Robert Mateja - niespełniona nadzieja – polemika c.d.

  • 2007-05-05 22:02
[strona=1]

Pozwoliłem sobie odpowiedzieć na polemiczny tekst pana Matusza Nycka, w którym autor wyraża swą dezaprobatę dla o oceny Roberta Matei zawartej w felietonie pana Adriana Dworakowskiego.

Uprzedzę być może tym samym odpowiedź Pana Dworakowskiego, ale jako obserwator, a nie uczestnik sporu, mam nadzieję zostać odebrany przez opinie publiczną jako osoba obiektywna. I na rzeczy obiektywnej mam zamiar się skupić. Na prawdzie.

Nie bowiem sympatie, antypatie, wrażenie obiektywizmu czy odpowiednio nacechowane słownictwo jest w takich dyskusjach najważniejsze, ale to, czy słowa znajdują potwierdzenie w faktach. Dlatego nie ma zamiaru się spierać o to, czy Robert Mateja jest skoczkiem miernym, średnim czy zgoła fenomenalnym, ale czy słowa które padły w obu artykułach są zgodne z prawdą.

Choć artykuł Adriana Dworakowskiego był pisany pod pewną tezę i z góry zakładał cel - przekonanie czytelnika o zasługach skoczka, to jednak został napisany rzetelnie i znajduje oparcie w faktach. Można zarzucić Adrianowi Dworakowskiemu bagatelizowanie upadków a koncentrację na wzlotach. Rzeczywiście, można postawić zarzut, że wyciąganie na siłę "kilku lepszych wyników w przeciągu wielu lat to naciąganie prawdy na siłę". Ale te konkretne wyniki jednak miały miejsce. I absolutnie nie były one dziełem przypadku - jak zdarzało się "Szwedom, Kazachom, czy Francuzom". Gdy Robert Mateja zajmował w jakimś konkursie wysokie miejsca, nie był to konkurs w którym o wynikach decydował wiatr. Mateja bywał w czołówce gdy byli tam najlepsi w chwili obecnej. Ponadto działo się to w sezonach gdy zdobywał w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ponad 100 pkt.

Zajmijmy się więc tekstem Mateusza Nycka.
Po pierwsze - fakt, że nie jestem "kompletnym laikiem", ale absolutnie z felietonu Adriana Dworakowskiego nie wyniosłem wrażenia, że "Robert Mateja to niekwestionowana gwiazda polskich i światowych skoków narciarskich.". Zamiary autora były jasne - przedstawienie, że "Mateja jest ważną postacią". "Mateja to zawodnik, którego z pewnością można uznać za niespełniony talent polskich skoków. Wielokrotnie w uzyskiwaniu dobrych wyników przeszkadzała mu słaba odporność psychiczna." Czy to jest kreowanie kogokolwiek na gwiazdę?
Po drugie - rozprawmy się raz na zawsze, z owym mitem "blokowania miejsc młodym talentom". Jak pisze Mateusz Nycek "Wszak to nie kto inny, tylko Robert Mateja przez lata blokował miejsce w kadrze młodym, zdolnym, utalentowanym juniorom, którzy w tym samym czasie, gdy Mateja toczył heroiczne boje o awans do konkursowej "50" musieli tułać się po konkursach szkolnej ligi juniorów na K-60."
Zacznijmy od tego, że jeden skoczek może "blokować" co najwyżej jedno miejsce innemu skoczkowi. Przez blokowanie rozumiemy sytuację, w której skoczek osiągający słabe wyniki jest wystawiany do prestiżowych zawodów, natomiast skoczek od niego lepszy "musi się tułać".
Przy okazji zauważmy, że o składzie na zawody decyduje trener, nie zawodnik. Oczywiście - możemy założyć sytuację, w której ktoś wpływa na trenera, by wystawił tego, a nie innego zawodnika. Innymi słowy - słaby zawodnik musi "mieć plecy". Gdy rzuca się takie oskarżenia i insynuuje takie rzeczy, warto by mieć jakieś konkrety. Kto jest owym protegującym? Jakie są poszlaki?
Tak więc szukajmy tych pokrzywdzonych, utalentowanych juniorów, którym Mateja ponoć "całymi latami blokował miejsca", choć oni byli lepsi. Pamiętajmy o tym, że reprezentacja Polski w ciągu ostatnich lat miała w PŚ przeważnie 4 miejsca do rozdysponowania. W Pucharze Kontynentalnym limit ten wynosił 4 - 6. Jeśli chcemy udowodnić bezużyteczność Matei w kadrach narodowych, musimy znaleźć 8 - 10 skoczków którzy w każdym sezonie mieli od niego lepsze wyniki. W swych poszukiwaniach skupię się tylko na sezonach zimowych i na najważniejszych klasyfikacjach, które w sposób wystarczający pokazują who is who w polskich skokach.

W swym debiutanckim w Pucharze Świata sezonie 1996/1997 był Robert Mateja drugim najlepszym skoczkiem po Adamie Małyszu, dwukrotnie okazując się lepszym od niego w pojedynczych konkursach. Aby nie być gołosłownym i przy okazji naszkicować obraz polskich skoków, podaję poniżej wyniki polskich zawodników w najważniejszych imprezach, by lepiej pokazać kondycję Roberta na tle innych reprezentantów:

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 96/97
10. Małysz 612
30. Mateja 154
72. Skupień 16

Mistrzostwa Świata Trondheim 1997
Mateja 5. (K-90), 16. (K-120)
Małysz 14. (K-90), 36. (K-120)
Skupień 18. (K-90), 38. (K-120)

W okresie kryzysu Małysza (sezony 1997/1998 oraz 1998/1999) "Robi" przejął pałeczkę lidera reprezentacji i był zdecydowanie najlepszym Polakiem, zarówno w PŚ jak i na dużych imprezach - MŚ, IO

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 97/98
34. Mateja 165
57. Małysz 43
68. Skupień 23
90. Długopolski 3

Igrzyska Olimpijskie 1998 Nagano
Mateja 21. (K-90), 20. (K-120)
Skupień 32. (K-90), 11. (K-120),
Małysz 51. (K-90), 52. (K-120),

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 98/99
39.Mateja 100
46.Małysz 58
77.Skupień 10
89.Kruczek 6

Mistrzostwa Świata 1999 Ramsau
Mateja 22. (K-90), 25. (K-120)
Małysz 27. (K-90), 37. (K-120),
Skupień 41. (K-90)

W sezonie 1999/2000 widać już wyraźną obniżkę formy. Lepsi od Matei okazali się zarówno Małysz jak i Skupień. Nadal jednak Robert Mateja był zdecydowanie lepszy od Łukasza Kruczka.

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 99/00
28.Małysz 214
38.Skupień 86
44.Mateja 52
63.Kruczek 18

[strona=2]W roku następnym, gdy rozbłysła jasno gwiazda Adama Małysza, Mateja znów był lepszy od Skupnia. Aż do tej chwili można mówić właściwie tylko o trzech polskich skoczkach. Ani Łukasz Kruczek, ani Grzegorz Śliwka, ani Marek Gwóźdź, którzy przywdziewali w ostatniej dekadzie XX wieku plastrony, by reprezentować Polskę, nie osiągnęli w PŚ nic godnego uwagi:

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 00/01
1.Małysz 1531
31.Mateja 133
42.Skupień 89
76.Kruczek 3

Mistrzostwa Świata 2001 Lahti
Małysz 2. (K-116), 1. (K-90)
Mateja 17. (K-116)
Skupień 28. (K-116), 15. (K-90)


Nowe twarze w polskiej kadrze pojawiły się dopiero w sezonie 2001/2002. Pomimo ponownego spadku formy Robert Mateja nadal był drugim po Małyszu polskim skoczkiem:

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 01/02
1. Małysz 1475 (20 konkursów)
49.Mateja 50 (9 konkursów)
53.Pochwała 38 (13 konkursów)
55.Bachleda 26 (4 konkursy)
73.Tajner T. 7 (10 konkursów)
77.Kruczek 5 (7 konkursów)
83.Skupień 4 (8 konkursów)

Warto jednak zauważyć, że Robert wystąpił tylko w 9 konkursach, podczas gdy młodsi od niego Tomasz Pochwała i Tomisław Tajner wywalczyli mniejszą ilość punktów próbując swych sił w większej ilości konkursów.

Igrzyska Olimpijskie 2002 Salt Lake City
Małysz 2. (K-90), 3. (K-120)
Mateja 37. miejsce (K-90), 29. miejsce (K-120)
T. Tajner 39 (K-90)
Pochwała 40 (K-90), 43 (K-120)
Skupień 42. (K-120)

Kolejny sezon to już wyraźna zapaść skoczka z Chochołowa. W Pucharze Świata udało mu się zdobyć zaledwie 5 pkt. (w jednym konkursie w Libercu). Skoro nie radził sobie w "pierwszej lidze" został przez trenera Tajnera zesłany do Pucharu Kontynentalnego, gdzie okazał się najlepszym z Polaków.

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 02/03
1.Małysz 1357
42.Bachleda 77
66.Tajner T. 15
76.Mateja 5
78.Pochwała 4

klasyfikacja generalna Pucharu Kontynentalnego: 02/03
22.Robert Mateja 299
56.Tomasz Pochwała 125
60.Grzegorz Sobczyk 112
82.Krystian Długopolski 73
84.Wojciech Skupień 68
87.Łukasz Kruczek 66
96.Wojciech Tajner 59
122.Marcin Bachleda 36
125.Rutkowski Mateusz 33
137.Tomisław Tajner 25
142.Grzegorz Śliwka 22
187.Jan Ciapała 8


Mistrzostwa Świata 2003 Predazzo
Małysz 1. (K-120), 1. (K-90)
Bachleda 27 (K-120), 36 (K-90)
Tajner 36 (K-120), 37 (K-90)
Mateja 36. (K-120), 41 (K-90)
Pochwała 39 (K-120)

[strona=3]Następny sezon był już zdecydowanie najgorszym w karierze Roberta. Wystartował tylko w 3 konkursach PŚ i nie zdobył choćby punkcika. Ponownie szukał swej szansy w PK, gdzie z dorobkiem 127 punktów aex aequo z innym weteranem - Wojtkiem Skupniem zajął 45 pozycję ustępując Mateuszowi Rutkowskiemu i Krystianowi Długopolskiemu. Potrzebował do tego 7 występów. Trudno więc nawet w tym najgłębszym dołku mówić o jakimś faworyzowaniu czy blokowaniu komuś miejsca.

klasyfikacja generalna Pucharu Kontynentalnego: 03/04
26.Mateusz Rutkowski 207
38. Krystian Długopolski 159
45.Robert Mateja 127
45.Wojciech Skupień 127
55.Wojciech Tajner 100
65.Tomisław Tajner 72
109.Kamil Stoch 11
116.Rafał Śliż 7

Następna zima to comeback Roberta do PŚ pod wodza nowego trenera - Heinza Kuttina. Liczba punktów być może nie imponuje, ale lepszy od Matei znów był tylko Małysz. Szczególnie udana była pierwsza część sezonu i 17 miejsce w Turnieju Czterech Skoczni. Na MŚ w Oberstdorfie była jednak katastrofa - miejsce 40 (K-90) i 50 (K-120).

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 04/05
4.Małysz 1201
38.Mateja 87
53.Stoch 36
85.Długopolski 3
85.Bachleda 3

Sezon zimowy 2005/2006 to znów bardzo słaba postawa Matei, który w 10 startach w PŚ zgromadził zaledwie 4 punkty. Jeśli można mówić o jakimś faworyzowaniu go kosztem młodszych zawodników to tylko w tamtym okresie. Piotr Żyła, Stefan Hula i Rafał Śliż, choć również nie błyszczeli, to jednak zdobyli większą ilość punktów w mniejszej ilości konkursów. Trzeba jednak zauważyć, że Robert skakał wtedy dużo lepiej na treningach i na tej podstawie to on był wystawiany do konkursów w których zawodził. Jednak druga część sezonu to wspaniała postawa w konkursie drużynowym na Igrzyskach oraz sensacyjnie zdobyte Mistrzostwo Polski. Po którym zresztą obwołany prze niektórych drugim Małyszem Mateja zawiódł na całej linii w Turnieju Nordyckim.

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 05/06 (w nawiasie liczba występów)
9.Małysz 634 (17)
45.Stoch 41 (17)
51.Żyła 23 (3)
54.Hula 19 (6)
60.Śliż 15 (7)
79.Mateja 4 (10)

Igrzyska Olimpijskie 2006 Pragelato
Małysz 7. (K-95), 14. (K-125)
Stoch 16. (K-95), 26. (K-125)
Mateja 25. (K-95), 38. (K-125)
Hula 29. (K-95)

[strona=4]

I w końcu ostatni sezon, w którym jeszcze bardziej pogłębiła się przepaść miedzy skokami treningowymi, czy kwalifikacyjnymi a tymi o stawkę:

klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 06/07
1. Małysz 1453
30.Stoch 168
56.Żyła 34
65.Hula 26
89. Mateja 4

Jednak swą dobrą dyspozycję fizyczną udowodnił w konkursach PK, gdzie łatwiej poradzić sobie z presją psychiczną:

klasyfikacja generalna Pucharu Kontynentalnego: 06/07
18.Skupień 289
21.Sliż 269
28.Mateja 223
57. Stoch 86
61. Bachleda 81
63. Tajner T. 79
64. Długopolski 78
91. Żyła 27
91. Hula 27
96.Pochwała 25
111. Toczek 12
116. Tajner W. 8
123. Kubacki 5
128.Kowal 4
131.Rutkowski 3

Mateja zdobył więc niewiele mniej punktów niż Skupień i Śliż, choć tamci startowali w konkursach PK dwa razy częściej.

Okazuje się więc, że przez zdecydowaną większość swej zawodniczej kariery Robert Mateja doskonale się bronił wynikami, czego Mateusz Nycek zdaje się zupełnie nie zauważać, twierdząc coś wprost przeciwnego. I zupełnie nie udało mi się znaleźć zawodników bardziej od Matei utalentowanych, którzy nie mogli by się przebić do składu, gdyż "Mateja jeździł na darmowe wycieczki". Spieszę również donieść Mateuszowi Nyckowi, że w trakcie weekendowych zawodów a nawet dłużej trwających imprez, choćby się odbywały w najpiękniejszych zakątkach świata, zawodnicy mają bardzo mało czasu na zwiedzanie...
Potwierdzi to choćby Adam Małysz, który pamiątki z Japonii kupował na lotnisku przed odlotem do Polski.
"A kwotę miesięcznego stypendium Matei dla dobra polskich skoków lepiej przeznaczyć na zakup sprzętu dla dzieci ambitnie trenujących skoki w podartych kombinezonach."
Znów wychodzi brak znajomości faktów. Robert Mateja nie jest już skoczkiem kadry narodowej i nie pobiera stypendium. Było to wyraźnie napisane w mediach, również na tym portalu. Było to również wielokrotnie komentowane na forum. Naprawdę nie wiem, jak można brać się za pisanie artykułu na temat, na który nie ma się elementarnej wiedzy. Mam wrażenie, że Mateusz Nycek nie tylko nie rzucił okiem na wyniki osiągane przez Roberta Mateję, ale nawet nie do końca doczytał artykuł Adriana Dworakowskiego, z którym polemizuje.
Jest również nieprawdą, że "Mateja był nietykalny". Owszem, jak udowodniłem powyżej - w okresie gdy słabiej skakał w PŚ, zastępowano go kimś innym, natomiast w PK zdecydowanie okazywał swą przydatność, plasując się na miejscach wyższych niż owi ponoć bardziej utalentowani juniorzy.
Również w Mistrzostwach Polski Robert Mateja, gdy nie wygrywał, zawsze się plasował w ścisłej czołówce, odskakując innym zawodnikom o kilka lub kilkanaście metrów. Z litości dla czytelników, którzy wytrwali do tego fragmentu mego długaśnego elaboratu nie będę już przytaczał szczegółowych wyników MP - są one dostępne na tym portalu.
"W czasie, gdy Mateja zdobywał medale Mistrzostw Polski i tak miał odwieczny problem z awansem do "50" Pucharu Świata, o "30" nie wspominając." Taka sytuacja miała miejsce tylko raz, w 2006 roku - w konkursach Turnieju Nordyckiego.
Podsumujmy zatem dotychczasową karierę Roberta Matei. Skupmy się na PŚ:
"Robi" 153 razy wystąpił w zawodach Pucharu Świata, 10 razy wszedł do pierwszej "10". W swych występach w trakcie całej kariery zebrał 754 punkty, co daje przeciętnie 5 punktów na konkurs. Oznacza to statystycznie, że Robert Mateja jest skoczkiem który w swej karierze spokojnie i pewnie plasował się w pierwszej "30" PŚ nie zaś "toczył heroiczne boje o awans do konkursowej "50"". Takiej ilości punktów nie zgromadzili czterej kolejni po nim skoczkowie razem wzięci. Nie przeczę, że na przykład Kamil Stoch jest skoczkiem bardziej utalentowanym i ma szanse pobić na głowę osiągnięcia Matei, tylko jeszcze nie miał na to czasu. Ale póki co liczą się fakty. A te są takie, że Mateja nigdy nikomu nie blokował kariery. Chyba, że podobnym sposobem co i Małysz.

[strona=5]Skąd więc taka złośliwość wobec niego? Skąd pomniejszanie jego zasług? Czy wszystko da się wytłumaczyć zawiedzionymi nadziejami? Na pewno dużo negatywnych emocji wyzwala zawodnik stylem swych występów. Jak już coś zawali, to na całego. Jak zepsuje skok, to karykaturalnie. Ktoś, kto kiedyś był 5. na MŚ i prowadził po pierwszej serii w konkursie PŚ ma dziwne upodobanie do skoków 90 metrowych na skoczniach dużych i mamucich oraz do zajmowania 50 miejsca. I to po treningu, na którym z tej samej belki skakał 20 metrów dalej i lądował 35 pozycji wyżej. To irytuje.
Jest też inna przyczyna.
Moim skromnym zdaniem, podstawowy błąd polega na tym, że wielu polskich kibiców wciąż porównuje wszystkich naszych skoczków do Adama Małysza. Tymczasem Małysz jest w polskich warunkach fenomenem, który na dobrą sprawę nie miał prawa się zdarzyć.
Nie liczmy na drugiego Małysza. Cuda zdarzają się rzadko. Liczmy na drugiego Fijasa, drugiego Bobaka, drugiego Fortunę. Robertowi Matei nie udało się nawet im dorównać - to rzecz oczywista. Ale spośród obecnie skaczących skoczków wciąż pozostaje tym, który osiągnął najwięcej, po Małyszu rzecz jasna. I trzeba umieć to uszanować.
Nie można z całą pewnością stwierdzić, że lepsze skoki Roberta Matei w Sapporo zapewniłyby nam medal, tak samo jak nie można stwierdzić, czy Stefan Hula skakałby lepiej od niego. Natomiast doskonale wiemy, komu zawdzięczamy dobry wynik na Igrzyskach Olimpijskich we Włoszech. To po skoku Roberta Matei w pierwszej serii przesunęliśmy się z ósmego na piąte miejsce. Warto o tym pamiętać.
Nie rozumiem również skąd Mateusz Nycek posiadł dogłębną wiedzę na temat cech osobistych Roberta Matei. Zarzuca mu brak ambicji i dobrej woli tonem tak pewnym i kategorycznym, jakby był co najmniej jego psychologiem lub najlepszym przyjacielem i powiernikiem. Na jakiej podstawie? Że stać go na więcej? To może i Małyszowi w Pragelato zabrakło ambicji?
Tę samą manierę zresztą powtarza wielu komentatorów jego artykułu.
Ja bym był w tym temacie ostrożnym. Bo można kogoś bardzo skrzywdzić.

Konkluzja: moim skromnym zdaniem z sytuacji w której znajduje się obecnie Robert Mateja są tylko dwa sensowne wyjścia. Jedno - to intensywna praca z psychologiem i nadzieja, że 33 letni zawodnik w przyszłym sezonie wespnie się na szczyty swych możliwości, by godnie zakończyć karierę. Drugie - zamiast wydawać pieniądze na centrum szkoleniowe, zapewnić jemu jak i pozostałym skoczkom przydzielonym do tych dziwnych tworów finansowane przez PZN studia trenerskie. Doświadczenie uczy, że wybitni zawodnicy bardzo rzadko zostają wybitnymi trenerami. Natomiast przeciętni mają na to większe szanse. Być może Robert jest wybitnym trenerem, tylko nikt jeszcze o tym nie wie?
Raz jeszcze - nie uważam, że nie wolno krytykować skoczka, który się kompromituje. Bo występ w Sapporo (i kilka innych ostatnimi laty) był kompromitacją. Ale każda krytyka powinna ogarniać cały obraz oraz co najważniejsze - być oparta na faktach. I nie powinna przekraczać granic dobrego smaku. I tego wszystkim łapiącym się za klawiaturę życzę. Szczególnie tym, którzy mają aspiracje by swoje widzimisię na ten czy inny temat nazywać felietonem.


Marcin Hetnał, źródło: Informacja własna
oglądalność: (16485) komentarze: (124)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • anonim
    ROBERT MATEJA

    ROBERT JEST MOIM ULUBIONYM SKOCZKIEM I ODCZEPCIE SIE OD NIEGO.

  • Błażej początkujący

    Robert Mateja był dobrym skoczkiem ale teraz moim zdaniem powinien zakończyć kariere

  • MarcinBB redaktor
    P.S.

    A uczciwie mówiąc to Marcin Bachleda ma w międzynarodowych Pucharach wyniki wyraźnie lepsze niż Łukasz Kruczek.

  • MarcinBB redaktor
    @Mar100

    Jeśli ktoś rzadko "jeździ na Puchary", to pewnie dlatego, że ma raczej kiepskie szanse na jakiś sukces w nich.
    Niestety na oficjalnej stronie FIS nie ma sylwetki Łukasza Kruczka. Posilmy się więc Wikipedią (choć jej rzetelnośc bywa wątpliwa): "W 1996 zadebiutował w Pucharze Świata podczas zawodów w Zakopanem. W tym samym roku wziął także udział w Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf. Rok później wystąpił bez sukcesów na Mistrzostwach Świata w Trondheim, a także na Uniwersjadzie w Muju. Zdobył na niej złoty medal. W 1998 wziął udział w Igrzyskach Olimpijskich w Nagano. Potem regularnie występował w najważniejszych międzynarodowych zawodach. W 1999 zdobył pierwsze punkty w PŚ (w Zakopanem)"
    Nie wiem kiedy Kruczek wygrał w Polsce z Mateją,. Może jakieś szczegóły? W każdym razie to raczej kiepski wyznacznik bo w Polsce to i Mateja wygrywał z Małyszem a na postawę w PŚ to się nie przełożyło. Ale według Wikipedii Kruczek "na Puchary" jeździł regularnie. A pierwsze punkty zdobył dopiero w 99, 3 lata po debiucie. Więc może nie "puszczali go rzadko" tylko rzadko się kwalifikował. Nie wiem ile wtedy wynosił limit dla Polaków (na pewno 3 a może 4). Trudno sobie wyobrazić, by PZN nie wykorzystywał go, więc Kruczek jeżdził pewnie równie często jak Małysz, Mateja czy Skupień. Zreszta, wystarczy zobaczyć jakie wyniki osiagał Kruczek, gdy juz mu szansę dano. W sezonie 98/99 wystawiono go do 13 konkursów. Do 3 sięnie zakwalifikował, w 9 zajmował miejsca poza "30" w jednym był 25 (w Zakopanem). Rok później przystąpił do 14 konkursów, nie zakwalifikował sie do 7 w 6 nie wszedł do drugiej serii, w Kuopio był 14.
    W następnym sezonie skakał już głównie w Pucharze
    Kontynentalnym i nawet nieźle mu szło. Ale na trzy szanse w PŚ punktował znów tylko raz.
    Tak więc szans otrzymywał sporo. A wykorzystywał je w stopniu podobnym co kuzyni Tajnerowie, czy Marcin Bachleda. Jego specjalnością były uniwersjady, z których przywiózł 4 złote medale. Ale trenując w kadrze, w tych samych warunkach co Małysz, Mateja i Skupień nigdy nawet nie zblizył się do formy, którą tamci trzej prezentowali.

  • anonim
    m

    Nie można porównać skoczka dostającego liczne szanse startu w PŚ, do tych, którzy tych szans nie dostali, lub startowali niewiele.Pamiętam, że taki Kruczek wygrywał w kraju z Mateją, ale na puchary puszczano go bardzo rżadko.Z kąd miałby nabrać punktów?Gdyby paru chłopców obiąć szkoleniem, dać im te same szanse co mieli Mateja i Skupień, to nie wiem czy tak samo wyglądałyby klasyfikacje, wypisane przez autora!

  • anonim

    Robert Mateja to dobry skoczek. Na pewno lepszy od Tajnerów.

  • Ania doświadczony
    podziekowania

    Dziekuję Marcin,tylko tyle i aż tyle

  • Malyszomaniak profesor
    Dyskusja

    Gorąca dyskusja.

    Ja obstaje jednak że marnowanie doświadczenia Matei i jego możliwości tylko dlatego bo w PŚ komuś jego wyniki się nie podobają oraz i ówdzie wypowiedzi to marnotrawienie.

    Robert mimo iż nie którzy skąd inąd wprawni adwersarze nie dają mu szans ma potencjał który można wykorzystać np. w PK tak jak to pisał MarcinBB podwyższając lub tez utrzymując kwotę startową. To dzięki Matei możemy taką kwotę mieć lub mieć ja wyższą albo też nawet prawo startu w PŚ.

    Pytanie a co by było gdyby Mateja wywalczył sobie w PK miejsce w PŚ a w PŚ osiągał by 50 siąte miejsca ?

    Tak tez może być lecz trudno odmówić komuś kto takie miejsce po prostu sobie wywalczył !!

    Tak samo sie rzecz ma w konkursach kwalifikacyjnych na konkursy przecież nie można odmówić Matei kiedy jego występ w np. MP jest bardzo dobry i jest np. drugi za A. Małyszem.

    Dyskusja ciekawa ale czy da nam możliwość poznać prawdę ?. Prawdę o możliwościach ? Możliwości są tylko możliwościami trzeba je umieć wykorzystać . Tą umiejętność powinien posiąść Zawodnik ale i sztab trenerski oraz PZN którzy to powinni wiedzieć jak najlepiej wykorzystać doświadczenie i możliwości zawodnika.


    Dla mnie Robert jest jedną z wybitnych postaci polskich skoków choć jak tu widać dość kontrowersyjną.

  • MarcinBB redaktor
    @ Leonek 24

    No, krytykancka postawa wobec kogoś to już jego prywatna broszka. Byle nie uzasadniać tego fałszywymi argumentami, oczerniającymi i sprawiającymi przykrość zainteresowanemu.
    Ja też mam swoje sympatie i antypatie, mniej lub bardziej logicznie uzasadnione. Akurat Robert Mateja nie jest jakimś mym szczególnym ulubieńcem. Mam za to słabość do Diabełka Bachledy, bo w swych wypowiedziach bywa rozbrajający ;-).
    Oczywiście, że się przyłączam do życzeń dla Barnaby!
    pozdrawiam i do następnej rozwijajacej wymiany poglądów! :-)

  • MarcinBB redaktor
    @ Anielasty

    No i doszliśmy do zgodności niemal we wszystkim. Z wyjątkiem tylko jednej, jedynej rzeczy. Bo ja niesmak i zażenowanie odczuwam tylko w stosunku do dwóch ostatnich sezonów. "o kilka lat za długo" - brzmi trochę jakby sezon 2004/2005 w którym Robert wygrał Letni Puchar Kontynentalny i zajął 17 miejsce w TCS również wywołał niesmak. U mnie wywołał zadowolenie.
    pa

  • Leonek24 weteran

    Tak Marcinku, to że nie odciąłem się od epitetów skierowanych w stronę Roberta w Artykule Pana Nycka jest moim błędem, bo jak wiesz staram się takich sytuacji unikać. Za to przepraszam. Ale i tak nie wyleczę się z krytykackiej postawy wobec Matei i to już niech będzie moją małą skazą...

    @Barnabo Drogi, mieliśmy pomailować ale zamilkłeś. Ale ja w całkiem innej sprawie.

    Wszystkiego najlepszego z okazji imienin, szczęścia, zdrówka pomyślności, satysfakcji z pracy i wielu emocji na skoczniach.

    Myślę, że Marcin też się przyłączy do życzeń

    Pozdrawiam wszystkich
    M.

  • Anielasty bywalec
    Marcin BB

    Krótko mówiąć i puentując :
    - Szacunek za wyniki z dawnej przeszłości
    - Zażenowanie i niesmak poważny za kolejny okres, który trwał o kilka lat za długo
    - Nadzieja na swoistą rehabilitację w PK
    i później emerytura z w miarę czystym sumieniem
    Pa

  • Anielasty bywalec
    Marcin BB

    PK jak najbardziej ... nigdy nie mówiłem że nie ... tu się zgadzamy..tam jest ewentualnie miejsce weteranów , którzy swoje najlepsze czasy mają już DAWNO za sobą i ich pozytywną perspektywą może być tylko robienie tam pkt. i limitów...nic poza tym

  • MarcinBB redaktor
    odp.

    @Mada
    Nie martw się. Na pewno wkrótce pojawi się jakiś ciekawy artykuł, który wzbudzi dyskusję. A o jakosci dyskusji decydują ludzie. To oni tworzą klimat. Tak więc wpadaj częściej i częściej zabieraj głos :-)
    @Barnaba
    Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie małżonkę, Ciebie i koty :-)

  • Mada stały bywalec
    a jednak mi żal...

    W zasadzie szkoda, ze Marcin tak dokładnie w swoim artykule wyczerpał temat.

    Nie będzie już kolejnej polemiki (chyba, że się mylę), nie będzie gdzie pisać, a co ważniejsze czytać tak świetnych komentarzy. Zapachniało tu trochę starym, dobrym klimatem tego forum.

    Rozmarzyłam się troszeczkę...

    Pozdrawiam ciepło Wszystkich Was, którzy ten klimat tworzycie.

  • MarcinBB redaktor
    @Anielasty

    Bo w Polsce jest teraz tyle talentów co nigdy. Ale nie dlatego, że się ktoś pozbywa Matei, tylko dlatego, że Małysz rozpoczął nową erę w skokach i chwała mu za to. Owszem, stawianie na młodzież zaprocentuje. Ale przejście od chwili obecnej do nowej jakości odbedzie się łagodniej gdy Matei czy Skupieniowi pozwoli się skakać w PK dopóki nie znajdą się naprawdę godni następcy tych sportowców. Nie "sportowców".

  • MarcinBB redaktor
    @ Leonek 24

    Ale przyklaskiwałeś Mateuszowi Nyckowi, który twierdził że Mateja to beztalencie, które nigdy nic nie osiągnęło i powinno natychmast zakończyć karierę, czyż nie?
    :-)
    Mogę się zgodzić, że strategia, by pozbyć się wszystkich skoczków starszych niż rocznik 80 prócz Adama i całą swa uwagę skupić na młodszych, by jak najlepiej wykorzystać ich potencjał to jest jakiś pomysł. Choć to oznacza, że najpierw będzie mały kryzys. Ale oddajmy cesarzowi co cesarskie. Matei i Skupnia nie pozbywamy się dlatego, że byli beznadziejni i nic nie osiągneli, tylko po to, by zrobić miejsce.

  • anonim

    @Lena

    Całkowicie się z Toba zgadzam, dobrze to ujełaś.

    Ale i tak pewnie niektórzy tego ni zrozumieją pomimo iz czarno na białym jest udowodnione jakie wyniki miał Robert i dlaczego jest jeszcze bardzo przydatny.

  • Leonek24 weteran
    @Marcinku

    Bo się obrażę!!!! ;))))

    Ja nie mówiłem, że każdy bedzie lepszy. Mówię tylko, że lepiej, odpuścić Mateję i wysyłać młodych. Mowiłem, że nie wierzę, że od razu będą na topie, ale lepiej inwestować w ich młodość niż w Roberta.

    I błotem go też nie obrzucałem...


    A propos frytek, lecę do domku, na obiad.

    Fantastyczna jest ta dyskusja, dawno już nie było takiego ognia na forum!!!

    Pozdrawiam
    M.

  • MarcinBB redaktor
    @Leonek 24

    P.S.Ja też już nie chcę patrzeć jak Mateja marnuje kolejną szansę. Dlatego Matei w PŚ i w telewizji mówię stanowcze NIE!
    Ale jego miejsce jest teraz w PK. Tam może - jak udowodnił w Vikersund - pokonywać psychiczną słabośc, która paraliżuje go w zawodach o wyższą stawkę, wygrywać zawody, zbierać kasę na emeryturę i walczyć o dodatkowe miejsce dla jakiegoś juniora. Jeszcze nie tak dawno wygrał cykl Letniego PK. Niech zrobi to znowu - zmyje swą winę z Sapporo.
    A jak juz to zrobi, to niech PZN posłucha rad doświadczonego Barnaby co na niejdnej skoczni frytki jadał ;-) i niech zafunduje mu studia trenerskie.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl