Sylwetki trenerów: Zbigniew Klimowski

  • 2004-06-26 19:38

Zbigniew Klimowski to znana postać w kręgach narciarskich. Olimpijczyk, rekordzista Wielkiej Krokwi, w chwili obecnej pracuje jako asystent trenera Stefana Horngachera. Obaj zajmują się narodową kadrą "B". To pod okiem tego duetu szkoleniowców trenuje obecnie triumfator tegorocznego letniego CoC - Robert Mateja.

Na rozbiegu „prawdziwej skoczni w Nowym Targu stanął w wieku zaledwie sześciu lat. Pamięta, że oddał wtedy cztery skoki: dwa z nich zakończył upadkiem, a pozostałe były dość udane. Były to skoki w granicach 10 - 15 metrów.

- "W wieku 6 lat startowałem w pierwszych zawodach na skoczni w Nowym Targu i na prawie 100 zawodników byłem wtedy 37" - wspomina Zbigniew Klimowski. W roku 1976 Klimowski zaczął skakać już jako zawodnik i od tego momentu, przez prawie 17 lat, poświęcił się narciarskim skokom. Startował w barwach klubu WKS Zakopane, a ukoronowaniem jego kariery był udział w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Albertville (1992) oraz występy na Mistrzostwach Świata. Obecnie jest trenerem i marzy, by wychować zawodnika światowego formatu.

Początki kariery prawie każdy z zawodników wspomina z dużym sentymentem. Tak jest także w przypadku bohatera tego tekstu.

-"Ze skokami związałem się ze względu na tradycje rodzinne. Mój ojciec, Andrzej Klimowski, skakał na nartach i był zawodnikiem klubu narciarskiego „Podhale Nowy Targ. Dobrze skakał także mój kuzyn, Aleksander Stołowski, który był dla mnie, młodego chłopaka, idolem. Razem z ojcem oglądałem każdy konkurs w którym „Alek brał udział. Gdy zacząłem uprawiać skoki, on był już reprezentantem Polski i miał medale na Mistrzostwach Polski.

Już w wieku 6 - 7 lat zacząłem startować na skoczniach w Nowym Targu i w Zakopanem na Maleńkiej Krokwi. Pierwszy sezon startowałem na metalowych nartach... zjazdowych z wytwórni w Szaflarach. Startowałem w „Podhalu Nowy Targ, a w 1981 r. przeszedłem do klubu WKS, po rozwiązaniu Podhala. WKS był w tym okresie najmocniejszym klubem jeśli chodzi o skoki, byłem wtedy młodzikiem. Moim pierwszym trenerem był Krzysztof Sobański. W pierwszym sezonie w WKS zacząłem skakać już na dużych obiektach: najpierw na Średniej Krokwi, potem na Wielkiej i na skoczni w Wiśle - Malince.

Najważniejsze moje sukcesy to wicemistrzostwo na skoczni w Skalitem, mieściłem się też w „szóstce na Mistrzostwach Polski. Najwięcej tytułów mistrzowskich zdobyłem w konkursach drużynowych, a indywidualnie tylko raz byłem mistrzem Polski w 1992 r. na skoczni K 70. Skoki drużynowe były dla mnie najbardziej satysfakcjonującymi i najlepiej potrafiłem się przygotować właśnie do konkursu drużynowego" [1]

Po inauguracji na arenie krajowej przyszedł w karierze Zbigniewa Klimowskiego moment na konkursy międzynarodowe, rozgrywane za granicą.

- "Mój pierwszy konkurs międzynarodowy odbył się w Stams w Austrii na skoczni igielitowej, gdzie byłem drugi. Dwukrotnie startowałem na Mistrzostwach Świata w Oberstdorfie; w 1987 i w lotach w 1988 r. Na Mistrzostwach Świata byłem szesnasty. Jest to mój najlepszy wynik w karierze sportowej. Na tym „mamucie oddałem najdłuższy skok w swoim życiu - na 165 metrów, pamiętam, gdyż był to pierwszy mój skok na skoczni „mamuciej. Warunki były niesprzyjające, gdyż ze względu na wiatr nie odbyły się dwa treningi przed zawodami i od razu skakałem na tak dużej skoczni."

Skakanie na skoczni „mamuciej jest niezwykłym przeżyciem. Potwierdza tę opinię Klimowski.

- "Koledzy, którzy już wcześniej skakali na tak dużych skoczniach mówili, że na „mamutach jest zupełnie inna atmosfera niż na skoczniach K70, czy K 90. Jest to duża skocznia, a przed każdym skokiem praktycznie panuje cisza, a zawodnicy są maksymalnie skupieni przed skokiem.To było dla mnie zaskoczeniem i rzeczywiście większość zawodników była bardzo skupiona, nie było słychać rozmów.

Dla mnie skocznia „mamucia jest jak każda inna. Jednak prędkość na progu, ok. 107 km/ h, robiła ogromne wrażenie, powodowała nawet przerażenie. Wcześniej na skoczniach osiągałem 95 -96 km/h, była to więc spora różnica. Miałem niską parabolę lotu w powietrzu i szczególnie dobrze pracowałem w drugiej fazie lotu. Potrafiłem dzięki temu "wyciągnąć" nawet do paru metrów więcej w przypadku nieudanego skoku.

Moje najlepsze miejsce w Pucharze Świata to 15 lokata w Holmenkollen. Pamiętam to dobrze, gdyż w tym konkursie pokonałem skoczka wszechczasów - Matti Nykaenena z Finlandii. W sezonie 1991/92 byłem 18 w Val di Fiemme, to był konkurs tuż przed Zimowymi Igrzyskami w Albertville. W tym sezonie byłem też 21 na skoczni K 70 i 17 na K 90 w Thunder Bay, gdzie w kilka lat później rozegrano Mistrzostwa Świata w konkurencjach klasycznych."

Ukoronowaniem kariery sportowej Zbigniewa Klimowskiego był start olimpijski w Albertville w roku 1992. Był jedynym polskim skoczkiem na tej imprezie. Wspomnienia olimpijskie nie są jednak miłe z innych względów. W czasie olimpiady zachorował.

-"Olimpiadę wspominam z "łóżeczka". Przyjechałem na te zawody, odbyłem praktycznie jeden trening i rozłożyła mnie grypa. Miałem temperaturę w granicach 40 - 41 stopni i swoje jedyne Zimowe Igrzyska przeleżałem w łóżku. Tak, że nawet nie uczestniczyłem w ceremonii otwarcia tych zawodów. W związku z chorobą nie wystartowałem w konkursie na średniej skoczni. Po konsultacji z lekarzem postanowiłem jednak wystartować w konkursie na skoczni K 120. „Zwlokłem się z łóżka i poszedłem na skocznię po tygodniu leżenia, oddałem dwa skoki treningowe i wziąłem udział w konkursie na dużęj skoczni. Byłem zupełnie osłabiony i ja wiem co to znaczy skakać po grypie. Po prostu zaliczyłem te igrzyska."

Niedługo potem zakończył karierę sportową.

- "Sezon 1992/93 był moim ostatnim. Drużynowo zdobyliśmy drugie miejsce, a indywidualnie byłem czwarty i na tym skończyłem swoją karierę sportową." [1]

Zbigniew Klimowski obecnie jest trenerem skoków, aystentem austriackiego szkoleniowca Stefana Horngachera. Obaj panowie wspólniei prowadzą narodową kadrę "B", gdzie znajdują się starsi zawodnicy jak np Robert Mateja, ale i uzdolniona grupa juniorów. W rozwoju skoków widzi też szanse dla Zakopanego, na rozwój sportu w tym mieście i organizację wielkich imprez.

-"Szansą dla Zakopanego, moim zdaniem, są Mistrzostwa Świata w konkurencjach klasycznych i Puchary Świata w skokach narciarskich i kombinacji norweskiej. Pod Krokwią można przeprowadzić piękne trasy biegowe."

Zbigniewowi Klimowskiemu marzy się też wychowanie następców Małysza, Mateji i Skupnia. Bo szkolenie młodych, i to na wysokim poziomie, jest szansą na dalszy rozwój polskich skoków. Szansy tej nie można zmarnować. Teraz jako trener kadry "B" ma jeszcze większe możliwości, by zrealizować swoje marzenie.

--------
[1] Ostatnie zawody: Mistrzostwa Polski 1993


Wojciech Szatkowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (5297) komentarze: (1)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • jozek_sibek profesor
    Zbigniew Klimowski

    Zbigniew Klimowski ur.18.01.1967

    1987/1988 - 74 miejsce - 1 pkt - 2 Polak

    Miejsca w "30" konkursów:

    15 miejsce - 20-03-1988 Oslo/Holmenkollen
    -----------------------------
    18 miejsce - 10-01-1992 Predazzo
    23 miejsce - 02-12-1991 Thunder Bay
    26 miejsce - 25-01-1992 Oberstdorf
    29 miejsce - 26-01-1992 Oberstdorf
    -----------------------------
    Miejsca 31 - 50 w konkursach PŚ:

    40 miejsce - 17-01-1990 Zaopane
    40 miejsce - 13-03-1991 Trondheim
    40 miejsce - 01-12-1991 Thunder Bay
    45 miejsce - 01-01-1992 Garmisch-Partenkirchen
    47 miejsce - 20-12-1992 Sapporo

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl