Zmarł trener Jan Gąsiorowski, "drugi ojciec" Wojciecha Fortuny

  • 2022-05-26 16:37

We wtorek, 24 maja w wieku 91 lat zmarł Jan Gąsiorowski, trener w klubie Wisła Gwardia Zakopane, szkoleniowiec wielu podhalańskich talentów, w tym Wojciecha Fortuny, o którym złoty medalista igrzysk w Sapporo w 1972 roku mówił często jako o swoim drugim ojcu.

Gąsiorowski po wojnie marzył o karierze sportowca, skakał na terenowych skoczniach i próbował swoich sił w konkurencjach zjazdowych. To jednak rola trenera okazała się być jego życiowym powołaniem. Zdobył wykształcenie pedagogiczne, odbył wiele kursów trenerskich i rozpoczął pracę szkoleniowca w klubie Wisła Gwardia Zakopane.

Początkowo prowadził dzieci w różnych dyscyplinach, ale zaczęło to przerastać jego możliwości, więc skupił się tylko na skokach. Słynął z żelaznej ręki wobec swoich podopiecznych, wśród których starał się trzymać żelazną dyscyplinę. - Nawet teraz gdy spotykam moich wychowanków, to mimo że mają pięćdziesiątkę czy sześćdziesiątkę na karku, widząc mnie z daleka, wyrzucają papierosa albo trzymają go za plecami. Doczekali się wnuków, ale wciąż mają utrwalony respekt przed trenerem - opowiadał z uśmiechem w biografii Wojciecha Fortuny "Skok do piekła" z 2013 roku.

"Gąsior", jak na niego mówiono, blisko współpracował z trenerem kadry Januszem Forteckim - Był taki okres, że reprezentacja składała się z 10 skoczków i aż pięciu było z mojej drużyny - opowiadał w niedawnej rozmowie z portalem Onet.pl. - Wtedy wyglądało to tak: zbierało się zawodników, organizowało zawody, które miały być kwalifikacją i, w zależności od miejsc, tworzono ranking, który potem decydował o ewentualnym dostaniu się do kadry.

Jako nieformalny asystent trenera kadry starał się razem z Forteckim wprowadzać innowacyjne rozwiązania do treningu reprezentantów Polski. Wzorem trenera siatkarskich mistrzów świata i olimpijskich Huberta Wagnera zawodników wyposażano w ciężkie, 10-kilogramowe kamizelki, w których ćwiczyli wytrzymałość, biegając w ten sposób wiele kilometrów. Skoczkowie latem trenowali na nartach wodnych i latali szybowcami.

Najbardziej znanym wychowankiem Gąsiorowskiego jest oczywiście mistrz olimpijski i mistrz świata z Sapporo z 1972 roku, Wojciech Fortuna, który jak powszechnie wiadomo nie był początkowo brany pod uwagę jako członek ekipy olimpijskiej. Zakopiański trener był jednym z tych, którzy do końca walczyli o, to by Fortuna mógł wsiąść do samolotu lecącego na wyspę Hokkaido i dopiął swego. 

"Gąsior" i jego podopieczny z zakopiańskiej Ciągłówki stali się bliski sobie ludźmi, choć w wydanej w latach 90. biografii "Szczęście w powietrzu" Fortuna potwierdził wszystkie informacje o żelaznej ręce swojego szkoleniowca. - Tyle tylko powiem, że dziś jeszcze nie odważam się mówić mu po imieniu, choć mam kawał życia za sobą. Nawet teraz jak się spotykamy, nie palę. Zdarzyło się, że jeden drugiemu ukradł spodenki. Tego samego dnia wyleciał z klubu. W Wałczu w czasie sprzeczki uderzyłem Stefana Hulę, tegoż samego dnia już wracałem do Zakopanego. Niejeden raz pytano mnie o przyczyny niepowodzeń po Sapporo. Teraz chciałbym dać odpowiedź: brakło "Gąsiora"!


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (3493) komentarze: (4)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • JacZ bywalec

    { * }

  • Arturion profesor
    @Skokownik

    Lajki to zgoda z opinią.
    Ale gdybym nie dał przed przeczytaniem do końca, to bym nie dał.

  • Skokownik weteran

    Zmarł wielki wychowawca podhalańskich talentów narciarskich. Mimo, że był bardzo twardym trenerem, to jednak bardzo dobrym, skoro wprowadził na salony krajowych skoków(i trochę międzynarodowych) wielu skoczków, którzy jak na polskie realia radzili sobie całkiem nieźle. To jemu w dużej mierze zawdzięczamy złoty medal olimpijski Wojciecha Fortuny. Choć byli to bliscy sobie ludzie, to Fortuna do dziś czuje respekt przez Gąsiorowskim, wręcz się go trochę obawia - to tylko mówi, jak żelazny był to trener. Wydaje mi się, że trochę zbyt ostry, ale najważniejsze, że z wynikami. Zrobił też swoje w unowocześnianiu polskich skoków. Szkoda, że o tej wyjątkowej postaci i utalentowanym trenerze dowiedziałem się dopiero teraz, gdy zmarł dożywszy pięknego wieku. Dziękuję mu za wszystkie zasługi i niech spoczywa w pokoju.
    PS. Chciałbym poprosić o nie dawanie lajków za ten komentarz, bo nie chcę obłowić się w lajki w wyniku śmierci drugiego człowieka.

  • Brunhilda początkujący

    Przydałby się Żyle taki trener.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl