Poczet skoczków polskich: Józef Przybyła - Nazywano go "beskidzkim jastrzębiem" - cz.I

  • 2006-08-21 19:50

[strona=1]
Kolejnym miejscem, które odwiedzamy w związku z historią polskich skoków są Buczkowice. To niewielka miejscowość położona przy drodze do Szczyrku. Tu mieszka bohater niniejszego tekstu - Józef Przybyła. Wyruszyłem z Zakopanego, by odtworzyć historię tego jednego z najlepszych skoczków połowy lat 60. Przy ulicy Ogrodniczej w Józef Przybyła zdjęcie współczesne, fot. Wojciech SzatkowskiBuczkowicach przechadzał się szczupły pan w okularach. Pytam: - Gdzie mieszka Józef Przybyła? Odpowiada: - Tutaj. To ja. Trafiłem więc do celu.

Pobudka o 6, mocna kawa i wsiadam do swojego Forda. Nie powiem, lubię jeździć samochodem, więc droga z Zakopanego do Buczkowic upłynęła szybko. W domu Przybyłów zasiadam do stołu z legendą polskich nart. Wokół pamiątki sportowe, dyplomy i zdjęcia z lat, gdy wygrywał konkursy. W krajowej prasie sportowej nazywano go w latach 60. "beskidzkim jastrzębiem". Skakał pięknie i daleko. Był zawodnikiem odważnym - klasycznym fighterem - jak mówi się o tego typu skoczkach. Koledzy z kadry nazywali go „Justkiem. W latach 60., tak jak obecnie Adam Małysz, odnosił spektakularne sukcesy na skoczniach całego świata. Bił rekordy skoczni: „Bergisel w Innsbrucku, Bischofshofen, a w kraju Wielkiej Krokwi, skoczni w Szczyrku, Wiśle-Malince i wielu innych. Jego sukcesy przypominały obecne wyczyny Adama Małysza. Józef Przybyła jadąc na Zimowe Igrzyska do Innsbrucku (1964) był w gronie zdecydowanych faworytów. Należał bowiem do „piątki najlepszych skoczków świata. Czasami, jak Państwo zauważycie w poniższym tekście, szczęście nie sprzyjało jednak i to wybitnie uzdolnionemu zawodnikowi z Beskidów, który mimo ogromnego talentu, nie zdobył medali olimpijskich, ani z mistrzostw świata FIS, mimo iż nieraz przeskakiwał swoich rywali...

Urodził się 29 stycznia 1945 r. Ojciec Józefa Przybyły pochodził z Brennej (tam także jeszcze przed wybuchem II wojny światowej istniały dwie skocznie narciarskie) i jeździł już w okresie przedwojennym na nartach. Natomiast starszy brat Józefa, Władysław Przybyła, skakał na nartach i on właśnie wciągnął "Justka" do sportu. - Brat nauczył mnie skakać i jeździć na nartach - wspomina pan Józef. Jeździłem na „zjazdówkach w LKS Bystra. Mój klub miał w tych czasach wielu zjazdowców. W Bystrej, gdzie się wychowywał, w połowie lat 50. powstał klub narciarski, wybudowano skocznię. Młodzież garnęła się wtedy do sportu. Na skoczni w Bystrej zaczynał swoją karierę sportową. Była to tzw. skocznia na „Kozoku (od Koziej Górki). - To była bardzo zgrabna skocznia - wspomina skocznię w Bystrej Przybyła. Otwierał ją ówczesny mistrz Antoni Wieczorek - skoczył wtedy 24,5 m. Wieczorek był wtedy najlepszym narciarzem z Beskidów, który potrafił wygrać z zakopiańczykami, a nawet z samym "Dziadkiem" Marusarzem.

Poszedł w ślady Wieczorka i osiągnął jeszcze lepsze wyniki. Pierwszy skok oddał w wieku 11, może 12 lat, na drewnianych jesionowych deskach. Było to w roku 1956. Jego pierwszym trenerem był Stefan Nikiel. - To był dobry trener. On miał "nosa do sportowców" - mówi Józef Przybyła. Wychował wielu dobrych zawodników. Kariera "Justka" zaczęła się spokojnie, bez spektakularnych sukcesów. Nie zdobył nawet tytułu mistrza Polski w kategorii juniorów. Niestety, nie z wszystkich lat posiadamy wyniki skoków juniorów, jednak np. w 1961 r. w młodzieżowych mistrzostwach Polski w konkurencjach klasycznych (Zakopane, 16.-20.02. 1961 r.) niespełna 16-letni skoczek był 5 w grupie młodzików1. W 1962 r. należał już jednak do czołówki klubowych skoczków i oglądał zawody FIS w Zakopanem. Trener Nikiel wziął wówczas swoich najlepszych wychowanków, w tym i "Justka", by oglądnęli te Mistrzostwa Świata. - Powiedział nam, że powolutku musimy się „przymierzyć do skakania na Wielkiej Krokwi - wspomina pan Józef. Na niej odbył się główny konkurs Mistrzostw Świata 1962 r. Wielka Krokiew zrobiła na młodym "Justku" ogromne wrażenie. To była skocznia o wiele większa od największych na których wcześniej skakał. Pojawił się strach. Powiedział trenerowi, że chyba nigdy nie skoczy na tak wielkiej skoczni. Nie dotrzymał jednak słowa. Po latach - twierdził, że lubił właśnie duże obiekty i długie loty. W rok później "wskoczył" przebojowo do kadry narodowej. Jak to się stało? Przyjechał z trenerem Nikielem do Zakopanego i z kolegami obserwował trening seniorów. Wtedy padła propozycja:

 


 


1Młodzieżowe MP w konkurencjach klasycznych, Zakopane 1961, wyniki skoków otwartych, pierwsza szóstka: 1. Wiktor Sobański (Start Zakopane) - 31,5, 33,5 m, 199 pkt, 2. Adam Krzysztofiak (SN PTT) - 27, 31 m, 197,8 pkt, 3. Józef Daniel (Start Zakopane) - 31,5, 33,5 m, 197,5 pkt, 4. Józef Majerczyk (SN PTT) - 31,5, 35 m, 196,9 pkt, 5. Józef Przybyła (LKS Klimczok) - 32,5, 36 m (to był najdłuższy skok), 195,6 pkt, 6. Edward Janica (LKS Klimczok) - 33, 33,5 m194,9 pkt, wyniki za: Narciarstwo Polskie 1961, s. 35.
[strona=2]
- Co chłopcy, idziecie na górę skoczyć? No to idziemy. Poszliśmy w trójkę...Z dołu jeszcze tak groźnie to nie wyglądało, ale tam na górze...Co było robić, słowo się rzekło, poszliśmy na rozbieg, wyżej niż skakali seniorzy, po to żeby, jak to się mówi, "bulę" przeskoczyć. Pierwszy pojechał Wirgiliusz Hula, potem Janica, ja byłem trzeci w kolejce. Zobaczyłem jak dojechali, skoczyli, no i nie upadli. Więc spróbowałem. Cały czas myślałem, żeby dojechać do progu i Nazwa markowa skokówek zdążyć się odbić. Udało się - skoczyłem. Ucieszony byłem, ale jeszcze na dole nogi mi się telepały. A tu mi powiadają - aleś skok odwalił - 86 metrów! Podbudowany udanym początkiem, chwilę odpocząłem, dokręciłem w wiązaniach dwa obroty i dawaj znowu na górę. Poszedłem znów na ten wyższy rozbieg. W tamtych czasach nie wchodziło się na belkę, a wjeżdżało we wcześniej zrobione ślady. Skoczyłem. Jak mnie zaczęło nieść w powietrzu, to zdawało mi się, że już nie spadnę na ziemię. Po wylądowaniu przybiegł do mnie trener i woła: - Justek, skoczyłeś blisko setkę - 99 metrów! W niedzielę wystartujesz w zawodach2.

Wtedy też zainteresował się nim ówczesny trener polskich skoczków - mgr Mieczysław Kozdruń i "Justek" znalazł się w kadrze narodowej. Należeli do niej: Władysław Tajner, Antoni Łaciak, Antoni Wieczorek, Piotr Wala, Gustaw Bujok, Józef Gąsienica-Bryjak, Andrzej Gąsienica-Daniel, Andrzej Sztolf, Ryszard Witke, Józef i Andrzej Kocyanowie, Jan Pezda i Stefan oraz Józef Przybyłowie. - Bardzo mocna grupa - mówi krótko pan Józef. Trzeba powiedzieć, że Kozdruń stale pracował nad stylem skoków Przybyły i innych skoczków, zwłaszcza nad równym prowadzeniem nart i poprawnym lądowaniem. Ważnym elementem treningu były też ćwiczenia akrobatyczne na sali, które prowadził mgr Świętek. To był trening uzupełniający samo skakanie i powodujący, że nasi kadrowicze byli niezwykle sprawni: potrafili wykonywać salta w przód i tył z miejsca, skoki, "fiflaki" i inne trudne ćwiczenia gimnastyczne. Mieli też świetną kondycję, trenując latem sporo w górach: marszobiegi itd. Nacisk na ten element treningu był za czasów trenera Kozdrunia bardzo duży. Jeśli chodzi o sprzęt, to skakał najpierw na nartach metalowych "Kästla", które kupił od kolegi z kadry - Piotra Wali. Potem na "Poppach", wyśmienitych skokówkach produkcji NRD . - To były najlepsze narty skokowe w tym okresie na świecie. Skakali na nich Czesi, zawodnicy ZSRR i my. Buty mieliśmy produkcji krajowej, z Krosna. Były to buty bardzo wysokiej jakości. Na naszych butach skakało bardzo dużo dobrych zawodników - wspomina. Skakaliśmy w wełnianych fińskich swetrach z wcięciem w "serek". Spodnie szyli nam z polskiego elastiku. Między innymi Hoły w Zakopanem. Dopiero po ZIO w Grenoble, w NRD3 wprowadzono kombinezony elastyczne4.

 


 


2Relacja z pierwszego skoku Józefa Przybyły na Wielkiej Krokwi w Zakopanem z: art. Bogusława Barwińskiego, "Beskidzki jastrząb", "Sport" nr 100 (10931) z 28 kwietnia 2001 r.
3Fabryka nart "Poppa" znajdowała się w NRD i produkowała znakomite skokówki, skakała na nich przez wiele lat (od lat 50 do 70) czołówka zawodników NRD, a także Polacy, między innymi bohater tego tekstu, ale także np. mistrz olimpijski Wojciech Fortuna. W zbiorach Muzeum znajdują się narty skokowe "Poppa", model "Aeroblitz" w kolorze czarnym na pomarańczowym plastiku, 6-rowkowe, bardzo ciężkie, w każdym razie dużo cięższe od obecnie używanych nart do skakania. Na narcie kalkomania z sukcesami tych nart (zaznaczono podobizny medali ZIO i MŚ) począwszy od ZIO 1960 do zawodów w lotach w Planicy 1969, gdzie rekord świata ustanowił Manfred Wolf. Zawodnicy na tych nartach zdobyli 18 medali ZIO i MŚ w tym okresie, co potwierdza, że były to najlepsze skokówki świata tamtych lat. Fabryka "Poppy" nie istnieje obecnie, jest to teraz fabryka nart "Germina", która to Firma także produkuje nadal narty skokowe. Skaczą na nich także zawodnicy i zawodniczki w Polsce.
4Z wywiadu z Józefem Przybyłą z 25 lipca 2001 r. Wywiad nagrał i opracował Wojciech Szatkowski. W zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem
[strona=3]

Potrafił powalczyć z Recknaglem...


Przybyła został zgłoszony w 1963 r. do turnieju skoków Memoriału Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny. Odbył się one na Wielkiej Krokwi. Wtedy też walczył, jak równy z równym, z najlepszym skoczkiem świata tamtego okresu - Helmutem Recknaglem. Stoczył z nim na Krokwi pasjonujący pojedynek, który zelektryzował kibiców. Wszyscy W locie cieszyli się z tego, że wreszcie znalazł się w kraju "kozak", który potrafi powalczyć z samym mistrzem olimpijskim i mistrzem świata, jednym z najlepszych skoczków świata - Helmutem Recknaglem.

11 marca 1963 r., na Wielkiej Krokwi w Zakopanem odbył się konkurs skoków w ramach Memoriału Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny. Do Zakopanego zjechał opromieniony sławą jeden z najlepszych skoczków wszechczasów, mistrz świata i mistrz olimpijski Helmut Recknagel, co wystarczyło by u stóp skoczni zebrało się kilkadziesiąt tysięcy widzów. Niestety, skokom naszych zawodników towarzyszył jęk zawodu. Wreszcie u góry na rozbiegu pozostało już tylko dwóch skoczków: Recknagel i Józef Przybyła. Sławny Recknagel "odpalił" najdłuższy skok - 91,5 m. Sytuacja wyglądała dla naszych reprezentantów beznadziejnie. Aż tu nagle prawdziwa bomba. Józek po potężnym wybiciu skacze w przepięknym stylu 90,5 m. Ludzi ogarnął szał radości... Konkurs odbywał się w trzech seriach. Dwie następne kolejki toczyły się pod znakiem fantastycznego pojedynku dwóch tylko skoczków, pojedynku, który zelektryzował wszystkich widzów. W drugiej serii skoków Recknagel wyciąga 87 m, ale Przybyła ląduje na 86,5 m. Ostatnia kolejka jest niesłychanie denerwująca. Recknagel wie, że nie ma zbyt dużej przewagi nad nieznanym mu juniorem... Mistrz długo koncentruje się przed skokiem, wreszcie po błyskawicznym rozbiegu wybija się i ląduje na 90 m... Józek postawił wszystko na jedną kartę, a gdy wylądował na 91 m widzów ogarnął szał radości5.

Recknagel wygrał ten konkurs z notą 231,2 pkt, ale Przybyła stracił doń zaledwie 3,2 pkt! Okazało się, że i z Recknaglem można powalczyć - wspomina tamte chwile po latach pan Józef.

"Polski morderca rekordów" - Turniej Czterech Skoczni - 1963/64...


Pierwszym bardzo udanym międzynarodowym startem Józefa Przybyły, po walce z Recknaglem na Krokwi w Zakopanem, był udział w Konkursie Czterech Skoczni 1963/64. Jak zwykle rozgrywano go na czterech skoczniach: w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen w Niemczech i Innsbrucku i Bischofshofen w Austrii, na przełomie stycznia i grudnia; tym razem 1963/64 roku. Już pierwsze treningi pokazały, ze w dotychczasowej grupie najlepszych pojawił się ktoś zupełnie nowy - Józef Przybyła z Polski. O polskim skoczku pisano wtedy w atmosferze sportowej sensacji - "polnische rekordmörder" - czyli "polski morderca rekordów", gdyż pobił rekordy skoczni: „Bergisel w Innsbrucku i 255 cm skokówki Bischofshofen. Dawny rekord skoczni "Bergisel" z 91 m przesunął do 95,5 m oraz skoczni w Bischofshofen - z 97,5 na 100 metrów. Skakał pięknie, a zwłaszcza bardzo daleko. Dziewiętnastoletni Polak potrafił wygrać z najlepszymi skoczkami świata - Finami Kankonnenem, Immonenem, skoczkami ZSRR - Czakadze, Iwannikowem, Kowalenką, Norwegami - Wirkolą i Yggesethem i innymi "tuzami" światowych skoków narciarskich. Polski skoczek był w znakomitej formie i dyspozycji. Józef Przybyła wspomina tamte cztery konkursy:

Nie znałem tych skoczni. Na Konkurs Czterech Skoczni jechałem przecież po raz pierwszy. Zaczęło się od treningu w Oberstdorfie, gdzie oddawałem bardzo długie skoki. Byłem tam szósty. Wygrał Yggeseth, przed Immonenem, Kowalenką, Bolkartem. Trener Kozdruń był bardzo zadowolony. W Ga-Pa na pierwszym treningu skoczyłem jeden z najdłuższych skoków. Wokół mnie mówiono: - Polen, Polen, a ostatecznie w Ga-Pa byłem trzeci. Wygrał Kankkonen przed swym rodakiem Halonenem. Ja byłem tuż za tymi wspaniałymi fińskimi narciarzami. W Innsbrucku bardzo "spasowała" mi skocznia olimpijska "Bergisel". Zresztą, gdy się dobrze skacze, to na każdej skoczni. W konkursie przeskoczyłem skocznię ustanawiając jej nowy rekord - 95,5 m,. W drugiej serii miałem 86 m i ponownie byłem trzeci, za Kankonnenen i zawodnikiem ZSRR - Iwannikowem. Po trzech konkursach zajmowałem drugie miejsce. Do znakomitego Fina - Veikko Kankkonena brakowało mi zaledwie 1,5 punktu!6


5Z wywiadu z Józefem Przybyłą z 25 lipca 2001 r. Wywiad nagrał i opracował Wojciech Szatkowski. W zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem
6J. w. Przybyła był w Ga-Pa trzeci: po skokach na 84 i 86,5 m (ten drugi był najdłuższy w konkursie), z notą 216,6 pkt, wygrał Kankkonen, który Polaka wyprzedził o ok. 9 punktów, dokładnie 9,1 pkt, a więc po raz kolejny zaważyły noty za styl! - przyp. W.S
[strona=4]
Wyniki konkursu skoków - Innsbruck \"Bergiel Schanze\" - TCS 1963/64
LpZawodnikKrajOdl1Odl2Nota
1Veikko KankkonenFinlandia92 m89,5 m228,5 pkt
2Aleksander IwannikowZSRR89,5 m89,5 m222,0 pkt
3Józef PrzybyłaPolska95,5 m (r. skoczni)86 m221,7 pkt
4Niilo HalonenFinlandia88 m88,5 m220,5 pkt
5John BalfanzUSA91 m86,5 m217,8 pkt
6Baldur PreimlAustria90 m85,5 m215,5 pkt7

Zanosiło się na to, że młody polski skoczek będzie zwycięzcą tego turnieju, gdyż z konkursu na konkurs skakał coraz lepiej. Wszystko miało się rozstrzygnąć podczas skoków w Bischofshofen. Zaczęły się one dla Przybyły wspaniale.

W pierwszym skoku skoczyłem rekord skoczni - 100 m i objąłem wtedy prowadzenie w generalnej klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni. Dostałem wtedy już na zeskoku, specjalną odznakę "stumetrowca", gdyż jako pierwszy w historii skoczek skoczyłem na tej skoczni "setkę". Turniej był więc do wygrania. Drugi skok zakończył się moim upadkiem. Nie wiem co się stało. Padłem jak skoszony. Prawdopodobnie najechałem na kamień lub jakąś przeszkodę, gdyż śnieg na skocznię w Bischofshofen był przywożony ciężarówkami z gór. Sędziowie za upadek odjęli mi 30 punktów. W całym konkursie wygrał Fin Kankkonen. Ja byłem siódmy8.

Wyniki konkursu skoków - Bischofshofen \"Paul Ausserleitner Schanze\" - TCS 1963/64
LpZawodnikKrajOdl1Odl2Nota
1Baldur PreimlAustria99 m99 m232,9 pkt
2Veikko KankkonenFinlandia92,5 m97,5 m218,7 pkt
3Helmut RecknagelNRD96,5 m96,5 m218,1 pkt
3Torbjoern YggesethNorwegia96,5 m94 m218,1 pkt
5Dalibor MoteljekCzechosłowacja97 m96 m217,1 pkt
6Otto LeodolterAustria95 m91,5 m215,3 pkt
7Borys NikołajewZSRR93,5 m95 m210,2 pkt
41Józef PrzybyłaPolska100 m90 m181, 0 pkt9

 



7Wyniki TCS 1963/64, konkurs na skoczni "Bergisel" w Innsbrucku, wyniki za: Die Vierschanzen-Tournee von 1952 bis 2001/2002, materiały prasowe z biura zawodów. Jak widać Przybyła był 3. w tym konkursie, mimo skoku, który był rekordem skoczni. Z pewnością nie wygrał przez 2. skok konkursowy, który był zbyt krótki, wystarczyło skoczyć o 4 - 5 m dalej, by konkurs wygrać, ale nie udało się - przyp. W.S. Ponadto był zawodnikiem nieznanym i, jeśli chodzi o noty sędziowskie, "płacił frycowe" tzn. otrzymywał od sędziów stosunkowo niskie noty za styl (przez niezbyt pewne lądowanie). Kankkonen był za to wielkim stylistą, był bardziej znany i chociaż skakał w tym konkursie tak samo daleko jak Przybyła (łączna długość 2 skoków 181,5 m), to jednak wygrał (zaważyły więc noty za styl).
8Z wywiadu z Józefem Przybyłą z 25 lipca 2001 r. Wywiad nagrał i opracował Wojciech Szatkowski. W zbiorach Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. Klasyfikacja generalna TCS 1963/64 przedstawiała się następująco: 1. Veikko Kankkonen (Finlandia) - 867,2 pkt, 2. Torbjoern Yggeseth (Norwegia) - 851,6 pkt, 3. Baldur Preiml (Austria) - 839,2 pkt, 4. Aleksander Iwannikow (ZSRR) - 837,0 pkt, 5. Antero Immonen (Finlandia) - 836,0 okt, 6. Piotr Kowalenko (ZSRR) - 830,2 pkt, 7. Józef Przybyła (Polska) - 828,2 pkt. Widać jasno z tego zestawienia, że gdyby nie upadek w Bischofshofen to Przybyła miał realne szanse nawet na miejsce na podium (a nawet na zwycięstwo) w TCS, upadek pozbawił go co najmniej 30. punktów i w rezultacie zajął i tak wysokie 7. miejsce - przyp. W.S. Do czasów Adama Małysza żaden polski skoczek nie był tak bliski zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni.
9Wyniki TCS 1963/64, konkurs na skoczni w Bischofshofen, wyniki za: Die Vierschanzen-Tournee von 1952 bis 2001/2002, materiały prasowe z biura zawodów. Znowu pechowy skok, mimo rekordu skoczni (100 m) przez upadek Przybyła traci szansę na wygranie Turnieju 4 Skoczni, mimo iż drugi skok był aż o 10 m krótszy od pierwszego, rekordowego! Noty sędziowskie za upadek były w tym czasie tak mocno restrykcyjne, że Polak zajmuje dopiero 41. pozycję.
[strona=5]
Warto jednak dodać, że polski skoczek był niesłychanie blisko wygranej. Noty za styl zaważyły. Józef Przybyła tak ocenia tamten start z perspektywy ponad 40 lat, Skocznia olimpijska Bergiel K 90, Innsbruck 1964dostrzegając jednak błędy w swoich skokach na Turnieju:

Myślę dzisiaj, że zaważyło to, że byłem zawodnikiem młodym i nieznanym. Dlatego sędziowie z pewnością dawali mi niższe noty za styl niż np. wielkim skandynawskim sławom, jak Kankkonen, Engan, czy Recknaglowi z NRD. Dostawałem po 15 - 16 punktów, gdy oni po 18-19 pkt. To byli zawodnicy doświadczeni i utytułowani, więc może stąd to wynikło. Muszę powiedzieć, że w tym okresie moje lądowanie nie było perfekcyjne. Wówczas przy lądowaniu telemark był bardzo głęboki, nieraz kolanem dotykało się narty, mój nie był na TCS tak doskonały, potem to poprawiłem i moje lądowanie było dużo pewniejsze. W późniejszym etapie kariery otrzymywałem już dużo lepsze noty za styl swoich skoków. Jeśli chodzi o lot to w tej fazie skoku też nie było perfekt. Mój lot nie był spokojny, narty mi falowały, wachlowały w powietrzu, tak jak teraz Adamowi Małyszowi i to tez pewnie było przyczyną tego, że noty były niższe. Ponadto ja charakteryzowałem się tym, że szeroko prowadziłem narty by łapać powietrze. Za to też sędziowie dawali niskie noty, liczyło się bowiem wąskie prowadzenie skokówek i ładne lądowanie - elegancja. Nigdy tego sam nie analizowałem, nawet z trenerem Kozdruniem też nie. Nawet nie mam wyników z tych zawodów10.

Warto się w tym miejscu zatrzymać i zapytać jak skakał Przybyła jednego z dawnych zawodników i sędziów skoków. Chodziło mi głownie o to, by znaleźć albo przynajmniej spróbować znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie mocno pytanie, które brzmi: dlaczego Przybyła, zawodnik, który przeskakiwał niektóre skocznie np. w Innsbrucku, Bischofshofen, nie wygrywał konkursów i dostawał tak niskie noty za styl? Znany sędzia narciarski z Zakopanego, także opiekun Józefa Łuszczka w pewnym okresie jego kariery sportowej, przewodnik tatrzański Antoni Marmol tak wspomina wyśmienite skoki Przybyły:

Dlaczego Przybyła przegrał TCS 1963/64? A dlaczego Marusarz przegrał MŚ w Lahti w 1938 r.? Przez sędziów. W tamtym okresie zawodnicy próbowali różnych możliwości, by osiągnąć duże odległości, jedni szerzej, jak Przybyła, prowadzili narty. Szukali powietrza, by polecieć dalej niż inni. Przeskakiwali skocznie, i tam trudno było im ładnie wylądować. A sędziowie uważali wtedy, w latach 60., że jest to błąd i dawali im niższe noty za styl. W tym widziałbym przyczynę tego, że mimo, iż Przybyła skakał tak daleko, przeskakiwał niektóre obiekty to nie zawsze wygrywał w konkursie. Sędziowie dawali mu bardzo niskie noty za styl. Moim zdaniem było to niesłuszne działanie. Był to znakomity zawodnik, odważny, tak jak później Staszek Bobak z Zakopanego. Pamiętam też skoki Przybyły i Kocyana na MŚ w Oslo/Holmenkollen, gdzie na treningach zwłaszcza Kocyan prezentował się naprawdę wspaniale. Obaj byli świetnymi zawodnikami11.

W Konkursie Czterech Skoczni Przybyła startował pięć razy. W 1965 r. zajął wysokie 5 miejsce12, w 1967 r. był 913. Rywalizacja była bardzo zażarta. Obecnie startuje po Skokówki fot. z powierzchni nartyczterech zawodników z każdego kraju. W latach 60. nie było eliminacji i startowało po 10-12 Finów, i tak samo Norwegów, po pięciu skoczków z ZSRR i NRD, nie licząc innych krajów (patrząc na wyniki widać że lista startowa obejmowała nieraz, nie tak jak teraz 50-60, ale nawet powyżej 80 skoczków). Przybyła walczył, jak równy z równym, z najlepszymi: Finami Kankkonenem, Immonenem, Norwegami Brandtzeagiem, Wirkolą, Niemcami Recknaglem, Neuendorfem, skoczkami ZSRR: Czakadze, Kamieńskim, Skworcowem i Iwannikowem. Zająć miejsce w tak równej grupie sław było niezwykle trudno, ale Przybyła to potrafił. Przed Igrzyskami 1964 r. ostatnią eliminacją dla grupy skoczków prowadzonych przez trenera Kozdrunia był zakopiański Memoriał Bronisława Czecha i Heleny Marusarzówny na Wielkiej Krokwi. Przybyła po 100-metrowym skoku był w nim drugi, za Czakadze, przed Kamieńskim, Szamowem, Iwannikowem i Kowalenką z ZSRR. Zwyciężył też w Mistrzostwach Polski. To był sygnał, że Polak także na skoczniach w Innsbrucku i Seefeld będzie się z pewnością liczył.


10Wywiad telefoniczny z Józefem Przybyłą z 12 sierpnia 2006 r. Wywiad przeprowadził i opracował Wojciech Szatkowski
11Z wywiadu z Antonim Marmolem w dniu 10 sierpnia 2006 r. Wywiad przeprowadził Wojciech Szatkowski (Muzeum Tatrzańskie).
12W Konkursie Czterech Skoczni na przełomie 1964/65 r. Józef Przybyła zajął następujące miejsca; 11 w Oberstdorfie, 15 w Garmisch-Partenkirchen, 3 w Innsbrucku i 22 w Bischofshofen - 5. miejsce w ogólnej klasyfikacji - za: L. Fischer, M. Matzenauer, J. Kapeniak, Kronika śnieżnych tras, Warszawa 1977, s. 81. Nie skakał już jednak tak przebojowo i daleko jak rok wcześniej, za wyjątkiem konkursu w Innsbrucku, gdzie miał najdłuższe skoki - przyp. Autora
13Polak zaliczył 5. startów w TCS: 3 razy był w łącznej klasyfikacji w „10 najlepszych: zajmując 5, 7 i 9. miejsce w klasyfikacji generalnej, w poszczególnych konkursach 3. razy stanął na podium na 3. miejscu - przyp. W.S.
[strona=6]

ZIO Innsbruck (1964) - dziewiąty skoczek świata...

ZIO Innsbruck 1964
Przed otwarciem Zimowych Igrzysk olimpijskich w Innsbrucku najlepsi dziennikarze sportowi z całego świata, zastanawiali się: kto zwycięży na austriackich skoczniach? Stawiano na najlepszą "piątkę" Turnieju Czterech Skoczni 1963/64: Veikko Kankkonena z Finlandii, Norwegów Yggesetha i Engana, Baldura Preimla z Austrii, Immonena z Finlandii, Kowalenkę z ZSRR i Przybyłę. Znawcy zauważali także wzrost formy Recknagla, który na skoczni w Bischofshofen miał jeden z najdłuższych skoków14. Przybyła do Innsbrucka jechał więc jako jeden z faworytów. Obok niego koledzy z reprezentacji Polski: Antoni Łaciak, Piotr Wala, Ryszard Witke, Andrzej Sztolf i Gustaw Bujok. Tak więc w Austrii miało reprezentować barwy naszego kraju sześciu skoczków narciarskich15. 29 stycznia 1964 r., w dniu otwarcia IX Zimowych Igrzysk olimpijskich Józef Przybyła skończył 19 lat. - Skakałem wtedy bardzo dobrze, gdyby mi ktoś powiedział przed Innsbruckiem, że nie zdobędę medalu olimpijskiego, to byłbym zdziwiony - wspomina. A jednak nie udało się. Zaczął olimpiadę pechowo. Na średniej skoczni w Seefeld złamał podczas treningu swoją nartę.

Wyniki olimpijskiego konkursu skoków - ZIO w Innsbrucku (1964) - konkurs na skoczni K 70 (tzw. \"średnia skocznia\")
LpZawodnikKrajOdl1Odl2Odl3Nota
1Veikko KankkonenFinlandia77m80m79m229,9pkt
2Toralf EnganNorwegia79m78,5m79m226,3pkt
3Torgeir BrandtzaegNorwegia73m79m78m222,9pkt
4Josef MatousCzechosłowacja80,5m77m76,5m218,2pkt
5Dieter NeuendorfDDR78,5m77m75m214,7pkt
6Helmut RecknagelDDR75m77m75,5m210,4pkt
18Józef PrzybyłaPolska78m74m73m203,2pkt
22Piotr WalaPolska74m75m74m201,0pkt
34Antoni ŁaciakPolska72,5m74m71m194,3pkt
45Ryszard WitkePolska67m73,5m72m186,1pkt16


Józef Przybyła wspomina:
Podczas treningu skoczyłem i wylądowałem, ale narta mi "uciekła", wypięła się, w pędzie uderzyła w bandę i złamała się. A miałem tylko jedne narty wyczynowe. Rezerwowe narty polskie były gorszej jakości i źle mi się na nich skakało. Nie "trzymały powietrza". Zadzwoniłem więc do Polski, by mi przywieźli nowe "Poppy". Pożyczył mi je kolega z kadry - Stefan Przybyła. Dostarczono je do Innsbrucka na dzień przed konkursem! Tak, że nie zdążyłem na nich poskakać. Na średniej skoczni byłem 18, chociaż pierwszy skok miałem bardzo udany i długo prowadziłem. Liczyłem na konkurs na dużej skoczni. Po pierwszej serii byłem czwarty. W drugiej byłem szósty. Miał więc zadecydować trzeci skok, bo wtedy na ZIO oddawało się trzy skoki. Warunki się pogorszyły i ten ostatni, trzeci skok, miałem najgorszy z wszystkich. Wiał föhn - odpowiednik naszego halnego, było ciepło i ostatecznie zająłem dziewiąte miejsce. Czułem niedosyt, bo dla mnie to nie był z pewnością wynik, na jaki było mnie stać. W miesiąc po Innsbrucku był "rewanż" na skoczni w Holmenkollen i tam byłem czwarty. To było potwierdzenie, że jestem bardzo mocny17.

Na skoczni średniej w Seefeld tryumfował młody Fin - Veikko Kankkonen, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni, przed Norwegiem Enganem i kolejnym reprezentantem "kraju fiordów" - Torgeirem Brandtzaegiem. Przybyła był 18., a pozostali Polacy: Wala na 22., Łaciak 34., a Witke na 45. pozycji.

 


 


14Art. Krzysztofa Blautha "Norwegowie, Finowie i kto jeszcze?" w: "Sportowiec", nr 3 (685) z 14 stycznia 1964 r.
15Skład reprezentacji Polski na IX. ZIO w Innsbrucku z: "Sportowiec" nr 5 (687) z 28 stycznia 1964 r., s. 8-9.
16Wyniki polskich skoczków na ZIO w Innsbrucku z: Z. Głuszek, Leksykon polskich olimpijczyków 1924 - 98..., biogramy zawodników: Józefa Przybyły, Piotra Wali, Andrzeja Sztolfa i Ryszarda Witke.
17j.w
[strona=7]

Wyniki olimpijskiego konkursu skoków - ZIO w Innsbrucku (1964) - konkurs na skoczni K 90 (tzw. \"duża skocznia\")
LpZawodnikKrajOdl1Odl2Odl3Nota
1Toralf EnganNorwegia93,5m90,5m73m230,7pkt
2Veikko KankkonenFinlandia95,5m90,5m88m228,9pkt
3Torgeir BrandtzaegNorwegia92m90m87m227,7pkt
4Dieter BokelohRFN92m83m83,5m214,6pkt
5Kjell SjobergSzwecja90m82m85m214,4pkt
6Aleksander IwannikowZSRR90m81,5m83,5m213,3pkt
9Józef PrzybyłaPolska92m87,5m74,5m211,3pkt
15Piotr WalaPolska86,5m88m80m205,5pkt
26Andrzej SztolfPolska85m82m79,5m196,2pkt
35Ryszard WitkePolska86m78m74m187,3pkt18

Na Olimpiadzie w Innsbrucku (1964) na dużej skoczni "Bergisel" Przybyła był dziewiąty. W konkursie na „dużej skoczni brało udział 52 startujących zawodników. Dziewiąte miejsce to wynik najlepiej świadczący o pozycji Przybyły w światowej czołówce. Pierwszy skok miał bardzo dobry i mieścił się po nim w czołówce. Natomiast szanse na punktowane miejsce na tych Igrzyskach pogrzebał trzecim, bardzo krótkim skokiem na 74,5 metra. To było za mało, by marzyć o lokacie w punktowanej szóstce. Na dużej skoczni olimpijskiej Bergisel zwyciężył fenomenalnie daleko skaczący i pięknie lądujący Norweg Toralf Engan (skoki 93,5, 90,5 i 73 m), przed Veikko Kankkonenem (95,5 , 90,5 i 88 m) i swym rodakiem Torgeirem Brandtzaegiem (92, 90 i 87 m).

Fotografie: narty "Poppa" ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego, fot. Wojciech Szatkowski, fot. ze zbiorów Józefa Przybyły i fot. Roman Serafin



18Wyniki konkursu skoków na dużej skoczni - ZIO 1964 (Innsbruck) - ze zbiorów p. Harryego Bodö (historyka narciarstwa klasycznego z Finlandii), w zbiorach autora. Przybyła nadal otrzymywał niskie noty od sędziów, co było wywołane niepewnym lądowaniem (brakiem telemarku) np. skok na 92, 5 m noty: 16.0, 17,5, 16,5, 16,0 i 16,5 pkt, podczas gdy Engan miał noty od 18,5 do 19,0 pkt, a w trzecim skoku Przybyła otrzymał noty nawet 14,0 i 15,0 pkt, a więc bardzo niskie - przyp. W.S

Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (25868) komentarze: (9)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Du Du doświadczony

    Gdy otworzyłem www.skijumping.pl aż mnie zatkało.Jest mi bardzo smutno.Odszedł Sportowiec którego jako dzieciak podziwiałem.Cześć jego pamięci.

  • anonim
    [*]

    Niestety Józefa Przybyły nie ma już wśród nas. 21 marca 2009 roku zmarł w Buczkowicach.

  • anonim

    A ja mieszkam w Buczkowicach i jestem ogromnie dumna, że mieszka tu pan Józef Przybyła! A tak na marginesie- Buczkowice to bardzo urokliwa miejscowość! ;)

  • Boy profesor

    "Kolejnym miejscem, które odwiedzamy w związku z historią polskich skoków są Buczkowice."

    To jest po prostu nie do wiary! Byłem w tej miejscowości już z trzy razy i nigdy nie pomyślałbym, że może tam mieszkać Józef Przybyła! Przez Buczkowice płynie bardzo fajna rzeczka, to ta sama, która przepływa nad wybiegiem skoczni "Skalite" w Szczyrku ;) Będą w Buczkowicach jednocześnie odwiedziłem Szczyrk i jadąc drogą było widać tą rzekę, która płynie niemal cały czas przy trasie Buczkowice-Szczyrk :)

  • anonim
    free seven card stud

    Sometimes play free seven card stud rank.

  • anonim
    Wojtku!

    Bardzo dziekuję za kolejną wspaniałą historię ,
    wielkie gratulacje dla Ciebie :)

    Jak zwykle pięknie napisane:)

  • MarcinBB redaktor
    "Beskidzki Jastrząb"

    Cóż za piękny przydomek.
    Patrząc na to,jak wtedy sędziowie wypaczali wyniki konkursów, to chyba dziś nie jest tak źle...

  • anonim
    @ Wojtek

    Ach ci sędziowie,ilu to sportowców skrzywdzili.
    Genialny artykuł,czekam na następną część.
    Serdecznie pozdrawiam.

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    Panie Wojciechu, serdeczne dzięki za kolejny, jak zawsze barwnie opowiedziany, kawałek historii polskich skoków.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl