Radość w Courchevel - po dziewięciu latach znów podium dla Francji

  • 2022-08-08 18:20

Letnie Grand Prix w Courchevel to jedyna okazja dla nielicznych francuskich kibiców, by przyjrzeć się z bliska najlepszym skoczkom i skoczkiniom na świecie. W minioną sobotę tamtejsi widzowie mogli być ponadto bezpośrednimi świadkami pierwszego od dziewięciu lat podium przedstawiciela gospodarzy na francuskiej ziemi.

14 sierpnia 2013 roku czwórka w składzie Lea Lemare, Nicolas Mayer, Coline Mattel i Vincent Descombes Sevoie zajęła w Courchevel trzecie miejsce podczas zawodów drużyn mieszanych. Na kolejne francuskie podium w tym alpejskim kurorcie gospodarze musieli czekać aż do soboty 6 sierpnia 2022 roku. Główną faworytką gospodarzy była "podiumowiczka" z Wisły Josephine Pagnier. Ta nie miała szczęścia do pogody i do podium straciła 11 punktów, ale godnie zastąpiła ją koleżanka z reprezentacji. 28-letnia Julia Clair do czasu sobotniego sukcesu tylko raz stała na podium zawodów najwyższej rangi. W 2014 roku zajęła trzecie miejsce podczas Pucharu Świata w Planicy. 

- To bardzo miła nagroda po ostatniej trudnej zimie - powiedziała po zawodach Clair. - Myślę, że w sobotę nie byłam główną francuską faworytką do podium, byłam raczej outsiderem. Z drugiej strony robiłam to, co mnie należało, wykonując swoje skoki. Podjęłam pewne ryzyko, które się opłaciło. Ciężka, wieloletnia praca zaczyna przynosić owoce. Przede wszystkim naprawdę fajnie jest osiągnąć taki wynik u siebie, w domu. Mimo że jest nas tylko dwójka w kadrze, obie jesteśmy w stanie zająć miejsce na podium międzynarodowych zawodów. To pokazuje nam, że idziemy we właściwym kierunku. Wzajemnie podciągamy się do góry. Nie chcę, żeby Josephine mnie pokonała, a ona nie chce, żebym ja była od niej lepsza. To nas napędza.

Francuskim skoczkiniom pomaga od niedawna Czech Jan Matura. -  Obaj dobrze uzupełniają się z Damienem Maître'em - uważa francuska skoczkini - Jan pracuje głównie nad sprzętem i fazą lotu. Wnosi swoje doświadczenie, swoją perspektywę i inną kulturę skoków narciarskich. Ale moje wyniki są także, a może przede wszystkim owocem pracy, która została wykonana we wcześniejszych latach. 

Kobiece francuskie skoki miały w ten weekend jeszcze inne powody do radości. Bardzo dobrze spisały się młode tamtejsze skoczkinie podczas zawodów Alpen Cup w Klingenthal. Oba konkursy wygrała 16-letnia Lilou Zepchi, a jej o trzy lata starsza koleżanka z drużyny, Emma Chervet kończyła rywalizację na czwartym i trzecim miejscu. Tyle powodów do optymizmu nie mają ich koledzy po fachu z reprezentacji Francji.

Przypomnijmy, że po rezygnacji z funkcji trenera trójkolorowych Davida Jiroutka, tamtejsi skoczkowie byli na wiele tygodni pozostawieni samym sobie. Dopiero 7 lipca ogłoszono nazwisko nowego trenera męskiej reprezentacji Francji. Został nim Franck Salvi, choć jak się okazuje, pełni on raczej menedżerskie funkcje, a bezpośrednim przygotowaniem zawodników zajmuje się były skoczek, Remi Santiago. - Remiego znam dobrze z czasów, gdy prowadził kadrę B oraz juniorów - wyjaśnia Salvi. Zgłosił się na ochotnika do przejęcia kadry. Moje doświadczenie i jego świeżość to dobre połączenie. Ja mam już swoje lata, a zasadą powinno być patrzenie wprzód, a nie opieranie się na mojej przeszłości. 

Niedzielny występ francuskich skoczków, co oczywiste, nie wzbudził tylu pozytywnych emocji, co sobotni występ pań. Tylko jeden z podopiecznych Santiago zdołał dostać się do punktowanej trzydziestki. Niejako rzutem na taśmę trzy punkty do klasyfikacji generalnej wywalczył Valentin Foubert. Salvi zdaje sobie sprawę, że wobec niskiego poziomu męskiej reprezentacji, nadziei na ewentualne sukcesy trzeba upatrywać w mikstach.

- Kanada zdołała stanąć na podium na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, więc nie jest to problem pieniędzy ani potencjału ludzkiego - zauważa szkoleniowiec. - Musimy przestać mówić bez przerwy o budżecie, musimy sobie z tym poradzić. Kanada jest dla nas dobrym przykładem. Oczywiście były dyskwalifikacje, z których skorzystali w Pekinie, ale to część gry, trzeba wykorzystać sytuację, kiedy taka się pojawi. Mikst jest fantastyczny dla krajów takich jak Francja, gdzie nie zawsze masz czterech zawodników na tym samym poziomie w tym samym czasie. Chcemy wystartować w zawodach mieszanych podczas najbliższych mistrzostw świata w Planicy i awansować do finału. A tam dynamika jest tak duża, że wszystko może się wydarzyć.


Adrian Dworakowski, źródło: Nordicmag.info/Ledauphine.com
oglądalność: (7710) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor

    Na dobrą sprawę szkoda, że tylko dwie (!) skoczkinie francuskie mają prawo startu w PŚ. Avocat Gros odeszła, bo nie zrobiła progresu i zostały tylko Pagnier oraz bardziej doświadczona Clair. Moim zdaniem Zepchi i Chervet nie są bez szans w walce o punkty PK.

    Zresztą ciekawe, jak rozwinie się Santiago pod okiem Salviego. Jak na rozpoczęcie treningów później od reszty skoczków, 28. miejsce Fouberta w swoich zawodach to spore osiągnięcie. Miejmy na uwadze to, że jednak Słoweńcy, Kazachowie, Hauswirth czy Murańka i Hula potrafili odpaść.

  • Arturion profesor

    Cieszę się, że się cieszą. Ale bardziej cieszyłbym się, gdyby się martwili, że z mężczyzn w tych mało ważnych zawodach punktował tylko Foubert. A i to tylko dlatego, że akurat w konkursie Hula i Murańka skiepścili skoki.
    Vive La France!

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl