Strona główna • Inne

Sześć dekad temu skakano na Wembley

31 maja 2021 roku mija sześćdziesiąt lat od pokazowych zawodów w skokach narciarskich, które miały miejsce na stadionie Wembley. Na rozbiegu tymczasowego obiektu w Londynie nie zabrakło gwiazd narciarstwa klasycznego.


W 1961 roku na legendarnym Empire Stadium w Wielkiej Brytanii, znanym dziś jako Wembley, w zaledwie trzy dni zbudowano aluminiową konstrukcję pokrytą drewnem. Zeskok i wybieg wyłożono sianem, na którym wysypano ponad 50 ton sztucznego śniegu powstałego z bloków skruszonego lodu. Podłoże najazdu stanowił igelit. Punkt konstrukcyjny skoczni znajdował się na 30. metrze. Głównym organizatorem pokazowych konkursów był Klub Narciarski Wielkiej Brytanii, a celem wydarzenia było zebranie funduszy na rzecz młodych narciarzy z brytyjskiej reprezentacji. Pomysłodawcą imprezy był Sir Charles Taylor, angielski biznesmen i konserwatywny polityk, który zarządzał jedną z brytyjskich firm mleczarskich. Rywalizacja trwała raptem dwa dni.

Do stolicy Zjednoczonego Królestwa zjechali przedstawiciele Austrii, Finlandii, Francji, Norwegii, Szwajcarii, Szwecji, Włoch oraz Zachodnich Niemiec. Wśród około 40 śmiałków nie zabrakło też krajowych skoczków. Pokazowe zawody przed brytyjską publicznością wygrał Veikko Kankkonen z Kraju Tysiąca Jezior - późniejszy mistrz olimpijski z Innsbrucku i dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni. Najdłuższy skok w London Borough of Brent oddał Norweg Torgeir Brandtzæg - 34,4 metra.

Zobacz też: Fiński fenomen lat 60. - historia Veikko Kankkonena

Skocznia w brytyjskiej świątyni futbolu nie była jedyną tego typu na świecie. Już wcześniej podobne konstrukcje stawiali Amerykanie (Chicago 1937, 1954; Los Angeles 1935, 1938, 1963; Portland 1953), Kanadyjczycy (Vancouver 1958) i Japończycy (Tokio 1938, 1939, 1950).

Przypomnijmy, iż przed kilkoma laty rozważano organizację zawodów w skokach narciarskich na Stadionie Narodowym. Stolicę naszego kraju wizytował nawet Walter Hofer, ówczesny dyrektor Pucharu Świata. Kalkulacje finansowe sprawiły, iż plan spalił na panewce. W 2017 roku pojawił się pomysł dotyczący wykorzystania Stadionu Śląskiego, ale i w tym przypadku temat ucichł.

- Był pomysł związany ze skokami na Stadionie Narodowym. Rozbieg miał znajdować się za koroną stadionu. Widzowie oglądaliby skoki w ten sposób, że dojazd do progu widziany byłby na telebimach. Od momentu wybicia każdy mógłby obserwować na żywo zawodnika lecącego w powietrzu. Projekt nie został zrealizowany, ponieważ przy wyliczeniach okazało się, że organizacja takich zawodów kosztowałaby 23 miliony złotych przy potencjalnych 18 milionach zysku. To zbyt duża różnica. Gdyby coś się nie powiodło, PZN byłby za to odpowiedzialny. Pomysł jednak zupełnie nie umarł, organizacja tego typu konkursu jest nadal możliwa - powiedział w 2017 roku Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego (PZN), wskazując także na chorzowski obiekt.

Zobacz też: Piłkarscy mistrzowie świata z 2014 roku trenują... pod skoczniami w Seefeld