„Złożyło się na to wiele czynników”. Kevin Bickner po najlepszym sezonie w karierze

  • 2025-06-26 19:45

171 punktów,  28. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i pierwsza wizyta w czołowej dziesiątce pucharowych zawodów. Reprezentant Stanów Zjednoczonych, Kevin Bickner, w wieku 28 lat zanotował zdecydowanie najlepszą zimę w karierze. 

Kevin Bickner od sezonu 2015/16 przez pięć kolejnych zim zbierał punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Potem nastąpiły cztery lata bez miejsca w trzydziestce któregoś z pucharowych konkursów, z tymże zimy 2020/21 i 2022/23 spędził z dala od wyczynowego sportu. Przełamanie nastąpiło na początku ostatniego sezonu. Podczas drugiego konkursu w Lillehammer Amerykanin zajął 24 miejsce. Na dobre rozkręcił się w czasie Turnieju Czterech Skoczni i przez szereg tygodni regularnie zdobywał punkty, plasując się w trzeciej, drugiej, a nawet pierwszej dziesiątce konkursów, zajmując dziesiątą pozycję w Willingen. Co było źródłem takiego progresu formy?

-Trudno ocenić mój ostatni sezon innym słowem niż świetny - mówi nam Amerykanin. - Jeśli spojrzeć na statystyki, był to zdecydowanie najlepszy sezon w mojej karierze. Myślę, że na ten sukces złożyło się wiele różnych czynników. Poświęciłem kilka lat pracy, by na nowo stworzyć bazę pod moje skoki, by zbudować je od podstaw. Stworzyłem sobie system, który pozwolił mi zachować równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, mam świetnych trenerów i stojącą za tym wszystkim silną organizację.

28-latek podkreśla, że ważne w życiu sportowca jest znalezienie balansu między profesjonalizmem a tęsknotą za domem. Bickner docenia możliwości, jakie daje mu Norwegia, ale jednocześnie zaznacza, że regularny kontakt z bliskimi jest kluczowy dla jego formy i dobrego samopoczucia. - Bardzo podoba mi się życie w Norwegii. Oczywiście to nie mój dom i tęsknię za przyjaciółmi i rodziną, ale taka jest rzeczywistość tego sportu. Większość dni musisz spędzić w Europie. Nie różni się to od tych 8 wcześniejszych lat, kiedy mieszkałem w Słowenii. Ale czuję, że wymyśliłem dla siebie dobry system. Staram się wracać do domu tak często, jak to możliwe, kiedy ma to tylko sens. Wyjazdy muszą być krótkie, ale mogą być na tyle częste, abym się nie wypalił. Były lata, kiedy nie spędzałem wystarczająco dużo czasu w domu, a wtedy sezon w moim wykonaniu naprawdę na tym cierpiał. Ale Norwegia to wspaniały kraj, a w Lillehammer znajdują się jedne z moich ulubionych skoczni, więc wspaniałe jest, że mogę tam codziennie trenować - cieszy się amerykański skoczek.

Jakie są najbliższe cele Bicknera? - Za każdym razem, gdy wyznaczam sobie cele, myślę o tym, by dokonać progresu względem ostatniego czasu. Chcę tylko zobaczyć u siebie poprawę. Jeśli uda mi się zanotować sezon lepszy od poprzedniego, będę szczęśliwy. Nawet jeśli zdobędę tylko o 1 punkt więcej niż minionej zimy, będę uważał, że wszystko poszło we właściwym kierunku. Teraz czekają nas igrzyska olimpijskie. To jedno z niewielu wydarzeń, podczas których Ameryka ma okazję śledzić skoki narciarskie, więc to dodatkowa motywacja, by dobrze się zaprezentować - zaznacza skoczek pochodzący z Waucondy.

Z racji, że Bickner i jego amerykańscy koledzy z kadry są częścią dużego zespołu norweskiego, bohater tego tekstu mógł z bliska obserwować reperkusje skandalu wywołanego przez kombinezony tamtejszych skoczków. - Niewiele można powiedzieć na temat tego skandalu, spośród tego, co nie zostało jeszcze powiedziane. To było oczywiście rozczarowujące. Nasza współpraca z Norwegami stała się chaotyczna. Z pewnością miało to wpływ na nasz zespół. Ale teraz, gdy opadł kurz, widzę, że  wprowadzane są bardzo potrzebne zmiany. Zespoły od dawna starają się naginać zasady tak bardzo, jak to możliwe. Był to problem na poziomie FIS. Niespójne standardy kontroli sprzętu zwracały uwagę kibiców od lat. Po raz pierwszy widzę, że pojawiają się  plany zmian, które moim zdaniem rzeczywiście zrobią różnicę. Myślę jednak, że wszystko zależy od zastosowania nowych zasad w praktyce. Żadna liczba zmian w zasadach niczego nie zmieni, jeśli nie będą ściśle przestrzegane we wszystkich obszarach. Wszystko jak zawsze wyjdzie więc w praniu - mówi Kevin. Przypomnijmy, że FIS wprowadziła zmiany w kroju i kształcie kombinezonów, w przebiegu samej procedury kontroli. Oprócz zwykłych dyskwalifikacji w trakcie zawodów, skoczkowie mogą zostać również nałożeni sankcjami w przypadku takich wykroczeń, jak naruszenia przepisów podczas pomiaru 3D, manipulacja chipami oraz kombinezonem po zatwierdzeniu technicznym przez FIS.

Jeszcze w sezonie 2021/22 przed rozpoczęciem współpracy z Norwegią Amerykanie zdobyli zaledwie osiem punktów do klasyfikacji Pucharu Narodów. Po przenosinach do Skandynawii w kolejnych sezonach ta wartość liczbowa przedstawiała się w następujący sposób: 356; 512; 875 punktów. Progres jest więcej niż zauważalny. - Myślę, że amerykańskie skoki narciarskie mają przed sobą świetlaną przyszłość! - mówi z entuzjazmem nasz rozmówca. - W ciągu zaledwie kilku lat nastąpił  zdecydowany rozwój. Przed nami jeszcze długa droga, ale dynamika jest pozytywna. Dzięki ulepszeniom odbywającym się na skoczniach w całym kraju, tworzy się solidne podstawy do dalszego progresu. Organizowanie większej liczby międzynarodowych wydarzeń w kraju również pomoże w zwiększeniu ekspozycji sportowej. Nasz zespół notuje lepsze wyniki przez ostatnie 3 lata i nie widać oznak spowolnienia tej tendencji.


Adrian Dworakowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (4658) komentarze: (16)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • sledzik16 profesor
    @Pavel

    Jaki spadek formy zanotował Aigro po tej niby wielkiej aferze ? A reszta co trenowała z Norwegami to przed aferom miała jaka fenomenalna formę? Bo nie wydaje mi się.

  • Arturion profesor
    @Pavel

    W przypadku Aigro niekoniecznie dramatyczny. ;-)

  • Pavel profesor

    Po norweskiej aferze nastąpił dramatyczny spadek formy wszystkich, którzy z nimi trenowali, przypadek? Zobaczymy w przyszłym sezonie ;)

  • ms_ weteran
    @sledzik16

    Nie są i jeszcze zapewne długo nie będą od nas lepsi, jeśli w ogóle do tego dojdzie to najprędzej dopiero za kilka lat jak cała nasza stara gwardia zakończy karierę i jeśli młodsi nie będą skakać na przyzwoitym poziomie. No i oczywiście Amerykanie też muszą się rozwijać, żeby dogonić Polaków.

  • rybolow1 profesor

    Tajemnica? Magiczne norweskie kombinezony z sznurkami

  • Arturion profesor
    @Lataj

    Jeszcze Cienciała, ale na nich (bo także Murańkę i Leję) nie mogę już liczyć. ;-)

  • Lataj profesor
    @TheDriger

    Należy też zauważyć, że Bickner i Frantz zaczęli wyraźnie gorzej skakać po dyskwalifikacjach Norwegoli. Już potem Sneli tak nie kombinował, by kolejna repra nie wpadła.

  • Lataj profesor
    @Arturion

    Najpierw Leja, potem Murańka, to teraz Kiełbasa?

  • Arturion profesor
    @King

    Tak. O medale i KK będą walczyć Tomasiaki, Łukaszczyk i Franek Kiełbasa. ;-)
    A może pogodzi ich Miłosz Malarz.

  • King profesor
    @TheDriger

    2034 to dość odległa perspektywa. Na dobrą sprawę nikt z obecnej stawki może się nie liczyć. Większość obecnej czołówki już pokończy kariery, a taki Tschofenig czy Ortner to będą zawodnicy po 30-tce. Z kolei Belshaw i Frantz będą koło 30-tki, więc niekoniecznie nadal muszą być w topowej dyspozycji, ale pewnie będą, choć kariery różnie się toczą.

    Najpewniej to będzie czas zawodników od Embachera i młodszych.

  • Tomek88 profesor

    Bardzo dobry sezon Frantza, imponujący powrót Bicknera, tylko Belshaw zjechał dość wyraźnie z poziomem względem wcześniejszej zimy ale to wciąż bardzo młody zawodnik, więc lada moment może wrócić do lepszego skakania. Dodatkowo jest przecież jeszcze Colby czy Loher. Amerykanie są w dobrej sytuacji, widać, że tamtejsze skoki odżyły. Oby dobra tendencja się dla nich utrzymywała. Potencjał jest tam spory

  • Arturion profesor
    @sledzik16

    Chyba jeszcze nie.

  • sledzik16 profesor

    Oni i tak zrobili olbrzymi postep. Kilka lat temu nikt by nie pomyślał że będą lepsi od nas. A na chwilę obecną już chyba są.

  • Arturion profesor
    @TheDriger

    Oni potencjał mają, bo przecież jest jeszcze Colby a i Loher nieźle się zapowiada. Jak wejdzie w to poważna (jak na skoki) kasa, to mogą namieszać.

  • TheDriger weteran

    Do boju team USA! Z takim tempem rozwoju i z takimi talentami jak Frantz widać nadzieję na worek medali w Salt Lake 2034. A takiej egzotyce aż chce się kibicować i zawsze cieszy jak pokonują Finów w drużynówce i wchodzą do 2 serii. Czas zacząć polować na Szwajcarów, a za kilka lat na szczypanie wielkiej 6

  • Arturion profesor

    "mam świetnych trenerów i stojącą za tym wszystkim silną organizację."
    I norweskie kombinezony... ;-)

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl