Rekordowe skoki, czyli kilka liczb z historii dyscypliny

  • 2008-01-01 22:45

Będzie tu mowa o rekordach w świecie skoków. Powodów, dla których warto pisać o rekordach jest wiele. Pomysł na artykuł poświęcony rekordom może wydawać się banalny, jednakże to właśnie one sprawiają, że sport nabiera nowej jakości.

W historii nie ma miejsca na przeciętność. Słusznie, albowiem nie można do niej przejść bez dokonania czegoś, czego wcześniej nikomu dokonać się nie udało. Nazwiska najwybitniejszych zawodników w historii skoków narciarskich w sposób bezpośredni związane są z liczbami, które określają osiągnięte przez nich rekordy. I właśnie o tych liczbach będzie niniejszy tekst.

46, czyli Matti Nykaenen.
Nazwisko Fina od blisko dwudziestu lat jest nierozerwalnie związane z historią skoków. Niewątpliwie na miano najwybitniejszego skoczka wszech czasów trzeba zapracować bardzo ciężko. Prawdziwa kariera Fina rozpoczęła się od sezonu 1981/1982. Mimo że Puchar Świata zdobył wtedy Armin Kogler, a Mattiego nie było nawet na podium generalnej klasyfikacji (ostatecznie zajął czwarte miejsce), to jednak właśnie on zdobył złoty medal mistrzostw świata na dużej skoczni w Oberstdorfie. W kolejnym sezonie na "latającego Fina" nie było już mocnych. W 1983 wygrał swoją pierwszą kryształową kulę, zwyciężając aż w 10 konkursach. Dopiero pod koniec lat 90. Martin Schmitt wygrał więcej konkursów w jednym sezonie. Rekord Nykaenena to przede wszystkim oszałamiająca liczba zwycięstw, która do dzisiaj nie została poprawiona przez żadnego skoczka. Matti nie skacze już od kilkunastu lat (ostatni występ zaliczył 10 lutego 1991 roku podczas MŚ w Val di Fiemme), a jednak może spać spokojnie, albowiem zajmujący w tej statystyce drugie miejsce Adam Małysz musiałby wygrać jeszcze dziewięć razy, aby pozbawić Fina prowadzenia. Polak ma wprawdzie szanse na poprawienie tego wyniku (przynajmniej dopóty, dopóki startuje w PŚ), jednakże przy całej sympatii dla Orła z Wisły nie sądzę, aby stało się to w tym sezonie. Chcąc wyobrazić sobie fenomen osiągnięcia Nykaenana, wystarczy pomyśleć, że jego zwycięstw starczyłoby do obdzielenia jakże bogatych przecież karier takich skoczków, jak Andreas Goldberger (20) oraz Sven Hannawald (18), a jeszcze zostałoby na wszystkie zwycięstwa, które odniósł w tym sezonie Thomas Morgenstern (7).

4, czyli Adam Małysz.
Orzeł z Wisły jest jedynym w historii skoczkiem, który czterokrotnie zdobywał złoty medal w indywidualnych konkursach o tytuł mistrza świata. Rzecz w moim odczuciu dużo bardziej spektakularna niż trzy klasyfikacje generalne wygrane pod rząd. Mimo że słusznie prawią niektórzy kibice, iż Puchar Świata jest najbardziej wymiernym potwierdzeniem formy skoczka, albowiem zdobywa go ten, który wiódł prym przez cały sezon, a nie tylko w pojedynczym konkursie, to jednak właśnie czwarty złoty medal, zdobyty podczas konkursu na skoczni Miyanomori, pozwolił Małyszowi wskoczyć na pierwsze miejsce w historii. Dotychczasowe osiągnięcia, choć równie wielkie, tego miejsca w żadnej ze statystyk mu nie dawały. Mistrzostwa Świata, jako jedna z najstarszych poważnych imprez tej dyscypliny, wyłoniły już wielu mistrzów, którzy jednak nie zawsze potwierdzali swoje osiągnięcia późniejszymi startami. W przypadku Małysza możemy jednak powiedzieć, że takiego mistrza jak on w historii skoków po prostu nie było. Każdy złoty medal skoczka z Wisły był potwierdzony rewelacyjnymi występami w PŚ i w konsekwencji kolejnymi kryształowymi kulami. Jest jednym z czterech skoczków w historii, którym udało się zdobyć dwa złote medale na jednych mistrzostwach i jedynym, który medali z najcenniejszego kruszcu ma cztery. W tej statystyce Małysz zajmuje pierwsze miejsce w historii i myślę, że co najmniej do 2011 roku (Oslo) prowadzenia nie straci, albowiem wśród byłych skaczących wciąż mistrzów świata nie widzę kandydatów do zdobycia dwóch złotych medali w Libercu (2008), a Ci, którzy jeszcze mistrzami nie byli, muszą trochę poczekać. Jeśli dodamy do tego wszystkiego fakt, że złoto Małysza w Sapporo było najlepiej wygranym konkursem w historii Mistrzostw Świata, to możemy być spokojni o to, że jego "mistrzowskich" osiągnięć nikt tak szybko nie poprawi.

100, czyli Janne Ahonen.
Po przegranym finale PŚ w sezonie 1998/1999 jeden z dziennikarzy ochrzcił go mianem "wiecznie drugiego". Przyglądając się wynikom Fina w kolejnych sezonach PŚ, trudno oprzeć się wrażeniu, że właściwie niemal przez całą karierę był on w formie, jednakże zawsze coś przeszkadzało mu w osiągnięciu głównego celu. A jednak ta żelazna konsekwencja w przygotowaniu oraz niespotykana w historii powtarzalność pozwoliły Finowi na zdeklasowanie rywali pod względem ilości miejsc na podium. Być może kogoś taka statystyka nie przekonuje, jednakże jeśli uświadomimy sobie, że "pudeł" Wielkiego Janne jest już sto, to chyba nie znajdzie się ani jeden kibic, który stwierdzi, że Fin miał po prostu szczęście. Było raczej odwrotnie. Być może, gdyby nie Goldberger, Schmitt czy wreszcie Małysz, Janne byłby dzisiaj najwybitniejszym skoczkiem w historii Pucharu Świata. Na podium generalnej klasyfikacji stawał bowiem aż siedem razy (dwukrotnie tryumfując), co jest absolutnym rekordem i świadczy o wielkiej klasie tego zawodnika. Jego wyczyny z sezonu 2004/2005 na pewno przeszły do historii. Nigdy wcześniej jeden skoczek nie wygrał aż dwunastu konkursów w jednym cyklu PŚ, nigdy też wcześniej nikt nie wygrał sześciu konkursów pod rząd. Jednakże spośród wszystkich rekordowych osiągnięć Ahonena właśnie owa kosmiczna ilość miejsc na podium zapewnia Finowi pierwsze miejsce. Któż może ją poprawić? Następny w kolejności (spośród skaczących jeszcze zawodników) Adam Małysz ma aż o 26 miejsc na podium mniej i by gonić Janne musiałby przez najbliższe dwa lata skakać tak, jak choćby w ubiegłym sezonie.

50, czyli Sven Hannawald.
Nie przoduje ani w klasyfikacji zwycięzców, ani w klasyfikacji mistrzów. Nie ma też zbyt pokaźnej ilości miejsc na podium (40). W pucharach świata bywał "tylko" drugi (2002, 2003). Nie jest w żadnej czołówce, poza czołówką medalistów Mistrzostw Świata w Lotach (dwa razy był mistrzem). A jednak przeszedł do historii. I to jak! Hannawald był typem skoczka, którego interesowały tylko wielkie wygrane. Nie interesował go inny kolor niż złoty. Nie miał w zwyczaju cieszyć się z miejsc na podium. Cieszyły go tylko zwycięstwa. Ostatecznie zdołał zgromadzić ich przez całą karierę 18. Dużo czy mało? Relatywnie i dużo, i mało. Ponad połowę mniej niż Małysz i Nykaenen. Dużo mniej niż Weissflog i Ahonen. Ale już niewiele mniej niż słynny Goldberger i o wiele więcej niż roznoszące obecnie każdą skocznię austriackie "Wilczki". Jednak wśród 18 zwycięstw Svena Hannawalda są cztery, których mogliby pozazdrościć mu i Weissflog, i Ahonen, i nawet Nykaenen czy Małysz. To cztery victorie odniesione w jubileuszowym 50. Turnieju Czterech Skoczni. Kiedy po czwartym tryumfie z rzędu Sven Hannawald w ekstatycznym szale radości tarzał się w śniegu, przypominając gwiazdy piłkarskie rzucające się na murawę, każdy musiał zdawać sobie sprawę z tego, że dokonało się coś wyjątkowego. I mimo że "Hanni" pożegnał się ze skokami w kiepskim stylu (47. miejscem w Park City), to jednak przez kibiców z całego świata zostanie zapamiętany jako fenomenalny rywal Małysza z sezonu 2001/2002. To właśnie Sven sprawił, że walka o kryształową kulę po TCS niemalże rozpoczęła się na nowo. Hannawald jest jedynym w historii zawodnikiem, który wygrał nie tylko cztery, ale pięć konkursów Turnieju Czterech Skoczni pod rząd (po tryumfie w 50. edycji wygrał także konkurs otwierający 51. TCS). Czy kiedykolwiek uda się komukolwiek powtórzyć ten wyczyn? Nawet jeśli, będzie to już "tylko" powtórka, a przecież do historii nie wchodzi się wyrównując rekordy, lecz je ustanawiając.

6, czyli Thomas Morgenstern.
W wieku ledwie szesnastu lat wygrał swój pierwszy konkurs. Na kolejne zwycięstwo czekał ponad trzy lata. Osiągnął je już jako Mistrz Olimpijski z Pragelato. W sezonie 2007/2008 dokonuje rzeczy niewiarygodnych. Szóste z rzędu zwycięstwo, po które sięgnął w Engelbergu, to nie tylko najlepszy początek sezonu w historii Pucharu Świata, to przede wszystkim wyznaczenie nowej jakości w świecie skoków. Po Goldbergerze, Małyszu, Hannawaldzie i Ahonenie pojawił się kolejny skoczek, który wygrywa z automatyczną precyzją, pozbawiając złudzeń wszystkich rywali. Nie jest typem skromnego chłopaka, którym był Adam w 2001 roku, nie jest też typem milczącego egzekutora, jak Janne w sezonie 2004/2005. Jest przede wszystkim perfekcyjny, a do tego pewny siebie. Nie ma w nim lęków, że musi zmierzyć się z tak utytułowanymi gwiazdami, jak Małysz czy Ahonen. Z rozbrajającą szczerością już przed sezonem oznajmił, że w tym roku kryształowa kula za sezon powędruje w jego ręce. Obserwując dotychczasowe starty Austriaka, trudno przypuszczać, by miał się pomylić. Poza rekordowym otwarciem Morgenstern nie ma jeszcze na swoim koncie żadnych "ważnych" rekordów. Jednakże obecny sezon z pewnością nie będzie dla niego ostatnim tak udanym w karierze. Ma zaledwie 21 lat, a na koncie już 9 zwycięstw. Adam Małysz w jego wieku miał dopiero trzy i żadnego medalu. Być może więc to właśnie Thomas Morgenstern będzie tym, który zmierzy się z legendą nie tylko Małysza, ale i - kto wie - Nykaenena? W tym sezonie udowodnił już, że stać go na seryjne zwycięstwa i że drugie miejsca, które dotychczas najczęściej przypadały mu w udziale, były tylko długotrwałym etapem "docierania" się do czołówki.

?, czyli quo vadis dyscyplino.
W sezonie, w którym tak genialnie dominował Janne Ahonen pokusiłem się o napisanie felietonu o dość podobnym przesłaniu. Wówczas zadałem pytanie: ile można osiągnąć w sporcie wyczynowym? Z pewnością odpowiedzi na tak postawione pytanie nie ma. Jednego wszakże możemy być pewni: 46 zwycięstw, 4 złote medale MŚ, 100 miejsc na podium, 6 tryumfów z rzędu to nie są szczytowe osiągnięcia w skokach narciarskich. Z pewnością w przyszłości pojawi się skoczek, który będzie wygrywał częściej niż Nykaenen, będzie miał więcej złotych medali MŚ niż Małysz, stanie na podium więcej razy od Ahonena, wygra dwa TCS pod rząd tryumfując we wszystkich konkursach, wreszcie być może pojawi się kiedyś skoczek, który wygra wszystkie konkursy w jednym sezonie. Rekordy są bowiem potrzebne, by dodawać kolorytu każdej dyscyplinie, ale przede wszystkim są od tego, by je poprawiać...


Mariusz Wesołowski, źródło: Informacja własna
oglądalność: (25199) komentarze: (94)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • Marco Polo weteran
    dodatek w sprawie Churchilla

    Pisząc , że Churchill sie mylił miałem oczywiście na mysli jego durnowatą myśl, że d...kracja jesy systemem najlepszym, a nie to, ze jest do d... .
    To taka uwaga dla jasności.

  • Marco Polo weteran
    w kwestii poruszanej przez @witam

    Co tu dużo gadać. Prawda jest oczywista. Zwycięstwo w T4S bez chocby jednej wygranej w konkursie to mały niesmak. Zwycięstwo w PŚ bez kilku wygranych w konkursach to po prostu fuks.
    Przechodząc do konkretów. Zgadzam się, że dla takiej formuły jak T4S powinna byc klasyfikacja punktowa. Choc uważam, że za zwycięstwo powinno otrzymywac się dodatkowa ilośc punktów (np. 10), które bylbyby dodatkowa premia za umiejetność wygrywania. Wtedy doceniono by w koncu zdolność do bycia najlepszym a jednocześnie nie przekreslano by tych, którym z jakichs przyczyn nie wyszedł jeden konkurs. jak ktoś by wygrał 3 konkursy a w 4-tym sie przewrócił walcząc o zwyciestwo to zasłużenie wygrałby cały turniej. A teraz psińco.
    Natomiast stosowanie tego samego systemu w PŚ byłoby jednak czyms nie do przyjęcia. Ktos komu leżą najwieksze skocznie miałby ogromny handicap nad kims kto jest lepszy na małych. Nie mówiąc juz o róznicach wynikajacych ze startu w róznych warunkach w róznych konkursach. PŚ preferuje zwycięzców, ale nie do końca. Wydaje się, że sprawiedliwszej formuły nie ma. To prowadzi do wniosku, ze cały pomysł nie jest specjalnie dobry. ale to tak jak z demokracją. Churchill powiedział, że jest do d..., ale nie ma nic lepszego. Churchill co prawda się totalnie mylił, ale ta definicja jest bardzo dobra przy ocenianiu punktowania w Pucharze Świata. To nie jest dobre, ale ja nie widze niestety niczego lepszego. Chociaz... mam pomysł. Niech każdy skoczek jest klasyfikowany za swoich najlepszych 15 konkursów.
    ... Tylko, że to tez ma swoje (duże) minusy. Ale chyba mniejsze niże te, które sa teraz.
    A w ogóle to temat rzeka i kazdy, kto zabierze głos w dyskusji będzie pewnie miał rację.
    Pozdrawiam wszystkich filozofów skoków narciarskich:) I gawędziarzy też:)

  • Marco Polo weteran
    @Barnaba

    Jeśli poslubnej to usprawiedliwiam. Jesli nie to zazdroszczę.

  • witam stały bywalec
    @FAN ADAMA MAŁYSZA

    Bardzo przepraszam, że tak dopisuję kolejne argumenty w kolejnych komentarzach, ale przyszło mi do głowy, jak można tę sprawę ugryźć od jeszcze innej strony. Poziom konkursu A może być niższy od poziomu konkursu B. Zwycięstwo w konkursie B powinno być zatem więcej warte. Fakt ten bierze pod uwagę punktacja TCS, a punktacja PŚ nie. Kolejny argument za lepszą wymiernością TCS.

  • witam stały bywalec
    @FAN ADAMA MAŁYSZA(3)

    Zakończę tak... Bezpośrednia ocena każdego skoku zawodnika oddaje stan formy skoczka bezwzględny - dokładnie taki, jakim jest. Punkty PŚ oddają tylko to, ilu w tej chwili jest lepszych, a ilu gorszych skoczków - jest to zatem względny opis formy skoczka. A co jest bardziej obiektywne - względność czy bezwzględność? ;) Obiektywne jest jedynie porównywanie w momencie podsumowania, po zakończeniu turnieju.

  • witam stały bywalec
    @FAN ADAMA MAŁYSZA(2)

    Tymczasem w PŚ byłoby to bez sensu, bo ktoś, kto nie bierze udziału w dwóch konkursach, nie miałby szans na zwycięstwo. W efekcie punktacja PŚ nie bierze pod uwagę faktycznej wartości poszczególnych skoków (która to wartość w oczywisty sposób opisuje formę skoczka) - punkty przyznawane są z urzędu za osiągnięte miejsce. Oczywiście jest to znacznie mniej obiektywne niż system z TCS. Zwycięzca, który wygrał konkurs 20-oma punktami, jest w płaszczyźnie PŚ dokładnie równy zwycięzcy, który wygral przewagę 0,1 punktu. Mimo specjalnego systemu, na zwycięstwo zawodnika w klasyfikacji generalnej decydujący wpływ może mieć liczba konkursów, w których wystartował. Długoterminowość PŚ powoduje również, że zwiększa się prawdopodobieństwo wystąpienia kontuzji bądź choroby w czasie jego trwania - może to być istotne dla jego końcowego sukcesu bądź niepowodzenia. Generalnie nie da się więc zorganizować systemu punktacji Pucharu Świata w taki sposób, by jego ostateczne wyniki były mocno zbliżone do obiektywnych. System TCS udało się w tej kwestii całkiem nieźle zoptymalizować.
    Co do ważności tych dwóch turniejów, nie mówię, który jest ważniejszy. Chodziło mi o wymierność jako sprawdzianu formy.

  • Barnaba doświadczony

    @MARCO POLO
    Przeczytałem z uwagą.Odpowiem później lub przy sposobności. Jestem w podrózy.

  • Barnaba doświadczony
    @WITAM (1)

    Podkradnę Ci, mroźnego przedpołudnia, tak dla samolubnego ogrzania się kilka promyków radości.
    W pełni kolejnego sezonu powróciłeś na portal znacznie obszerniejszymi już komentarzami od tych, jakie pamiętam. Wartość ich jest tym cenniejsza , iż nadal są w swej formie rzeczowe, wyważone oraz zawierają poglądy (lub tezę), wobec których nie można być obojętnym. Oto kilka moich, luźnych, refleksji zainspirowanych Twoim postem.

    1. Dylematem dla wielu jest wybór rangi między dwiema (niekiedy wieloma) zróżnicowanymi możliwościami taksowanego sportowego wyczynu w skokach narciarskich.
    Chodzi mianowicie nie o ważność turniejów: całorocznego PŚ czy prestiżowego etapu jakim jest TCS, gdyż w rzeczy samej KK to jest "coś", czyli trofeum bardziej znaczące niż łączna kwota nagród (statutowych, regulaminowych, dzikich, spontanicznych, koniunkturalnych czy komercyjnych) zasypujących, jak lawina alpejska, Svena Hannawalda - zwycięzcę jubileuszowego konkursu. Nie daję wiary, ale czytałem kiedyś o sumie znacznie przekraczającej łącznie przewidziane gratyfikacje FIS-u dla lidera konkursowych zawodów i zdobywcy PŚ.

    2.Jeśli sprawa prestiżu TCS i PŚ zdaje się być definitywnie rozstrzygnięta na korzyść KK, to nie brakuje nie tyle oryginalnych co bałamutnych poglądów przeciwstawiających zwycięstwo w TSC złotemu medalowi olimpijskiemu.
    3. Jako kwestia nie tyle kontrowersyjna co racjonalnie niezasadna jawi się porównywanie stopnia łatwości wygrania TCS bez etapowego zwycięstwa i trudności takiej w odniesieniu do PŚ. Nie są to właściwe płaszczyzny odniesienia merytorycznego, organizacyjnego czy nawet względem wyczynu sportowego. Ale przesłanka pierwsze w warunkach TCS już się potwierdza, ta zaś w cyklu rocznym PŚ teoretycznie też jest możliwa. Trudności natomiast zawsze występują w przyjętych założeniach, problem tkwi w umiejętnościach ich pokonania.
    W obu jednak sytuacjach potencjalni triumfatorzy muszą zagnieździć się w ścisłej czołówce, a fenomenalne skoki, aczkolwiek będące niekiedy przypadkiem, zawsze mają swoje zdefiniowane uwarunkowania. Czyli nie biorą się z niczego.

    (pytanie do AUTOCENZORA: gdzie w tekscie jest słowo:"***nografia" ortografia predzej..)

  • Barnaba doświadczony
    @WITAM (2)

    4.Kilka słów poświęcić trzeba zwycięzcom MŚ, MŚL i ZIO w skokach.
    a) Z reguły nikt nie kwestionuje, że zdobywca KK jest najlepszym zawodnikiem roku, jeśli zostały spełnione organizacyjno-formalne warunki, względnie sprawiedliwe dla wszystkich uczestników całorocznego cyklu PŚ. Pragnę też przypomnieć, że PŚ PK, to "firma " zatrudniająca zawodowych skoczków.
    b) Inaczej wypada podejść do M Ś (w tym w lotach), przeprowadzanych cyklicznie, zawsze będących najważniejszym wydarzeniem FIS, w danym roku niezależnym od PŚ. Przepraszam za dydaktyzm. MŚ to jednak nie coroczny PŚ. Dlatego w innych kategoriach należy oceniać zwycięstwo. O ich organizację zabiegają (wystawiając miasta) w gruncie rzeczy władze państwowe. Ileż tam pompy, jazgotu mediów, prezentacji władz - także krajów ościennych, funkcjonariuszy FIS, sponsorów, biznesu, ojców i matek chrzestnych wszelakiego pokroju.
    Zawody jednak odbywają się wśród "swoich" czyli pod egidą FIS.
    c) Zimowe IO , raz na cztery lata. Najbardziej prestiżowe zwycięstwo w scenerii o wiele ciekawszej niż MŚ i pod egidą PKOl ma nade wszystko jeszcze inny wymiar wszak zawsze wiąże się z programem i wsparciem państwowym, chociaż ojcowie i matki chrzestne obecni bywają w narodowych ekipach.
    Co jednak wyróżnia te zawody? Otóż raz na cztery lata, (MŚ częściej) w danym dniu, o konkretnej godzinie zawodnik staje przed życiowym wyzwaniem. Jeśli temu nie sprosta, nie ponowi takiej próby za tydzień za rok.
    Przygotowanie formy na ten dzień i pokonanie w danej chwili przeciwności to zwycięstwo oznaczane wawrzynem olimpijskim.
    Przypadek. Tak, ale pod jednym warunkiem jeśli zawody wygrałby np. Barnaba. Jednak do zawodów olimpijskich dopuszczani są wg prawideł FIS licencjonowani zawodnicy.
    Niespodzianka, owszem konkretny zawodnik w danej chwili był najlepszy, a rozpoczynał start jak każdy z tej samej belki.
    Szczęście. Tak. Zrealizował swoje, nawet być może skrywane pragnienia.
    Pozdrawiam, pomyślnego 2008 ROKU !

  • Barnaba doświadczony
    @USIA

    "Zawsze trzeba chwalić dobrych a wskazywać miernotę inaczej nic nie pójdzie do przodu..." -Święte słowa.
    Ty jednak niewłaściwie odczytałaś moje intencje. Nie
    dałem nikomu, tym bardziej TOBIE, powodu do poczucia napiętnowania.
    Ze swoim postem, zamiast przeć do czołówki odczekałem do stadium przedarchiwalnego.
    Jeśli chodzi o zwrot klakier, nie moje to określenie, ale zamysł skierowany ku pewnemu polemiście.
    Pozdrawiam Cię, serdecznie, noworocznie, wszelakiej pomyślności w 2008 !

  • Usia profesor
    @Barnaba

    Klakier, to ktoś kto chwali za kasę lub liczy na zysk innego rodzaju teraz lub w przyszłości, i nie robi tego z przekonania, że ktoś jest naprawdę dobry.
    Trochę sie poczułam dotknieta...
    To, że sama nie mam talentu do pisania nie znaczy że mi Bozia odebrała równiez oczy i umysł i jeszcze potrafię docenic pieknie napiisany artykuł od zwykłego bełkotu dla zapełnienia pustego miejsca na portalu. Na tym portalu niestety nie tak często pojawiaja sie dobrze pisane teksty a jak juz sie pojawia to uważam, że trzeba je pochwalić, by podziekować autorowi oraz "zachęcić" innych do pracy nad swoim warsztatem "pisarskim". oraz zachęcić ludzi piszących na podobnym poziomie do zaproponowania współpracy skijumpingowi. My-kibice uważamy ten portal za bardzo dobry, ale czemu nie mógłby byc jeszcze lepszy? Czemu nie mógłby przyciągnąć jeszcze wiekszej ilosci osób i znających się na skokach i potrafiacych pieknie tę wiedzę przekazać innym?
    Zawsze trzeba chwalic dobrych a wskazywać miernotę inaczej nic nie pójdzie do przodu...

  • Barnaba doświadczony
    Dobrych tekstów i najszczerszych życzeń nigdy za wiele

    Zanim przejdę do meritum, Redakcji, PT Forumowiczom, Zawodnikom i Szkoleniowcom składam życzenia POMYŚLNEGO 2008 ROKU.

    @ FAN ADAMA MAŁYSZA
    Artykuł wyśmienity. Nie wypowiadałem się wcześniej aby nie zostać zakwalifikowany do kręgu Twoich, Drogi Mariuszu, etatowych klakierów. Skoro inni forumowicze wyjawili już swoje oceny pozostaje mi tylko uczynienie zadość własnemu przekonaniu. Gdybym tego nie wyartykułował pozostałbym w głębokim konflikcie z własnym "ja".

    Na marginesieTwojej publikacji, chociaż margines ów prowadzi przez środek wszystkich poruszanych w nim problemów pragnę upublicznić swój żal.
    Otóż boleję, z powodu nie pozyskania przez Redakcję "SJ" do współpracy @Marco Polo. W ubieglym roku szanse na to były duże. Aktualnie Marek bryluje na konkurencyjnym portalu, ale odwiedza też "pod kreską "SJ". Nie jest w tym postepowaniu coś nadzwyczajnego.Tę ucywilizowaną formę wzajemności stosujesz Mariuszu od lat. Walory, które w tym postrzegam określa się słowami: życzliwość, poszanowanie i inspirowanie. Co by było, gdybyśmy mieli na naszym portalu taki tandem?
    W Nowym Roku i w latach kolejnych życzę CI, Mariuszu, wielu sukcesów.

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    Zwycięstwo Małysza w TCS było bezdyskusyjne. Nie ma najmniejszych wątpliwości. Pomijając już dwa "wieczne" rekordy, warto też wspomnieć o przewagach w Innsbrucku i Bischofshofen. W ostatnim konkursie Janne otrzymał za skok aż 4 "dwudziestki", a mimo to Adam wygrał z nim przewagą blisko 32 punktów. Nie tylko ze względu na przewagę, ale i ze względu na widowisko, jakie stworzył Małysz, był to jeden z najlepiej wygranych TCS w historii.

    Co do wartościowania, to jednak nie zgodzę się z tym, że TCS jest ważniejszy od PŚ. Sami skoczkowie na przestrzeni lat różnie podchodzili do tych zawodów. Dość powiedzieć, że pierwszy w historii zawodnik (Y. Kasaya), który miał szanse na wygranie wszystkich konkursów w czwartym po prostu nie wziął udziału, by powrócić do siebie i trenować przed Igrzyskami.

    Poza tym TCS to chyba jedyne zawody, które można wygrać nie wygrywając tak naprawdę ani razu. W PŚ ta "sztuczka" raczej by nie przeszła.

    TCS to turniej dla skoczków z równą, acz niekoniecznie najwyższą formą. Mimo wszystko z pewnością TCS miał mniej przypadkowych zwycięzców niż MŚ czy IO. Pozostanę jednak przy hierarchii: IO, MŚ, PŚ, TCS.

    Pozdrawiam,

  • witam stały bywalec

    Artykuł bardzo dobry, fajne zestawienie rekordowych osiągnięć różnych skoczków. Jednak co do wygrania wszystkich konkursów w jednym sezonie, to się nie zgodzę, bo taki wyczyn zwyczajnie graniczyłby z cudem, tak jak wygranie w klasyfikacji generalnej PŚ siedem razy z rzędu.
    "słusznie prawią niektórzy kibice, iż Puchar Świata jest najbardziej wymiernym potwierdzeniem formy skoczka, albowiem zdobywa go ten, który wiódł prym przez cały sezon, a nie tylko w pojedynczym konkursie"
    Ja się z tym do końca nie zgodzę. W Pucharze Świata zdarzają się różne sytuacje, ktoś nie wystartuje w paru konkursach, ktoś w którymś momencie sezonu zachoruje i straci sporo punktów, itd. Moim zdaniem, Turniej Czterech Skoczni jest najbardziej wymiernym potwierdzeniem formy, bo prawie niemożliwe jest, by ktoś go wygrał przez to, że inny zawodnik w którymś konkursie nie wystartował, albo w trakcie trwania turnieju zachorował. Prawdopodobieństwo takiego zajścia jest małe. TCS obejmuje dość krótki okres czasu, wszyscy przodujący zawodnicy skaczą zwykle we wszystkich czterech konkursach, w dodatku każdy z nich w jakimś stopniu przygotowuje formę na ten właśnie turniej. Jednocześnie jednak TCS nie jest tak krótki, by móc w nim zwyciężyć fuksem. W mistrzostwach świata i na olimpiadzie wystarczy czasem jeden bardzo udany skok, by zapewnić sobie medal, nierzadko złoty. W TCS potrzeba ośmiu dobrych skoków, a zatem bez wybitnej formy się zazwyczaj nie obejdzie ;) W PŚ bardzo często są wątpliwości typu "w sezonie 2003/2004 Ljoekelsoey nie brał udziału w dwóch konkursach i przegrał PŚ 10-oma punktami, a zatem kto tak naprawdę był lepszy?". TCS wydaje mi się zatem bardziej obiektywny i wymierny.
    Generalnie jednak artykuł jest super :)

  • miel_ec doświadczony
    @vegs

    Chętnie oglądnąłbym tamte konkursy jeszcze raz... Tylko czy ktoś dysponuje takimi nagraniami w formie elektronicznej?

  • vegx redaktor

    Adam skakał po pierwsze: Na starej skoczni w Oberstdorfie, Ga-Pa, Innsbrucku... jedynie Bischofshofen to samo.
    Co ciekawe, podczas turnieju bił 3 rekordy skoczni, w Oberstdorfie 3 minuty pozniej odebrał mu Schmitt.
    Ale ten ze starej Bergisel - 120,5 metra przetrwał na zawsze - były to ostatnie zawody na Bergisel.
    Niesmiertelny jest takze rekord ze starej skoczni w Ga-Pa - 129,5m, przetrwał 6 lat, skocznia została zniszczona i na jej miejscu stoi nowa.
    To było cos, rzeczywiscie coś! W dodatku przewaga nad drugim ponad 100pkt w TCS.
    I jeszcze ciekawa sprawa. Na K110 (Nie K120, nie K130, nie mamut), na najmniejszej ze skoczni duzych mial przewagi nad drugim blisko 45 punktów! Na takiej skoczni teoretycznie nie da sie odleciec rywalom a on po prostu skakał niezalezenie od warunków, niezalenie od belki, przeskakiwał wszystko i wszystkich.
    Dość powiedzieć, że Punkt K w zawodach poza Małyszem przekroczył chyba tylko jeden zawodnik w drugiej serii i to niewiele, Małysz w tym czasie lądował 2m blizej od rekordu.
    To było niesamowite.

  • miel_ec doświadczony
    @snow (*-27.netway.com.cy)

    o tysiącpunktowe wyniki jest obecnie łatwiej bo skocznie urosły

  • kibic_malysza profesor

    Ahonena może jeszcze Adam prześcignąć ale nie to jest najwazniejsze.

  • snow stały bywalec
    rekordy

    Adam Malysz wyznaczyl "norme TCS". Zwyciwstwo z ogolna liczba punktow powyzej 1000 pkt. to juz norma, przy okazji ustanowil tez tzw. "limit przewagi nad kolejnym" zawodnikiem. Przewaga ponad sto punktow, tak mznokautowal Ahonena.

    Sven Hannawald wygral cztery konkursy TCS. W tym sezonie zapowiada sie rekordowa ilosc 1000-cio tysieczanikow, czy Schlili ustanowi nowy rekord, a moze A. Malysz postara sie o drugie zwyciestwo.

  • dziadek stały bywalec
    miła odmiana od codzienności

    Wybór klucza kontrowersyjny, ale przecież to normalne. Nie mógł być inny. Każdy ułożyłby swój własny ranking najważniejszych lub najciekawszych liczb.

    Jeśli można, zakończyłbym prywatą:)
    Poproszę jakiś artykuł o skokach na mamutach w obecnym wieku. Okazja blisko:)

  • patrycja381 weteran
    @_Mithrandir

    i nikomu innemu nie trzeba bylo tych 20 - tek nie musial odejmowac za styl. z tych pieciu not trzeba bylo odjac w koncu dwie.nikt nie powtorzyl tego osiagniecia

  • _Mithrandir stały bywalec

    Co do Svena Hannawalda - liczba mniej wiekopomna, ale chyba równie rekordowa - 5 x 20 pkt. Z tego, co wiem, nikt inny takich not za styl nie dostał.

  • harry weteran
    najgorzej jak komus gorzej.

    autor: kolesio , 02 stycznia 2008, 10:19
    @harry
    Co do Ahonena - a ja pamietam jak w zeszłym roku w Kuusamo ze stoickim spokojem (czyli jak zwykle) i zupełnie poważnie powiedział cytują: tepes to idiota"
    ..........................
    Nie slyszalem tej wypowiedzi ale jesli byla takze Szacunek Ahonen :)


    *** Komentarz zmodyfikowany przez Moderatora(128), 2008-01-02 16:20:34 ***

  • Divine JazOOn profesor
    Może

    jakies wieksze zestawienie rekordow Adama :P Mimo iz np. nie zajmuje on pierwszego miejsca w histori :D

  • Malyszomaniak profesor
    FAM

    Tytuł :

    Tytuł sugeruje o najdalszych skokach największe skoki jest bliższe najdalszym jest bliższe rekordowym .

    Prędzej można by napisać "Rekordowe wyniki skoczków narciarskich." Dlaczego ? ano dlatego iż mowa tu nie tylko o skokach a o wynikach cyklów TCS a również i o miejscach na podium co mniej się wiąże z "Rekordowymi skokami" a bardziej z "Rekordowymi wynikami" .

    Chce zaznaczyć że artykuł bardzo mi się podoba i idzie w bardzo dobrym kierunku przybliżając historie i wyniki tej dyscypliny.

    A proponuje zając się czymś co bardzo trudno gdziekolwiek znaleźć a mianowicie Rekordowymi wynikami osiągnięciami skoczkiń na świecie . To młoda odnoga dyscypliny skakania na nartach ale tym bardziej ciekawe zestawienie mogło by zaistnieć w momencie gdyby te wyniki porównać z wynikami mężczyzn i ukazać różnicę w porównaniu do innych dyscyplin takich jak np. zjazd czy biegi biatlon albo i np. pływanie albo i inne.

    Warto by również porównać wyniki poszczególnych skoczków które sa tu przytoczone do osiągnieć innych dominatorów w innych dyscyplinach sportowych jak F1 Pływanie slalom (Herman Mayer zwany Herminatorem - przepraszam za pisownie czy biatlon Puare) Dało by to pewien głębszy i szerszy pogląd na dyscyplinę jako całość w porównaniu z czymś więcej niż tyko wspólna rywalizacja.

    FAM - Do dzieła na pewno potrafisz i na pewno ci sie uda bierz byka za rogi warto dla chociażby własnej satysfakcji i radości tworzenia oraz dokonania czegoś naprawdę wartościowego.

  • miel_ec doświadczony

    FAM
    "Prędzej za rekord można uznać największą w historii sumę w powiedzmy 10 konkursach z rzędu" - moim zdaniem takie zestawienie jest totalnie do bani. Równie dobrze możnaby wziąć pod uwagę sumę pkt zdobyttych w pierwszych seriach konkursów od nr 5 do 18 w sezonie, a to jest przecież bez sensu. Rekordy powinny być proste, zrozumiałe i Logiczne. Najwięcej..., najdalej..., najszybciej... to są rekordy! Rekord który oblicza się biorąc pod uwagę 7 konkursów, dzieląc przez ilość zawodników, mnożąc przez ilość sędziów potem całkując przez uśrednioną notę za drugi skok i wpisując wyniki w macierz transponowaną jest może i miarodajny, ale mało przekonywujący dla laika.

  • Divine JazOOn profesor
    TCS 2001

    Klasyfikacja Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001:

    1.MAŁYSZ Adam ----- Polska --- 1045.9 pkt
    2.AHONEN Janne ----- Finlandia - 941.5

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    @Małyszomaniak,
    tak, to taka "próbka", a nawet zapowiedź większej całości. Tym niemniej - skoro już temat został poruszony pod kreską, to obiecuję, że nad kreską pojawi się jeszcze co najmniej raz. I to wkrótce.
    Pozdrawiam,
    FAM

  • Malyszomaniak profesor
    FAM

    Mam rozumieć i tak bym chciał to rozumieć iż to jakby jedna część z cyklu artykułów o dominacji i liczbach w tym sporcie.

    Dlatego z twoich wypowiedzi mogę mniemać iż niedługo dowiemy się jak to było z dominacjami i z przewagami największą różnicą itp itd......

    Oby było tego więcej a polecam książeczkę WS- Od M do M bo tam tez sporo napisane o tego typu liczbach :)

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    Oczywiście ostatni z cyklu "Skoczkowie wszech czasów", a nie "Jak Adam Małysz uczy pokory"...

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    @Dexter,
    uszczypliwość? Jestem szczerze zaskoczony. Nigdy nie byłem wobec Adama uszczypliwy. Prędzej można by mnie posądzić o hurraoptymizm, z którego wynikał ostatni felieton w całości poświęcony Mistrzowi z Wisły.

    @Marco Polo,
    oj, nie ciągnij mnie za język. Zestawienie już mam. Oczywiście, że ilość startów jest tutaj ważna. To jest zestawienie, które obejmuje konkretne sezony, ilość konkursów, która się w nich odbyła oraz przewagę zwycięzcy kuli nad kolejnymi zawodnikami, a także średnią przewagę punktową w każdym ze zwycięstw.

    Pozdrawiam

  • Marco Polo weteran
    @FAM

    ten rekord, który Ci przyszedł do głowy jest tak samo uprawniony jak ilośc punktów zdobytych w sezonie. Trzeba to dzielic przez ilośc startów. Wtedy mozna uznac wynik za miarodajny.
    Pokusiłem się o takie zestawienie gdzies pod koniec listopada. Wychodzi na to, ze tutaj tez prowadzi Małysz.

    Widzę, ze autor nie chce sie odnieśc do problemu zasygnalizowanego w mojej poprzedniej wypowiedzi:)

  • anonim

    Do autora artykułu.
    Po co ta uszczypliwość i subiektywizm kierowane w stronę Adama Małysza?
    Tytuł brzmi: "Rekordowe skoki, czyli kilka liczb z historii dyscypliny", a powinien brzmieć "Rekordowe skoki, czyli kilka liczb z historii dyscypliny oraz dlaczego Adam Małysz nie da rady gonić najlepszych". Już któryś raz z kolei zauważam, że portal idzie ku gorszemu. Więcej obiektywizmu, nie róbcie z tego portalu bloga.

  • Malyszomaniak profesor
    Przemyślenia

    Granice sa po to by je przekraczać wydaje mi się że wszystko jest możliwe i nawet zdobycie wszystkich zwycięstw w PŚ ale fakt jak ktoś tu pisał musiano by sporo z nich odwołać bo 20 par zwycięstw musiało by być nie bywałym osiągnięciem pobijającym od razu parę rekordów.

    Brawo dla autora artykułu

    *** Komentarz zmodyfikowany przez Moderatora(128), 2008-01-02 16:21:55 ***

  • MarcinBB redaktor
    to i owo

    Mojemu ulubionemu autorowi ze skijumping gratuluję kolejnego arcyciekawego artykułu. Tak - rekordy są solą sportu, w końcu one są odzewem na olimpijskie hasło "szybciej, wyżej, mocniej". Jestem jednak dość sceptyczny co do ostatniego pytania zawartego w tekście. Myślę, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której jakiś zawodnik tak zdominuje pozostałych, że wygra wszystkie konkursy w sezonie. To już nawet nie jest pytanie o możliwości ludzkiego
    organizmu, raczej o rachunek prawdopodobieństwa.
    Choć z drugiej strony.... kto by powiedział że prawdopodobny jest przypadek zwycięstwa ex aequo w TCS?

    @Ravi - to takie nietypowe, że Ty zamiast poezji przypominasz o suchych faktach i liczbach. Chociaż nie - jak Ty przypominasz o faktach, to one nigdy nie są suche :-)

    Jeśli chodzi o bajeczny sezon 2001-2002 to Małysz pobił i inny rekord w TCS, zwyciężył największą ilością punktów - 1045.9 (po raz pierwszy też zdobył w nim ponad 1000), ale ten rekord pobił rok później Hannawald - 1077.6.

  • anonim

    Małysz w Innsbrucku 2001 miał 45 punktów przewagi nad Ahonenem
    niech AHonen odrobi 400 punktów do Morgensterna i wygra Puchar Świata
    359 pkt Adam odrobił do Jacobsena a co Ahonen na to?

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    Rekord Schmitta,
    jeden mi właśnie przyszedł do głowy - liczba miejsc na podium w jednym sezonie. Musiałbym to sprawdzić, ale kto wie czy nie jest największa. Pewnie tak.
    Oczywiście Schmitt był (w latach swej świetności) wielkim zawodnikiem. Z pewnością znajdzie się jeszcze dla niego miejsce w jakimś zestawieniu.

    Co do przewag punktowych i tzw. "dominacji", to właśnie pracuję nad tekstem, który będzie o tym traktował. Sezon 2000/2001 i 2004/2005 jest już podliczony. Został mi jeszcze sezon Nykaenena 1987/1988, bo tam też się "działo"... Oj, działo... Ujmę też sezon 1999/2000 Schmitta i 1994/1995 Goldbergera. Myślę, że będziemy mogli wówczas powiedzieć coś na temat "dominacji" i tego, kto naprawdę "miażdżył" rywali.

    Pozdrawiam,
    FAM

  • strong return doświadczony
    hahary pi ą ,a indoory gdaczą ...

    32 wygrane są mniej warte od pięciu wygranych...:) 5 wygranych=50 miejsc na podium,więc 32 wygrane=320 "zwykłych" miejsc na podium:) 10 sezonów z 10 miejscami na podium Et tam:) Ahonen vs Małysz-Kuusamo sezon 2004/2005- zaledwie 80 pkt. przewagi Fina po aż jednym konkursie PŚ...

    3-maj się Adam boś Wielki na tyle Welki,że jako sportowiec nie musisz zmuszać się do jakichś derecjacji...

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    @Ziutek,
    Schmitt nie pojawił się w moim tekście. Z przyczyn obiektywnych. Tekst traktuje o rekordach. A rekord jest wtedy rekordem, gdy jest aktualny.

    Schmitt nie ma żadnego aktualnego rekordu. Piszesz o największej liczbie punktów zdobytych w jednym sezonie. Zgoda, ale takich statystyk nie można prowadzić obiektywnie, ponieważ w sezonach odbywają się różne ilości zawodów. Ten, o którym Ty piszesz - 1999/2000 miał aż 26 konkursów. Sezon 2000/2001 miał ich "tylko" 21. I muszę powiedzieć, że dużo bardziej przemawia do mnie suma 1531 punktów zdobytych w 21 konkursach (a wręcz w 20, bo w pierwszym Adam został jak pamiętamy zdyskwalifikowany) niż 1833 w 26. I jeszcze coś, Martim Schmitt 11 zwycięstwo w tamtym sezonie odniósł w 23 konkursie (Lahti).

    Suma punktów zdobytych w poszczególnych sezonach jest oczywiście ciekawostką statystyczną, ale trudno ją traktować jako rekord. Prędzej za rekord można uznać największą w historii sumę w powiedzmy 10 konkursach z rzędu - tutaj prowadziłby pewnie Janne Ahonen, który na 10 pierwszych konkursów zgromadził 980 punktów (uległ tylko raz Małyszowi w Harrachovie). Tego "rekordu" jak widać może długo nikt nie poprawić, a na pewno nie zrobi już tego Morgenstern.

    Tymczasem rekordy, czyli ilość zwycięstw, ilość medali w konkretnej imprezie, ilość miejsc na podium, wreszcie największa w historii ilość zwycięstw pod rząd w Turnieju Czterech Skoczni, są w tym tekście wymienione. Tak się składa, że wiele innych "rekordowych" osiągnięć należy do tych skoczków, którzy już się w tekście pojawili. I tak, gdyby chcieć zsumować ilość medali IO, to byłby to Nykaenen, ilość klasyfikacji wygranych pod rząd, to byłby to Małysz, ilość miejsc na podium w generalnej klasyfikacji PŚ, to byłby to Janne Ahonen.

    Thomas Morgenstern pojawił się tutaj niejako w uznaniu dla poprawionego rekordu otwarcia sezonu, który przecież należał do innego wielkiego Austriaka (Andreasa Feldera), a który do tej pory bywał tylko wyrównywany, lecz nigdy poprawiony.

  • anonim

    zgadza się Indor Małysz po Vikersund tracił do Jacobsena 359(!) pkt
    a po MŚ 234 punkty!
    i odrobił to w 3 zawodach!
    po dramatycznym Oslo tracił 14 pkt do Jacobsena
    a po hat-tricku planicowskim miał 134 pkt przewagi nad Jacobsenem
    359 punktów!
    czy ktoś jest w stanie to pobić ?:)

  • kolesio weteran
    Indor zaczął....

    ..ciekawy wątek- niektórych spraw statystyki niestety nie są w stasnie oddać. Np. Wrażenie jakie robił Adam w TCS 2000/01 - te ogromne przewagi czy w MŚ Sapporo na K90.
    To są dopiero nokauty ! A teraz jak Morgenstern w 2 skokach wygrywa z zawodnikiem nr 2 w konkursie o łaczne 5 metrów na K120, to nastepnego dnia gazety piszą o genialnym nokaucie itp... To moim zdaniem mylenie pojęć (przez dziennikarzy).

  • Wako doświadczony
    @indor

    Brawo indor. Wreszcie cos powiało optymizmem. Przeważnie było odwrotnie z Twojej strony.

  • indor_ weteran

    Może ja jestem jakiś inny, ale na mnie te 100 miejsc na podium mruka czy przekroczenie 14000 czy tam iluś pkt. w PŚ nie robią wrażenia. To takie zabawy dla statystyków. Ktoś fajnie kiedyś napisał, że Nykaenen w 5 lat wygrał więcej niż mrukowaty w 15. Wychodzę z założenia, że lepiej być 5 razy pierwszym niż 50 razy drugim. Zawsze robiło na mnie wrażenie wygrywanie z olbrzymią przewagą - vide małysz na Miyanomori, deklasowanie innych zawodników odległością.
    A jeszcze jedno - czapki z głów przed odrobieniem przez Adaśka 300 pkt do Jacobsena, to wydawało się kompletnie niemozliwe. nikt inny by tego nie dokonał.

  • anonim

    1.Małysz wygrał TCS z przewagą ponad sto punktów , więcej niż słynny Nykaenen
    raczej nikt nie poprawi tego wyczynu
    2.3 razy letnia GP
    3.najwięcej zwycięstw w lotach narciarskich w historii!
    4. 3 zwycięstwa w 3 dni
    5. 3 kule z rzędu
    6. 2 medale olimpijskie

  • anonim

    autor: nieznany (*ip.91.197.89.24.edial.pl), 02 stycznia 2008, 10:28
    a schmitt niby jaki rekord ustanowil co?

    ZDOBYŁ NAJWIĘCEJ PUNKTÓW W JEDNYM SEZONIE 1833
    Po za tym najpierw wyrównał rekord Nykaenena i Goldiego 10 zwycięstw w jednym sezonie, a w następnym sezonie poprawił go do 11 (potem pobił go Ahonen - 12)

  • anonim

    do TAMTA ZIMA

    zaje trafny komentarz

  • Usia profesor
    @Redakcja

    Miło, że na tej stronie czasami pojawiaja sie teksty autorów i posiadających dużą wiedzę o skokach narciarskich i potrafiących ładnie pisać. W dzisiejszym świecie gdy każdy udaje "dziennikarza" a raczej kopiowacza cudzych newsów, to niestety wielka rzadkość.
    Oby redakcja szła tym tropem i spróbowała zachęcic do częstszej współpracy takich ludzi jak Mariusz Wesołowski, Wojtek Szatkowski, Marcin Hetnał, Adrian Dworakowski,.. no i może pora ogladać sie za innymi. Ludzi ładnie i ciekawie piszących jest mało, ale może warto ich szukać i samemu proponowac współpracę, bo rzadko ktoś kto pisze na poziomie sam sie zgłosi do współpracy.
    Ta strona oprócz kopiowaczy innych newsow i wklepywaczy tabelek wyników potrzebuje równiez dobrych publicystów, bo my "bezwartościowe promile" chielibysmy częsciej czytać artykuły na jakimś poziomie i merytorycznym i literackim.

  • anonim

    Nie, to bylo w Kuusamo, kiedy cała czołówka lądowała na buli a Janne mało nie spadł z rozbiegu, bo go przytrzymało,
    to wtedy się tak wkurzył i po konkursie tak powiedział na Tepesa.

  • Divine JazOOn profesor
    @nieznany

    ale w tym sezonie rekord przewagi 100 punktow (Malysza nad drugim wtedy Ahonenem) w TCS - raczej nie zostanie pobity :P

  • anonim
    @Wako

    Jak możesz to pilnie napisz do mnie, na stary adres, to bardzo wazne, skontaktuj się ze mna, bo nie mam twojego adresu.

  • anonim
    Tamta Zima

    Gdy mowa tak tutaj o rekordach,
    pragnąłbym może krótko przedstawić inne wedle mojego mniemania rekordowe osiągnięcie - takie być może subiektywne, takie z dala od klasyfikacji, ale też takie, o którym, używając pewnych określeń w teraźniejszości, być może się trochę zapomina...

    Mam na myśli rok 2001...
    Oto kilka suchych faktów:
    Z rozegranych 28 (włączając w to MŚ) konkursów Małysz wygrywa 18...
    Tylko 5 razy ląduje poza podium, z czego raz przez upadek, raz z winy sędziów i raz w wyniku choroby, kiedy to spadł z niego za sprawą ułamków punktu...
    (Warto również przypomnieć, że przy okazji zwyciężył w LGP, ale nie będę teraz w to wchodził, gdyż mowa tu o tej białej, "królewskiej odmianie" skoków...)

    Wygrywał wtedy konkursy z przewagą , która aż 5 razy przekroczyła 35 pkt...

    I dziwić się można, gdy dzisiaj przy pobiciu drugiego o kilkanaście oczek mianuje się kogoś wielkim dominatorem a zwycięstwo określa mianem "miażdżącego"...
    I dziwić może fakt, gdy utrzymywanie się jakiegoś skoczka w dziesiątce nie przez rok lecz ledwie kilka miesięcy nazywamy "niebywałą ciągłością superformy"...

    Odnośnie tamtego sezonu jest jeszcze kilka innych relatywnych wrażeń...

    Małysz stał się rekordzistą większości skoczni, na których skakał...
    Większość z tych rekordów nie przetrwała jedynie za sprawą przebudowy skoczni...
    Można więc powiedzieć, że tak jak niegdyś artystów oślepiano po stworzeniu niezwykłego dzieła, aby nie stworzono nigdy czegoś rónie pięknego po raz wtóry, tak skocznie po prostu zburzono, aby w wyniku zwykłego podkopywania zeskoku pt. "skoki muszą iść do przdou, więc zawody winny być atrakcyjniejsze", nie zniszczyć Adamowych cudów...

    Małysz wygrał wtedy cały TCS z przewagą ponad stu punktów...
    Taa... W turnieju, do którego wszyscy przygotowują się przez cały sezon... coś takiego...

    Możnaby jeszcze wiele opowiadać, bo opowiada się to jak jakąś nieprawdopodobną bajkę,
    ale to nie bajka,
    a rzecz miała się przecież ledwie kilka lat temu,
    więc nie można w tym wypadku przy odnoszeniu jej do czasów obecnych mówić o większej "łatwości" w wygrywaniu, mniejszą konkurencją itd...

    ...

  • kolesio weteran
    @harry

    Co do Ahonena - a ja pamietam jak w zeszłym roku w Kuusamo ze stoickim spokojem (czyli jak zwykle) i zupełnie poważnie powiedział cytują: tepes to idiota"

  • anonim

    Bardzo ładny artykuł, brawa dla autora.

    Wiem, ze trudno jest tak wszystkie rekordy napisać, bo jest ich jakby nie patrząc troszkę więcej,
    w przypadku Małysza to chyba te 3 kule jakie zdobył pod rząd, to rekord, tego nie dokonał jak narazie nikt,
    oraz wygrana kotów na mamuciej skoczni w Planicy 3 dni z rzędu, tego też nikt nie dokonał,
    jest ich trochę jeszcze ale ogólnie wszystko ładnie napisane,
    bardzo potrzebne są takie porównania i zestawienia.
    Gratulacje!
    Ci wszyscy wymienieni w tym artykule zasługują na bezwzględny szacunek, dożywotnio.

  • fan profesor
    a gdzie schmitt!!!!!!

    piszą o jakimś cieciu morgensternie a o wybitnym niemieckim skoczku to już nie napiszą piszą o hannawaldzie a nie był nawet w połowie takim dobrym skoczkiem jak schmitt żenada...

  • harry weteran
    @agatka

    Bo Ahonen ,to solidny zawodnik i sportowiec oraz facet trzezwo myslacy.(ma swoja firme Radius).
    Czytalem parenascie wypowiedzi Ahonena wywiadow. On nigdy nie skarzyl sie czy to na sedziow, warunki, na Tepesa itp. nie marudzil jak mu nie udalo sie wygrac, ze huraganik mu dmuchnal nie w to ucho w przeciwienstwie do niektorych nawet majacych wiecej tych wazniejszych tytulow-patrz Malysz.
    Szacunek dla Jannne.

  • anonim

    i jeszcze jedno
    nie sądzę, żeby w historii skoków narodził się skoczek, który wygra wszystkie konkursy PŚ. dopiero po przeczytaniu tego artykułu zdałam sobie sprawę z tego, że Ahonen tak właściwie cały czas jest w doskonałej formie, przez wszystkie puchary, stawał tyle razy na podium, ale zawsze był ktoś, kto mocniej błyszczał i był w lepszej formie.
    pozostaje tylko pytanie : czy zabłysnąć raz, a dobrze, jak np. Hannawal;d, czy być takim wielkim, który dokonał czynu, którym jest całokształt pracy.

  • anonim

    bardzo fajny artykuł, ostatnio zastanawiałam się nad fenomenami w świecie skoków i doskonale pamiętam ten TCS z Hannim i liczyłam na to, że w tym sezonie Morgi mu dorówna. Niestety, to nie ten ;p (sezon)
    szkoda, że tak malo o Weissflogu :)

  • harry weteran
    Nie za kazda cene

    "Rekordy są bowiem potrzebne, by dodawać kolorytu każdej dyscyplinie, ale przede wszystkim są od tego, by je poprawiać.."

    Jednak nie za wszelka cene... i jeszcze sie taki nie narodzil aby wszystkim dogodzil

    PS.
    Spoznione ale serdzeczne zyczena nowowroczne.

  • Marco Polo weteran
    @autor

    Twoje pytanie w punkcie 7 jest bardzo zasadne, szczególnie w kontekscie ostatnich dwóch przywołanych przez Ciebie postaci.
    Jest to pytanie szersze. Pytanie do całego sportu, nie tylko do skoków narciarskich.
    Żeby w Nowym Roku nie narażac sie na zmasowany atak austro i hannawaldofilów nie będę rozwijał tematu.
    Jedno jest pewne. Sam wielki talent przestaje juz wystarczać, szczególnie jeśli nie jest się tym najlepszym na swiecie. Wtedy trzeba sięgnąć po dodatkowe srodki i metody. To na jakis czas pozwala zasiąść na tronie. Życie pokaże czy taki własnie okres da sie dość wymiernie wydłuzyć.
    PS
    Jak zwykle ciekawie napisany tekst. No, ale w końcu jest od kogo wymagać:)

  • anonim
    @Redakcja

    może być skoczek,który wygra wszystko,ale musi być sporo poodwoływane!

  • miel_ec doświadczony
    off topic

    Trochę plotek z życia państwa Małyszów.

    www.malysz.org

    Strona będąca kopalnią wiedzy o słynnej holce Izie Małysz:)
    Pani Małyszowa to wszechstronnie wykształcona osoba;) Obecnie projektuje i sprzedaje damskie fatałaszki. Ja się nie znam ale moja piękniejsza połówka mówi, że są paskudne.... :)

  • anonim
    Doskonały, świetny...

    bardzo potrzebny artykuł aby pokazać każdy skoczek coś ma zapisanego do kart historii jakie ,,,, jw.

  • Caffee doświadczony

    świetny artykuł!

    a tak swoją drogą teraz widac czarno na białym- Adam tak wiele dokonał, jest supergwiazdą skoków narciarskich i wciąż chce więcej, dąży do celu, ma ambicje- czego chcieć więcej. Stąd też tak przykre są te komentarze osób, które piszą, że Adaś się juz skończył:( Te wszystkie osoby za 5 lat przeczytają podobny artykuł [może na skijumping.pl] i pomyślą: "To były czasy, gdy Adam dla nas walczył..."

  • anonim

    wszystkie te wymagania, za kilka lat spelni Klemens Murańka :))

  • paulka_ammannka bywalec

    no i to są własnie ludzie , którzy tworzą wielką i niesamowitą historię skoków . Dzięki nim skoki były , są i będą fascynującą dscypliną sportu :)

  • milan bywalec

    FAN ADAMA MAŁYSZA- masz troche racji ale nie zapominaj ze on potrafil sie utrzymać na szczycie przez 1 sezon następne były juz duzo gorsze.... jego kariera przypomina mi troche Nykaenena obaj w swojej karierze mieli kontuzje i zakończyli wczesnie przygode ze skokami..... troche takie niewykorzystane talenty....... no ale tomi wygrał tylko 8 konkursów a wielki matti 46 ;]

  • Julka weteran

    @stong return
    O Weissflogu na pewno nie zapomnę, ale powtórzyłam tylko słowa Lepistoe.
    Swoją drogą myślę, że właśnie Małysz, Ahonen i Nykaenen to są najwybitniejsze postacie tego sportu (obecnie oczywiście, bo nie wiadomo co będzie za jakiś czas). Owszem jest masa innych, świetnych zawodników, ale jakby nie patrząc na statystyki to wszędzie jest ta trójka.

  • kolesio weteran

    Moim zdaniem godnym zauważenia jest osiagnięcie Adama w postaci 3 PS z rzędu.
    To jest dopiero coś - nie dał rady Nykaenen, Ahonen o Weisfolu nie wspominając.

  • anonim
    @Julka

    Proszę nie zapominaj o Weisslogu!-też niewatpliwej legendzie skoków,który przeastawił się po latach na styl V i skakał równie dobrze jak uprzednio.No i w wieku 32 lat był na szczycie.Szkoda,ze tego nie pamietam:) ,Analogia z Adamem-w vanquver mile widziana :) Niemiec to dla mnie nr.2.Chociaż Adam go w części statystyk "przeskoczył",ale to samo de facto staje się rzeczywiatością w wypadku porównań Ahonena i Małysza...

  • FAN ADAMA MAŁYSZA stały bywalec

    @milan,
    ujęcie w krótkim tekście każdego niesamowitego wyczynu jest - niestety - niemożliwe.

    A co do Schlierenzauera, to powiem szczerze, po sezonie 1991/1992 i wyczynach Toniego Nieminena, żaden nastolatek nie robi już na mnie wrażenia ;)

    16 lat i 8 zwycięstw, Kryształowa Kula, Turniej Czterech Skoczni, złoto Igrzysk Olimpijskich i - tak na dokładkę - tytuł mistrza świata juniorów ;) - trochę lepsze statystyki niż Schlieriego, prawda ;)

    Ale Toni Nieminen to nie tylko przykład najwybitniejszego nastolatka w historii skoków, to także przykład tego jak łatwo ze szczytu wpaść w otchłań... Może kiedyś zdecyduję się na większy tekst o zapomnianym już dzisiaj Finie.

    Pozdrawiam,

  • anonim

    Wszyscy wymienieni są wielcy i nie gadać głupot na nich tylko szanować za to co zrobili.Ale z tymi ostatnimi przewidywaniami się nie zgodzę:) Jest zbyt wielu dobrych skoczków by jeden zgarniał wszystko

  • Julka weteran

    Fajny artykuł.

    Faktycznie, Morgi może stać się tym kolejnym wielkim tej dyscypliny. Sam Lepsitoe postawił go obok Małysza, Ahonena i Nykaenena, czyli 3 wielkich skoczków tej dyscypliny. Ale czas pokaże jak będzie faktycznie.

  • milan bywalec

    schliri w wieku 17 lat ma 6 zwycięstw...... jest rekordzista 5 skoczni........to jest niesamowite......

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl