował się tym w sezonie, zajmując 22 miejsce w PŚ po długiej absencji.
    Loty narciarskie to nie jest świat tego doświadczonego Niemca.
    Osobiście za Stephanem zbytnio nie przepadam, bo niczym się nie wyróżnia i do tego ma niezbyt elegancką fazę lotu.
    Z pewnością nie powtórzy wyników z sezonu 2019/2020, ale TOP 20, czy może nawet TOP 15 jest dla Niemca jeszcze do osiągnięcia.

  • Skokownik weteran
    @King

    Nie do końca tak jest - napiera Lisso, a i z Geyera może coś być. W polskiej kadrze na pewno jednak by było dla niego miejsce.

  • King profesor

    Patrząc na to jak wygląda sytuacja w niemieckiej kadrze to spokojnie pewnie się znajdzie w kadrze na IO 2026.

  • Skokownik weteran

    Szkoda, że Stephanowi nie starczyło formy na mamuty. Inna sprawa, że w lotach Leyhe nigdy nie był geniuszem. Sezon 2019/2020 zakończył najgorzej jak mógł. Dla mnie jest to jeden z największych pechowców w skokach w ostatnich latach właśnie wobec upadku w Trondheim.
    PS. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia(odnośnie zmiany stanu cywilnego)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl