Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Apoloniusz Tajner o Średniej Krokwi: "Zagraniczni goście już nam zazdroszczą"

W miniony piątek w Zakopanem odbyła się ceremonia otwarcia przebudowanego kompleksu Średniej Krokwi im. Bronisława Czecha. Jedną z osób wyznaczonych do przecięcia wstęgi na odnowionej arenie był Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Były trener naszej reprezentacji skoczków narciarskich nie wyklucza, iż Polacy będą kontynuowali starania o organizację najważniejszych imprez rangi międzynarodowej.


- Od dziesięciu lat formalnie staraliśmy się o modernizację Średniej Krokwi. W tej chwili ta inwestycja przerosła nawet nasze oczekiwania, ponieważ to bardzo nowoczesny kompleks wybudowany od nowa. Nas oczywiście najbardziej interesują profile skoczni, a te wykonano zgodnie z najnowszym trendami. Różnią się od wszystkich pozostałych skoczni w Polsce. A musimy mieć ich więcej, by zawodnicy robili postępy. Do tego wszystko zrobiono estetycznie i bezpiecznie dla skoczków. Tor lotu na normalnym obiekcie jest stosunkowo niski, więc wiatr nie przeszkadza w treningach czy zawodach. Chyba, że podmuchy przekraczają pewne normy... - powiedział Apoloniusz Tajner w dniu odwołanych mistrzostw kraju na igelicie.

Zobacz też: LMP w Zakopanem: Wiatr storpedował walkę o medale. Zawody odwołane!

Do piątkowych zawodów zgłosiły się też zagraniczne ekipy, które były pod wrażeniem prac wykonanych u podnóża Tatr. - Powstał nowy wyciąg, jest też oświetlenie. Późną jesienią wszystkie tory najazdowe będzie można zalodzić, więc wszelkie wymogi dotyczące nowoczesności zostały zachowane. Dysponujemy takim kompleksem i wszyscy zagraniczni goście, którzy będą mogli z niego korzystać, już nam go zazdroszczą - przyznaje polski działacz w rozmowie ze Skijumping.pl.

Zakopane, dysponując sześcioma obiektami, przez wielu porównywane jest teraz do Planicy. - To wszystko jest umiejscowione kompaktowo, co ma duże znaczenie. Otwiera nam to możliwości do szerszej współpracy z zagranicznymi związkami sportowymi, choćby ze Słoweńcami. Będą bardzo zainteresowani tym, by przyjechać do nas na trening, jak i my jesteśmy zainteresowani ćwiczeniem w Słowenii. Zmiany obiektów umożliwiają postęp. Skacząc na jednym obiekcie powstaje bariera - uważa Tajner.

Małopolskie środowisko od lat wyczekiwało otwarcia nowych obiektów. - Skoki narciarskie na Podhalu teraz dopiero ruszą. Do tej pory wszystkie kluby musiały dojeżdżać na treningi do Szczyrku, co bez wątpienia było bardzo uciążliwe. Zakopiański kompleks, dołączając beskidzkie obiekty, daje możliwość przeprowadzenia całego procesu szkolenia wyłącznie w kraju. Pozostaną wyjazdy zagraniczne z grupami olimpijskimi, które potrzebują większych możliwości - kontynuuje prezes PZN.

Wielkim testem dla Średniej Krokwi będzie światowy czempionat juniorów, który zaplanowano na przyszły rok. W międzyczasie Polacy zrezygnowali ze zgłoszenia kandydatury do organizacji seniorskich mistrzostw świata w 2027 roku. Najbliższy możliwy termin to 2029 rok. - Na przełomie lutego i marca odbędą się tu mistrzostwa świata juniorów w narciarstwie klasycznym. Mamy na karku tę imprezę. Skocznie są gotowe na igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata, natomiast problemem do rozwiązania są trasy biegowe. Są, ale trzeba dopracować ich konfigurację, by spełniały wymogi takiej imprezy - podkreśla Tajner.

Zobacz też: MŚ 2027 nie dla Zakopanego. Tylko jeden kandydat

W Polsce nadal pozostają areny, które lata świetności mają za sobą. Do ich grona należą Karpacz, Lubawka czy Zagórz. - Dla mnie sprawa jest prosta. Potrzeba ludzi. Mam na myśli trenerów i instruktorów, którzy na miejscu szkolą dzieci i młodzież na małych obiektach. Prawdę powiedziawszy, większe skocznie nie są tam w tej chwili potrzebne. Jeżeli ktoś wyszkoli się w Bieszczadach czy Karkonoszach, wówczas taki uczeń może dalej rozwijać się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku, bądź Zakopanem. W pobliżu obu szkół są teraz piękne kompleksy. By ruszyć ze skokami, jak z każdą dyscypliną, potrzebni są trenerzy oraz instruktorzy, których tam w tej chwili nie ma. To podstawowy problem, a kolejnym jest infrastruktura w postaci małych skoczni. Dalsze szkolenie może odbywać się na Śląsku i w Małopolsce - kończy 67-latek.

Korespondencja z Zakopanego, Dominik Formela