Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Stefan Hula chwali powrót konkursu drużynowego do programu mistrzostw kraju

Polscy skoczkowie zawodami w Saksonii zakończyli cykl Letniego Grand Prix 2019. Nie był to jednak koniec tegorocznej rywalizacji na igelicie. W najbliższą sobotę w Szczyrku, w rodzinnym mieście Stefana Huli, naszych rodaków czekają dwa konkursy o tytuł mistrza kraju w warunkach letnich. Wieczorem odbędzie się starcie indywidualne, natomiast na przedpołudnie zaplanowano początek konkursu drużynowego, który wraca do programu krajowego czempionatu po trzyletniej przerwie.


- Cieszę się na powrót rywalizacji zespołowej i możliwość pokazania się polskich klubów na krajowym podwórku. Super, że będę mógł wystartować, ponieważ już dawno nie brałem udziału w tego typu zmaganiach - zauważa Hula, który po raz ostatni zaznał emocji związanych z drużynowymi mistrzostwami Polski w lipcu 2014 roku, gdy w barwach Wojskowego Klubu Sportowego Zakopane wywalczył brąz. Dziś 33-latek jest członkiem Klubu Sportowego Eve-nement Zakopane, dla którego będzie to debiut w takim formacie zawodów.

- Jako skoczkowie musimy należeć do klubów, więc jakoś muszą one funkcjonować. Oby działały jak najlepiej, ale na to potrzeba finansów i zaangażowania wielu osób. Nie jest z tym kolorowo u nas, jednak wszystko zmierza w dobrą stronę, a skaczących dziewczyn i chłopaków jest coraz więcej. Może przyszłość będzie naprawdę fajna? - zastanawia się Hula, którego klubowym kolegą jest Kamil Stoch. Ta dwójka to jedyni seniorzy w klubie, którego prezesem jest Ewa Bilan-Stoch, żona trzykrotnego mistrza olimpijskiego.

Start w Letnich Mistrzostwach Polski zapowiedzieli wszyscy najlepsi polscy skoczkowie, a program imprezy znajdziesz >>>TUTAJ<<<. Wstęp na teren kompleksu skoczni Skalite będzie bezpłatny.

W minioną sobotę 33-latek zajął 26. miejsce na Vogtland Arenie. Jego wynik w jedynej serii ocenianej to 126 metrów. - Moje odczucia z tego skoku były pozytywne. W powietrzu trochę mieszało, ale samo wyjście z progu było całkiem udane. Niemniej, muszę to jeszcze omówić z trenerem, który zapewne widział tam jakieś błędy w moim wykonaniu.

- To był trudny dzień. Naczekaliśmy się na skoczni w Klingenthal. Tak często przekładano początek rywalizacji, że czterokrotnie zdążyłem się przebrać i udać na rozgrzewkę. Czasem tak jednak bywa i muszę to zaakceptować. Na górze skoczni, po wyjściu na rozbieg, doświadczyłem dużego przeciągu. W fazie lotu było znacznie lepiej - kontynuuje drużynowy medalista ostatnich zimowych igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata w lotach narciarskich. 

Jak Hula ocenia pierwsze miesiące współpracy z nowym szkoleniowcem? - Michal Dolezal wprowadził swoje pewne pomysły, ale nie było gruntownych zmian. Ja tego lata bardziej zmagałem się z samym sobą niż z metodami treningowymi. Trochę nie poradziłem sobie z rywalizacją w Letnim Grand Prix. Po powrocie do Letniego Pucharu Kontynentalnego skoki zaczęły wyglądać inaczej, gdy skakałem na luzie. Tego muszę u siebie szukać. Swobody i skakania ze stuprocentowym przekonaniem do tego, co robię.

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela