Taniec hip hop nową metodą treningową Koudelki

  • 2023-11-24 07:19

Już w piątek na skoczni w fińskiej Ruce (HS142) odbędą się kwalifikacje do inauguracyjnego konkursu 45. edycji Pucharu Świata w skokach narciarskich mężczyzn. Dla lidera czeskiej kadry, Romana Koudelki, najbliższa zima będzie już 19. sezonem startów w zmaganiach elity.

Ostatnie trzy sezony nie były udane dla 34-latka. W sezonie 2020/21 Koudelka nie zdobył ani jednego pucharowego punktu. Natomiast w kolejnych dwóch edycjach PŚ (2021/22, 2022/23) ta sztuka udała mu się łącznie tylko trzykrotnie. W klasyfikacji generalnej zajął wtedy odpowiednio 74. i 68. lokatę. Znaczący wpływ na takie wyniki czeskiego skoczka miały problemy zdrowotne, spowodowane kontuzjami kolana.

Przedstawiciel klubu LSK Lomnice nad Popelkou rozpocznie starty w sezonie 2023/24 dopiero podczas drugiego pucharowego weekendu i rywalizacji na olimpijskich obiektach w Lillehammer. Obok niego czeską kadrę uzupełnia wielu młodych zawodników, niemających jeszcze doświadczenia w zawodach PŚ. U progu nowego sezonu Koudelka opowiedział w rozmowie z czeskimi mediami m.in. o swoich odczuciach, związanych z rolą lidera i mentora dla młodszych kolegów z zespołu.

– Pamiętam zawsze Kubę Jandę. Kiedy miał 29 lat, powiedziałem do niego „Jesteś stary!”, na co odpowiedział: „Poczekaj, tylko mrugniesz okiem i za chwilę dosięgnie to ciebie”. Bardzo często wspominam te słowa. Mimo tego, że mam 34 lata, czuję się jakbym miał 18, 20 lat. Jak na razie radzę sobie z tym, a ciało tego słucha – czytamy słowa 34-latka na łamach serwisu isport.blesk.cz.

Jedną z nowych form treningu, która pojawiła się w przygotowaniach czeskich skoczków, stał się… taniec hip-hop. Zdaniem Koudelki było to interesujące doświadczenie: – Byłem trochę zdenerwowany, ale przyjechał chłopak ze Słowenii, który kiedyś też skakał, i udało nam się. Choć na początku było wiadomo, że nie idzie nam najlepiej, było zabawnie. Chodziło o to, by trochę oszukać głowę i spróbować wykonać inne ćwiczenia koordynacyjne. I całkiem dobrze oderwano się od stereotypu. Dla mnie była to zmiana. Wiem, że inni skoczkowie próbują też od czasu do czasu tańczyć. Z Davidem Jiroutkiem chodziliśmy na zumbę. Chodzi przede wszystkim o zmianę sposobu poruszania się, która pokaże braki w koordynacji. Dla mnie to duży plus.

Mistrz świata juniorów z 2007 roku pozytywnie wypowiadał się także o dotychczasowej współpracy ze Słoweńcami Gajem Trčekiem i Jure Sinkovcem, którzy od wiosny tego roku trenują kadrę naszych południowych sąsiadów. 34-latek podkreślił m.in. niezwykłą pracowitość trenera Trčeka: – Uwielbiam to. Jestem podobnym typem człowieka. Z jednej strony (trenerzy – przyp. red.) wiedzą, że muszą mnie powstrzymywać. Zrobiłbym wszystko, a to też nie jest dobre. Dojeżdżam do nich na treningi do Liberca, czego nie robiłem, bo nie miało to dla mnie sensu. Dziś ma to dla mnie sens, bo wracam zmęczony po treningu, ale pełen pozytywnej energii – ocenił lider czeskiej kadry.

Pięciokrotny zdobywca konkursów PŚ zwrócił też uwagę na brak dolegliwości związanych z przebytymi wcześniej urazami kolana. Dużą rolę miał tu odegrać Jure Sinkovec, który jeszcze jako skoczek sam borykał się z takimi kontuzjami, a także odpowiednie dopasowanie treningów. Jak przyznał sam Koudelka, może on obecnie podczas treningów dawać z siebie 100 procent.

Mimo nieudanych startów w ostatnich latach reprezentant Czech patrzy w przyszłość z optymizmem: – Gdybym nie miał motywacji i nie wierzył w to, że mogę wrócić do skoków na wyższym poziomie, nie uprawiałbym już tego sportu. Wierzę, że świetne wyniki przyjdą. Nawet, jeżeli miałem kontuzje lub sezony, w których absolutnie mi się to nie udawało, wierzyłem, że to jeszcze nie jest ostatnie słowo. Mam nadzieję, że u mnie się to spełni i, że pewnego dnia powiem sobie: Dobrze, że wytrwałem.

Koudelka jako swój główny cel wciąż stawia start olimpijski w 2026 roku. Zaznaczył on też, że gdyby brakowało mu motywacji do dalszego skakania, nie zdecydowałby się dotrwać do igrzysk w Cortinie d’Ampezzo i Mediolanie. – Igrzyska olimpijskie są dla każdego zawodnika największym wyzwaniem. Swoje pierwsze igrzyska zaliczyłem także we Włoszech (w Turynie w 2006 roku – przyp. red.), choć w roli przedskoczka. Byłem tam wówczas z Michalem Doležalem czy Lukášem Hlavą, którzy są już trenerami. Moim wielkim marzeniem i celem jest pojechać na igrzyska oraz osiągnąć tam dobry wynik – podsumował czeski skoczek.


Wojciech Skucha, źródło: isport.blesk.cz
oglądalność: (1989) komentarze: (3)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Arturion profesor

    "Igrzyska olimpijskie są dla każdego zawodnika największym wyzwaniem"
    Polecam to zdanie użytkownikowi @Oreo.

  • Mando początkujący

    Jedyne co może czuć to chorobę, jak Kamil Stoch, dzban-anorektyk.

  • Brygadzista doświadczony

    Obejrzał "Chłopaki nie płaczą" i w końcu przykumał te kocie ruchy.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl