Tami Kiuru wspomina złote czasy fińskich skoków

  • 2022-09-27 09:03

Gdyby zawodnik z takimi umiejętnościami dziś pojawił się w fińskich skokach, zostałby niekwestionowaną gwiazdą tamtejszej reprezentacji. Ale na czas kariery Tamiego Kiuru przypadł znakomity okres drużyny Suomi, stąd przedstawiciel klubu Lahden Hiihtoseura stanowił tylko uzupełnienie fantastycznego zespołu. Dziennik Ilta Sanomat sprawdził co słychać u 46-letniego dziś byłego skoczka, pamiętanego dobrze przez tych, którzy śledzili epokę Adama Małysza. 

Tami Kiuru był w składzie drużyny, która zdobyła dla Finlandii ostatni złoty medal w konkursie drużynowym dużej imprezy. Stało się to w 2003 roku w Val di Fiemme, gdzie jego zespół wyprzedził wyraźnie reprezentacje Japonii i Norwegii. O tym jak ogromna była konkurencja w tamtym zespole, niech świadczy fakt, że w składzie czwórki na drużynówkę nie znalazł się Veli-Matti Lindstroem, ósmy zawodnik konkursu indywidualnego na mniejszej skoczni. - To był mój pierwszy w karierze sukces naprawdę dużego kalibru, do tego osiągnięty z dobrymi przyjaciółmi, przez co przyjemnie było go świętować. Wspaniałe doświadczenie - wspomina Kiuru, który w tych zawodach uzyskał najwyższą notę spośród zawodników jego ekipy. Gdyby był to konkurs indywidualny, Fin zdobyłyby srebrny medal i uplasował się za nieosiągalnym wówczas dla reszty świata Adamem Małyszem. - Nie chciałbym przeceniać mojego wkładu w ten sukces, ale swoją rolę tam odegrałem - dodaje były skoczek.

W grudniu tego samego roku wygrał swój jedyny, swoją drogą jednoseryjny, konkurs najwyższej rangi - w Titisee-Neustadt. Łącznie na indywidualnym pucharowym podium stawał trzy razy. Był niewątpliwie skoczkiem drugiego planu w Finlandii, gdzie pierwsze skrzypce grali Janne Ahonen i Matti Hautamaeki. - Nie miałem z tym problemu, dla mnie była to idealna rola. Cały splendor spadał na Janne i Mattiego, bo ówczesna potęga naszych skoków to głównie ich ogromna zasługa - uważa. Razem z dwoma wyżej wymienionymi skoczkami dokonał dużego wyczynu w Zakopanem w 2006 roku. Finowie po raz drugi i jak dotąd ostatni raz zajęli całe podium konkursu Pucharu Świata. - Konkurencja w zespole była ogromna, co tylko nas dodatkowo motywowało i napędzało w kierunku dalszego rozwoju - uważa.

W 2004 roku podczas mistrzostw świata w lotach w Planicy, zdobył brązowy medal i było to jego jedyne indywidualne trofeum w karierze. Trzy lata później na tej samej skoczni doszło do wydarzenia, które stało się początkiem końca jego kariery. - Podczas fazy odjazdu jedna z nóg nie wytrzymała. Skręciłem ją w kolanie i upadłem. Miałem tam prawie wszystko zmiażdżone. Ten upadek był punktem zwrotnym. Po powrocie do zdrowia próbowałem jeszcze swoich sił w Pucharze Świata, ale to nie było już to samo. Nie byłem w stanie osiągnąć poziomu, który prezentowałem przed kontuzją - wspomina. Karierę zakończył w 2009 roku w wieku 32 lat. - Oczywiście marzyłem o tym, by osiągnąć więcej, by skakać stabilnie na najwyższym poziomie. W głowie zostały jednak przede wszystkim pozytywne przeżycia. 

W 2004 roku sporo zawirowań w jego karierze wprowadziła zmiana zasad wskaźnika masy ciała, która określała długość nart. - Bardzo mnie to dotknęło. W ciągu kilku miesięcy musiałem zmienić w swoich skokach wszystko, czego uczyłem się przez lata. Musiałem zwiększyć swoją wagę, by nie skracać radykalnie nart. A ja zawsze byłem z natury szczupły. Dziś wiele osób skacze na krótszych nartach i pasuje im to. Wtedy panowała teoria, że tylko maksymalnie długie narty mogą dawać dobre wyniki - przypomina drużynowy mistrz świata z Predazzo.

Po zakończeniu kariery miał na jakiś czas dość skoków. Zajął się na poważnie fotografią, intensywnie rozwijał się w tym kierunku i stało się to jego głównym pomysłem na życie. Do skoków narciarskich wrócił w sezonie 2013/14 w zupełnie innym charakterze. Został koordynatorem medialnym Pucharu Świata kobiet. Funkcję tę pełnił przez dwa lata, przez jakiś czas równolegle z redaktorem naczelnym portalu Skijumping.pl Tadeuszem Mieczyńskim. W 2017 roku podczas mistrzostw świata w Lahti pełnił funkcję dyrektora zawodów. W tej samej roli pojawił się na skoczni Salpausselka w ubiegłym sezonie. Choć od zakończenia kariery czynnego skoczka minęło w jego przypadku kilkanaście lat, wciąż zdarza się, że na ulicy zaczepiają go nieznajomi pamiętający jego wkład w rozwój fińskich skoków, prosząc o zdjęcie czy krótką rozmowę. Kiuru od 2009 roku nie oddał żadnego skoku. - Nie tęsknię za tym. W dużej mierze z powodu tamtej kontuzji nie będę już skakał. Noga nie funkcjonuje tak samo jak wcześniej - zakończył Kiuru. 


Adrian Dworakowski, źródło: Ilta Sanomat/informacja własna
oglądalność: (5154) komentarze: (22)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor
    @Kolos

    A jego życiówka to "zaledwie" 230,5 m. Dalej skakali Romoeren czy Ahonen.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Stan faktyczny jest i był taki, że długo życiowy wynik w PŚ Kiuru pochodził ze skoczni mamuciej no i ma ten medal MŚL i to w czteroseryjnym konkursie zdobyty. Więc nie przypadek. Do tego życiówkę 221,5 bardzo dobrą na owe czasy.

    Wiadomo, lotnikiem na miarę Kocha czy Kranca nie był, ale wniosek o jego zdolnościach lotniczych jest jak najbardziej uprawniony.

  • Kolos profesor
    @Lataj

    Tak, Hannavald był pierwszy, za to najszybciej skompletował 200 m na wszystkich skoczniach mamucich Rune Velta - zajęło mu to ledwie 1 rok i 15 dni.

    Swoją drogą posiadanie pewnych rekordów w lotach nie definiuje jeszcze dobrego lotnika. w końcu Adam Małysz ma zupełnie niezłe statystyki lotów (przez pewien czas rekordzista w ilości wygranych konkursów PŚ na skoczniach mamucich, i pierwszy człowiek który skoczył 100 razy 200 metrów) a lotnikiem wybitnym nie był.

  • Lataj profesor
    @TheDriger

    Jeden z nich nie poskromił Małysza, a ponadto jako pierwszy w historii zdobył Wielkiego Szlema. Drugi też nie powstrzymał wielkiego skoczka, a brakowało tylko 10 punktów do Ahonena. Gdyby nie anulowany konkurs, mógłby być zdobywcą KK. Albo gdyby w jednym konkursie skoczył nieco dalej i tym samym zdobył więcej punktów. Czyli aż takimi średniakami nie byli.

    Za to Sven jest pierwszym skoczkiem, który przekroczył 200 m na wszystkich mamutach.

    W sumie Kasai też potrafił latać na mamutach ponad swoją dyspozycję, kiedy nie był w jakiejś ponadprzeciętnej formie.

  • Pavel profesor
    @TheDriger

    Zgadzam się takim podejściem, ale dla mnie definicją "prawdziwego lotnika" był właśnie ten przeskok, który na mamucie takiemu zawodnikowi dawał wyniki wykraczające ponad jego normalną dyspozycję. Wiadomo, że zawodnik klasy światowej jak jest formie to na każdej skoczni będzie mocny (może z małymi wyjątkami pokroju Loitzla czy Jandy), ale to jednak nie jest to ;)

  • TheDriger stały bywalec
    @Lataj

    Czepianie się dla czepiania, umówmy się że trofeum za Puchar Świata to jest Kryształowa Kula lub ewentualnie medal za 2 i 3 miejsce w generalce. A za zwycięstwo w konkursie w Neustadt to Kiuru dostał po prostu czek i pamiątkowy puchar z zawodów.

  • TheDriger stały bywalec
    @Pavel

    Koch, Kranjec to zawodnicy drugiej dziesiątki, którzy na lotach stawali się zawodnikami ze ścisłej czołówki. Natomiast prawdziwi mistrzowie lotów z tego wieku to Sven Hannawald i Roar Ljokelsoy, którzy zdobyli po dwa tytuły MŚwL.

  • Arturion profesor

    No i ten wygrany jednoseryjny konkurs. To był skandal, sędziom wyraźnie zależało, żeby tego konkursu nie wygrał Małysz. A powinien. Pamiętam jak dziś, bo wściekłem się wtedy.

  • Janeman profesor
    @Pavel

    To jak już jesteśmy przy przydomkach nadawanych mu przez komentatorów, to zawsze był też "cieniem Ahonena".

  • Lataj profesor
    @Julixx05

    Mogli w sumie też napisać "jedyne indywidualne trofeum dużej imprezy".

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Dlatego pisałem, że był to frazes ukuty przez komentatorów na podstawie pojedynczych wyników niż stan faktyczny. Gdyby Amerykanin akurat trafił z formą i zdobył jakiś medal w lotach to on by "uchodził za lotnika". Typowi lotnicy, u których było widać ewidentny progres na mazurach, to np Koch czy Kraniec, a później np Tepes. Kiuru był typowym zawodnikiem wyższych stanow średnich jak był w formie to skał dobrze i na dużych i mamutach, a jak nie to tu i tu skał marnie

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Alborn jednak nigdy nie zdobył medalu w lotach a Kiuru tak. To kluczowa różnica.

    Chociaż Alborn też złym lotnikiem nie był, życiówkę ma bardzo dobrą (jak na czasy w których skakał)

  • Julixx05 weteran
    @Lataj

    Chodzi o indywidualny medal z imprezy

  • jogas początkujący
    maska

    pamietam go zawsze z tej maski chyba był jednym z ostatnich ktory w niej skakał

  • Pavel profesor
    @Lataj

    Swego czasu wśród opinii naszych komentatorów za lotnika uchodził J. Kot bo kiedyś tam z wiatrem pod narty przebrnął jakieś kwalifikacje na mamucie. Podobnie było z Kiuru, komentator mający marny pojęcie o skokach zobaczył pojedyncze wyniki Fina na skoczniach do lotów i z miejsca miał gotowy frazes zawsze jak pojawiał się na belce.

  • Lataj profesor
    @Kolos

    Podobnie kiedyś mogło być przeświadczenie o sporym talencie Styrczuli (nie pamiętam), ale wtedy byłoby takie samo jak o Śliwce czy Gąsienicy-Sieczce.

  • Lataj profesor

    Brąz z MŚwL to chyba był jego jedyny indywidualny *medal*. A za konkursy PŚ to nie ma trofeów?

  • Pavel profesor
    @Kolos

    Alborn miał tyle samo i to 2 lata wcześniej, nie wiem czy ktoś go "specjalista od lotów" nazywał. Tak czy siak Fin nigdy jakimś niesamowitym lotnikiem nie był w przeciwieństwie od rzeczywistych specjalistów, którz ewidentnie na lotach pokazywali swój maks jak np Koch czy Kranjec.

  • Kolos profesor

    Życiówkę ja na czasy w których skakał ma Kiuru zacną - 221,5 m z 2004 r.

  • Kolos profesor
    @Pavel

    Wiem, że tego nie pamiętasz, ale tak było. Być może jednak to przeświadczenie faktycznie wzięło się z tego medalu MŚL z 2004 (oraz z 5 miejsca w Planicy 00/01 co przez 2 lata było jego najlepszym wynikiem w karierze do czasu 3 i 4 miejsca w Lahti 2003) w r. Zresztą to był jego najlepszy sezon. Właśnie w sezonie 2003/2004 Kiuru zaliczył swoją jedyną wygraną w PŚ. Wprawdzie to była bardzo przypadkowa i bardzo szczęśliwa wygrana no ale była i nikt mu tego nie odbierze.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl