„Cenna lekcja” – Maciej Kot o pokazowym wydarzeniu na Wielkiej Krokwi

  • 2025-04-09 16:51

Maciej Kot dołączył do imprezy Red Bull Skoki w Punkt rzutem na taśmę, wskakując do składu w miejsce jednego z Norwegów. Ale jak sam przyznaje – warto było. Bo właśnie tutaj skoki narciarskie przypomniały wszystkim, że są też widowiskiem ekstremalnym.

– Powiedziałem, że dobrze, że wziąłem drugą parę majtek na przebranie, żeby mieć na after party – żartował Kot po pierwszym skoku przy silnym wietrze. – Nie są to przyjemne warunki do skakania, bo ryzyko jest duże. Ale wszyscy się na to zgodziliśmy – to też jest sport ekstremalny. Przyjechaliśmy, żeby mimo trudnych warunków po prostu skakać i pokazać, że to ryzyko trzeba podjąć.

Zawodnicy już przed konkursem wiedzieli, że strategia odegra kluczową rolę – szczególnie przy niepewnej pogodzie.

– Mieliśmy taktykę, żeby w pierwszej serii skakać bardzo daleko, w razie odwołania drugiej serii, żeby mieć dobry wynik. Ale ja bardzo nie lubię warunków, gdzie jest mocny wiatr pod narty zaraz za progiem. Nad bulą jest wtedy duża wysokość i potem spadamy z wysoka. Już po pierwszym skoku tak mnie bolały nogi po lądowaniu, że bałem się trochę o drugi, w kontekście technicznego wykonania.

Choć plan trzeba było modyfikować, wszyscy – łącznie z publicznością – opuścili skocznię z uśmiechem.

– Myślę, że koniec końców wszyscy są zadowoleni z tego, jak to wyglądało. Trzeba wyciągnąć wnioski, ale mam wrażenie kibice też doceniają tę inicjatywę i to show.

Kot nie ma wątpliwości, że tego typu formatów brakuje w skokach – i że to właśnie może być przyszłość tej dyscypliny.

– To jest to, o czym w przeszłości rozmawialiśmy. Czego brakuje skokom, aby zainteresować na przykład Amerykanów? Tam liczy się show. Myślę, że to, co Red Bull i ten format tutaj pokazał, to cenna lekcja. I że właśnie w tym kierunku powinniśmy iść, żeby zrobić show. Każdy z zawodników po to tu przyjechał. Jak powiedział Domen, nie zamierzał hamować w pierwszym skoku, bo jest do pobicia rekord skoczni. Wziął sobie do serca to, że przyjechał, aby dać show dla kibiców. To się ceni.

Mimo krótkiego przygotowania i przerwy od treningów, Kot nie żałuje decyzji o powrocie na rozbieg na potrzeby imprezy Red Bull Skoki w Punkt.

– Jestem zadowolony, że wskoczyłem z tej listy rezerwowej. Nie było łatwo – dwa tygodnie przerwy od skakania to dużo, wczoraj tylko jeden treningowy skok. Od razu zostałem rzucony na głęboką wodę, skakałem jako ostatni, a wiadomo, że od ostatniego zawodnika wszystko zależało. Podjąłem to wyzwanie. Niedużo brakło, ale zadanie na pewno było trudne – podsumowuje Kot, który w ostatniej próbie dnia musiał osiągnąć 140,5 metra. Ostatecznie jego zespół zajął ostatnie, 5. miejsce.


Dominik Formela, źródło: Informacja własna
oglądalność: (7800) komentarze: (10)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • saliens_fan początkujący

    Fajnie się czyta komentarze pod artykułami . Przeczytałem tytuł = daję komentarz . Tekst artykułu już jest pomijany , co widać właśnie po niektórych wpisach. Nie wiem czy to wynika z uprzedzeń , w tym wypadku do zawodnika , czy po prostu z lenistwa. Być może się mylę i jednak wszyscy komentujący czytają cały tekst , ale wtedy kiepsko ,bardzo kiepsko z czytaniem ze zrozumieniem .

  • TomaszTM bywalec

    Ucz się Maciuś, ucz. Młody jesteś przyda się.

  • Kolos profesor
    @Homeomorfismus

    Czyli innymi słowy - wygraliby ci co skoczyli łącznie najdalej.

  • Homeomorfismus doświadczony
    @Kolos

    Komentatorzy w czasie zawodów wyjaśnili, że w regulaminie było napisane, że w razie zakończenia zawodów po jednej serii i tak wygrałaby drużyna, która miałaby sumę odległości skoków najbardziej zbliżoną do 1000 metrów. Dlatego też w pierwszej serii wszystkie zespoły skakały tak daleko.

  • sledzik16 profesor
    @Kolos

    Ciężko powiedzieć skoro przełożenie imprezy nie wchodziło by w grę

  • Kolos profesor
    @sledzik16

    Ale w skoki to ryzyko musi być zawsze wpisane. To sport na świeżym powietrzu. Była większa tolerancja co do siły wiatru ale i tak mogły być warunki takie, że nie dałoby się skakać i co zrobić wtedy?

  • Lataj profesor

    "dobrze, że wziąłem drugą parę majtek na przebranie, żeby mieć na after party"
    To jednak zafajdał zbroję?

    A co do cennych lekcji, wiele ich miał po utracie formy choćby z sezonu 17/18, ale wniosków za wiele nie wyciągnął, stąd ciągle próbuje się odbić od dna.

  • sledzik16 profesor
    @Kolos

    Chyba tak. Choc jak dla mnie to by było bez sensu zrobić "prywatne" wydarzenie żeby później coś odwołać.

  • Kolos profesor
    @sledzik16

    Ciekawe jakby ustalili końcową kolejność gdyby odwołali II serię? Wygrałaby ta ekipa która była bliżej 500 metrów? Czy ta która więcej metrów wyskakała?

  • sledzik16 profesor

    To co to by było za wydarzenie gdyby odwołali druga serię.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl