Strona główna • Puchar Świata

Peter Prevc sceptycznie nastawiony do inauguracji PŚ. "Będzie bardziej stresująco"

Terminowa kolizja z jedną z najpopularniejszych imprez sportowych na świecie - mistrzostwami świata w piłce nożnej - przyczyniła się do bezprecedensowej zmiany w harmonogramie nadchodzącej walki o Kryształową Kulę. Premierowe zawody sezonu 2022/23 odbędą się już 5 listopada. Zarówno panowie, jak i panie będą rywalizować na zeskoku igelitowym w Wiśle. W reprezentacji Słowenii nie brakuje obaw związanych z zaistniałą sytuacją.


- Musimy uporać się z problemem wynikającym z zaplanowanych mistrzostw w piłce nożnej. Sezon zaczniemy bardzo wcześnie. Po inauguracji w Wiśle i zawodach w Ruce/Kuusamo zrobimy krótkie przerwy – zapowiedział dyrektor PŚ, Sandro Pertile. Mundial odbędzie się od 21 listopada do 18 grudnia tego roku w Katarze.

Przeczytaj także: Zielone światło komisji FIS dla inauguracji PŚ w Wiśle na igelicie

- To nie jest dobre. W Ameryce jest zimno i śnieżnie. Tak samo w Skandynawii. Nawet gdybyśmy mieli inaugurować zimę na 90-metrowej skoczni w Rovaniemi, byłoby w porządku. Kalendarz przesuwa się ze względu na piłkę nożną. Dodatkowo, sezon się wydłuża. Mamy mniej czasu na treningi. Wpływa to negatywnie na nasz rytm. U nas nie wygląda to tak, jak w Formule 1 czy motocyklowych mistrzostwach świata. Tam przerwy są, ale cały sezon jest o wiele dłuższy. Mam nadzieję, że nie wygeneruje to przeciążeń. Będzie bardziej stresująco – przyznał z zaniepokojeniem Peter Prevc.

Do „przyspieszonej” inauguracji nieco spokojniej stara się podejść główny trener Słoweńców, Robert Hrgota.

- Z jednej strony sezon rozpocznie się szybciej, z drugiej – otrzymamy więcej czasu na dodatkowe przygotowania po pierwszym weekendzie. Postaramy się być w jak najlepszej formie na pierwszych zawodach w Wiśle. Następnie popracujemy przez dwa kolejne tygodnie. Pozwoli nam to na zbudowanie dyspozycji na Turniej Czterech Skoczni.

Czy to, że skoczkowie będą lądować na igielicie, a nie na śniegu, ma duże znaczenie? - Myślę, że nie odegra to zbyt wielkiej roli. Rywalizacja i tak odbędzie się na torach lodowych. Po prostu będzie to wyglądać inaczej w przekazie telewizyjnym. Nie ujrzymy białego koloru śniegu. Będzie zielono – podsumował szkoleniowiec.

Jego zdanie podziela najwyżej sklasyfikowany Słoweniec w PŚ minionej zimy, Anze Lanisek. Uważa, że sytuacja może być mniej stresująca – głównie dla organizatorów.

- Dla nas to nie powinno być problemem. W Wiśle zimą często zdarzały się kłopoty z nierównym zeskokiem. W strefie lądowania dość szybko pojawiały się nierówności. Jeszcze będąc na górze zdarzało się pomyśleć, czy może lepiej wylądować bliżej, a w lepszym stylu. Choć wiadomo, że najlepiej przeskakiwać skocznię lądując telemarkiem – skwitował ze śmiechem popularny „Žaba”.