Wypowiedzi Polaków po piątkowych kwalifikacjach

  • 2024-01-19 22:47

Reprezentanci Polski w komplecie awansowali do niedzielnego konkursu, będącego zarazem finałem PolSKIego Turnieju. W ostatnich w tym sezonie zawodach w Polsce zaprezentuje nam się ośmiu Biało-Czerwonych.

Paweł WąsekPaweł Wąsek
fot. Tadeusz Mieczyński
Kamil StochKamil Stoch
fot. Tadeusz Mieczyński
Aleksander ZniszczołAleksander Zniszczoł
fot. Tadeusz Mieczyński

Najlepiej spośród polskich skoczków zaprezentował się Dawid Kubacki. Skoczek z Szaflar zajął jednak osiemnaste miejsce. To nieco poniżej oczekiwań rozbudzonych podczas treningów. W obu tych seriach Dawid plasował się na dziewiątej pozycji.

- Jest w porządku. Pozytywny dzień na skoczni. Trzy dobre skoki na trzy oddane. Wykonałem założenia na dzisiaj. Oczywiście to nie są jeszcze jakieś super skoki. Nie mają jeszcze automatyzmu. Ale zauważam, że potrzebują coraz mniej mojej uwagi. Za ileś tam powtórzeń może pojawić się automatyzm, a wtedy to będzie jeszcze lepiej wyglądało. Jestem spokojny i z umiarkowaną nadzieją spoglądam na jutrzejszy dzień. Mam nadzieję, że jutro będzie naprawdę fajny konkurs. Choć fajniej by było, gdyby to działało jak trzeba od początku sezonu, to byśmy tutaj przyjechali już rozpędzeni.

- Jak tak patrzę na swoje skoki tutaj i te w Szczyrku, to one były podobne. Ale wydaje mi się, że dziś potrzebowałem trochę mniej koncentracji na to, żeby to zrobić. Wiec niech powoli wzorzec ruchowy się zachowuje i zaczyna sam działać - dodał skoczek.

- Każda drużynówka to fajne zawody. Ale Zakopane jest Szczególne i nie ma nawet sensu porównywać tych zawodów z innymi. Tutaj czy to kwalifikacje, czy drużynówka, czy indywidualny, to jest nasza domowa skocznia. Doskonale wiemy, jaką atmosferę robią tu kibice. Jaka jest muzyka, energia - to jest nie do przeskoczenia - ocenił skoki w Zakopanem reprezentant Wisły Zakopane.

Paweł Wąsek zajął w kwalifikacjach dwudzieste miejsce. - Jestem zadowolony. Może poza telemarkiem w kwalifikacjach. Ale tak poza tym, to dzień na plus. Fajnie mi się skakało, złapałem fajne czucie to i fajne powinny być wyniki w ten weekend. Na to właśnie mam nadzieję. Myślę, że trener nie będzie miał do mnie pretensji o ten telemark, bo zadanie na dziś wykonane, kwalifikacja jest. Wiadomo, że błędy się zdarzają. Bić mnie chyba nie będzie. Ale to konkretne zadanie wykonałem źle, więc muszę ten element oczywiście w następnym skoku poprawić. Lubię Wielką Krokiew. Lubię duże obiekty, lubię sobie trochę polatać. Ale i Malinka w Wiśle się zrobiła bardzo lotna po przebudowie, Tak, że oba te obiekty bardzo mi się podobają. Nawet nie wiem, który bardziej - powiedział po zakończeniu kwalifikacji najmłodszy spośród wiślańskich skoczków.

Andrzej Stękała zaprezentował się widzom zgromadzonym na Wielkiej Krokwi jako pierwszy z Polaków. 28-latek w swojej próbie osiągnął 119 metrów, jednak znacząca rekompensata punktowa za niesprzyjające warunki (24,6 pkt.) pozwoliła mu zająć 41. lokatę oraz awansować do niedzielnego konkursu.  – Były ciężkie warunki. Myślę, że później, kiedy zobaczyłem, jakie były punkty za wiatr, to też może się nie zdziwiłem, bo wiem, co czułem, ale cieszę się, że to weszło i liczę, że uda się coraz lepiej skakać – tak o swoich odczuciach po kwalifikacjach mówił Stękała.

 

Członek Kadry Narodowej B został także zapytany o to, jak daleko jest od skoków, które by go cieszyły. Jak sam stwierdził, brakuje mu do tego trochę obycia w Pucharze Świata i pewnej wiary w siebie: – Wydaje mi się, że jestem w stanie skakać dobrze, tylko nie ma jeszcze czegoś takiego potwierdzonego. Patrzysz na tych innych zawodników, to dużo od nich nie odstajesz. Wydaje mi się, że jakbyś miał też trochę obycia w Pucharze Świata, skoczyłbyś lepiej w dwóch zawodach, to to się później nakręca. Więc liczę, że będzie się to rozkręcać; że będzie coraz lepiej.

Kolejnym z Biało-Czerwonych, który pojawił się na rozbiegu Wielkiej Krokwi, był Klemens Murańka. Skoczył 124 metry i uplasował się na 40. miejscu w kwalifikacjach. Jak sam przyznał, skakanie przy polskiej publiczności sprawia mu bardzo dużo przyjemności: – Mogłoby być ciut lepiej, ale kwalifikacja będzie, to się poprawię - powiedział Murańka, który rozmawiał z dziennikarzami jeszcze zanim okazało się, że awansował do konkursu.

29-latek stwierdził również m.in., że jego skok podczas I treningu (127 m) był całkiem poprawny technicznie, choć jak sam przyznał, stać go na więcej. Jak Polak ocenił swój skok w kwalifikacjach? – Popełniłem pewien błąd na progu. Troszeczkę zostało mi to w miejscu. Nie nakręciło mnie aż tak fajnie, nie miałem szybkości w drugiej fazie lotu – powiedział Murańka.

Maciej Kot skoczył 122 metry i zajął 36. lokatę (ex aequo z Simonem Ammannem). 32-letni zakopiańczyk oddał swój skok kwalifikacyjny przy mocnym wietrze w plecy, co sprawiło, że do jego noty dodano aż 20,2 punktu. W trakcie tej próby doszło także do niecodziennej sytuacji. – To nie był zły skok. Mógł być dalszy, ale zaraz za progiem złapał mnie skurcz w prawej nodze – coś, co rzadko się zdarza. Na szczęście delikatny, ale wiadomo, że to wywołuje pewnego rodzaju zawahanie i wytrąca z tej koncentracji. Nie kontynuowałem tej rotacji za progiem, natomiast najważniejsza jest kwalifikacja. Myślę, że to też nie był zły skok w tych warunkach. Jest spora rezerwa, bo myślę, że wczoraj (w czwartek – przyp. red.) tu na treningu też oddałem lepszy skok. Więc wiem, co trzeba zrobić, żeby ten skok był też po prostu dalszy. Bo te skoki muszą być lepsze w niedzielę, żeby myśleć o punktach – komentował swoją próbę kwalifikacyjną drużynowy mistrz świata z 2017 roku.

Polski skoczek wyjaśnił także, jaka mogła być przyczyna skurczu, który wystąpił u niego podczas skoku kwalifikacyjnego: – Wydaje mi się, że ten tydzień bardzo mocno wykorzystałem do treningu. Być może trochę zbyt ambitnie podszedłem do tego. I naprawdę każdą możliwą chwilę, każdą lukę pogodową wykorzystywaliśmy z trenerem do tego, żeby pójść na skocznię poskakać, popracować na siłowni. Gdzieś tam nawet dawałem więcej od siebie, dodawałem sobie serii skoków. A do tego w tym tygodniu czułem się też trochę gorzej zdrowotnie. Więc myślę, że to jest taki mix tego wszystkiego. Takie rzeczy się zdarzają. Wiadomo, że to nie jest nic przyjemnego. Ale też nic, czym można by się martwić.

Dwukrotny triumfator konkursów Pucharu Świata przyznał także m.in., że sobota jest dla niego dniem wolnego i regeneracji, który postara się jak najlepiej wykorzystać oraz przygotować dobrą formę fizyczną na niedzielne zawody. Został także zapytany o to, jak wiele brakuje mu do skoków, które przynosiłyby mu satysfakcję. Jak sam przyznał, z jednej strony brakuje mu do tego niedużo, a z drugiej – bardzo dużo.

– Wiadomo, że skoki do „30” dałyby mi satysfakcję, ale przede wszystkim dałyby mi trochę takiej pewności siebie; swobody w skokach konkursowych; pewnego marginesu błędu, który mógłbym wykorzystać. I patrząc na wyniki, jest to niewiele, bo czasami jest to dosłownie parę miejsc. Patrząc na same skoki jakościowo, też tak naprawdę niewiele. Bo niewielkie błędy powodują czasami duże straty w odległości. Natomiast czasami taki mały krok to jednak bardzo dużo, bo gdyby to było takie proste, każdy mógłby skakać bardzo daleko. Nie zapomnijmy, że każdy pracuje. Świat nie śpi, wszyscy idą do przodu. I skoro inni robią krok do przodu, to czasami musimy zrobić dwa kroki do przodu, żeby być przed nimi – podsumował Kot.

Na 33. miejscu kwalifikacje zakończył Aleksander Zniszczoł (127 m). Wiślanin spisał się jednak znakomicie w I treningu, skacząc 134 metry i zajmując w tej serii 13. miejsce. – Był dobry, najlepszy. Jeszcze trochę spóźniony, ale tak – był skokiem najlepszym technicznie. Później, ten drugi skok na treningu - był znowu problem, że za bardzo w miejscu, a teraz był za bardzo do kierunku zrobiony – ocenił swoje skoki Zniszczoł, który dodał również m.in., że cały dzień ocenia na plus. Niespełna 30-letni skoczek wystąpi również w składzie polskiej kadry podczas rywalizacji drużynowej.

W środku stawki kwalifikacje zakończył Kamil Stoch. Skoczek z Zębu osiągnął 128 metrów i zajął 25. miejsce (ex aequo z Władimirem Zografskim). Jak sam przyznał, dobrze skakało mu się w piątek na Wielkiej Krokwi: – Dzisiaj było solidnie, pracowicie. Skoki na takim przyzwoitym poziomie i pewna kwalifikacja. Czy skoki w Zakopanem były krokiem do przodu względem zmagań w Szczyrku? Nie potrafię powiedzieć, czy to jest ten sam poziom, ponieważ w Szczyrku oddaliśmy raptem jeden skok konkursowy. Tutaj miałem mniej problemów z pozycją najazdową. Natomiast więcej problemów było z kierunkiem odbicia, który był trochę za agresywny i przez to brakowało mi wysokości w locie – skomentował Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał również m.in., że starał się w swoich skokach wykonywać zadania, które przed nim stoją.

Słabszą formę w Zakopanem prezentował w piątek Piotr Żyła. Wiślanin w pierwszym treningu osiągnął 129 metrów (28. miejsce), ale w drugim zajął daleką 54. lokatę po skoku na 113,5 metra. W kwalifikacjach spisał się już znacznie lepiej, osiągając 129 metrów. Wystarczyło to jednak jedynie do zajęcia 31. miejsca. Jak przyznał reprezentant Polski, w drugim treningu po prostu skoczył źle. Stwierdził on także, że jego skok kwalifikacyjny był lepszy niż na treningach, jednak nie był w pełni zadowolony ze swoich piątkowych skoków. Żyła został również zapytany o mocny tylny wiatr, który wiał dziś na Wielkiej Krokwi. – To jest normalne w Zakopanem. Tu zazwyczaj tak jest, że wieje mocno w plecy – ocenił polski skoczek, który nie znalazł się w składzie polskiego zespołu na sobotni konkurs drużynowy.

Korespondencja z Zakopanego, Marcin Hetnał


Marcin Hetnał i Wojciech Skucha, źródło: Informacja własna
oglądalność: (2083) komentarze: (2)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • wiola4697 profesor

    Powodzenia!

  • Arturion profesor

    No i z tych chłopaków może coś być na resztę sezonu.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl