Robert Mateja kończy pracę w Czechach

  • 2023-04-20 15:39

Po trzech latach współpracy Roberta Matei z reprezentacją czeskich dwuboistów klasycznych, drogi byłego polskiego skoczka i tamtejszej federacji rozeszły się. Jak poinformował nas 48-letni trener, nie ma jeszcze na ten moment sprecyzowanych planów na przyszłość.

Mateja objął kadrę czeskich kombinatorów przed sezonem 2020/21. Jego podopieczni zanotowali całkiem udany sezon olimpijski. W obu konkursach podczas igrzysk w Pekinie w 2022 roku cała czwórka jego zawodników kończyła rywalizację w czołowej trzydziestce, a w zawodach drużynowych ekipa zza naszej południowej granicy do samego końca walczyła o wysoką, piątą lokatę. Tamta zima była dużym skokiem jakościowym dla czeskiej kombinacji, ostatnia okazała się już jednak znacznie słabsza i obie strony podziękowały sobie za współpracę.

Mateja, zanim rozpoczął pracę w Czechach, pełnił rozmaite funkcje trenerskie w strukturach Polskiego Związku Narciarskiego. Fachu szkoleniowca uczył się pod okiem Hannu Lepistoe, podczas gdy ten prowadził indywidualnie Adama Małysza. W kolejnych latach były skoczek z Chochołowa przyczynił się do licznych sukcesów polskich skoczków na arenie międzynarodowej. To on przygotowywał Jana Ziobrę do życiowego sezonu 2013/14 okraszonego między innymi zwycięstwem w Engelbergu. 

W 2012 roku w Erzurum i w 2013 w Libercu polscy skoczkowie pod wodzą Matei zdobyli drużynowo srebrne medale mistrzostw świata juniorów, a Zniszczoł i Murańka dołożyli po indywidualnym srebrze. -  Miło wspominam współpracę z Jankiem, którego trenowałem przed tamtym sezonem i z Klimkiem, który również wtedy zanotował swoją najlepszą zimę - mówił nam Mateja podczas ubiegłorocznej rozmowy. -  Ale największe sukcesy to chyba te, które odnosiłem z juniorami. To był bardzo fajny team, w którym panowała miła atmosfera. Potem się to wszystko trochę popsuło, ale i tak ten okres wspominam najprzyjemniej.

Później nastał gorszy trenersko czas dla Matei, który nasilił się po objęciu polskiej kadry przez Stefana Horngachera. -  Grupa się zabetonowała. Nie było współpracy między poszczególnymi kadrami takiej, jakiej wszyscy oczekiwaliśmy. Podstawowe zadanie trenera jest takie, że pracuje na swój wynik i to Stefanowi wychodziło znakomicie, ale cały system współpracy bardzo mocno się zachwiał - wyjaśniał Mateja, którego podopieczni notowali wówczas swoją drogą słabe wyniki.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (16014) komentarze: (24)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Lataj profesor
    @Raptor202

    Zatem muszą odpalić stronę nordiccombined.pl ;)

  • Raptor202 profesor
    @Paweł39

    To nie są skoki narciarskie.

  • Paweł39 weteran

    https://www.skijumping.pl/wiadomosci/273/mp-w-kombinacji-norweskiej/
    Kiedys pisaliscie o kombinacji norwerskiej, a teraz nawet nie wspomnicie słowa przez cały sezon. No bo jak tu dotknąć waszego Pana Prezesa który zabił doszczętnie tą dyscyplinę sportu u nas..

  • Pavel profesor
    @kubilaj2

    O ile dobrze pamiętam, Ziobro jak wygrywał PŚ to był w ekipie Matei ;)

  • kubilaj2 weteran
    @skakanie_na_sniadanie

    Trenerem był całkiem spoko, jak przeglądałem wyniki.
    Jakoś nic nie wspomniałeś o 5 miejscu na MŚ w Trondheim 1997(swoją drogą świetne zmagania, porównywalne poziomem z Jeszted B 2009)

  • skakanie_na_sniadanie stały bywalec

    Tekst jest o Matei jako o trenerze a nie o skoczku - więc już się nie rozpisujcie czego to by ten geniusz powietrza nie zrobił gdyby nie to gdyby nie tamto. Faktem jest, że drużynówki zawalał i marnował dwie szanse na zajęcie miejsca na podium na skoczni którą podobno każdy Polak zna jak własną kieszeń. Więc jest, potężny z niego zawodnik, a te niespełna 10 lokat w TOP10 lepsze niż dwa mistrzostwa Żyły, bo wywalczone wtedy jak u nas była bida, nikt skoków nie finasował, bla bla bla ;)

  • kubilaj2 weteran
    @Matrixun

    Znaczy - zgadzam się, że Willingen 2005 należy do zepsutych, ale weź pod uwagę, że taki sam podskok(95 metrów) zaliczył Stefanek... a zresztą to była chora drużynówka, gdzie 3,14erdolnięcie w bulę(75 metrów) zaliczył będący w niezłej dyspozycji Roar Lyoekelsoey, Spaeth odleciał(147 metrów), upadek Herra...

  • Matrixun doświadczony
    @kubilaj2

    Oj, była jeszcze przynajmniej jedna. Nie pamiętam czy to nie było Willingen w sezonie 04/05, jakoś wtedy coś nam zawalił. Robert nigdy nie miał mocnej głowy i często zawodził, gdy dochodziła presja wyniku. Sapporo 2007 i złość po drużynówce pamięta chyba każdy, kto to oglądał. Małysz w świetnej formie, Stoch - forma sezonu, każdy skok na pochwałę, Żyła nawet nawet jak na jeszcze niedoświadczonego juniora. Wszystko to dawało szanse na medal, zwłaszcza bomba Stocha na otwarcie i niezły skok Żyły w drugiej grupie, a tu nagle wjeżdża Robercik i skacze niewiele ponad 100 metrów, ale gwoździem do trumny był jego drugi skok, który spowodował, że z wciąż realnych szans na medal zrobiła się walka o wyprzedzenie kogokolwiek, czego - na szczęście skutecznie - podjął się Małysz.
    Żeby nie było, że nie doceniam wkładu Matei w polskie skoki: swego czasu był skoczkiem z potencjałem, zawodnikiem, który potrafił wyskoczyć. Lata 90-te to nie był jakiś wybitny czas dla Polski, jak również dla skoków w Polsce. A on startował, zdobywał punkty, był pewnym punktem reprezentacji. Gdyby Robert trafił wtedy na dobrego trenera i psychologa, który potrafiłby zapanować nad spalaniem się Matei, to pewnie byłby zawodnikiem regularnie zajmującym niezłe miejsca. Pewnie i podium by wpadło. A tak mieliśmy m. in. słynne konkursy w Zakopanem, gdzie po świetnych pozycjach w I serii była bula w finale.

    Pamiętam jeszcze jak chwaliłem Redakcję TVP, że zrobiła świetny żart 1 kwietnia 2008, że Mateja zostaje trenerem. Nie chciałem wierzyć red. Hellerowi, który mówił, że to nie żart. Początki łatwe nie były, ale Mateja jako trener się broni. Pewnie dostanie zatrudnienie w Polsce i choć jestem sceptycznie nastawiony do "wsadzania swoich", to tutaj taką decyzję bym poparł. Tylko niech nie uczynią go trenerem kobiet!

  • TheDriger stały bywalec

    Szkoda, że Mateja nie zdobył medalu na MŚ w Trondheim w 1997, gdzie zajął 5 miejsce na normalnej skoczni. Właściwie do medalu zabrakło lepszego lądowania, polecam sobie obejrzeć ten konkurs osobom zainteresowanym bo jest dostępny

  • kubilaj2 weteran
    @Skokownik

    Weźmy poprawkę na to że:
    1. Obiekt normalny
    2. Małysz w piku formy(serio, nawet marzec 07 mi tak nie imponuje)

  • Oczy Aignera profesor

    Stracił pracę przez norweskie kombinowanie.
    Mam nadzieję, że Robert Mateja powróci do struktur PZN. Z Danielem Kwiatkowskim mógłby stworzyć dobry zespół.

  • Skokownik weteran
    @kubilaj2

    Zresztą pierwsze w historii podium Polski w drużynówce PŚ w Villach w 2001 roku było właśnie z Mateją w składzie.

  • Fan Tkaczenki i Aalto profesor

    Właśnie sie dowiedziałem że on w Czechach pracował xD

  • kubilaj2 weteran
    @Xander1

    Akurat jedyna zawalona drużynówka to słynny team event z Sapporo 2007

  • majkiel doświadczony

    Jako skoczek, coś tam osiągnął, a patrząc na ówczesny poziom skoków w Polsce to bardzo dużo.
    Jako trener w sumie też ma jakieś osiągnięcia i doświadczenie.
    Adam Małysz może ma jeszcze numer do kolegi z kadry, na kadra kobiet szuka trenera. Napewno lepsza opcja niż ktokolwiek tudzież jakiś młody trener bez doświadczenia.

  • Xander1 profesor
    @Pavel

    A najgorsze jest to że wspomina się tylko jego ostatnie lata kariery albo co najgorsze tylko te żenujące występy gdzie zaliczał spektakularne bule lub zawalał drużynówki. A prawda jest taka że przez pewien okres ciągnął nasze skoki. Obok Małysza był jedynym co mógł zrobić jakiś sensowny wynik nawet na pierwszą 10.

  • atalanta doświadczony

    Bardzo dobrze wspominam ten czas, kiedy Mateja trenował juniorów. A potem PZN oczywiście musiał namieszać, zaczęły się roszady, tego przenieść tu, tego wsadzić tam, no i wszystko się rozpadło.
    Sądzę, że jako trener młodzieży mógłby nam się jeszcze przydać.

  • Adrian D. redaktor
    @Pavel

    No i szkoda, że tak niewiele osób o tym pamięta, że przez około dwa lata sam ciągnął wózek z napisem 'polskie skoki'. Teza, że zawdzięczamy mu małyszomanię i jej następstwa dość odważna, ale w sumie, może do obronienia.

  • Pavel profesor
    @Karpp

    W ogóle dzięki Matei polskie skoki funkcjonowały na tyle długo, że Małysz miał szansę odbudować formę. Gdyby nie on zapewne nie byłoby malyszomanii i polskich skoków na obecnym poziomie. Jemu starczyłyby zapewne fundusze z czasów Kruczka i zrobiłby porządną karierę niestety przyszło mu funkcjonować w totalnej biedzie i zapaści.

  • Karpp profesor

    Tekst jest o pracy Matei jako trenerze a nie skoczku, wiec nie drwijcie. Gdyby skakał w tych czasach możliwe, że z austriacką szkołą byłby w podobnym miejscu co Żyła i Kubacki, z których też drwiło na początku wielu.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl