Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Niespełniony duet braci Egloffów

- Podstawą tej decyzji był stosunek zainwestowanych sił do braku osiągnięć na skoczniach. Oczekiwania były wielkie, ale efekty okazały się małe - przyznaje Luca Egloff w rozmowie z tagblatt.ch, który po sezonie 2018/19 postanowił zaniechać dalszych prób rozwijania się w skokach narciarskich. Wcześniej fiaskiem zakończyła się też kariera jego starszego brata, Pascala.


23-latek w minionym sezonie trzykrotnie triumfował w zawodach rangi FIS Cup, dzięki czemu długo liczył się w walce o zwycięstwo w trzecioligowym cyklu. Szwajcar ostatecznie finiszował drugi, tracąc 68 punktów do Fabiana Seidla. Niemiec wystartował w szesnastu konkursach, natomiast Egloff zaledwie w połowie z tej liczby. - Zawody tej rangi nie różnią się znacząco od Pucharu Świata. Z wyjątkiem tego, że uprawiasz swój sport w miejscu, w którym nie chcesz być.

Czterokrotny uczestnik mistrzostw świata juniorów miał możliwość mierzenia się w czempionacie również na poziomie seniorskim. Miało to miejsce w 2015 roku w Falun, gdzie na obu skoczniach plasował się w piątej dziesiątce, a także tej zimy w Innsbrucku i Seefeld. W Austrii dokonał niewielkiego progresu, plasując się w czwartej dziesiątce obu konkursów indywidualnych.

- Lubiłem uczestniczyć w mistrzostwach świata, ale to nie zmienia mojej decyzji. Pozytywne momenty nie były w stanie przysłonić ogólnego rozczarowania. Za szczególną chwilę uważam zdobycie brązowego medalu przez Killiana Peiera, którego bardzo lubię i znam od dziesięciu lat - przyznaje Egloff, z którym w składzie Szwajcaria zajęła 7. miejsce w zmaganiach zespołowych na Bergisel.

Przed Luką sił w Pucharze Świata próbował jego trzy lata starszy brat, Pascal. Warto odnotować, iż obaj w zimowych zawodach najwyższej rangi nie zdobyli choćby punktu, a ich najlepszym wynikiem była 33. pozycja. Pascal, który koniec kariery ogłosił cztery lata temu, wywalczył ją w 2014 roku w Sapporo, natomiast Luca uplasował się na niej niespełna dwa lata później w Willingen. - Zawsze trzeba walczyć, aby dostać się do drugiej rundy, ale nie to jest celem. Z roku na rok wiara w możliwość dojścia na szczyt zanikała.

- Doświadczyłem więcej pozytywów niż negatywów. Nauczyłem się ważnych życiowo kwestii, jak samodyscyplina czy organizacja - podkreśla były członek klubu z Grabserbergu, który za największy sukces w karierze uważa piąte miejsce, na którym we wrześniu 2015 roku znalazł się w kazachskich Ałmatach, w zmaganiach będących częścią cyklu Letniego Grand Prix. We wspomnianym sezonie igelitowym zdobył 115 punktów, co dało mu 25. lokatę w klasyfikacji generalnej. W marcu 2018 roku ustanowił rekord życiowy na słoweńskiej Letalnicy, który wynosi 204 metry.

O składach szwajcarskich kadr na sezon 2019/20 informowaliśmy >>>TUTAJ<<<.