Strona główna • Puchar Świata

Klingenthal – fakty, informacje, ciekawostki

Tradycje uprawiania skoków w Klingenthal sięgają okolic 1910 roku, a historię tej dyscypliny w tym niewielkim saksońskim miasteczku tworzyło co najmniej kilkanaście skoczni narciarskich. Status naprawdę istotnego ośrodka sportowego posiadło jednak dopiero po powstaniu Vogtland Areny, która będzie kolejnym przystankiem Pucharu Świata.

Skocznia-działo


Klingenthal i jego okolice usłane są skoczniami i miejscami po dawnych skoczniach, bo stało ich tu bez liku. Teoertycznie stanąć mogła jeszcze jedna, która w latach 30. zrewolucjonizowałaby całą dyscyplinę. Dział sportów zimowych Muzeum w Klingenthal jest w posiadaniu jedenastostronnicowego dokumentu zawierającego szczegółowe informacje na temat planu budowy ogromnej skoczni w pobliżu dzisiejszej Vogtland Areny. Autorem rzeczonego projektu był niejaki Howard Willie Meisel, postać pozostająca do dziś w dużej mierze anonimowa. Planowany obiekt nazwał roboczo 'skocznia-działo', miał przyciągać widzów swoimi monumentalnymi rozmiarami i skokami dochodzącymi 200 m., choć jego punkt K miał być usytuowany na 150 metrze. Realizacja projektu miała uczynić z Klingenthal miejsce numer 1 na światowej mapie dynamicznie rozwijającej się dyscypliny. Meisel zamierzał  również konkurować z Garmisch-Partenkirchen o prawo rozegrania olimpijskich zawodów w skokach narciarskich w 1936 roku. Całe przedsięwzięcie miało być nie tylko planem sportowym, ale i marketingowo-turystycznym, mającym z Klingenthal uczynić ośrodek o jeszcze większym znaczeniu. Miasteczko było bowiem dobrze skomunikowane, posiadało wiele gospód oferujących noclegi, potrzebowało tylko dodatkowego impulsu, który nada mu jeszcze większego prestiżu. Dlaczego więc skocznia ostatecznie nie powstała? Nie zgodził się na to zarządca lasów państwowych. Drewno pochodzące z tamtejszych lasów było bowiem bardzo wartościowe. Entuzjastą pomysłu nie był także komisarz ds. sportu, który nie dostrzegał potencjału w skokach narciarskich i uważał je za niszową i zbyt mało popularną dyscyplinę. 5 września 1933 roku ostatecznie odrzucił niewiarygodny z dzisiejszego punktu widzenia pomysł  Szerzej o tym nigdy niezrealizowanym projekcie pisaliśmy tutaj >>> 

Klingenthal i Lillehammer

Klingenthal jest jednym z dwóch miast, które gościło zawody w ramach Pucharu Świata na dwóch różnych skoczniach dużych zlokalizowanych w różnych miejscach. Vogtland Arena powstała pod koniec 2005 roku, a pierwsze oficjalne zawody jakie tu przeprowadzono to... mistrzostwa Czech, które wygrał Jan Matura. Od 2007 roku obiekt dość regularnie gości najlepszych skoczków w ramach Pucharu Świata. Zawody tego cyklu trafiły jednak do Klingenthal na długo zanim plan powstania Vogtland Areny pojawił się w czyjejś głowie. 18 stycznia 1986 rozegrano pierwszy i jedyny konkurs na Aschbergschanze zlokalizowanej w zupełnie innej części miasta. Zwyciężył wtedy Matti Nykaenen przed Słoweńcem Primożem Ulagą i reprezentantem Związku Radzieckiego Walerijem Karetnikowem. Kilka lat później obiekt został rozebrany. Drugą taką miejscowością jest Lillehammer. W 1972 roku powstała tam skocznia Balbergbakken, dwanaście lat później jedyny raz w swojej historii stała się areną zmagań w Pucharze Świata, które wygrał Pavel Ploc. Wkrótce później zaczęła niszczeć. Po przyznaniu Lillehammer praw do organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich rozważano opcję odbudowania obiektu, jednak wysokie koszty renowacji sprawiły, że plany spaliły na panewce i doprowadziły do powstania Lysgaardbakken, która w Pucharze Świata figuruje od 1993 roku do dziś.

Inauguracja

W 2013 roku po raz pierwszy od dziewiętnastu lat inauguracja Pucharu Świata odbyła się poza północą Europy. W 1994 sezon rozpoczął się w Planicy, od tego czasu zima dla skoczków zaczynała się w Norwegii i Finlandii, gdzie najłatwiej było o odpowiednią aurę. Monopol krajów nordycki na otwieranie sezonu przełamało właśnie Klingenthal. Skąd wziął się taki pomysł? Tak tłumaczył to wtedy Walter Hofer:  W zasadzie sam pomysł organizacji zawodów inauguracyjnych gdzieś w Europie Środkowej kiełkował w naszych umysłach już od dłuższego czasu. Decydujące były doświadczenia jakie zdobyliśmy w zeszłym roku w grudniu w Soczi. Przy wsparciu nowoczesnej technologii udało się wtedy przygotować skocznię w temperaturach dodatnich. Dzięki temu, zaczęliśmy poważnie rozważać taką możliwość i szukać odpowiedniego organizatora, Klingenthal wykorzystało okazję, przesłało aplikację i zostało zaakceptowane przez władze FIS. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, min. atmosferę na skoczni, od samego początku Klingenthal było bardzo wysoko w naszych rankingach. Organizator już wielokrotnie udowodnił, że potrafi zorganizować zawody na bardzo wysokim poziomie, nawet w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych.

Od bieguna do Bieguna

W 2013 roku przeniesiono więc inaugurację spod bieguna do środkowej części Europy. Biegun jednak był, tyle że na skoczni i sprawił sensację. Po udanym lecie 2013 młody polski skoczek sezon olimpijski rozpoczął w sposób wyśmienity, wygrywając jednoseryjne zawody Pucharu Świata w Klingenthal. Dziś często można spotkać opinię, że zwycięstwo to było przypadkowe, jednak bardziej właściwym określeniem byłoby - szczęśliwe. Należy pamiętać, że siedem lat temu w Kligenthal Biegun prezentował naprawdę wysoką dyspozycję, co potwierdzają wyniki treningów i rozegranego dzień wcześniej konkursu drużynowego, w którym był najlepszym z Polaków, a w nieoficjalnej indywidualnej klasyfikacji tych zawodów zajął czwarte miejsce. Niespodziewany triumf nie pociągnął jednak za sobą kolejnych sukcesów, a dzisiejszy ekspert Eurosportu kilka lat temu zakończył karierę. Tamte zawody zostały zapamiętane jeszcze z powodu innej kuriozalnej i niespotykanej sytuacji. Dwaj zawodnicy zamykający stawkę, Anders Bardal i Gregor Schlierenzauer w proteście przeciwko rozgrywaniu konkursu w takich warunkach zrezygnowali z oddania swojego skoku. -  To był dla mnie duży szok. Wiedziałem jednak, że po prostu miałem szczęście – opowiadał Biegun w rozmowie z portalem Onet.pl przed rokiem. - Dlatego nie obnosiłem się zbytnio z tą wygraną. Po prostu zdawałem sobie sprawę z tego, że warunki mi pomogły, a za to innym przeszkodziły. Niewygodne było też dla mnie to, że zaczęli się za mną wszyscy uganiać. Nie lubię tego. Do dziś dziennikarze podniecają się tą moją wygraną. Miałem w swojej krótkiej karierze wiele innych dobrych wyników, ale nikt o nich nie pamięta, a wszyscy za to wspominają Klingenthal. To mnie wkurza, że pamięta się tylko ten konkurs.

Miały być igrzyska

W połowie listopada 2019 roku świat obiegła informacja o pomyśle przeprowadzenia na terenie niemieckich krajów związkowych Saksonii, Turyngii i Bawarii Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2030 roku. Choć idea zyskała z miejsca sporą liczbę zwolenników, m.in. w osobie Jensa Weissfloga, to wzbudziła też wiele kontrowersji z racji, że była to prywatna inicjatywa instytucji finansowej VR Bank Bad Salzungen Schmalkalden eG, niekonsultowana z Niemieckim Komitetem Olimpijskim, który szybko odrzucił taką opcję. Być może dla skoczni w Klingenthal była to jedyna możliwość stania się areną olimpijską, bowiem w planach inicjatorów pomysłu właśnie tam miały zostać rozegrane zawody na dużej skoczni ramach planowanych igrzysk.