Kamil Stoch: "Musieliśmy mieć medal"

  • 2013-03-02 22:35

W bardzo interesującym konkursie nasi skoczkowie wywalczyli pierwszy w historii brązowy medal w konkursie drużynowym. Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła stanęli na najniższym stopniu podium ustępując tylko Niemcom i Austriakom.

"To była huśtawka emocjonalna" - mówił po konkursie Kamil Stoch. "Na początku może nie byłem załamany, ale nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje, że znowu czwarte miejsce. Wiedziałem, że sobie zasłużyliśmy dziś na medal, ponieważ wszyscy skakaliśmy super i walczyliśmy do samego końca i dlatego musieliśmy mieć ten medal i w końcu go mamy" - dodał uradowany Polak.

"Już udzieliliśmy wywiadów, głowy mieliśmy spuszczone i nagle ktoś powiedział, że został złożony protest i że mamy trzecie miejsce. Zaczęliśmy się wszyscy cieszyć, ale następnie znowu ktoś powiedział, że jednak nie trzecie i nic nie było wiadomo i zapadła cisza" - opowiadał skoczek.

"Ja chciałbym podziękować tej drużynie, ponieważ wszyscy na to zasłużyliśmy. Każdy, kto miał nawet najmniejszy wkład, to sobie zasłużył na ten medal. Dziękuję wszystkim z całego serca" - powiedział Stoch. "Taki jest sport. To podobno Thomas Morgenstern nas uratował i to jemu należy się medal z najcenniejszego kruszcu jako nagroda fair play. Taki jest sport i cieszę się, że tak to się zakończyło" - zakończył.

"Emocje były. Do końca nie byliśmy pewni czy będziemy mieć medal czy nie. Na początku pojawiła się informacja, że mamy czwarte miejsce, potem że trzecie - jednak nie potwierdzona, ponieważ na telebimie wyświetliła się informacja, że trzeci są Niemcy, drudzy Norwegowie, ale w końcu oficjalnie zostało potwierdzone, że jest medal" - powiedział Maciej Kot. "Jest to miłe uczucie. Myślę, że na to zasłużyliśmy, ponieważ ciężko pracowaliśmy. Wiadomo jak to bywa, sport jest nieprzewidywalny. Szkoda tylko, że ten medal dostaliśmy w takich okolicznościach a nie od razu po skokach. Jest również niedosyty, ponieważ do srebra brakło niewiele" - wyjaśnił zawodnik.

"Mój drugi skok był naprawdę dobry ale tego pierwszego nie mogę sobie wybaczyć, ponieważ jednak trochę w nim brakło. Taki normalny pierwszy skok, na pewno pozwoliłby nam zdobyć srebrny medal" - skomentował.

"Jak zobaczyliśmy na początku, że tak niewiele brakło - wiadomo, że każdy chciał medalu i jak niewiele brakuje to powstały bardzo negatywne emocje - żal, smutek, brak spełnienia. Byliśmy przygnębieni i w końcu nasze emocje przesunęły się w drugą stronę na skali. Pojawiła się euforia, radość i również niedowierzanie, ponieważ nie byliśmy pewni tej informacji" - opisał sytuację w polskiej drużynie Kot.

"Konkurs był bardzo emocjonujący, ponieważ walczyliśmy do ostatniego skoku i wszyscy się bardzo dobrze spisaliśmy. Nasze skoki były takie jak powinny być. Wszyscy skakali na swoim poziomie. Było nam na początku źle z tą informacją, że brakło tak niewiele, dosłownie pół metra na osiem skoków. Z tego powodu byliśmy bardzo zawiedzeni, tym że się nie udało. A później informacja, że jest zamieszanie, chwila nadziei. I trzecie miejsce. Myślę, że wywalczyliśmy je dzisiaj" - mówił Dawid Kubacki.

"My już powoli godziliśmy się z tym, że brakło nam do medalu niewiele i nie wyszło, tak jakbyśmy tego chcieli. Teraz idąc śladami Piotrka to chyba trzeba "Morgiemu" flaszkę postawić, ponieważ dostaliśmy informacje, że on to wypatrzył. Jechał za Bardalem w tej serii, w której punkty były niepoprawnie policzone. Całe szczęście, że ktoś to zauważył, ponieważ u nas nikt na to nie zwrócił uwagi a była to rzeczywiście istotna kwestia" - dodał.

"Wiedzieliśmy, że mamy szansę na medal, ponieważ przed konkursem było pięć-sześć drużyn, które skakały na tyle dobrze, aby ten medal móc wywalczyć. Byliśmy w tej grupie i mieliśmy tego świadomość. Postawiliśmy jednak na to, aby podejść do konkursu na spokojnie, z lekkim luzem, aby skoczyć normalnie bez kombinowania. Jeśli chce się coś za dużo zrobić to zazwyczaj się psuje skoki. Myślę, że zadanie na dziś wykonaliśmy. Skoczyliśmy normalnie i teraz trzeba się tylko cieszyć, że udało się zdobyć medal" - podsumował Kubacki.

"Nie za bardzo wiem, co mam powiedzieć. Na pewno daliśmy z siebie wszystko. Na początku wszyscy byli źli, że tego medalu nie ma. Potem wszyscy się cieszyliśmy, że mamy medal a następnie znowu coś się pojawiło i nie mogliśmy się cieszyć ale na koniec cieszyliśmy się z medalu. W sumie fajne uczucie. Jeszcze wszyscy jesteśmy w szoku, ponieważ było w tym wszystkim trochę zamieszania" - mówił Piotr Żyła.

"Dziś był bardzo emocjonujący konkurs, szczególnie jego końcówka. Musimy podziękować Thomasowi Morgensternowi, bo gdyby nie on, to dalej mielibyśmy czwarte miejsce. On zauważył błąd w wynikach i jeśli o mnie chodzi to chyba trzeba mu flaszkę postawić" - obiecał skoczek.

Korespondencja z Predazzo, Tadeusz Mieczyński

FOTORELACJA


Anna Szczepankiewicz, źródło: Informacja własna
oglądalność: (32388) komentarze: (358)

Komentowanie jest możliwe tylko po zalogowaniu

Zaloguj się

wątki wyłączone

Komentarze

  • dervish profesor
    Stinger

    Ale jakos nie widać aby ktokolwiek, z kręgów trenersko-zawodniczych krytykował przepis o zmianie belki na życzenie.
    Tam raczej nikomu ten przepis nie wadzi bez wzgledu czy korzysta z niego czy nie.

    Wiec argument o sztucznym dodawaniu metrów za friko raczej nie ma pokrycia w faktach bo inaczej sami zawodnicy i trenerzy by głośno protestowali, że "cwaniacy" dostają nienależne im punkty.

    Skoki narciarskie niegdy nie polegały na tym aby najdalej skoczyć. Gdyby tak było nie było by sedziów oceniających styl.

    Były sezony kiedy seryjnie bito rekordy skoczni. Nie ma z tym żadnego problemu, wystarczy odpowiednio wysoko podniesc belkę i niech skoczkowie narażają własne zdrowie.

    Mnie od bardzo dawna przestały pasjonować rekordy skoczni.
    Zrozumiałem to gdy na olimpiadzie obejrzałem konkursy kobiet i dwuboistów w których uzyskiwano odległości większe niż później w konkursie specjalistów od skakania.
    Szaranowicze byli zachwyceni poziomem w tamtych konkursach, ale zapomnieli poinformować widzów o tym że skakano w nich z rozbiegów o kilkanaście belek wyższych niż w zawodach w których brali udział Małysz i Amman.

  • Stinger profesor
    dervish

    Tak na pewno dzięki temu że trenerzy sami mogą obniżać belki nie ma pretensji do jury że komuś popsuli konkurs itp ale ja jednak dalej uważam że powinno to wywalić bo to ma być sport kto dalej skoczy ten wygrywa a nie jakaś matematyka ... jeszcze żeby tak trenerzy obniżali raz na jakiś czas, jedną belkę, kiedy no. wieje za mocno pod narty to rozumiem ale nie tak jak jest teraz po to tylko dodawanie sztucznych metrów.

  • dervish profesor

    Bardzo pozytywnym wpływem wprowadzenia mozliwości zmiany belki na żądanie jest fakt, ze skończyły sie pretensje trenerów o to, że jury wypaczało wynik konkursu i narażało zdrowie najlepszych skoczków nakazując im skakać ze zbyt wysokiej jak na ich możliwości belki.

    Teraz cała odpowiedzialność spoczywa na trenerze. To on wie najlepiej jakie warunki sa dla jego podopiecznego najlepsze.

    Dawniej bardzo często były pretensje do sędziów. Najwięksi skoczkowie bardzo często cierpieli z powodu zawyżanej belki.

    Adam, Jane, Sven, Thoma a epokę wcześniej Walter Steiner niejednokrotnie tracili zwycięstwa i ryzykowali własnym zdrowiem z tego tytułu.

    Dzisiaj oprócz bezpieczeństwa, przepis o obniżeniu belki jest również elementem gry psychologicznej. Jednak na skoczka w formie takie gierki psychologiczne nie maja wpływu.

    W sumie uważam ten przepis za bardzo pozytywne rozwiazanie. Nie widze w nim nic złego.

    Manipulacje belką nie daja punktów za free.
    Wyjątkiem są sytuacje w których na progu osiągane są bądź nie predkości graniczne o których pisali koledzy.


    Dowodem na "bezstronność" przeliczników belkowych i cąłego przepisu o zmianie na żądanie, są mieszane ambiwalentne odczucia jakie mamy, gdy w trakcie konkursu belka jest podwyższana przez jury albo obniżana.

    W zalezności od sytuacji i od tego który z naszych reprezentantów skacze skacze, raz cieszymy się z podwyższenia , a innym razem z obniżenia belki.

    Nie widziałem jeszcze, żeby ktoś cieszył się z obniżenia przez sędziów belki przed skokiem Miętusa czy Kubackiego. I odwrotnie jeżeli tuż przed ich skokami belkę podwyższano to raczej wśród kibiców panowało przekonanie, że zmiana ta jest korzystna dla Polaków.

    Ale już odnośnie Stocha odczucia bywały zupełnie inne.

    A jeżeli chodzi o skoczków zagranicznych to już całkowity brak konsekwencji można było zaobserwować.

    W ich wypadku kazda decyzja czy to o obniżeniu czy podwyższeniu była traktowana jak element spiskowej teorii dziejów :)

  • pepeleusz profesor

    Punkty za belkę są uśrednioną wartością, a wiele zmiennych decyduje o tym czy w danym przypadku są przeszacowane czy niedoszacowane. Generalnie dla najlepszych częściej są przeszacowane, ale jedynie nieznacznie. Prawdopodobnie bowiem w zadnym przypadku nie ma przeszacowania wyższego niż 30 % punktów za belkę i więcej nie da rady ,,zyskać" (pomijam tu aspekt zapobiegania skracaniu zbyt długiego skoku i not- bo tylko tu może być istotny wpływ decyzji trenera)
    Nigdy nie ma tak że by belka nie miala wpływu na długośc skoku!
    Natomiast niedoszacowanie może być już ogromne jeśli wystąpi obniżenie poniżej belki krytycznej (krytycznej sensu stricto) Tu jedna belka w dół moze dać kilkanaście metrów straty i bulę. Ale w praktyce trener nigdy tak nie obniży-chyba że w Vikersund a w miedzyczasie wiatr się drastycznie pogorszy.

  • anonim

    Nie zgodzę się, że tylko jury powinno mieć wpływ na belke bo to juz by było jakies tam wypaczanie wyników. Bo niektórym zawodnikom obniżenie belki pomaga i w takim przypadku jury mogloby w całkowicie legalny sposób faworyzować jednych kosztem drugich. Teraz każdy trener znając predyspozycje swojego zawodnika może belke obniżyć i to też jest elementem jego fachowości.

  • Stinger profesor

    Fakt że punkty za wiatr raczej powinny być bo to jednak trochę bardziej sprawiedliwie jest. Belkę obniżać/podwyższać powinno tylko i wyłącznie jury ale wtedy kiedy warunki na to pozwalają a nie kiedy tam się chce. Trenerzy powinni mieć zakaz bo oni to robią dla zabawy i sztucznie dodawanych metrów. Trzeba ten punkt wycofać reszta niech na razie zostanie.

  • pawelf1 profesor
    Tak czy siak .......

    Wyeliminowanie tzw przeliczników dzisiaj przy takim uzależnieniu skoków od wiatru byłoby samobójstwem. Odsyłam do lektury wyników PK. Żeby pozbyć się przeliczników trzeba by gruntownych zmian ...,,jakich ? Kto wie ? pewnie w sprzęcie , w wadze zawodników .na skoczniach? Można się co najwyżej pozbyć trenerskich zmian belek ...reszta ....byłaby o wiele bardziej skomplikowana .Na odwoływanie zawodów i maratony skoków po prostu nie stać.........

  • EmiI profesor

    Są też inne zmienne. Np. belka graniczna, kiedy belka jest już dla danego zawodnika za nisko i nic nie jest w stanie skoczyć. Takim przykładem był Olli na mamucie w Oberstdorfie, kiedy obniżyli belkę do granic możliwości, a Fin zawsze płasko latający, mający bardzo niskie prędkości sobie nie poradził i spadł na bulę, bo przy jego stylu i prędkościach to było za nisko. Małysz jechał tylko 0,1 km/h szybciej niż Olli ale jego inny styl pozwolił mu przelecieć bulę i jeszcze odlecieć.

  • pawelf1 profesor
    piotr186n

    No i dllatego nie da się z tobą dyskutować To że Zagorawski skoczył tyle na mamucie zawdzięcza swoim umiejętnościom . Ale te same umiejętności nie pomogą mu skoczyć dalej przy takim samym skoku z mniejszą prędkością z niższej belki ...i tu decydują prawa fizyki i za to dostałby ewntualnie rekompensate za obniżoną belkę. . Przecież obniżanie belki i rekompensata dotyczy tego samego zawodnika i tylko w takim kontekście można to rozważać . .Prawa fizyki nie są odpowiedzialni za forme zawodników ale oni i tak im podlegają . To że jedni zawodnicy z tej samej belki skaczą bliżej inni dalej to chyba nnormale ,( decydują umiejętności )jak także to że każdy z nich skoczy bliżej jak im obniżymy belke ...przy założeniu identycznych warunków i "kopii" skoku. Bo takij sytuacji dotyczą rekompensaty.

  • EmiI profesor

    @piotr186 1-2 belki to żadna zmiana? Hmm masz tu wyniki z konkursu w Predazzo który miał być koronnym potwierdzeniem Twojej tezy. http://www.fis-ski.com/pdf/2012/JP/3138/2012JP3138RL.pdf i teraz porównaj sobie wyniki 1 i 2 serii u skoczków co mieli tylny wiatr, czyli praktycznie całej czołówki. O ile dalej skoczyli w 2 serii niż w pierwszej i przy jakim wietrze. Aha jedna belka to jest ok. 3,5 m w długości skoków wg przelicznika.

  • EmiI profesor

    @piotr186 Nigdzie tak nie twierdziłem tylko że miał utrudnione zadanie. Na pewno na korzyść Zografskiego działa jego styl, który jest bardzo dobry na mamuta i ogólna forma fizyczna. W życiu bym nie postawił na bulenie Zografskiego na mamucie więcej niż 5 zł i to najwyższej po kursie 1:2,5. Zwłaszcza że mamy doświadczenia Małysza z Planica i Deschomba-Sevoie co też od lat prędkościami odstaje a na mamucie się czuje dobrze. Ale na pewno przy większych prędkościach przy założeniu takiej samej techniki by latali dużo dalej.

  • piotr186n doświadczony
    pawelf1

    Tylko że skoczkowie to nie jest 50 identycznych robotów i teraz wszytko zależy tylko od wiatru i prędkości na progu, skoczkowie różnią się od siebie, wzrostem,masą ciała, siła wybicia,stylem skakania, Czynników jest wiele, to nie są tylko proste prawa fizyki.

    Np. Vladimir Zografski wg. praw fizyki (wg. Emila) nie miał prawa przeskoczyć buli na mamuciej skoczni a skoczył ponad 200 metrów ostatnio...

  • EmiI profesor

    @piotr186 Jeśli tak to jury nie ma nic wspólnego z długością skoku. W końcu belki nic nie zmieniają... To że w 1 konkursie w Vikersund skakano 20 metrów w II serii nie ma nic wspólnego że podwyższyli belkę z 15 na 18... To że w Harrachovie spadali w II serii na bulę to nie ma znaczenia że zmienili belkę z 14 na 9....

  • piotr186n doświadczony
    dervish

    I oczywiście spore jeśli nie największy wpływ na takie duże znaczeni punktów za belkę miały zmiany kombinezonów (na ciaśniejsze) przed sezonem. co bardzo wyrównało wyniki uzyskiwane przez skoczków. Kiedyś różnice miedzy poszczególnymi skoczkami były dużo większe.

  • piotr186n doświadczony
    dervish

    "Obniżając belkę zmniejsza się prędkość na progu, a to pociąga za sobą skrócenie skoku." To głęboka teoria bo z reguły obniżenie rozbiegu nie powoduje skrócenia skoku albo czyni to nieznacznie. Na ogól punkty za belkę to darmowy zysk, nie związany z długością skoku. Oczywiście od warunków wietrznych tez zależą pewne rzeczy jak i od uwarunkowań fizycznych czy technicznych danego skoczka, lecz w praktyce nie zdarza się żeby przy wietrze pod narty ktoś stracił na obniżce belki natomiast zawsze zyskuje darmowe punkty za belkę.

  • pawelf1 profesor
    mnichqt

    Kruczek wspominał niedawno ,że właśnie takie propozycje są wśród ekip i działaczy rozważane . Co do poruszanego tu problemu.....obniżanie belki korzystne czy nie?..... Piotruś jak to on nie rozumie,co nie jest dziwne , że problem jest bardziej skomplikowany .To czy zawodnik odniesie korzyść punktową czy nie decyduje wiele czyników ..predyspozycje zawodnika,. zmienność warunków i liczenie ,że zmiany będą "korzystne" , profil skoczni (miejsce gdzie można lądować "stylowo") czy wreście forma (powtarzalność) zawodnika. Ta "korzyść " może (choć nie musi) dotyczyć tylko paru dodatkowych pkt bo zawodnik na pewno skoczy krócej zakładając taki sam skok (detale wykonania i te same warunki w momencie skoku), Nie ma siły , prawa fizyki się kłaniają . Tylko okoliczności o których wcześniej wspomniałem mogą wpłynąć na fakt że suma całości da na zysk ...ale może nam też przynieść stratę. Są przykłady i jednego i drugiego ..choćby w ostatnim konkursie.

  • EmiI profesor

    @piotr186 Tylko że dziwnym trafem wtedy Ci skakali z jeszcze niższej belki przy tylnym wietrze nie weszli do II serii. I to bardzo solidni skoczkowie. I jakbyś popatrzył na wyniki II serii tamtego konkursu to w niej jeszcze podnieśli belkę i Ci co mieli w I serii wiatr w plecy skakali w finale jeszcze dalej niż wynika z przeliczników.

  • piotr186n doświadczony
    Emil

    A to ze skakanie z podwyższonej belki jest niekorzystne wykazał konkurs PŚ w Predazzo z przed roku ten który wygrał Kamil Stoch.

    Po prostu przy wietrze pod narty nie ma co jeszcze podwyższać rozbiegu bo ot zwyczajnie mogłoby być niebezpiecznie a przy wietrze w plecy straty na punktach za belkę skakanie z wyższej belki raczej nie skompensuje jako to miało miejsce w Predazzo 2012 w 2 konkursie.

  • dervish profesor
    piotr186n

    Obniżka belki nie daje punktów za free.
    Obniżając belkę zmniejsza się prędkość na progu, a to pociąga za sobą skrócenie skoku. Obniżenie belki, zwiększa margines możliwych do uzyskania tzw. bezpiecznych odległości, jednocześnie wynikające z tego zmniejszenie prędkości na progu zmniejsza margines błędu na jaki skoczek moze sobie pozwolić w trakcie skoku. Im mniejsza prędkość tym trudniej skorygować ewentualne błędy i tym większy wpływ tych błedów na długość skoku. Skoki przy mniejszych prędkościach sa zdecydowanie trudniejsze technicznie dlatego tak niewielka liczba skoczków może sobie na to pozwolić i dlatego tak rzadko trenerzy sie na to decydują.

    Skoczek musi być w wysokiej formie i wykonać perfekcyjny skok, żeby taka operacja mu nie zaszkodziła.

    Obniżanie prędkości na progu znakomicie selekcjonuje skoczków pod względem umiejętności. Słabi skoczkowie więcej stracą na obniżeniu belki niż wynosi rekompensata, dobrzy skoczkowie nic nie stracą a mogą nawet troszeczkę zyskać jeżeli wykonają perfekcyjny skok.

    Pod tym względem operacja obnizenia belki jest wyjątkowo uczciwa bo pozwala sprawniej wyłonić rzeczywiście najlepszego skoczka.

  • denis13 doświadczony
    pawelf1

    Zapomniałeś że nawet prezydent FIS Gian Franco Kasper jest przeciwko tych przepisów jakie są przeliczniki i obniżanie belek. I dobrze że chce dyskutować po sezonie o tej sprawie, bo mam nadzieję że zniosą ten przepis i jeszcze wywalą słynny duet Hofer&Tepes.

Regulamin komentowania na łamach Skijumping.pl