Kamil Stoch: Czuję, że mogę się dalej rozwijać

  • 2022-05-07 17:41

– Patrząc na mnie, możesz dostrzec, że jestem zadowolony, bo rzeczywiście tak jest – przyznał Kamil Stoch po zakończeniu pierwszego obozu pod okiem Thomasa Thurnbichlera, nowego szkoleniowca biało-czerwonych. Skoczkowie narciarscy od 3 do 6 maja trenowali w ośrodku sportowym „Kolna” pod Krakowem.

Kraków, a nie Szczyrk lub Zakopane, był miejscem pierwszego zgrupowania naszych skoczków z Thomasem Thurnbichlerem. W ośrodku „Kolna” przez ostatnie dni trenowali wspólnie reprezentanci Kadry Narodowej A i B, a także zawodnicy z grupy regionalnej. Ćwiczenia były różnorodne, a oprócz nich ważnym punktem obozu były również spotkania zawodników ze sztabem trenerskim, podczas których Thomas Thurnbichler wyjaśnił podopiecznym, jak będzie funkcjonował nowy system szkoleniowy i jak będzie wyglądał podział kadr narodowych oraz bazowych na sezon 2022/2023.

Do Kadry Narodowej A powołanych zostało pięciu zawodników, wśród których nie zabrakło Kamila Stocha z Klubu Sportowego Eve-nement Zakopane. Nasz Mistrz pozytywnie ocenia obóz w Krakowie, a także pierwsze tygodnie współpracy z nowym trenerem i sztabem szkoleniowym. – Pierwsze zgrupowanie było naprawdę bardzo owocne. Nowy sztab ma wiele świetnych pomysłów i bardzo profesjonalne podejście do wielu rzeczy, a nawet jedno z najbardziej profesjonalnych z jakim kiedykolwiek spotkałem się w życiu. Poruszonych zostało bardzo wiele istotnych kwestii i uważam, że to jest dobre. Chodzi nie tylko o budowanie fizycznej dyspozycji zawodnika, ale również o budowanie świadomości sportowca: po co on to robi, w jakim celu i co chce osiągnąć. Motywacja zawodnika i jego podejście są bardzo ważne. Istotne jest to, aby inicjatywa bardziej wychodziła od zawodników niż ze strony trenerów. To sportowiec powinien chcieć to zrobić i ustalić cele do realizacji. Tutaj nie chodzi o cele wynikowe, tylko właśnie o te zadaniowe. Ważne jest to, aby każdy z zawodników zrobił wszystko, co w jego mocy, aby te cele zrealizować i to bardzo mi się podoba. Uważam, że dążenie w taki sposób jest idealne do tego, aby się rozwijać – wyjaśnił Kamil Stoch. – Sama komunikacja z nowym trenerem jest naprawdę super. Wydawało mi się, że przez pierwsze dni będziemy podchodzili do siebie z dystansem, ale to byłoby naturalne w momencie, kiedy poznajemy kogoś nowego, bo trzeba najpierw znaleźć wspólny język. Uważam, że tutaj nie było żadnych barier, a nawet jeśli były, to zostały one całkowicie przełamane od razu na samym początku. Czuję, że mogę zwracać się do trenera jak do kogoś, z kim pracowałbym już od dawna. Podsumowując, jestem bardzo zadowolony, dobrze nastawiony, zmotywowany i uśmiechnięty – podkreślił trzykrotny mistrz olimpijski. – W Krakowie mieliśmy pierwszy obóz, ale nie było to nasze pierwsze spotkanie z trenerem. Owszem, po raz pierwszy zobaczyliśmy siebie na żywo, ale wcześniej mieliśmy już kilka spotkań online. Pierwszy kontakt był chwilę po tym, jak Thomas Thurnbicher został ogłoszony nowym szkoleniowcem w Polsce. Wówczas trener przedstawił się, a także nakreślił bardzo ogólnikowo swoje cele i zarys planu szkoleniowego, abyśmy wiedzieli, jaką on ma wizję. Naprawdę wtedy bardzo mi się to spodobało, że trener pierwszy wyszedł z inicjatywą, żeby się przedstawić, poznać nas i przekazać wszystkie najważniejsze informacje, aby to wszystko wyszło od niego, a nie żebyśmy dowiedzieli się czegoś z mediów. To było naprawdę super i bardzo to doceniam – dodał Kamil Stoch.

Thomas Thurnbichler od początku swojej pracy w Polsce mówił jak bardzo ważna jest dla niego komunikacja w zespole oraz między grupami. Końcem kwietnia w Wiedniu odbyło się zgrupowanie szkoleniowe sztabów trenerskich wszystkich kadr narodowych w skokach narciarskich mężczyzn, a początkiem maja zaplanowano pierwszy obóz z zawodnikami. – Dało się to odczuć i zauważyć, że trenerzy mają ze sobą bardzo dobry kontakt po obozie szkoleniowym w Wiedniu i znaleźli autostradę porozumienia. Każdy z nas jest w nowej sytuacji, ale dobra komunikacja od początku jest bardzo istotna. Wszyscy wiemy, co mamy robić i w jaki sposób. Każdy zna swoje zadania. Teraz chodzi tylko o to, abyśmy to samo nastawienie, jakie jest na początku, mieli do samego końca – przyznał reprezentant Polski.

Treningi w początkowym okresie przygotowawczym różnią się od tych, które nasi skoczkowie wykonywali zazwyczaj o tej porze roku. – Te pomysły, które trener przedstawił na samym początku już wlały we mnie dużo optymizmu. To są rzeczy, o których niby wiedzieliśmy, ale tak do końca tego nie robiliśmy. Jest dużo nowych ćwiczeń, nowych form aktywności, które teraz robimy i będziemy na pewno jeszcze je kontynuowali. Dzięki temu ja sam poznaję tak jakby swoje ciało na nowo i dostrzegam rezerwy. Odkrywam pewien potencjał, który został całkowicie pominięty. Wszyscy trenerzy, którzy przychodzą, robią to samo. Każdy, z którym zaczynałem współpracę, wdrażał coś nowego, coś swojego, gdzie mogłem poznawać siebie na nowo. I tak jest również w tym przypadku, co bardzo mi się podoba. W wieku 35 lat w dalszym ciągu czuję, że mogę się rozwinąć. Czuję, że są niewykorzystane pokłady ruchomości mojego ciała czy pewnych zakresów ruchów, dzięki temu mogę wyzwolić jeszcze więcej energii i w moim przypadku jeszcze lepiej skakać na nartach, co bardzo mnie motywuje do tego, żeby wkładać całą swoją energię w to, co robię – opowiedział Kamil Stoch.

Nasz reprezentant był obecny na zgrupowaniu w Krakowie, jednak podczas pierwszego treningu doskwierały mu dolegliwości bólowe w stawie skokowym, które miały związek z urazem, jakiego Stoch doznał przed zawodami Pucharu Świata w Zakopanem. – Postaram się to wyjaśnić, bo to nie jest tak, że ten uraz się odnowił. W styczniu miałem mocne skręcenie stawu skokowego z lekkim naderwaniem więzadła i to jest dosyć poważny uraz. Starałem się bardzo szybko wrócić do pełnej sprawności, to znaczy takiej sprawności, która pozwoli mi skakać na nartach i rywalizować w zawodach. Chciałem wrócić na igrzyska, a nawet jeszcze na zawody je poprzedzające. To wszystko było coś kosztem czegoś. I ten uraz jeszcze nie do końca się zabliźnił. Podczas pierwszego obozu i treningu przy pełnym obciążeniu, na pełnym gazie, gdzieś to się odezwało. To nie jest nic groźnego. Nic się nie odnowiło, nie skręciło ani nie naderwało. Chodzi tylko o to, że staw skokowy znów dostał brutalny strzał i dał o sobie znać. To znaczy, że nie wszystko jest jeszcze stuprocentowo wyleczone. Teraz otrzymałem indywidualny program treningowy z mniejszymi obciążeniami. Będę wykonywał mniejszy zakres ruchu, ale moje mięśnie cały czas będą w pracy i dzięki temu będę mógł realizować treningi, a także skupię się na rehabilitacji – wyjaśnił Stoch.

25 maja Kamil Stoch skończy 35 lat. Niespełna miesiąc później 33. urodziny obchodzić będzie szkoleniowiec Thomas Thurnbichler. Jak podkreśla nasz Mistrz, różnica wieku nie ma najmniejszego znaczenia we współpracy, bo najważniejsze są inne aspekty. – Przede wszystkim ja się czuję w dalszym ciągu nastolatkiem i wydaje mi się, że wyglądam nawet młodziej od trenera – powiedział z uśmiechem na twarzy Kamil Stoch. – Uważam, że nie ma sensu komentować wieku trenera, bo tutaj wiek nie ma najmniejszego znaczenia. Przede wszystkim chodzi o doświadczenie, nastawienie, pomysły, obustronną chęć współpracy i działania – dodał.

Po finałowych zawodach Pucharu Świata w Planicy Kamil Stoch udał się na kilkutygodniowy urlop, połączony z pierwszymi treningami przygotowawczymi do nowego sezonu. – Taki czas był mi potrzebny, bo przede wszystkim udało się oczyścić głowę. Ostatni rok, a w zasadzie miesiące i tygodnie były naprawdę bardzo trudne. Wiele rzeczy się skumulowało, dlatego trzeba było troszkę dać odpocząć głowie. Udało się to również dzięki temu że wystarczająco wcześnie dowiedzieliśmy się o nowym trenerze. Początkowo bałem się, że może to nie nastąpić prędko. Na szczęście wszystko szybko było jasne i nowy szkoleniowiec od razu się z nami skontaktował. Dostaliśmy wtedy pewne wskazówki, co robić właśnie w takim wolnym czasie. Kiedy kończymy sezon, fajnie jest tydzień czy dwa całkowicie odpocząć, ale po tych dwóch tygodniach ciało domaga się już ruchu. I tutaj dostaliśmy już od trenera pewne zadania do realizacji. Uważam, że to było super i było to coś, czego do tej pory nie robiłem, z czym miałem sporo problemów. Potraktowałem to jako wyzwanie. Wdrażało mnie to w nową sytuację i dodawało takiej dobrej energii oraz dużo optymizmu na przyszłość – podsumował Kamil Stoch.


Redakcja, źródło: Komunikat prasowy PZN
oglądalność: (17543) komentarze: (30)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Skokownik weteran
    @Paweł39

    Dla mnie Stoch wygląda na góra 31 lat. Ale cóż, ocena wieku na podstawie zdjęcia to bardzo subiektywna sprawa.

  • Arturion profesor

    Leja (bez względu na dopełniacz odmiany nazwiska) to dzik. Powinien dostać szansę w kadrze B - szkolenie regionalne.
    Dixi!
    Edit: O ile by chciał, ale raczej by chciał.

  • Arturion profesor
    @Skokownik

    Wszystko to fakt, ale Stoch ma ciągle problemy z kostką. To niepokoi.
    Z pozytywów: Kamil będzie mógł na uchu trenera powiesić termos - Rzecz przy mrozach niebagatelna. ;-)
    A poważnie brak mi jeszcze komentarzy Żyły i Kubackiego.
    Ogólnie i ja jestem umiarkowanym optymistą. Umiarkowanym, bo nie wierzę w szybkie sukcesy. Ale w sukcesy - tak.

  • Paweł39 weteran

    Stoch juz niech nie robi z siebie takiego nastolatka. Wyglada na jakies 33 lata może a ma 35. Oczywiście dużo młodziej od np Małysza w wieku 30 lat.. bo ten wyglądał na pond 40..

  • dervish profesor
    @Brisco

    Twoje skróty myślowe przekraczają moje granice pojmowania. :)
    A co do odmiany nazwisk Leja, Mateja to była tu już niejedna dysputa na ten temat. Słowniki rzeczywiście uznają za poprawną formy: Lei, Matei. A ja skłaniam się do tego by postępować zgodnie z życzeniem właściciela nazwiska. Mateja zapytany o to w jednym z wywiadów powiedział, że on swoje nazwisko odmienia w formie Mateji i życzy sobie by używać takiej formy. Leja na ten temat chyba się nie wypowiadał więc należałoby pisać tak jak każą językoznawcy.
    W ogóle to uważam, ze dyskusja na ten temat może i ma sens ale strofowanie kogoś za to, ze używa takiej czy innej formy to już żadnego sensu nie ma. Odbieram to jako zwykle czepialstwo podobnie jak zwracanie komuś uwagi na literówki, interpunkcję czy ortografię.

  • Qrls weteran
    @sorantor250

    - A kaj twa szwestra?
    - A taaam Leja pod hasiokiem.

  • Wojciechowski profesor
    @sorantor250

    No właśnie nie za bardzo. Oba powinny mieć taki sam dopełniacz.

  • sorantor250 weteran
    @Brisco

    to Ty nie skumałeś. Lea - Lei. Leja - Leji.

  • Brisco bywalec
    @dervish

    Chodziło o skojarzenie, serio nie skumałeś?

  • dervish profesor
    @Brisco

    Kolego Lea to nie Leja.

  • Brisco bywalec
    @Pavel

    Litości. Lei. Tak jak wcześniej - Matei. Nawet teraz serial świetny wyszedł - ,,7 Żyć Lei" - gorąco polecam, po 4 odcinkach z 7!

  • acka weteran
    @Stajenny_ironiicznie

    Masz rację, najlepszy z możliwych treningów to smarowanie nart u Maciusiaka. I z tym zawojujemy świat - nawet Stoeckl, Hrgota, Horn, Wildhoelzl przyjadą do niego na warsztaty z użycia smarów. Bo smarowanie komu potrzeba - to kwintesencja działania wszędzie. Ze skokami włącznie.

  • wiola4697 profesor

    Kamilu życzę owocnej współpracy. Trzymam mocno kciuki! I zgadzam się ze stwierdzeniem, że Kamil to jest fenomen, co potwierdzają jego osiągnięcia i to, że od ponad dekady jest w ścisłej światowej czołówce. To jest po prostu wybitny sportowiec i chodząca legenda tej dyscypliny

  • Pavel profesor
    @Qrls

    Jeżeli porusza się w obrębie grup szkoleniowych i jest to ruch z wyższej grupy do niższej, to tak ma pełne prawo wybrać sobie kadrę. Nikomu krzywdy nie robi, nikomu miejsca nie odbiera, skoro wierzy w tego trenera, jego sprawa. Był to zawodnik na poziomie obecnego Leji, trenujący amatorsko w czasie wolnym od pracy, Maciusiak doprowadził go do podium w PŚ, jak dla mnie jest to argument, który w pełni tłumaczy jego wiarę, tyle. Moim zdaniem to był jego absolutny sufit i zadowoli mnie nawet 1/2 tego wyniku.

  • Qrls weteran
    @Pavel

    Czyli Stękała żyje swoim najlepszym sezonem i on ma być wyznacznikiem? Dla mnie to brak ambicji, trzeba być otwartym na nowe, na zmiany które są potrzebne. Trenerzy się zmieniają i chyba myślący człowiek o tym wie. Zamykanie się na jednego trenera to strzał w kolano, nawet najlepsza formuła się wypala i trzeba świeżego spojrzenia (pomijam tu mój stosunek do Maciusiaka, pisze ogólnikowo odnośnie Stekaly). Trzeba podjąć ryzyko, bez ryzyka będzie wiecznie przeciętny albo poniżej przeciętny jak przez większość kariery. Co to w ogóle jest przedszkole? Najpierw cyrk z zwolnieniem Dodo, teraz ktoś tupta sobie nóżka bo on chce trenować z tym a nie tamtym. To ma być profesjonalne podejście?

  • Stajenny_ironiicznie bywalec

    Swoją drogą, jak czytam newsy w ściekowych mediach, to zastanawiam się, jak ten cyrk funkcjonuje. ;) Dwa histy z dziś:

    1) "Ci zaś mają już za sobą pierwsze zajęcia z nowym opiekunem. Thurnbichler zabrał swoich podopiecznych... na rolki. Skoczkowie wykonywali ćwiczenia, relacjonując przebieg treningu w mediach społecznościowych". Gość ich zabrał na rolki, dobrze że nie na kawę i pączki oraz piwo, a ci podczas treningu (!) bawią się telefonami. Profesjonalizm pełną gębą, muszą tego uczyć chyba na tych austriackich studiach z gatunku "no jestem, to co zdałem?". :)

    2) "W rozmowie z Filipem Kołodziejskim Rafał Kot stwierdził, że Thomas Thurnbichler "ma podstawy dziesięciokrotnie większe niż Doleżal i Grzegorz Sobczyk razem wzięci". Ten geniusz intelektu opracował nowy wzór matematyczny, szkoda że nie podał, jak on wygląda. 10x więcej, szkoda że nie 9,611%, bo byłby jeszcze bardziej dokładny w tych swoich bajaniach godnych rasowego komedianta. :) Ja zakładam, że byle gość z ulicy jest pięć razy bardziej obeznany w motoryce i fizjoterapii niż Pan Rafał, bo tak "se" chlapnąłem.

  • Stajenny_ironiicznie bywalec
    @Xenkus

    Ba, ja jestem tego pewien.

  • Xenkus profesor
    @Stajenny_ironiicznie

    Ty to napewno wiesz, że te szkolenia były zabawne i bezsensowne

  • Stajenny_ironiicznie bywalec

    Nie żebym tutaj teraz ironizował czy bawił się w pesymistę, ale miną 2-3 weekendy z PŚ, będą miejsca ledwo punktowane albo wcale, i nagle zacznie mieć narrację w drugą stronę. Zrób mistrzu wyniki jesienią/zimą, to same się obronią, bo na razie to jest wywar na rosół, ale nikt tego jeszcze nawet nie doprawił, a co dopiero posmakował i przekonał się, że zjadliwe. Ja jestem umiarkowanym optymistą, jednak zaufanie do austriackiego kucharza mam póki co zerowe, bo nic jeszcze nie ugotował. Bardziej udaje specjalistę od kuchni i myśli, że jak opowie bajdurzenia o potędze swojego smaku, to Polacy w to uwierzą. Najpierw się robi, potem opowiada, wy na razie pograliście godzinę w golfa w Wiedniu i wyświetliliście slajdy podczas zabawnych "szkoleń", z których ogromna większość naszych "trenerów" z koziej wólki i tak nic nie zrozumiała, bo po angielsku to co najwyżej good morning and goodbye majfrend.

  • Pavel profesor
    @acka

    To akurat u Stocha norma, najpierw wpada w jakąś histerię jak mu mają zmienić trenera (słynne jak zwolnią Kruczka to skończę karierę, z Dolezalem było podobnie), a jak zapozna się z warsztatem następcy to jest zachwycony ;) Dla mnie jest to na poziomie 5-latka, który jak dostanie inny smak lizaka niż zazwyczaj to ryczy jak zarzynany, a później okazuje się, że w sumie był smaczny, ale niech sobie robi co chce, sportowca oceniam za wyniki, a że ma prywatnie jakieś tam swoje problemy, cóż poradzić.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl