Strona główna • Słoweńskie Skoki Narciarskie

Trener Słoweńców: "Wszystko wskazuje na to, że sezon będzie przebiegał zgodnie z planem"

Trzeci sezon Gorazda Bertoncelja w roli głównego szkoleniowca Słoweńców to szereg nowych doświadczeń względem minionych lat. W ostatnich miesiącach - z powodu wybuchu pandemii - jego podopieczni rzadko rywalizowali na arenie międzynarodowej, a zdecydowaną większość okresu przygotowawczego spędzili na monotonnym szlifowaniu formy. Mimo nadzwyczajnych warunków, 44-latek nie traci pozytywnego nastawienia w kontekście zbliżającej się zimy.


Słoweńcy do walki o medale krajowego czempionatu na igelicie, podobnie jak Polacy, przystąpili od razu po powrocie z Bawarii. Na początku października w Niemczech trenowało pięciu członków kadry A, bez kontuzjowanego Domena Prevca i ćwiczącego indywidualnie Jerneja Damjana. - Przed mistrzostwami kraju zaliczyliśmy owocne zgrupowanie w Oberstdorfie. Było niemal bezwietrznie, więc korzystaliśmy głównie z dużego obiektu. Pierwsze skoki w Kranju były rozczarowujące, mieliśmy problemy z przejściem na ten obiekt - mówi Gorazd Bertoncelj w rozmowie z Jaką Lopaticem dla siol.net.

Zobacz też: Domen Prevc złamał rękę

Konkurs na 109-metrowym obiekcie w Kranju padł łupem Timiego Zajca. - W Oberstdorfie prezentował się solidnie. W serii próbnej w Kranju wypadł mizernie, ale w odpowiednim momencie oddał dwa udane skoki i zasłużenie został mistrzem Słowenii - przyznaje 44-latek.

Zobacz też: Klinec i Zajc letnimi mistrzami Słowenii

Jak na przekroju całego lata prezentowali się podopieczni Bertoncelja? - Timi Zajc i Anze Lanisek ciągle skaczą na wysokim poziomie. W ostatnim czasie dołączył do nich Ziga Jelar. Tilen Bartol dobrze wypadł podczas zajęć na dużej skoczni w Planicy, z kolei Peter Prevc był we wrześniu przeziębiony, przez co pauzował przez jakiś czas. Wierzę, że szybko się pozbiera i zimą będzie gotowy do rywalizacji. Przepracował całe lato z dobrymi jakościowo skokami, co jest dobrym znakiem - zauważa.

- Koronawirus narobił bałaganu. Od wiosny wszystko zmieniło się z powodu pandemii. Dało się odczuć ogólną psychozę. Ta sytuacja dotknęła wszystkich dziedzin życia, również nasze środowisko. Przed zimą pozostaje wiele pytań - nie ukrywa trener zespołu, dla którego jednym z najważniejszych wydarzeń mają być przeniesione na grudzień mistrzostwa świata w lotach narciarskich w Planicy.

Bertoncelj zachowuje jednak pozytywne nastawienie. - Latem, przy okazji Letniego Grand Prix w Wiśle, zadbano o zdrowie i bezpieczeństwo uczestników zawodów. W tym kontekście nie widzę poważnego zagrożenia. Nie dostrzegam powodu, dla którego nie miałoby to zadziałać zimą - twierdzi szkoleniowiec Słoweńców.

- Na razie wszystko wskazuje na to, że sezon będzie przebiegał zgodnie z planem. Po Wiśle czekają nas loty czarterowe do Ruki, Niżnego Tagiłu i z powrotem do Słowenii. Oczywiście, co tydzień będziemy musieli poddawać się testowi pod kątem COVID-19. Nasi zawodnicy byli już testowani, ale do tej pory nikt nie miał wyniku pozytywnego. Wiosną nie znałem nikogo zakażonego, dziś słyszymy już o wielu przypadkach. Skoczkowie czują niepewność, ale przestrzegają wszystkich środków bezpieczeństwa i liczą na normalny start sezonu - czytamy słowa Bertoncelja na siol.net.

Słoweńcy mieli odbyć pierwsze zgrupowanie na torach lodowych pod koniec października w Polsce. Niewykluczone, że ze względu na pogarszającą się sytuację w Europie będą musieli zrezygnować z zajęć na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Możliwe, że w tym czasie najazd lodowy zostanie przygotowany także w Kranju i Planicy, gdzie tego lata odbył się szereg konkursów krajowych. Omawiana ekipa pierwsze próby na śniegu wykona dopiero przy okazji pucharowej inauguracji w Wiśle.