Skoki, alkohol i przedwczesna śmierć - tragiczne losy braci Pietikäinen

  • 2023-07-08 11:19

W ich biografiach jest wszystko, co powinno się znaleźć w fabule trzymającego w napięciu filmowego dramatu o trudnych życiorysach utalentowanych sportowców. Bracia Matti i Aatto Pietikäinen to duet nieprzeciętnie zdolnych ludzi o pokręconych życiowych ścieżkach prowadzących do katastrofy.

Oszukani na igrzyskach?

7.02.1948. Konkurs skoków o mistrzostwo olimpijskie w Sankt Moritz. Całe podium zgarniają hegemonii z Norwegii, ale nie obyło się, nie pierwszy raz zresztą w przypadku medali dla wikingów, bez kontrowersji. W wybitnej formie byli wtedy dwaj fińscy bracia, Matti i Aatto Pietikäinen. Ten pierwszy uzyskał łącznie odległość o 3,5 metra dłuższą od zwycięzcy, Pettera Hugsteda i nawet prowadził po pierwszej serii, drugi o 2 metry. Mimo to sklasyfikowano ich odpowiednio na 4. i 8. miejscu. Wiadomo powszechnie, że w tamtym czasie styl skoku przy finalnych rozstrzygnięciach odgrywał dużo większą rolę niż dziś, niemniej fińska ekipa opuszczała Szwajcarię z poczuciem krzywdy i uczuciem frustracji. W Finlandii uważano, że wysokie oceny norweskich skoczków wynikały nie tylko z ich znakomitych umiejętności, ale też z zakulisowych posunięć tamtejszych działaczy.

Podobne kontrowersje pojawiały się już przed wojną, choćby wtedy gdy Szwed Sven Eriksson przegrał złoty medal z Birgerem Ruudem podczas igrzysk olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen w 1936 roku lub dwa lata później kiedy Stanisław Marusarz podczas mistrzostw świata w Lahti mimo dużo dłuższych skoków od brata Birgera, Asbjørna, został sklasyfikowany na drugim miejscu. Ale i czwarte miejsce "Dziadka" za trójką Norwegów na mistrzostwach świata w 1935 roku budziło mnóstwo uzasadnionych kontrowersji. 

Pierwszy mistrz z Finlandii

Obaj skoczkowie mogli powetować sobie to niepowodzenie cztery lata później w Oslo, bo mieli ku temu wszystkie atuty, ale w kolejnych igrzyskach nie wystartowali. Dlaczego? W przypadku Mattiego źródła nie są zgodne. Mówi się, że doznał wtedy poważnej kontuzji - złamania nogi. Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak druga wersja, według której został zdyskwalifikowany na cały sezon olimpijski przez swoją federację za niesportowy sposób prowadzenia się. Miał pobić w barze człowieka, który próbował wyprosić kompletnie pijanego Mattiego z knajpy. Alkohol i kobiety były największymi namiętnościami skoczka, choć przez długi czas nie przeszkadzało mu to zarówno w wykonywaniu wyuczonego zawodu blacharza jak i w skakaniu na nartach.

W 1951 roku wygrał pierwszą edycję Turnieju Szwajcarskiego, który wkrótce zyska duży prestiż. Wyprzedził na podium dwóch Norwegów, Hansa Bjørnstada i Pettera Hugsteda, z którym w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał na pamiętnych igrzyskach w Sankt Moritz. Pietikäinen wygrał w tym samym roku duże zawody w Rovaniemi, a także był trzeci w Kuopio, ale potem musiał udać się na wyżej opisaną, przymusową przerwę. Wrócił silniejszy, w 1954 roku w Lahti został pierwszym fińskim mistrzem świata. Skakał najdalej i pięknie stylowo, tym razem wygrał bezapelacyjnie, a Norwegowie nie posmakowali nawet podium. Po tym sukcesie Matti zakończył karierę.

Poważne skakanie utrudniało mu utrzymanie rodziny. Biznes blacharski też nie szedł dobrze, więc szukał innych sposobów zarobku. Był już wtedy alkoholikiem w zaawansowanym stadium choroby. By mieć pieniądze na alkohol, sprzedał swoje najważniejsze trofea, w tym złoty medal z Lahti, który przez długie lata poszukiwał jego siostrzeniec, celem odkupienia cennej rodzinnej pamiątki, ale bezskutecznie. Życie mistrza świata zakończyło się w makabryczny sposób. W listopadzie 1967 roku jechał furgonetką jako pasażer. Samochód, wyposażony w letnie opony, wpadł w poślizg, zjechał na lewą stronę jezdni i zaczął staczać się do rowu. Drzwi auta otworzyły się i zmiażdżyły głowę byłego skoczka. Zmarł na miejscu. 

Trudne życie weterana wojennego

Rok przed tym wydarzeniem zginął drugi niedoszły fiński bohater igrzysk w Sankt Moritz, brat Mattiego, Aatto. Urodzony w 1921 roku skoczek, uchodził za nieco mniej utalentowanego sportowca od brata. Miał w swoim dorobku wysokie miejsca wywalczone na krajowych arenach, ale w przeciwieństwie do Mattiego nie osiągnął żadnego międzynarodowego sukcesu. To jednak nie tylko kwestia mniejszego talentu, ale również, a może głównie, kwestii pozasportowych. Jemu też koło nosa przeszły igrzyska w Oslo. Znajdował się w awizowanym składzie na bój o olimpijskie medale, podobno był wtedy w wielkiej formie, ale odsunięto go od zespołu po jednej z pijackich awantur.

Musiała być to rozróba na naprawdę duża skalę, bo Aatto został przez macierzystą federację dożywotnio odsunięty od startu w międzynarodowych zawodach! - Trzeba pamiętać o tym, że był on weteranem wojennym. To odcisnęło swoje piętno na jego zachowaniu - tłumaczył swojego wuja Heikki Savolainen, autor biografii Mattiego i Aatto. Pomimo tak restrykcyjnych konsekwencji starszy z Pietikäinenów za bardzo kochał skoki, by je porzucić. W krajowych zawodach skakał do czterdziestego roku życia. 

Podobnie jak brat zmagał się z alkoholem, ponadto miał duże problemy rodzinne. Żona, z którą znajdował się w separacji, zabraniała mu kontaktów z dwójką ich dzieci. 1 kwietnia 1966 roku, w primaaprilisowy wieczór, będąc pod wpływem napojów procentowych zsunął się z dachu budynku, w którym mieszkała jego żona, po rynnie, by przedostać się na balkon, a potem do mieszkania i zobaczyć się z dziećmi. Zamiar się nie udał. Aatto spadł z czwartego piętra i poniósł śmierć na miejscu...

Na nartach skakał także najstarszy z Pietikäinenów, Lauri, urodzony w 1919 roku. Był mistrzem Finlandii z 1941 roku, zwycięzcą kilku międzynarodowych konkursów, a nawet rekordzistą kraju. W 1942 roku został ranny w trakcie działań wojennych, ale wrócił do skoków, które później porzucił jednak na rzecz wyścigów motorówkami. W jego biografii na szczęście brakuje tak makabrycznych wydarzeń, jakie stały się udziałem młodszych braci. 

Czytaj też: Sepp Weiler, wybitny skoczek o jednym oku

Opracowano na podstawie: Iltalehti.fi., Is.fi + informacja własna


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (12780) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    Finowie, to jednak twardziele. Nie, żebym pochwalał przesadę, ale pochwalam "męskość" - trochę zapomnianą już cnotę.
    Zwracam uwagę na udział w wojnie, To była wojna obronna z sowietami na początku 1940 r. Nie przegrana. Dlatego Finlandia przetrwała.

    EDIT - tu mi się przypomniał inny fiński sportowiec, który w czasie tej wojny był strzelcem wyborowym i położył trupem wielu sowietów (nie pamiętam, kto to był). Zapytany po latach, czy niemiał problemu ze strzelaniem do ludzi, odpowiedział prostodusznie:
    - Oczywiście, że miałem, bo kluczyli i się chowali. :-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl